Nie mamy internetu ani café latte. Mamy lodówkę Mińsk, meblościankę, małego fiata i szary papier toaletowy. Zamiast sushi jemy bitki wołowe, a i to tylko od czasu do czasu, bo przecież wołowina jest na kartki – nadawał reporter Szabłowski z warszawskiego Ursynowa. Ale wcale przy tym nie oczekiwał, że ktoś go wyciągnie z PRL-u. Przecież sam się w nim umieścił razem z rodziną, by zrekonstruować codzienność swoich dziadków i rodziców oraz przekonać się na własnej skórze, jak bardzo zmieniło się nasze życie od czasów Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego. Nie ma zresztą zadania, którego reporter Szabłowski by się nie podjął. Jest ciągle w podróży, nieustannie zakręcony nowymi tematami i nowymi miejscami. Dowodem jest każdy z reportaży zebranych w jego autorskim minibooku.

Minibook zawiera następujące reportaże:
– „Dziś przypłyną tu dwa trupy”
- „Kowalscy Nowej Europy”
– „Nasz mały PRL”
– „To z miłości, siostro”