Dmo zliho jest najprawdopodobniej pierwszym dłuższym i zarazem kompletnym tekstem w syriackim języku aramejskim, który kiedykolwiek przełożono na język polski. Aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że dzieła napisane w tym języku – pośród zachowanych najstarsze datuje się na III wiek n.e. „Ten, odręcznie spisany pamiętnik stanowi relację o czasach niepokoju, cierpieniach, bólu i tragediach. Ukazuje rażące praktyki gwałcenia imienia i godności człowieka. Opisuje niczym nieograniczone akty nienawiści, agresji i gwałtu oraz prześladowania i zniszczenia, które zakończyły się ludobójstwem realizowanym w roku 1915 bez jakiegokolwiek powodu i winy, ludobójstwem, którego ofiarą padła ormiańska i asyryjska ludność chrześcijańska, a jego pomysłodawcy i wykonawcy – Osmanowie i Kurdowie – nie byli ludźmi, lecz zwyrodniałymi odszczepieńcami gatunku ludzkiego. Odznaczali się dzikością, prymitywizmem, zdradą i bestialstwem. Miecze barbarzyńców bez najmniejszej litości obcinały głowy niewinnych jagniąt Chrystusa, nie robiąc różnicy między mężczyzną i kobietą, młodym, starcem czy niemowlęciem, wsią i miastem – rozkładające się ciała leżały wszędzie, a udziałem pozostających przy życiu były: samotność, strach, żal i łzy. W każdym domu słychać było płacz i lament.”  U progu pierwszej wojny światowej na obszarze otomańskiej Turcji ludność chrześcijańska – Ormianie, Grecy, syryjscy chrześcijanie (Asyryjczycy) – stanowiła niemal jedną trzecią mieszkańców. Dzisiaj wielkość ta nie przekracza promila. Książka ta jest świadectwem tego, w jaki sposób Turcja stała się turecka (a nie wielonarodowa) i muzułmańska (a nie wielowyznaniowa). Nas, dzisiejszych czytelników, powinno przerazić również to, z jakim cynizmem państwo tureckie od 100 lat udaje, że to wszystko się nie wydarzyło.