„Żonaty Janusz chciał mnie zabrać w podróż po winnicach Francji i Hiszpanii, bo zobaczył we mnie bratnią duszę. Partner mojej przyjaciółki był cztery lata w separacji, ale nie chciał się rozwieść, by nie doprowadzić do podziału majątku, którego – jak twierdził – dorobił się sam. Mój przyjaciel z Anglii nie rozwodził się od piętnastu lat, bo sama myśl, że musiałby do końca życia pracować na alimenty, była straszna.
Mężczyzna, którego kocham, powiedział mi: «Kocham cię, ale się nie rozwiodę, nie zostawię jej na stare lata, dzieci by mnie znienawidziły. Zrobiłbym to tylko wtedy, gdybyś była w ciąży. Trzeba być odpowiedzialnym za swoje czyny».
Przed Świętami Bożego Narodzenia poszłam z mamą do Łazienek, żeby pokazać jej świetliste dekoracje. Zatrzymałyśmy się przy karecie z reniferami. W środku siedziała bardzo dorosła kobieta, którą fotografował starszy mężczyzna telefonem. Moja prawie osiemdziesięcioletnia matka chodziła wokół karety jak zaczarowana.
– Mamo, zrobię ci zdjęcie w karecie, chcesz? – zaproponowałam.
– Tak, ale nie wiem, czy dam radę do niej wejść – odparła niepewnie.
Po czym zaczęła wdrapywać się na drewniany podest jak dziecko.
Kobiety czerpią odwagę z marzeń, mężczyźni nie marzą” – fragment powieści