Ludzie Kremla nad Wisłą. Ideowcy czy zdrajcy? - Nikołaj Iwanow - ebook + książka

Ludzie Kremla nad Wisłą. Ideowcy czy zdrajcy? ebook

Nikołaj Iwanow

4,0

Opis

Zbiorowy portret Polaka komunisty – odpowiedź na jedno z najtrudniejszych i najbardziej niewygodnych pytań w polskiej historii.

Tysiące Polaków z niezwykłym fanatyzmem wzięło udział w rewolucji bolszewickiej, umacniało z uporem władzę imperium Stalina w Związku Sowieckim i władzę ludową w Polsce. Kim byli ci szeregowi komuniści i ich przywódcy? Co wciągnęło ich w wir budowy tej nowej formy totalitaryzmu? Czym różnili się od bolszewików sowieckich? Czy mieli swoje dylematy? I czy wszyscy słusznie zasłużyli na miano zdrajców i lokajów Moskwy?

Profesor Nikołaj Iwanow – wybitny znawca problematyki, odkrywca nieznanego w Polsce ludobójstwa Polaków w ZSRS, tak zwanej operacji polskiej przeprowadzonej przez NKWD w latach 1937–1938; w latach 1981–1989 jedyny obywatel sowiecki aktywnie działający w podziemnej Solidarności; były pracownik Radia Wolna Europa – zestawia ze sobą życiorysy, wybory i dramaty polskich komunistów. Pisze między innymi o takich postaciach jak: Feliks Dzierżyński –– ojciec czerwonego terroru, Julian Marchlewski –– symbol polskiej autonomii komunistycznej, Józef Unszlicht – bolszewicki bohater rosyjskiej wojny domowej, Stanisław Kosior –– kat Ukrainy, Konstanty Rokossowski –– pierwszy Polak Stalina. Nie pomija też skromnego dyktatora Bieruta i Władysława Gomułki.

Autor przedstawia przeróżne koleje życia i charaktery Polaków komunistów, czyny budzące u wielu dziś nienawiść (swego czasu uwielbienie), dokonane lub popełnione pod czerwoną gwiazdą. Co ich łączyło? Co przyciągnęło do komunistycznej ideologii? Jaką rolę spełnili Polacy podczas Rewolucji Październikowej i jak to możliwe, że wspólnie z Łotyszami byli i nadal są uznawani przez historyków za swoistą gwardię Lenina w pierwszych latach porewolucyjnych? Jaki utrwalił się obraz Polaka i polskości zarówno w oczach komunisty sowieckiego, jak i zwykłych Rosjan? Czy PRL naprawdę był najweselszym barakiem w obozie socjalistycznym?

Przede wszystkim jednak książka jest próbą odpowiedzi na zasadnicze pytanie: dlaczego reprezentanci narodu –– którego nigdy nie udało się sowietyzować i zdecydowanie odrzucał komunizm –– odegrali tak znaczącą rolę w stworzeniu i umocnieniu sowieckiego systemu totalitarnego?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 464

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Opieka re­dak­cyjna: MAŁ­GO­RZATA GA­DOM­SKA
Kon­sul­ta­cja: Prof. MA­REK KOR­NAT, Prof. WOJ­CIECH ŚLE­SZYŃ­SKI
Re­dak­cja: WOJ­CIECH ADAM­SKI
Ko­rekta: EWA KO­CHA­NO­WICZ, Pra­cow­nia 12A, JO­ANNA ZA­BO­ROW­SKA
Pro­jekt wnę­trza książki, okładki i stron ty­tu­ło­wych: KIRA PIE­TREK
Wy­bór ilu­stra­cji: MI­RON KO­KO­SIŃ­SKI
Zdję­cie na okładce przed­sta­wia po­wi­ta­nie Edwarda Gierka i Le­onida Breż­niewa na lot­ni­sku w Mo­skwie pod­czas wi­zyty pol­skiego przy­wódcy w li­sto­pa­dzie 1976 roku, © PAP/Jan Mo­rek.
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
Co­py­ri­ght © for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2023
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-07831-0
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

WSTĘP

На стыке грядущих боёв и коммун

Оборванной песни допеть не успел я,

И образы вянут, как яблоки спелые,

Которых уже не сорвать никому.

Шагай, моя песня, в знаменном строю,

Не плачь, что так мало с тобою мы прожили.

Бесславен наш жребий, но раньше ли, позже ли –

Отчизна заметит ошибку свою.

W wi­rze walki nad­cho­dzą­cej i w ko­mu­nie

Pie­śni swej do­koń­czyć nie zdą­ży­łem,

Więdną ob­razy jak doj­rzałe jabłka,

Któ­rych nikt już nie ze­rwie.

Leć, moja pieśń, jak sta­ro­ru­ski śpiew,

Nie płacz, że tak mało tego ży­cia nam przy­pa­dło.

Los nasz nie­chlubny, lecz wcze­śniej lub póź­niej –

Oj­czy­zna przy­zna się do swego błędu.

(tłu­ma­cze­nie au­tora)

Ten frag­ment wier­sza, na­pi­sany w wię­zie­niu NKWD (Lu­do­wego Ko­mi­sa­riatu Spraw We­wnętrz­nych) na Łu­biance – praw­do­po­dob­nie już po orze­cze­niu kary śmierci, tuż przed roz­strze­la­niem – na­leży do spu­ści­zny pol­skiego po­ety okresu mię­dzy­wo­jen­nego, Bru­nona Ja­sień­skiego. Ten wy­bitny twórca wcale nie był ja­kimś pry­mi­tyw­nym zwo­len­ni­kiem ko­mu­ni­zmu, za­śle­pio­nym wi­zją mark­si­stow­sko-le­ni­now­skiej ko­mu­ni­stycz­nej uto­pii, opę­ta­nym bol­sze­wicką ideą „grab za­gra­bione”, lecz wy­ra­fi­no­wa­nym in­te­lek­tu­ali­stą, wy­bit­nym po­etą, oj­cem pol­skiego fu­tu­ry­zmu.

Co przy­wio­dło tego mło­dzieńca, po­cho­dzą­cego z bo­ga­tej pol­sko-ży­dow­skiej za­sy­mi­lo­wa­nej ro­dziny, do ko­mu­ni­zmu? Co spra­wiło, że zo­stał fa­na­tycz­nym zwo­len­ni­kiem owej ide­olo­gii, zu­peł­nie ob­cej pol­sko­ści? Dla­czego na­wet w ob­li­czu śmierci nie wy­rzekł się jej, a umie­rał praw­do­po­dob­nie z imie­niem swego kata, Sta­lina, na ustach?

Główne wej­ście do gma­chu Łu­bianki – mo­skiew­skiej sie­dziby NKWD.

Przy­kład śle­pej wiary Bru­nona Ja­sień­skiego w ko­mu­nizm nie był zu­peł­nie od­osob­niony. W dzi­siej­szej Pol­sce pra­wie nikt nie wie, że w de­cy­du­ją­cym mo­men­cie bi­twy war­szaw­skiej 1920 roku, kiedy na przed­po­lach sto­licy wa­żył się los pol­skiej nie­pod­le­gło­ści, do­piero wskrze­szo­nej po 123 la­tach nie­woli, pol­scy ko­mu­ni­ści pró­bo­wali (i nie bez skutku) or­ga­ni­zo­wać w War­sza­wie ma­ni­fe­sta­cje po­par­cia dla Ar­mii Czer­wo­nej. Pró­bo­wano de­kla­ro­wać lo­jal­ność wo­bec pol­skiego pro­bol­sze­wic­kiego rządu, utwo­rzo­nego 30 lipca 1920 roku w Bia­łym­stoku przez pol­skich ko­mu­ni­stów z Ju­lia­nem Mar­chlew­skim i Fe­lik­sem Dzier­żyń­skim na czele.

W dzi­siej­szej post­ko­mu­ni­stycz­nej Pol­sce w opi­nii spo­łecz­nej pa­nuje prze­ko­na­nie, że ko­mu­nizm i pol­skość to rze­czy zu­peł­nie so­bie obce, że ko­mu­ni­ści od za­ło­że­nia Ko­mu­ni­stycz­nej Par­tii Ro­bot­ni­czej Pol­ski (KPRP) w 1918 roku za­wsze byli na usłu­gach ob­cych, że pol­ski ko­mu­nizm w isto­cie rze­czy jest an­ty­pol­ski. Bar­dzo roz­po­wszech­nione wy­daje się prze­ko­na­nie, że ko­mu­nizm sta­nowi ruch zwią­zany z Ży­dami i in­nymi mniej­szo­ściami na­ro­do­wymi. Nic bar­dziej myl­nego. Po­lacy ni­gdy nie byli cał­ko­wi­cie od­porni na ko­mu­nizm.

W rze­czy­wi­sto­ści pol­ski sto­su­nek do ko­mu­ni­zmu mało różni się od re­la­cji z tym zja­wi­skiem po­li­tycz­nym XX wieku in­nych na­ro­dów. Przy­po­mnijmy, że w nie­mal żad­nym z kra­jów świata ko­mu­ni­ści nie do­szli do wła­dzy, po­sia­da­jąc po­par­cie więk­szo­ści na­rodu. Na­wet w sa­mej Ro­sji w grud­niu 1917 roku bol­sze­wicy w wol­nych wy­bo­rach par­la­men­tar­nych do ro­syj­skiej Kon­sty­tu­anty uzy­skali za­le­d­wie 24,5% gło­sów, ale ma­jąc za sobą więk­szość spo­śród woj­sko­wych, a także miesz­kań­ców sto­lic, Pio­tro­grodu i Mo­skwy, do­szli do wła­dzy nie­le­gal­nie.

Jedna z naj­bar­dziej cha­rak­te­ry­stycz­nych cech ko­mu­ni­zmu po­lega na tym, że do zwy­cię­stwa w tym czy in­nym kraju nie po­trze­buje on po­par­cia więk­szo­ści na­rodu. Jego siła jest za­ko­rze­niona w nie­wiel­kiej li­czeb­nie gru­pie zdy­scy­pli­no­wa­nych dzia­ła­czy fa­na­tycz­nie od­da­nych ko­mu­ni­zmowi i jego przy­wód­com, ślepo wie­rzą­cych w zbaw­czą ra­cję swych czy­nów. Pol­ski ko­mu­nizm pod tym wzglę­dem nie sta­nowi wy­jątku.

Kim byli przy­wódcy pol­skich ko­mu­ni­stów? W czym tkwiła ich zdol­ność – albo nie­udol­ność – do na­rzu­ce­nia na­ro­dowi ob­cej du­chowi pol­skiemu ide­olo­gii? Co róż­niło ich od bol­sze­wi­ków so­wiec­kich? Od­po­wie­dzi na te i inne py­ta­nia spró­bu­jemy udzie­lić pol­skiemu czy­tel­ni­kowi w ni­niej­szej książce.

„Hi­sto­ria jest po­li­tyką skie­ro­waną ku prze­szło­ści” – czy ta słynna teza sfor­mu­ło­wana przez czo­ło­wego so­wiec­kiego hi­sto­ryka mark­si­stę Mi­cha­iła Po­krow­skiego jest wciąż ak­tu­alna? Czy ten zmarły w 1932 roku i uro­czy­ście po­cho­wany na placu Czer­wo­nym w Mo­skwie je­den z naj­bliż­szych współ­pra­cow­ni­ków i po­plecz­ni­ków Le­nina, czło­wiek, któ­remu Sta­lin w la­tach Wiel­kiego Ter­roru (1937–1938) urzą­dził po­śmiertną du­chową eg­ze­ku­cję, miał ra­cję, twier­dząc, że każdy na­ród tak two­rzy wła­sną pa­mięć hi­sto­ryczną, aby tu­szo­wać swoje błędy, ukry­wać po­rażki i zbrod­nie, a uwy­pu­klać zwy­cię­stwa i szla­chet­ność?

Zna­mienne jest, że po­dobną myśl zna­leźć można rów­nież u jed­nego z naj­bar­dziej zna­nych bez­kom­pro­mi­so­wych kry­ty­ków ko­mu­ni­zmu na świe­cie. „Kto rzą­dzi prze­szło­ścią, w tego rę­kach jest przy­szłość”[1] – pi­sał Geo­rge Or­well. Z punktu wi­dze­nia an­tro­po­lo­gii kul­tu­ro­wej to, że dana na­cja chce wzbo­ga­cić swą hi­sto­rię o le­gendy i mity sta­ro­żyt­nego po­cho­dze­nia, o hi­sto­ryczny me­sja­nizm, o szla­chetne idee na­ro­dowe, jest cał­kiem na­tu­ral­nym dą­że­niem każ­dego na­rodu do do­sko­na­ło­ści. Ale czy wy­kry­wa­nie złych, ne­ga­tyw­nych ry­sów na­ro­do­wych na­leży roz­pa­try­wać w ka­te­go­riach na­ro­do­wego ni­hi­li­zmu?

Tak zwana walka o prawdę hi­sto­ryczną jest stara jak świat. Gdyby całą hi­sto­rię ludz­ko­ści roz­pa­try­wać pod tym ką­tem, do­strzeże się, że walka ta z bie­giem czasu je­dy­nie się za­ostrza. Władcy sta­ro­żytni ro­bili wszystko, aby uwiecz­niać pa­mięć o swych za­słu­gach. Kró­lo­wie, ca­ro­wie i im­pe­ra­to­rzy śre­dnio­wie­cza i no­wo­żyt­no­ści wy­ko­rzy­sty­wali wła­dzę w celu two­rze­nia le­gend o swej ofiar­no­ści, praw­do­mów­no­ści i in­nych wy­jąt­ko­wych za­le­tach. Po­ja­wie­nie się środ­ków ma­so­wego prze­kazu w okre­sie hi­sto­rii naj­now­szej pod­nio­sło rze­mio­sło two­rze­nia na­ro­do­wej „prawdy hi­sto­rycz­nej” na nowy, nie­spo­ty­kany wcze­śniej po­ziom. Róż­no­rodne grupy spo­łeczne, par­tie po­li­tyczne, za­wo­dowi po­li­tycy włą­czyli się w gi­gan­tyczny wy­ścig „pra­wi­dło­wego” in­ter­pre­to­wa­nia wy­da­rzeń z prze­szło­ści. Hi­sto­ria stała się sku­tecz­nym na­rzę­dziem osią­gnię­cia do­raź­nych ce­lów po­li­tycz­nych. W nie­któ­rych kra­jach sto­su­nek do wła­snej hi­sto­rii na­brał pra­wie mi­stycz­nego cha­rak­teru. Są pań­stwa, w któ­rych tzw. fał­szo­wa­nie hi­sto­rii, a w rze­czy­wi­sto­ści od­mienne jej in­ter­pre­to­wa­nie, uznaje się za prze­stęp­stwo kry­mi­nalne. Setki, a może ty­siące za­wo­do­wych hi­sto­ry­ków two­rzą dzieła od­zwier­cie­dla­jące je­dy­nie słuszną na­ro­dową lub ide­olo­gicz­nie ugrun­to­waną kon­cep­cję hi­sto­rii, wy­ko­nu­jąc po­li­tyczne za­mó­wie­nia władz lub czy­niąc to w myśl wła­snych prze­ko­nań. Gra­nica mię­dzy by­ciem hi­sto­ry­kiem i po­li­ty­kiem co­raz bar­dziej się roz­mywa. Jesz­cze więk­szego spu­sto­sze­nia w zbio­ro­wej pa­mięci współ­cze­snych na­ro­dów są w sta­nie do­ko­ny­wać środki ma­so­wego prze­kazu – zwłasz­cza w umy­słach elit in­te­lek­tu­al­nych i po­li­tycz­nych. Nie przy­pad­kiem nie­któ­rzy po­rów­nują współ­cze­sną te­le­wi­zję do broni ma­so­wego ra­że­nia, zdol­nej oba­lać rządy, ruj­no­wać go­spo­darkę po­szcze­gól­nych państw, nisz­czyć kul­turę na­ro­dową itp.

Naj­gor­sze i naj­nie­bez­piecz­niej­sze w tym wszyst­kim wy­daje się to, że po­bu­dza­jąc na­cjo­na­lizm wła­snego na­rodu, ide­ali­zu­jąc nie­które jego ce­chy, elity świa­do­mie lub nie­świa­do­mie przy­spa­rzają mu licz­nych kło­po­tów. Wy­wyż­sza­nie wła­snego na­rodu po­wo­duje wzrost wro­go­ści i nie­to­le­ran­cji, a na­wet po­ja­wie­nie się nie­na­wi­ści ze strony in­nych na­ro­dów, zwłasz­cza są­sia­dów. Do­pro­wa­dzić to może do wo­jen i krwa­wych kon­flik­tów. Dzi­siej­sza agre­sja Ro­sji prze­ciwko Ukra­inie i pro­wa­dzona przez Fe­de­ra­cję Ro­syj­ską wojna pro­pa­gan­dowa są naj­ja­skraw­szym tego do­wo­dem. Ro­syj­scy pro­pa­gan­dy­ści fał­szy­wie ob­wi­niają Ukra­inę o pro­wo­ko­wa­nie wojny, oskar­żają przy­wód­ców są­sied­niego kraju o fa­szyzm i inne wy­my­ślone, nie­ma­jące nic wspól­nego z rze­czy­wi­sto­ścią rze­czy.

W uży­ciu jest na­ukowy, a wła­ści­wie pseu­do­nau­kowy ter­min „na­ro­dowa hi­sto­ria” na okre­śle­nie wi­zji dzie­jów, która od­zwier­cie­dla ten­den­cję glo­ry­fi­ko­wa­nia wła­snego na­rodu. Hi­sto­rycy wy­szu­kują i pro­pa­gują to, czym ich wła­sny na­ród może się szczy­cić. Ów na­ród czyni się co­raz bar­dziej nie­omyl­nym, do­sko­na­łym, chlu­bią­cym się nie­mal wy­łącz­nie słusz­nymi do­ko­na­niami. Wszystko, co złe, nie­pa­su­jące do ofi­cjal­nej kon­cep­cji hi­sto­rii, prze­mil­cza się lub mar­gi­na­li­zuje. Po­rażki i nie­po­wo­dze­nia zni­kają, nie­go­dzi­wo­ści i zbrod­nie są spy­chane w cień.

Hi­sto­ria pol­skiego ko­mu­ni­zmu sta­nowi jedną z ha­nieb­nych, nie­wy­god­nych stron pol­skiej hi­sto­rii. W ja­kim stop­niu ustrój to­ta­li­tarny zo­stał na­rzu­cony Po­la­kom z ze­wnątrz, a w ja­kim był on two­rem we­wnętrz­nym? Czy Po­lacy jako na­ród po­no­szą winę, lub bo­daj część winy, za lata ko­mu­ni­zmu? Ile pol­sko­ści było w po­sta­wach tych, któ­rzy po­szli „na służbę u Mo­skali”? W jaki spo­sób ko­mu­nizm i pol­skość współ­ist­niały w Ko­min­ter­nie i w PRL? To py­ta­nia, na które spró­bu­jemy od­po­wie­dzieć w ni­niej­szej książce.

Głę­boko wie­rzący ka­to­licki na­ród, prze­siąk­nięty ide­ami pa­trio­ty­zmu i jed­no­ści, który tak nie­dawno i po tak trud­nej walce od­zy­skał nie­pod­le­głość po 123 la­tach nie­woli, wy­glą­dał na zu­peł­nie nie­na­da­jący się do eks­pe­ry­mentu ko­mu­ni­stycz­nego w okre­sie mię­dzy­woj­nia i tuż po zwy­cię­stwie nad III Rze­szą. Prze­cież Pol­ska to nie Ju­go­sła­wia, w któ­rej w cza­sie II wojny świa­to­wej i po jej za­koń­cze­niu ko­mu­ni­ści rze­czy­wi­ście mieli ma­sowe po­par­cie spo­łeczne, nie Cze­cho­sło­wa­cja – ko­mu­ni­ści od 1921 roku za­wsze byli obecni w par­la­men­cie, nie Gre­cja, w któ­rej ko­mu­ni­styczni par­ty­zanci sami wy­zwo­lili więk­szość kraju, nie Buł­ga­ria, po­wią­zana z Ro­sją wie­kami wza­jem­nej przy­jaźni, wresz­cie nie Fran­cja czy Wło­chy, w któ­rych po­par­cie dla par­tii ko­mu­ni­stycz­nych było pod ko­niec wojny tak po­wszechne, że doj­ście ko­mu­ni­stów do wła­dzy wy­da­wało się nie­któ­rym nie­unik­nione.

Czter­dzie­ści trzy lata Pol­skiej Rze­czy­po­spo­li­tej Lu­do­wej sta­no­wiły okres wiel­kiej próby dla na­rodu pol­skiego, który nie ba­cząc na tra­giczne do­świad­cze­nia dzie­więt­na­sto­wiecz­nych po­wstań, a wręcz do nich na­wią­zu­jąc, czyn­nie i bier­nie, w ra­mach swych sił i oko­licz­no­ści, opie­rał się na­rzu­co­nemu z ze­wnątrz to­ta­li­ta­ry­zmowi. Ale jed­no­cze­śnie był to czas od­bu­dowy kraju, du­cho­wego od­ro­dze­nia na­rodu i umac­nia­nia wiary w osta­teczną po­rażkę ko­mu­ni­stów. PRL nie mógłby oczy­wi­ście ist­nieć bez po­par­cia z ze­wnątrz, ale rów­nież jego kształ­to­wa­nie i utrzy­ma­nie nie by­łoby moż­liwe bez czyn­nego udziału licz­nych Po­la­ków, któ­rzy włą­czyli się w pro­ces bu­do­wa­nia tzw. wła­dzy lu­do­wej, a także tych, któ­rzy uznali pol­ską za­leż­ność od Mo­skwy za mniej­sze zło. Sporo było rów­nież oca­la­łych z rzezi tzw. ope­ra­cji pol­skiej, urzą­dzo­nej w la­tach 1937–1938 przez Sta­lina Po­la­kom za­miesz­ka­łym w ZSRS. Pa­mię­tajmy, że w cza­sie Wiel­kiego Ter­roru zgi­nęło co naj­mniej cztery razy wię­cej Po­la­ków niż w okre­sie gło­śnych re­pre­sji po czwar­tym roz­bio­rze Pol­ski w la­tach 1939–1941. Trudno w to uwie­rzyć, ale okres 1937–1938 to lu­do­bój­stwo Po­la­ków w ZSRS, które po­chło­nęło 200 ty­sięcy ofiar. W po­rów­na­niu z to­tal­nym an­ty­pol­skim ter­ro­rem tej ope­ra­cji re­pre­sje lat 1939–1941 – z Ka­ty­niem i czte­rema fa­lami de­por­ta­cji, aresz­to­wań i wy­sie­dleń – wy­glą­dają na sto­sun­kowo ła­godne prze­śla­do­wa­nia. Była to au­ten­tyczna eks­ter­mi­na­cja Po­la­ków.

Na pewno nie wszyst­kie kwe­stie zwią­zane z pol­skim ko­mu­ni­zmem uda mi się na­świe­tlić w tej książce, ale jej główny cel po­lega na pró­bie od­po­wie­dzi na py­ta­nie za­sad­ni­cze: jak mo­gło dojść do tego, że sy­no­wie i córki Pol­ski, przed­sta­wi­ciele na­rodu, który zde­cy­do­wa­nie od­rzu­cił ideę ko­mu­ni­styczną i sto­czył z bol­sze­wi­zmem zwy­cię­ską wojnę w 1920 roku, w tak du­żej licz­bie wzięli ak­tywny udział w two­rze­niu i umac­nia­niu nie­ludz­kiego sys­temu to­ta­li­tar­nego w Związku So­wiec­kim oraz jego pol­skiej od­miany? Kim byli ci wy­cho­wan­ko­wie szkół ka­to­lic­kich, któ­rzy uwie­rzyli Mark­sowi, a po­tem Le­ni­nowi i Sta­li­nowi? Czym zwa­biła ich ko­mu­ni­styczna ide­olo­gia, która w rze­czy­wi­sto­ści była per­fidną de­ma­go­gią bol­sze­wicką?

Jak mo­gło dojść do tego, że w pierw­szych la­tach po re­wo­lu­cji Po­lacy na równi z Ło­ty­szami byli uzna­wani za swo­istą gwar­dię Le­nina? Co spo­wo­do­wało, że w tak krót­kim cza­sie z owej gwar­dii zmie­nili się w „pierw­szy na­ród uka­rany”, prze­ciwko któ­remu w okre­sie Wiel­kiego Ter­roru pro­wa­dzono bez­przy­kład­nie okrutną po­li­tykę lu­do­bój­stwa, po­rów­ny­walną je­dy­nie z Ho­lo­cau­stem?

Wśród Po­la­ków, któ­rzy zwią­zali swój los z bol­sze­wi­zmem, prze­wa­żali fa­na­tycy idei, ale nie bra­ko­wało rów­nież lu­dzi po­zba­wio­nych bez reszty za­sad mo­ral­nych, go­to­wych słu­żyć każ­demu, kto ma wła­dzę i pie­nią­dze. Nie o tych dru­gich bę­dzie jed­nak mowa w ni­niej­szej książce, lecz o tych, któ­rzy uwa­żali, że je­dyny spo­sób uszczę­śli­wie­nia wła­snego na­rodu to jego ko­mu­ni­za­cja. Przed­sta­wie­nie zbio­ro­wego por­tretu Po­laka ko­mu­ni­sty jest pod­sta­wo­wym za­da­niem pracy, którą pro­po­nuje pol­skiemu czy­tel­ni­kowi Ro­sja­nin od po­nad czter­dzie­stu lat za­miesz­kały nad Odrą we Wro­cła­wiu. Ro­sja­nin, dla któ­rego Pol­ska stała się drugą oj­czy­zną i który, jak twier­dzi część jego kry­ty­ków za Bu­giem, „sprze­dał swą du­szę Po­la­kom”. Ci kry­tycy są w błę­dzie – nie sprze­da­łem, lecz zy­ska­łem od­ro­dze­nie du­chowe...

Po­lacy jako na­ród oka­zali się du­chowo naj­bar­dziej od­porni na ko­mu­nizm. Świad­czy o tym pra­wie zu­pełne znik­nię­cie z ży­cia po­li­tycz­nego kraju par­tii o or­to­dok­syj­nie ko­mu­ni­stycz­nym ro­do­wo­dzie. Gdzie się po­działo te po­nad trzy mi­liony człon­ków Pol­skiej Zjed­no­czo­nej Par­tii Ro­bot­ni­czej?

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

ŹRÓ­DŁA ILU­STRA­CJI

wi­ki­pe­dia.org: Mul­ti­mo­tyl – s. 6

PRZY­PISY

WSTĘP
[1] Geo­rge Or­well, Rok 1984, tłum. To­masz Mir­ko­wicz, War­szawa 2015, s. 35.