Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Czarny Mag. Kandydatka. Tom 3 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
17 września 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Czarny Mag. Kandydatka. Tom 3 - ebook

Obłędnie fascynująca seria o ambitnym rodzeństwie, próbującym szczęścia w szkole magii.

Dwudziestoletnia Ryiah jest czarną maginią frakcji bojowej, ale nie jest Czarnym Magiem. Jeszcze. Niemal od zawsze pragnęła zdobyć legendarną szatę, jednak tylko tego jednego roku będzie mogła wziąć udział w prestiżowym – i jedynym w swoim rodzaju – turnieju dla magów… Szkoda, że będzie musiała wystąpić przeciwko pewnemu księciu – temu, którego dotąd jeszcze nigdy nie pokonała. Nabór kandydatów wreszcie nadchodzi. Zwycięzca otrzymuje szaty, ale w królestwie czyha coś mrocznego. Wrogie królestwa otaczają ojczyznę Ryiah. Pora zawrzeć sojusz. Niestety dla Ryiah to dopiero początek. Bo największy wróg mieszka w samym pałacu.

Trzeci tom bestsellerowej serii Czarny Mag!

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-280-7233-6
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział pierwszy

Darren cicho się zaśmiał. Jego śmiech był jak woda – odgłos strumienia spływającego po skale, niski i nieśpieszny. Jedwabisty. Pewny.

– Ryiah, chyba nie sądzisz, że zdołasz mnie pokonać?

Złapałam się pod boki.

– Skąd wiesz? Przecież nigdy wcześniej nie walczyliśmy.

– Pokonałem cię podczas zawodów w Porcie Langli, gdy byliśmy adeptami.

– Owszem, ale wtedy nie walczyliśmy magią.

Przestąpiłam z nogi na nogę, a książę uniósł brew i spojrzał na mnie znacząco. Popukał palcami w nadgarstek i widziałam, że miał ochotę odrzucić moje wyzwanie, ale jednocześnie zaintrygowało go ono. Książę Darren z Jeraru, drugi w kolejce do tronu, był potwornie dumny.

Ale był też uparty. Tak jak ja. Wiedziałam, że wcale nie podobała mu się perspektywa pojedynku z przyszłą żoną.

Przygryzłam wargę, zastanawiając się, jak go przekonać. Spojrzał na moje usta. I nagle nabrałam pewności, że znam odpowiedź. Nieprzytomne pożądanie sprawiło, że ostatnie pięć lat było dla nas udręką, teraz jednak mogło pomóc.

– Co powiesz na zakład?

– Zakład? – W jego głosie natychmiast pojawiła się podejrzliwość. – Jaki zakład?

Zrobiłam krok do przodu i delikatnie położyłam dłoń na jego dopasowanej do ciała tunice. Gdy poczułam pod nią twarde mięśnie, przełknęłam głośno ślinę.

„Ryiah, panuj nad sobą”. To nie czas na zwracanie uwagi na takie rzeczy. To ja miałam go uwieść.

– Ryiah, ostrożnie. – Uśmiechnął się.

– Jeśli wygram, dołączysz do mnie w Ferren’s Keep. – Ha. Ostatni tydzień spędziliśmy na spieraniu się, które z nas będzie musiało zmienić miejsce.

– Wiesz, że mam obowiązek zostania w pałacu.

– To wygraj, a nie będziesz musiał wyjeżdżać.

– A co ja dostanę w zamian?

Odpowiedziałam bez zastanowienia:

– Co tylko zechcesz.

– Cokolwiek? – Spojrzał mi w oczy i poczułam nagły ścisk w żołądku. Skóra na mojej szyi się zaróżowiła, po chwili cała oblałam się szkarłatem.

– Ja… Nie miałam na myśli „tego” – wydukałam.

– Zatem musisz wygrać. – Spojrzał na mnie rozbawiony. – Przecież to właśnie mi powiedziałaś, prawda?

Skrzyżowałam ręce na piersi i popatrzyłam na niego z uporem.

– Dobrze – odparłam. – Ale skoro ty masz dostać, co tylko zechcesz, to ja dodaję kolejny warunek. Jeśli wygram, przy najbliższej okazji pogodzisz się z Alexem.

Skrzywił się. Relacje między nim a moim bratem bliźniakiem można było w najlepszym razie nazwać napiętymi. Alex podchodził do księcia z ogromną rezerwą nawet po wieczorze, w którym nastąpiło odznaczenie. Powiedział mi o tym kolejnego ranka, cztery dni temu.

Jak na ironię, brat Darrena, następca tronu Jeraru, nienawidził mnie. Chociaż szczerze mówiąc, ja darzyłam go podobnym uczuciem. Nikim nie gardziłam tak, jak księciem Blayne’em.

– Cóż, dobrze, że planuję wygrać – powiedział.

Spojrzałam w górę i zobaczyłam jego złośliwy uśmiech. Na bogów, gdy Darren stawał się arogancki, jeszcze bardziej zyskiwał na atrakcyjności. Może to ta jego pewność siebie? Miałam ochotę potrząsnąć księciem i zetrzeć mu z twarzy grymas nonszalancji, a potem złapać go za kołnierz i całować aż do utraty tchu. Niekoniecznie w tej kolejności.

Skupiłam się na związywaniu włosów w kok. Robiłam wszystko, by udawać obojętną.

– Próżność do ciebie nie pasuje.

Uśmiechnął się do mnie znacząco i odepchnął się od ściany. Leniwym krokiem zaczął iść w stronę boiska. Poszłam za nim, aż stanęliśmy trzy metry od siebie na środku wielkiego kamiennego podestu. Boisko treningowe na terenie pałacu było o wiele mniejsze niż to zewnętrzne, na którym ćwiczyliśmy podczas praktyk, ale także dwa razy bardziej wymyślne. Podejrzewałam, że to dlatego, że znajdowaliśmy się w stolicy, gdzie wydawano więcej na przyjemności niż na kwestie praktyczne.

Zwykłe areny budowano na piachu, na zewnątrz, padały na nie ostre promienie słońca. Otaczano je palikami, które jednocześnie wyznaczały granicę pola walki. Tutaj, w pałacu w Devonie, stanęliśmy na kamiennej platformie. Okalały ją wielkie, białe filary i ławki z poduchami. Przed półkolem widowni stała gruba szklana ściana regularnie wzmacniana miksturami alchemików.

Dzięki temu widzowie mogli oglądać pojedynki, nie bojąc się zbłąkanego ciosu ze strony maga czy rycerza.

Po drugiej stronie, z której właśnie przyszliśmy, znajdował się niewielki alkierz, gdzie można było sobie wybrać rynsztunek. Darren nic nie wziął – swą najpotężniejszą broń, magię, miał przecież pod ręką. Jako magowie bojowi mogliśmy wyczarować każde narzędzie walki. Do prawdziwej bitwy z pewnością wybralibyśmy odpowiednie wyposażenie, ale to miał być tylko pojedynek i oboje zgodziliśmy się, że wygra najsprawniejsza osoba.

– Ryiah, gotowa? – Darren wyszczerzył zęby.

Przyjrzałam się jego postawie z nadzieją na choćby małą wskazówkę, możliwość przewidzenia pierwszego ataku. Spędziłam pięć lat na analizowaniu jego sposobu rzucania czarów i owszem, był w tym niezły, ale nikt nie jest ideałem. Miał swoje słabe strony, jak reszta z nas. Może nie tak oczywiste, ale z pewnością istniały. Jeśli Darren chciał wyczarować broń, delikatnie poruszał prawą dłonią – wykonywał niemal niewidzialny ruch, by złapać rękojeść. Mocniej wbijał w ziemię prawą stopę, by przygotować się na rzucenie potężnego zaklęcia ze środka swojego ciała, na przykład ulewy, wichury czy ognia.

Teraz jednak, w dniu, w którym najbardziej potrzebowałam czytania z jego pozycji, on pozostawał niewzruszony. Skrzywiłam się.

– Jestem gotowa.

– Na trzy. – Spojrzał mi w oczy. – Raz… dwa… trzy.

Rzuciliśmy czary jednocześnie, nasza magia się uniosła i wybuchła z ogromną mocą.

Oboje zostaliśmy odepchnięci do tyłu.

Każde z nas uderzyło w filar po przeciwległych stronach areny. Ledwo miałam czas, by złagodzić cios zaklęciem powietrza, po sekundzie już szłam chwiejnym krokiem, a następnie pędziłam w stronę Darrena z uniesioną dłonią i płynącą z niej magią.

Ale on był jeszcze szybszy.

Jakimś cudem zdążyłam się schylić, gdy obok mojego ucha ze świstem przeleciała seria sztyletów. Poprawiłam pasemko włosów, które wypadło z koka, i spojrzałam na księcia.

– Dobrze się bawisz, kochanie? – spytał. Jego słowa były podszyte śmiechem.

– A ty nie?

W jednej mojej dłoni pojawiło się ostrze, druga posłała oślepiający błysk światła. Powietrze zaświeciło się na złoto, a ja rzuciłam się do przodu, wydobyłam miecz i wykonałam nim pionowe cięcie. Włożyłam w atak całą siłę.

Ale Darren czekał. Odgłos szczękającego metalu odbił się echem na całym podium.

Wycofałam się i w ostatniej chwili podniosłam sosnową tarczę. Udało mi się odparować jego atak.

– Nieźle.

– Uczyłam się od najlepszego. – Przerwałam. – No dobrze, drugiego w rankingu.

Parsknął.

Kontynuowaliśmy wymianę ciosów. Po kilku minutach Darren uśmiechał się złośliwie i szedł do przodu, a ja się wycofywałam. Jego ciosy były silniejsze niż moje, ręka mi słabła pod wpływem mocnych uderzeń, które musiałam blokować. Wyprowadzałam coraz mniej ataków.

Podjęłam błyskawiczną decyzję, by rzucić się ku niemu z tarczą. Darren bez trudu zablokował ten cios, ale taką właśnie miałam intencję. Podczas gdy on był skupiony na obronie przed atakiem, zmieniłam miecz w nóż.

O sekundę za późno zauważył, że coś się dzieje, zdążyłam już uderzyć. Trafiłam go w nogę tuż przed tym, jak się cofnął. Zostałam nagrodzona odgłosem rozrywanej odzieży i mignięciem czerwieni.

Zeskoczyłam z drogi jego ciosu.

– Powinienem był wiedzieć, że wybierzesz nóż.

– Zawsze był moją ulubioną bronią.

Przez moment patrzyliśmy na siebie w ciszy, nasze klatki piersiowe unosiły się i opadały po dziesięciu minutach walki. Polała się pierwsza krew, tak więc według standardowych zasad pojedynku to ja wygrałam. My jednak walczyliśmy o coś więcej. Zostaliśmy wytrenowani we frakcji bojowej, a w niej walczyło się tak, by wygrać. Byliśmy magami bojowymi. Naszą definicją zwycięstwa było poddanie się albo śmierć.

Poprawiłam chwyt. Jedno zwycięstwo już miałam, teraz potrzebne było mi drugie. Podniosłam dłoń w tej samej chwili, w której Darren opuścił swoją. Nasze oczy się spotkały, z opuszków palców wytrysnęła moc. Podest jęknął i zatrząsł się, rzuciłam się w bok, by uniknąć wyczarowanego przez Darrena wielkiego pęknięcia ziemi. Książę za to musiał bronić się przed gradem strzał, którymi go zasypałam.

Tym razem nie było żadnego odpoczynku.

W szczelinie w ziemi pojawił się ogień, płomienie goniły mnie aż na skraj podestu. Odwróciłam się i zdusiłam je lodem, wsłuchując się w trzaski i syki.

Przez kilka sekund nad areną unosiła się gęsta para. Zamknęłam oczy i przywołałam wspomnienie wzmacniające następne zaklęcie.

„Darren i ja. Wieczór, kiedy powiedział mi, że mnie nie kocha. Blayne śmiejący mi się w twarz, podczas gdy mój książę patrzył na mnie obojętnie, a moje serce pękało na miliony kawałków”.

Poczułam mrowienie w palcach i ciepłą elektryczność, tworzącą się w mojej ręce. Takich właśnie wspomnień potrzebowałam. Zaklęcia pogody nie były normalnymi zaklęciami – napędzały je emocje. Najlepiej ekstremalne. A lata spędzone z Darrenem zdecydowanie dawały mi duży wachlarz możliwości.

„Powiedziałem ci, żebyś nie ufała wilkowi, bo kiedyś cię to złamie… Jeszcze się nie domyśliłaś? Ryiah, jestem wilkiem”.

Zalała mnie gorąca fala gniewu. Opanowałam emocję i skierowałam ją w magię, pozwoliłam, by piekące gorąco popłynęło w moich żyłach. A potem wypuściłam zaklęcie.

Piorun uderzył w barierę Darrena i zrównał ją z ziemią. Rozległ się przeraźliwy, ogłuszający hałas, gdy jego zaklęcie rozprysło się jak szkło.

Darren uwolnił swoją magię i popędził przez platformę z wyczarowanymi w obu dłoniach mieczami.

Posłałam za nim słup ognia, ale w pół kroku książę skrzyżował ręce i płomienie odbiły się w moją stronę. Miałam tylko tyle czasu, by zrobić unik w lewo, a po chwili poczułam okropny zapach.

Dotknęłam dłonią głowy. Ogień spalił mi część włosów tuż nad prawym uchem.

Gdy Darren ponownie natarł, byłam gotowa. Lód wystrzelił i przebył krótką odległość między nami. Spotkał się z bronią księcia. Metal zamarzł, z wierzchołka mieczy wydobyła się lśniąca lodowa fontanna. Rozległ się głośny trzask.

Książę warknął wściekle i przestał czarować – zamarznięty lód kąsał jego skórę. Spojrzał na swoje dłonie. Przybrały czerwono-czarny odcień.

Byłam rozdarta między poczuciem winy a radością. Wiedziałam, jak się czuł. Gdy byłam adeptką, rzucono na mnie to samo zaklęcie.

Jednakże jedynym moim celem było teraz zwycięstwo.

Wyrwałam się do przodu z wizją zakończenia naszego pojedynku poprzez przyłożenie noża do szyi Darrena. Tak przynajmniej planowałam. Ale, jak zwykle, książę znajdował się krok przede mną.

W chwili, w której w mojej dłoni zaczęła materializować się stal, Darren mnie zablokował.

Zanim zdołałam się skupić, moje zaklęcie zniknęło – atak przeciwnika uniemożliwił mi koncentrację – i oboje padliśmy na twardą kamienną podłogę. Rozległ się głośny huk.

Poczułam ból w boku. Udało mi się upaść tak, że Darren mnie nie przycisnął – jedną nogę miałam zablokowaną od środka, a drugą od zewnątrz.

Próbował mnie unieruchomić, a ja wiedziałam, że w chwili gdy złapie mnie za ramiona, nasz pojedynek się zakończy. Jeśli nie uda mi się wstać, nie poradzę sobie z ciężarem jego ciała. Nie miałam dostatecznie dużo siły i masy, by wygrać samymi rękami, nie oznaczało to jednak, że nie mogłam spróbować oszukać Darrena i udawać, że jednak będę walczyć. Jeszcze nigdy nie walczyliśmy ze sobą wręcz, mogłam więc mieć tylko nadzieję, że nie przyglądał się moim treningom podczas praktyk.

Zaczęłam sapać i za wszelką cenę próbowałam się uwolnić. Darren połknął przynętę. Pochylił się, żeby mnie przycisnąć, a ja uwolniłam drugą nogę. Wbicie pięty w jego biodro i przewrócenie się na bok zajęło mi całe dwie sekundy.

Dzięki temu zyskałam drobną przewagę.

Ruszyłam do przodu, drugą nogą zaczęłam kopać, podniosłam się z ziemi i przeturlałam księcia, tak że wylądował pode mną. Byłam na górze.

Ale siedziałam za daleko, a Darren miał zbyt dobry refleks. A może spodziewał się mojego ruchu. Zrzucił mnie biodrami, na co przewróciłam się w przód, uderzyłam dłońmi w ziemię, podczas gdy książę mnie podrzucił i przeturlał. Mocno.

Wylądowałam na plecach i zaklęłam. Moje płuca płonęły i miałam wrażenie, że coś sobie złamałam. Jaskrawy ból pożerał mi żebra. Przeciwnik przygwoździł moje ramiona do kamiennej podłogi.

– Kochanie, pora się poddać. Nie obwiniaj się. Nie codziennie stawia się czoła najlepszemu magowi.

Mruknęłam niecenzuralne słowo, Darren się zaśmiał. Całe jego ciało zaczęło drżeć.

– Jesteś nieznośna.

Po chwili się uspokoił i spojrzał mi w oczy. Pod wpływem tego wzroku zapomniałam o okropnym bólu w piersi. Doznałam za to zupełnie innego gorąca.

– Niewiarygodne.

Gdy książę się nade mną pochylił, poczułam, jak oblewam się rumieńcem.

– Przyznaj. – Przysunął usta do mojego ucha. – Wcale nie cierpisz… – Jego palce kreśliły kręgi po wewnętrznej części mojego nadgarstka. Od miejsca, którego dotykał, dreszcze rozchodziły się po całym moim ciele. – Prawda, Ryiah?

Przełknęłam ślinę. Po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że byliśmy tylko we dwoje. I leżeliśmy na podłodze, która nagle przestała być już taka niewygodna i zimna.

Nie, gdy Darren patrzył na mnie w ten sposób. Jak…

Nagle przypomniał mi się ów dzień sprzed dwóch lat, gdy byliśmy w jego komnacie.

Na bogów, nie potrafiłam utrzymać rąk przy sobie. On też nie.

Na wspomnienie tamtych chwil nawet teraz się rumieniłam.

Darren to zauważył, uśmiechnął się nieznacznie i spojrzał na mnie spod na wpół przymkniętych powiek.

– Tak właśnie sądziłem. – Wypowiedziawszy te słowa, ostatecznie się do mnie przybliżył. Jego oddech pachniał cynamonem, żarem i lodem. Czymś niebezpiecznym, mrocznym i szczerze mówiąc, tak bardzo mi teraz potrzebnym.

Wiedziałam, że powinniśmy zająć się leczeniem ran, zwłaszcza moich, ale…

– Jeśli masz zamiar mnie pocałować – powiedziałam bezwstydnie – to lepiej zrób to teraz.

Kącik jego ust się uniósł.

– Och, taki właśnie mam zamiar.

– Naprawdę, bo ja nadal…

Przyłożył palec do moich ust i spojrzał na mnie z zadowoleniem.

– Nie określiłem jeszcze zakładu z mojej strony.

Szybko mnie tym uciszył.

– Widzę, że wreszcie sprawiłem, że umilkłaś. – Uśmiechnął się szeroko. – A ja myślałem, że ty nigdy…

Zanim zdążył dokończyć to, co zaczął mówić, złapałam go za kamizelkę i ściągnęłam na dół. Nasze usta się spotkały, zaskoczone, i przez chwilę wszystko było powolne i urocze.

Czułam jego niespokojny puls. Ostrożność, z jaką odwzajemnił mój pocałunek, sprawiła, że widziałam jak przez mgłę. Pieszczota może i była powolna, ale krew szalała w moich żyłach niczym wodospad.

Wreszcie żadne z nas się nie śpieszyło. Nic nie było zakazane, nic nie było złe. Mieliśmy dla siebie cały czas na świecie.

Darren wplótł palce w moje włosy. Spojrzałam w górę, zobaczyłam ogień w jego oczach. To byliśmy my. Popatrzył na mnie. W jego wzroku nie było żadnego wyzwania, żadnego sarkazmu czy złośliwości, tylko my.

Po tylu trudnych latach w końcu byliśmy razem.

Przejechał palcami po boku mojej twarzy, pod wpływem jego dotyku moja skóra płonęła. Czy można było zająć się ogniem, a mimo to żyć? Wydawało mi się, że tak.

Jego usta rozwarły moje. Zamknęłam oczy.

„O bogowie”.

– Ryiah… – Jego dłoń zjechała w dół, na moją talię.Wydałam z siebie jęk bólu.

Natychmiast się cofnął.

– Jesteś… ranna?

Złapałam się za brzuch i zdusiłam długi ciąg przekleństw, które cisnęły mi się na usta. Poczułam ostre, gorące ukłucia bólu.

– Moje żebra. – Unikałam jego wzroku i w ciszy przeklinałam boga szansy. „Teraz?”. Ból mógłby powrócić w dogodniejszej chwili.

„A może to właśnie jest dogodna chwila?” – odpowiedział mój wewnętrzny głos. „Doskonale wiesz, co stało się ostatnim razem, gdy daliście się ponieść…”.

Jęknęłam głośno, by ukryć resztę moich myśli. Jutro rano miałam wyjechać do Ferren’s Keep. Z połamanymi żebrami kiepsko zniosę siedmiodniową podróż na końskim grzbiecie.

Spróbowałam wstać, ale zgięłam się wpół z bólu.

Darren natychmiast znalazł się obok. Machnęłam słabo ręką, żeby odszedł.

– Jestem maginią bojową. – Wyprostowałam się i nabrałam ostro powietrza. – A nie jedną z tych damulek, które trzymacie w pałacu.

– Nigdy nie mówiłem, że jesteś jedną z nich.

– Powiedz to tutorom, którym twój ojciec kazał w tym tygodniu uczyć mnie etykiety.

– Z tobą nigdy nie da się wygrać, prawda?

Przewróciłam oczami, ale w duszy zaczęłam się śmiać. Na zewnątrz jednak skrzywiłam się z bólu.

– Po prostu zaprowadź mnie do sali chorych.

– Taka władcza… – Podszedł do mnie, gdy ruszyłam w stronę najbliższego przejścia. Wskazał odpowiedni kierunek. Szłam w złą stronę. – Kiedyś chyba ci powiedziałem, że nigdy nie wezmę cię na ręce.

Pozwoliłam mu prowadzić.

– To było cztery lata temu. I nie proszę, żebyś mnie niósł. Chcę, żebyś dotrzymywał mi towarzystwa.

Uśmiechnął się do mnie drapieżnie.

– Cóż, tylko nie oczekuj, że po drodze nie będę chełpił się zwycięstwem. Przykro mi z powodu twoich ran, kochanie, ale umocniłem swoją pozycję najlepszego maga.

– Na razie.

Jego chichot odbił się echem po pustej pałacowej sali. Było to niepokojące. Z reguły w królewskim pałacu przebywało mnóstwo dworzan, magów, rycerzy po służbie, służących i, oczywiście, mieszkał tutaj mój ulubieniec, starszy o trzy lata brat księcia, Blayne.

Na szczęście ten dzień różnił się od reszty. Cały dwór, z wyjątkiem kilkorga służących, wyjechał rano na egzaminy pierwszego roku Akademii Magii w Sjece.

Tradycyjnie obserwowała je Korona: król i jego dwaj synowie, ale Darrenowi pozwolono zostać ze względu na jego służbę maga w Królewskim Pułku, która miała się rozpocząć pod koniec tygodnia.

Szliśmy w przyjemnej ciszy – na tyle przyjemnej, na ile pozwalały moje rany. Było miło. Od ceremonii odznaczenia prawie ze sobą nie przebywaliśmy. Po tym, jak Darren publicznie ogłosił nasze zaręczyny, większość czasu spędzał na długich spotkaniach z królem i jego doradcami. A ja zostałam rzucona na pożarcie podekscytowanym dworzanom, którzy koniecznie chcieli zaskarbić sobie sympatię przyszłej księżniczki Jeraru.

Król Lucius nie był zachwycony poczynaniami swojego syna i z całą pewnością nie patrzył z radością na byłą plebejuszkę, która sprawiła, że jego syn podjął tak nierozsądną decyzję. Darren i księżniczka Shinako z Wysp Borea znaleźli sposób, aby uniknąć zaaranżowanych małżeństw, i obiecali, że księżniczka pokryje mój posag w zamian za odnowienie traktatu między jej państwem i Jerarem. To był genialny ruch, nikt się go nie spodziewał, ale po pierwszej radosnej nocy pojawiły się nowe problemy, z którymi należało się zmierzyć.

Zrodziło się wiele obaw w związku z tym, że ktoś plebejskiego pochodzenia obejmie tak ważne stanowisko w Koronie.

Nie miało znaczenia, że przypadnie mi tylko rola ozdoby, ponieważ Darren nigdy nie zostanie królem. Nie liczyło się to, że jako praktykantka sama zapracowałam sobie na status osoby wysoko urodzonej. A już z pewnością żadnego znaczenia nie miał fakt, że beznadziejnie zakochałam się w księciu.

Liczyło się natomiast to, że zniszczyłam plany zawarcia strategicznego małżeństwa Blayne’a z ważną sojuszniczką. Teraz król Lucius utknął w negocjacjach z państwem Pythus. Jako spadkobierca królestwa Jerar Blayne musiał ożenić się z kimś lepszym niż Darren. A ponieważ posag księżniczki z Wysp Borea został już obiecany mnie, następca tronu musiał dążyć do zaręczyn z którąś z córek króla Jorena.

Tak naprawdę była to świetna okazja. Wyspy Borea zajmowały niewielki obszar, a duże państwo, takie jak Pythus, mogło zapewnić o wiele lepsze warunki. Ale Blayne nie pozwalał sobie tego wytłumaczyć. Bracia mieli zawrzeć małżeństwa tak szybko, jak się da, by zabezpieczyć swoje fundusze posagowe, teraz więc następca tronu musiał znaleźć sobie nową kandydatkę na żonę. Król Joren był o wiele sprytniejszy niż cesarz Liang. Nie miało znaczenia, że Korona potrzebowała jak najwięcej wsparcia, bo zamierzała wyruszyć na wojnę z północnym sąsiadem, Caltothem; dla Blayne’a już zawsze miałam pozostać niesforną plebejuszką, której udało się zrujnować wszystkie jego plany.

Postanowił więc mnie zniszczyć. Już następnego ranka, po moich zaręczynach z Darrenem, Blayne poprosił ojca, aby wstrzymał nasz ślub do czasu, aż on zabezpieczy własne małżeństwo. Kiedy Darren próbował się przeciwstawić absurdalnej prośbie brata, powołując się na nadchodzącą wojnę z Caltothem, król uparcie opowiadał się po stronie swojego następcy, twierdząc, że dzięki temu Darren bardziej zaangażuje się w sprawy Korony.

– Poza tym – dodał sucho – do sfinansowania armii potrzebujemy dwóch spadków, a nie jednego.

Nie do końca w to wierzyłam. Podejrzewałam, że król chciał po prostu ukarać Darrena za publiczne upokorzenie w noc odznaczenia. Lucius bardzo wspierał strategię swego młodszego syna, dopóki nie zorientował się, jaka jest druga połowa umowy. A polegała ona na małżeństwie z plebejuszką. Ponieważ król zgodził się już na propozycję Darrena, a w traktacie cesarza Lianga zostałam wymieniona z imienia, nie można było tego cofnąć – chyba że Lucius chciał oddać posag księżniczki.

Nie muszę raczej dodawać, że następne dni nie należały do najprzyjemniejszych. Ponieważ jednak król nie był w stanie tolerować mojej obecności na dworze, chętnie zgodził się na to, żebym służyła w Ferren’s Keep. Darren nie był z tego zadowolony, wiedział jednak tak samo dobrze jak ja, że po ślubie Blayne’a będę musiała zamieszkać w pałacu.

Ja natomiast podejrzewałam, że Darren zazdrościł mi wolności. Teraz, gdy zakończył praktyki, mógł przebywać jedynie w pułku pałacowym. Pod koniec roku miałam znaleźć się w takiej samej sytuacji.

Nie było to tak do końca złe. Królewski Pułk był największym oddziałem w kraju, poza tym nie należało zapominać o rezydującym w pałacu obecnym Czarnym Magu, Mariusie. Ale ta wieczność była zniechęcająca. Ferren’s Keep stanowiło zatem moją jedyną szansę na chwałę. Wciąż pamiętałam, co powiedzieli magowie bojowi: należało teraz być na północnej granicy.

Po dziesięciu minutach dotarliśmy do sali chorych w pałacu. Gdy wyszliśmy zza rogu, zaskoczył mnie widok dwóch znajomych postaci. Młody mężczyzna o jasnobrązowych włosach i ciepłych niebieskich oczach śmiał się z czegoś, co powiedziała stojąca obok niego dziewczyna o ciemnej karnacji.

Jak większość magów w królestwie kolorowe szaty nosili tylko przy ważnych okazjach, ale ich status od razu rzucał się w oczy. Wyglądali tak jak świeżo odznaczeni magowie: biła od nich ekscytacja i duma. Ich postawa bardzo kontrastowała ze spokojem pałacowej uzdrowicielki w czerwonej szacie frakcji Uzdrawiania. Kobieta stanęła przy wejściu i nas pozdrowiła.

– Alex! Ella! – zawołałam mojego brata i najlepszą przyjaciółkę.

Natychmiast się odwrócili w stronę drzwi. Ella uśmiechnęła się szeroko, lecz mój brat bliźniak posmutniał, gdy tylko zauważył moje rany i stojącą obok mnie osobę.

– Co się stało? – Pytanie miało brzmieć niewinnie, ale znałam Alexa na tyle dobrze, by wychwycić niezwykłą melodię w jego głosie. Mój brat i tak już ganił mnie za to, że zbyt często odnosiłam obrażenia podczas czteroletnich praktyk, wiedziałam więc, że teraz z pewnością nie będzie zadowolony z faktu, że znowu zrobiłam sobie krzywdę.

– Nic takiego. Walczyliśmy… – Szybko się poprawiłam. – Trenowałam i chyba złamałam sobie żebro.

– Uzdrowiciel musi po prostu zbadać Ryiah – dodał Darren. – To nic poważnego.

Alex zmrużył oczy i spojrzał na księcia.

– Wiem, co to złamane żebro.

Darren popatrzył na niego gniewnie.

– Nie powiedziałem, że nie wiesz.

– Ty jej to zrobiłeś?

Książę skrzyżował ręce na piersi.

– Alex, to twoja siostra chciała ze mną walczyć.

– To jeszcze nie oznacza… – Mój brat nie skończył, ponieważ dokładnie w tej chwili Ella kopnęła go w goleń. Przełknął ślinę i skrzywił się, a Ella uśmiechnęła się do Darrena i powiedziała:

– Zakładam, że Ry chciała się z tobą zmierzyć, bo śmiałeś zająć pierwsze miejsce?

Na twarzy księcia pojawił się uśmiech.

– Próbowała.

– Udało jej się chociaż rzucić jakieś dobre zaklęcia?

– To zależy, co rozumiesz przez dobre.

Skrzywiłam się. Nie był to najlepszy czas na żarty, zwłaszcza że kilka kroków dalej mój brat gotował się z wściekłości.

– No dobrze, to w kwestii uzdrawiania…

Darren i Ella zostali na miejscu i rozmawiali ze sobą grzecznie, choć nieco nerwowo, podczas gdy ja poszłam za Alexem, który zaprowadził mnie do jednego z łóżek polowych w sali chorych. Mój brat nie był zatrudniony w pałacu, ale uzdrowicielka zajmowała się właśnie leczeniem dwóch rycerzy z Królewskiego Pułku, więc nie zwróciła na nas uwagi. A reszta uzdrowicieli pewnie wyjechała do akademii na egzaminy.

Gdy tylko Alex zaczął mnie badać, zniżyłam głos do szeptu.

– Nie musisz obwiniać o to Darrena.

Mój bliźniak mruknął coś pod nosem.

– Alex, nie możesz cały czas go nienawidzić. Już ci mówiłam, że jego zachowanie podczas praktyk… miał swoje powody…

Przerwał mi.

– Naprawdę nie chcę teraz o nim rozmawiać.

Westchnęłam i pozwoliłam mu pracować w ciszy. Poczułam na brzuchu zimny dotyk, gdy z dłoni mojego brata wydobyła się magia, potem pojawiło się okropne wrażenie, kiedy kawałki kości i tkanki zaczęły wędrować na swoje miejsce, a na końcu błogie uczucie, gdy ból zaczął stopniowo mijać. Złamane żebro było proste do wyleczenia – wyleczyłoby się samo w ciągu miesiąca czy dwóch, ale ja nie mogłam czekać.

Usiadłam i uśmiechnęłam się do Alexa z wdzięcznością.

– Czy ty i Ella zdecydowaliście wreszcie, w którym mieście podejmiecie służbę?

Na wspomnienie mojej przyjaciółki wyraz twarzy brata złagodniał.

– Montfort.

Zamarłam. Spodziewałam się Ferren’s Keep albo bastionu Ishir.

– Gdzie jest Montfort?

– Pięć dni jazdy na północ. Ella pragnęła jechać z tobą – już o tym wiesz – ale po tym, co wydarzyło się w zeszłym roku, nie chciałem, żeby stacjonowała tak blisko granicy. Nie, żebym się cieszył, że ty tam jedziesz. – Spojrzał na mnie ostro, ale go zignorowałam.

Ani Alex, ani Darren nie mogli odwieść mnie od służenia pod dowództwem Nyx. Poza tym, w przeciwieństwie do ich pozycji, moja służba tam miała być tylko tymczasowa. Doradcy Korony dali jasno do zrozumienia, że gdy tylko Darren i ja się pobierzemy, będę musiała stacjonować blisko domu, co oznaczało koniec wspaniałych przygód. Była to jedyna wada mojego przyszłego małżeństwa.

– Montfort leży blisko źródła akcji, tak więc będzie miała odpowiednią dawkę wrażeń, ale jednocześnie służą tam najlepsi uzdrowiciele w całym królestwie. Ronan też tam jedzie – dopowiedział Alex.

Ronan był najlepszym magiem, tak jak Darren, tyle że we frakcji Uzdrawiania, do której należał mój brat. Podczas naszych praktyk Alex i Ronan bardzo się zaprzyjaźnili. Mimo że mój brat zazdrościł przyjacielowi wyróżnienia, jednocześnie patrzył na niego z ogromnym podziwem. W oczach Alexa zawsze warto było jechać tam, gdzie przebywał Ronan.

– A podczas uczty po odznaczeniu oboje spotkaliśmy się z dowódcą Braxtonem. Wydawał się przychylnie nastawiony, poza tym ważny jest fakt, że w przyszłym roku w tym mieście odbędzie się nabór kandydatów. Gdy tylko przypomniał o tym Elli, natychmiast zapomniała, co uknuła, by przekonać mnie do wyjechania razem z tobą do Ferren’s Keep.

Wyszczerzyłam zęby. Ella była prawdziwą maginią bojową. W najmniejszym stopniu nie zaskoczył mnie fakt, że tak łatwo zgodziła się na Montfort po tym, jak dowódca wspomniał o naborze kandydatów. Była to kusząca okazja i gdybym nie nastawiła się tak bardzo na Ferren’s Keep, pewnie błagałabym ich, żeby mnie ze sobą zabrali. Podczas naboru kandydatów wybierano rządzącą Radę Magii znaną pod nazwą Trzy Kolorowe Szaty. W ten sposób Marius, Czarny Mag, otrzymał swój tytuł dziewiętnaście lat wcześniej. A za rok nadejdzie moja kolej.

Nawet jeśli nie zdobędę szat – a istniało takie prawdopodobieństwo – prestiż otrzymywany po jakimkolwiek zwycięstwie w owianym złą sławą turnieju wystarczyłby, by podnieść mój status. Zajmowałam teraz drugie miejsce, ale było co najmniej pięćdziesięciu innych magów bojowych z tym samym wynikiem – bo ja zostałam porównana tylko z czterema innymi magami bojowymi, którzy kończyli ze mną rok.

Jeśli jednak wygram z kilkoma magami na tym samym poziomie, poprawię swoją pozycję i udowodnię, że jestem lepsza niż inni.

– Gotowe. Przestań śnić na jawie.

Brat delikatnie klepnął moje ramię, wyrywając mnie z zamyślenia.

Udałam oburzenie i odepchnęłam jego dłoń.

– A co, jeśli coś przegapiłeś? Wtedy będzie mnie to bardzo boleć. – Nie bolało, ale nie chciałam mu tak łatwo odpuścić.

Wyszczerzył zęby.

– Po prostu jesteś zazdrosna o moje umiejętności.

Przewróciłam oczami.

– Zazdrosna? W życiu. Ludzie na północy nazywają mnie bohaterką.

– To zabawne, że ciągle zapomina, że i mnie nazywają tam bohaterem. – Obok nas stanęli Ella i Darren. Mój brat natychmiast zesztywniał. – Ella mi powiedziała, że jedziecie do Montfort – dodał Darren.

Alex już otworzył usta, ale na widok mojej miny się zreflektował i zrezygnował ze złośliwości, jaką miał wypowiedzieć. Wreszcie odpowiedział cicho i krótko:

– Tak.

– To wspaniałe miasto. Niewielkie, ale znakomite. – Darren kiwnął głową w stronę kobiety w czerwonej szacie. Uzdrowicielka stała po drugiej stronie sali. – Jeanette zatrudnia stamtąd najlepszych pałacowych uzdrowicieli.

– Jak… miło. – Dźgnęłam mojego brata łokciem. Zgrzytnął zębami. – Dzięki za polecenie. To – Alex nabrał głęboko powietrza – dużo dla mnie znaczy. Dziękuję, wasza wysokość.

Grzeczny uśmiech zamarł na ustach Darrena. Czuł się równie niezręcznie jak mój brat, ale lata na dworze sprawiły, że lepiej odnajdywał się w tej sytuacji.

– Nie ma sprawy.

Ella puściła do mnie oko. Wyczuwała napięcie między nimi tak samo jak ja.

– Bardzo miło było was spotkać, ale robi się późno, a Alex i ja mamy przed sobą długą drogę. Świetnie było zobaczyć was przed wyjazdem. Darrenie, jestem pewna, że w przyszłym roku spotkamy się w Montfort. Będziesz razem z Ry na naborze kandydatów?

Darren rozluźnił ramiona – niewiele, ale wystarczająco, by zdradzić, że jeszcze chwilę wcześniej był bardzo zdenerwowany.

– Oczywiście.

Szybko uścisnęłam moją najlepszą przyjaciółkę i brata, a potem popatrzyłam za nimi.

Gdy tylko zniknęli mi z oczu, Darren zwrócił się do mnie.

– On nadal mnie nienawidzi.

– Daj mu czas. – Ścisnęłam jego dłoń. – Nigdy nie lubił żadnego z chłopaków, z którymi się spotykałam.

– Iana lubił.

– Ian był… – Przerwałam, nie wiedząc, jak zacząć. – Hm, on jest…

Książę patrzył, jak się waham.

– On jest wszystkim, czym ja nie jestem.

– Alex chce Iana – powiedziałam. – Ale ja go nie chcę.

Darren milczał.

– Wybrałam ciebie. – Dźgnęłam go palcem w pierś. – Chcę ciebie. – Dźgnęłam raz jeszcze. – Kocham cię – dźgnięcie – ty głupi – dźgnięcie – uparty…

Darren złapał mnie za palec.

– Wystarczy już ran na jeden wieczór, nie sądzisz?

– Wierzysz mi?

– Na bogów, jeśli się mylę, to będę bardzo cierpieć. – Złapał mnie pod brodę i ją uniósł. Popatrzył na mnie z powagą. – Ryiah, będę za tobą tęsknić.

Utkwiłam wzrok w ziemi, natychmiast posmutniałam.

– Nadal możesz jechać ze mną.

– Nadal możesz zostać.

Wróciliśmy do rozmowy, którą powtarzaliśmy od tygodnia.

Darren spojrzał w sufit.

– Ze wszystkich dziewczyn, które poznałem, musiałem wybrać akurat tę najbardziej upartą, która nie chce się cieszyć pobytem na dworze mojego ojca. – Potem spojrzał na mnie smutno. – Podejrzewam, że nie uda mi się cię przekonać.

Pokręciłam głową.

– Nie sądzę.

Jęknął.

– Wiesz, że doprowadzasz mnie do frustracji, prawda?

Uśmiechnęłam się.

– A ty jesteś najtrudniejszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam.

Uniósł brew.

– Oczywiście zaraz po tobie.

– Darrenie.

– Tak?

Westchnęłam.

– Ja też będę za tobą tęsknić.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: