11,34 zł
Wierszyki o różnej tematyce dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Uczą i bawią małego czytelnika. Do codziennego czytania.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 22
Projektant okładkiGrażyna Dobromilska
Opracowanie graficzneGrażyna Dobromilska
KorektaGrażyna Dobromilska
© Marzena Maria Szczepańska, 2017
© Grażyna Dobromilska, projekt okładki, 2017
Wierszyki o różnej tematyce dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Uczą i bawią małego czytelnika.Do czytania na każdy dzień. Zapraszam do wspólnego rymowania. Marzena Szczepańska.
ISBN 978-83-65543-35-6
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Wszystkie dzieci wiedzą o tym,
kto ze zdrowiem ma kłopoty,
bohatera niech nie zgrywa,
tylko często je warzywa:
marchew, pora, kalafiora.
Po co chodzić do doktora?!
Leżeć w łóżku, leki łykać.
Lepiej śmiać się, kozły fikać.
Kręcić nosem nie wypada,
bez owoców buzia blada.
Kto spróbuje kalarepkę,
na śniadanie zje marchewkę,
lepiej zaraz się poczuje,
niech więc zdrowie swe szanuje.
Gdy się czasem nawet skrzywi,
widząc na talerzu kiwi
czy jabłuszko lub cytrynkę,
robiąc przy tym kwaśną minkę.
Wcale mu to nie zaszkodzi,
chyba każdy się z tym zgodzi,
że witamin moc jest wielka
w pomidorach i w brukselkach.
Ja się trzymam tej zasady,
skorzystajcie z mej porady,
złym nawykom się nie dajcie
i słodyczy unikajcie.
Nadchodzi zima, pani jeżowa
jabłka na zapas w spiżarni chowa.
Córka i synek pani jeżowej
mają na zimę ubranka nowe.
Dzięcioł głęboko w dziupli się schował,
przez całe lato ciężko pracował.
Wiewiórka w domku robi porządki,
kurze wymiata swoim ogonkiem.
Jaskółka i czyżyk już się pakują,
do ciepłych krajów lecieć planują.
W całym lesie krzątanina,
czas zimowy się zaczyna.
Jeszcze dzik porządki zrobi,
wszyscy będą już gotowi,
przetrwać zimę, wielkie śniegi,
aż zobaczą przebiśniegi.
Wtedy wiosnę przywitają,
bo zwierzęta ją kochają.
W moim ogródku warzywa rosną,
wszystkie są młode, bo rosną wiosną.
Będę zajadać zdrowe marchewki,
seler, pietruszkę i kalarepki.
Buraczki także czasami zjem,
też są potrzebne, dobrze to wiem.
Niech każdy ze mnie ten przykład bierze,
każdemu zdrowia ja życzę szczerze.
Stuka w szyby deszcz jesienny,
jakby marsza grały bębny,
po ulicach mgła się snuje,
wiatr listeczki z drzew zdmuchuje.
Srebrzą w słońcu się kałuże,
blade słonko świeci w górze.
Trawy rankiem oszronione,
wierzba z lipą zamyślone,
cicho szumią i wzdychają,
ciepłe lato wspominają.
Drodzy przyjaciele!
proszę was o niewiele,
pamiętajcie zimą o zwierzętach,
bo ziemia jest wtedy zmarznięta.
Gdy na dworze mróz siarczysty,
wieje zimny wiatr porywisty,
każde żywe stworzenie
powinno mieć swoje schronienie.
Ja z pewnością twierdzę,
że macie dobre serce.
Tak bardzo się cieszę,
zaraz karmnik zawieszę.
Nasypię ziarenek, powieszę słoninkę,