Był rok 2006 gdy komiksowy świat Marvela zatrząsł się w posadach, a to wszystko za sprawą konfliktu między superbohaterami. Jedną z najbardziej przełomowych historii stworzyła para Mark Millar-Steve McNiven zbierając w całość wydarzenia, które miały wcześniej miejsce na kartach wielu zeszytów Marvela. W ten oto sposób powstała "Wojna Domowa", którą dziś możecie poznać w nietypowej, bo książkowej wersji.
Kilka, a dokładnie siedem lat po amerykańskiej premierze, za sprawą wydawnictwa Insignis doczekaliśmy się polskiej wersji "Wojny Domowej" Stuarta Moorea. W skład ekipy dzielnych Polaków, którzy dołożyli wszelkich wysiłków byśmy wszyscy w naszym kraju mogli jak najlepiej poznać powieść uniwersum Marvela weszli Paweł Podmiotko, Julia Diduch, Marcin Piątek i Tomasz Brzozowski. Dziękujemy.
Przejdźmy już jednak do samej fabuły. Jak już wspomniałem na wstępie, książka opowiada o konflikcie, który wybuchł w świecie superbohaterów Marvela. O tym co tak właściwie wpłynęło na rozwój akcji opowiada prolog. Mówiąc krótko, dochodzi do "tragicznej potyczki, w wyniku której miasto Stamford doznaje wielkich zniszczeń i giną setki jego mieszkańców", a to wszystko niestety za sprawą grupki herosów.
Rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki pod wpływem rozzłoszczonego społeczeństwa przyspiesza swoje działania w celu uchwalenia ustawy o Rejestracji Superbohaterów. Głównym założeniem tego aktu prawnego jest obowiązek superbohaterów do rejestracji, a tym samym do ujawnienia swojej tożsamości i pracy dla rządu. Za tym pomysłem opowiada się Tony Stark, czyli Iron Man, zaś zupełnie odmienne zdanie ma Kapitan Ameryka. Wokół obu panów gromadzą się bohaterowie, a od różnicy zdań szybko przechodzimy do rękoczynów.
Akcja książki trzyma w napięciu od samego początku, aż do końca. Autor stara się dokładnie nakreślić czytelnikowi ogrom świata superbohaterów, z którym będzie miał do czynienia, nie rozdrabniając się przy tym i nie popadając w chaos związany z ilością wydarzeń i postaci, o których musi napisać. Czyni to m. in. przez odpowiednią organizację historii i podzielenie powieści na pięć części, które sprawnie przeprowadzają nas prze kolejne etapy wojny.
Choć centralnymi postaciami są tu Iron Man i Kapitan Ameryka, bardzo ważną rolę w konflikcie odgrywają też inne postaci, co świetnie uchwycił autor. Przed poważnym dylematem staje Spider-Man, którego decyzja ma wpływ nie tylko na rozwój wojny, ale także na jego najbliższych. Nie zapominajmy także o Fantastycznej Czwórce, a przede wszystkim na Susan i Reedzie Richardsie, których miłość zostaje wystawiona na próbę.
Uderzający jest nie tylko sposób w jaki Stuart Moore przybliża nam kolejnych bohaterów, tak że nawet najwięksi komiksowi laicy we wszystkim się połapią i dostrzegą najważniejsze cechy charakteru każdego z herosów, ale przede wszystkim fakt, że zamiast skupiać się na samym konflikcie i epickich walkach, których przecież jest tu wiele (szczególnie pierwsze starcie wojowników robi ogromne wrażenie), głęboko zanurza się we wnętrze poszczególnych postaci, przybliżając nam ich punkt widzenia, motywacje oraz uczucia.
Gdyby tego było mało, świat przedstawiony przez autora jest bardzo rzeczywisty. Znajdziecie tu odniesienia do otaczającej nas popkultury (Colbert Report, Piers Morgan), a dodatkowo historia pozostaje bardzo aktualna, biorąc pod uwagę wydarzenia i napięcia mające miejsce we współczesnych czasach (liczne strzelaniny, podzielone społeczeństwo po wyborach prezydenckich), w szczególności w USA.
Powieść licząca sobie niecałe 400 stron została wydana w miękkiej oprawie, na której z nieznanych mi powodów znalazło się kilka postaci, które nie mają większego udziału w tym konflikcie jak choćby Wolverine czy The Thing. Są oczywiście w pewnym stopniu częścią tej historii, ale raczej nie zasłużyli by trafić na okładkę, choć sama grafika autorstwa Michaela Turnera, która na niej się znajduje ma w sobie ten istotny pierwiastek, wzbudzający strach przed wydarzeniami, z którymi przyjdzie nam się zapoznać i bardzo przypadła mi do gustu.
Czytelnik dość szybko zdaje sobie sprawę, że efekty wojny domowej na stale odbiją się na bohaterach i całym społeczeństwie. W trakcie lektury jesteśmy świadkami zdrad, zniszczonych przyjaźni i rozbitych rodzin. Kolejne zwroty akcji zaskakują i nie pozwalają nam przewidzieć jak to wszystko może się zakończyć i czy którykolwiek z bohaterów wyjdzie z tego cało. Na koniec dostajemy jeszcze, krótkie epilogi prezentujące pokłosie konfliktu dla głównych bohaterów, które tylko zaostrza apetyt na jeszcze więcej.
Co więcej, autor pozostawia czytelnikowi wybór, do której ze stron konfliktu sam by przystąpił. Nie gloryfikuje ani grupy Kapitana Ameryki, ani zespołu Iron Mana, ale rzetelnie przedstawia przebieg "Wojny Domowej", eksplorując temat praw obywatelskich w wydaniu superbohaterskim. Do tego dochodzi jeszcze zakończenie, które niejednego z was wprawi w osłupienie. Ja jeszcze długo po przeczytaniu książki mówiłem sobie głośno "Ale jak to?", zatem i was zachęcam byście dali się zaszokować tej trzymającej w napięciu powieści.
#CzytanieToNieZbrodnia
Opinia bierze udział w konkursie