Mazepa - Juliusz Słowacki - ebook

Mazepa ebook

Juliusz Słowacki

0,0

Opis

Mazepa” to dramat autorstwa Juliusza Słowackiego, obok Adama Mickiewicza uznawanego powszechnie za największego przedstawiciela polskiego romantyzmu.

Głównym bohaterem tego dramatu jest młody Iwan Mazepa, paź i dworzanin królewski – przyszły hetman kozacki. Akcja toczy się w XVII wieku na zamku wojewody, którego odwiedza król Jan II Kazimierz Waza wraz ze świtą.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 69

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wydawnictwo Avia Artis

2020

ISBN: 978-83-66362-74-1
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (http://write.streetlib.com).

Osoby

KRÓL JAN KAZIMIERZMAZEPA, dworzanin króla WOJEWODAAMELIA, żona wojewodyZBIGNIEW, syn wojewody z pierwszego małżeństwa CHMARA, dworzanin wojewody CHRZĄSTKA, dworzanin wojewody KASZTELANOWAPokojowi królewscy, szlachta, ludzie wojewody, ksiądz etc.

Scena w zamku wojewody.

AKT I

Scena I

Sala oświecona jak na bal.WOJEWODA, ZBIGNIEW, potemKASZTELANOWA

WOJEWODA

A przy moździerzach trzymać zapalone lonty. —Waść mi, panie Zbigniewie synu, zajrzyj w kąty,Czy wszystko jak potrzeba na królewskie gody.

do wchodzącej KASZTELANOWEJ

Mościa kasztelanowo, mam wielkie powodyCieszyć się, że cię widzę w zdrowiu i w świeżości.

KASZTELANOWA

Jakże mi pięknie zamek wygląda waszmości.Co lamp! co pozłotowin! — A gdzie aści żona?

WOJEWODA

Dotychczas niegotowa i nieprzystrojona —A to mój syn zastąpi ją tu przy asińdźce.Pójdę tymczasem z wieży zajrzeć na gościńce,Czy się już król nie toczy po drodze lipowej.Zbigniewie, atentuj się waść kasztelanowejI baw jaśnie wielmożną.

KASZTELANOWAdo Zbigniewa

Waść przyjeżdżasz z Padwy?

ZBIGNIEW

Nie, mościa dobrodziejko, już z wojska.

KASZTELANOWA

Doprawdy?Waść w wojsku?

ZBIGNIEW

Tak, rotmistrzem zostałem pancernym.

KASZTELANOWA

Strzeż mi się waść, bo zaraz zostaniesz niewiernym,Płochym, uwodzicielem, jak wszyscy rotmistrze.

ZBIGNIEW

Broń Boże!

KASZTELANOWA

Masz oczęta, co się błyszczą bystrze,Ale coś trochę mgliste i afekcjonalne.I cóż to jest waćpanu?... ot, w pancerz cię palnęWachlarzykiem i wszystko serduszko wyśpiewa. —Mówże mi co o Włoszech asińdziej.

Słychać zgiełk za sceną.

WOJEWODA

Cholewa!Panie Cholewa, co tam za wrzask? Panie Chmara!Mości Chrząstko! czy wszystkich diabli wzięli? — Wiara!Szablice dzwonią, trzeba iść pacyfikować.

Wychodzi.

Scena II

ZBIGNIEW, KASZTELANOWA, PAN CHRZĄSTKA

wchodzący innymi drzwiami

CHRZĄSTKA

Gdzie wojewoda?

KASZTELANOWA

Chciej nas wać zainformować,Co to za krzyk?

CHRZĄSTKA

Zdarzenie, mościa dobrodziéjko,Bardzo smutne.

KASZTELANOWA

A powiedzże?

CHRZĄSTKA

Bryka za brykąWjechała na dziedziniec, mościa dobrodziko.Z tych bryk wysiadło szlachty, panów co niemiara.Jednych prowadził pan marszałek ziemski Szczara,Lubomirszczyk zajadły, rokoszanin, śmiałek;Drugim pan Olgopolski przywodził marszałek,Babińcowym nazwany, bo trzyma z królową.Zeszli się, mościa pani, przed bramą zamkowąOwi dwaj marszałkowie, a każdy jak patronCaudy swej przyjacielskiej, amicos i matron.

KASZTELANOWA

Proszę waćpana, nie leź w łacinę jak w błoto.

CHRZĄSTKA

Obu więc tym marszałkom przeciwnym szło o to,Który z nich krok najpierwszy ma mieć do przedsienia;Lecz jako oba grzeczni, więc bez ubliżeniaJeden drugiemu, oba, mając czapki w rękach,Nuż się kłaniać, we dwoje giąć się jak na mękach;Próżno obu łysiny mroził księżyc chłodny,Jeden krzyczał: "Niegodny!" — i drugi: "Niegodny!"I byłyby na wieki trwały te respekta,Gdyby jeden z baczących na te kontrefektaJezuickiej grzeczności nie był krzyknął z brzucha:"A weźże, panie Szczara, krok i nakryj ucha".Co słysząc Olgopolski, jak piorun z obłokuW bramę — co widząc, równie accelerans krokuI pan Szczara uczynił. — Waćpani się spytasz,Co się stało? — Jak razem wstąpili w korytarz,Tak i razem ugrzęźli, brzuch z brzuchem, nos z nosem;Próżno ich szlachta częstym szturchańcem i głosemPodżega i na dalsze zaprasza pokoje —Nie mogą — więc myśl wzięto secare na dwojeZaciętych inimicos, więc błysnęły szable.Jako więc w ciasnym porcie dwa wielkie korable,Które fortunam niosą, przed burzliwym gromem...

WOJEWODAza sceną

Rozbić mur, niechaj wejdą ichmoście wyłomem.Panie Chmara! rozwalić mur!

KASZTELANOWA

O! krotochwila.

Chrząstka wychodzi.

Scena III

ZBIGNIEW, KASZTELANOWA, wchodzi AMELIA.

KASZTELANOWA

Cóż to jest za dzieweczka? Ze skrzydeł motylaTrzewiczki ma; na głowie bez żadnego fiocha.

ZBIGNIEW

To, mościa dobrodziejko, jest moja macocha.

KASZTELANOWA

Ta młodziutka? To jeszcze dziecko!

do Amelii

A proszę cię,Bądźże mi przyjaciółką, moje piękne dziecię.Uważaj mię jak swoją. — Cóż? jaka ty ładna!A to, panie Zbigniewie, cud! — z sąsiadek żadnanie wyrówna. — Nie płoń się, starej wolno mówić.Trzeba ci było muszek wiosennych nałowić,Oberwać im skrzydełka i upstrzyć twarzyczkę.Nadto białą we włosach zatknęłaś różyczkę,Nadto białą. — To jeszcze dzieciątko niewinne. —Panie Zbigniewie, czy masz respekta powinneDla takiej młodej matki? jakże wy z nią razem?To dziwnie, waszeć mi się zdajesz zimnym głazem,Atentujże się wasze tej młodziutkiej matce.

do Amelii

Tobie tu jak białemu gołębiowi w klatce;Ten zamek bardzo smutny, tobie trzeba słońca.Cóż — czy cię nudzi starej gawęda bez końca?Powiem ci coś miłego: tu z królem przybywaPan Mazepa.

AMELIA

Któż to jest?

KASZTELANOWA

Jak to, nieszczęśliwa!Ty nigdy nie słyszałaś o panu Mazepie?

AMELIA

Nie, mościa dobrodziejko.

KASZTELANOWA

Ja ciebie oślepię,Jak ci zacznę o złotym mówić sowizdrzale,A może twoje czyste serduszko rozpalęOgniem nieugaszonym. — Obaczysz go sama.Serce jego otwarte jak przejezdna brama:Jedna wjeżdża, a druga wyjeżdża za wrota...Spojrzenia jego na kształt kowalskiego młotaCiągle w biedne serduszka uderzają, tłukąTa miazgę. — Niech to będzie asińdźce nauką.

Walą z dział.

AMELIA

O Boże, król!

KASZTELANOWA

Nim wejdzie, mamy czasu dużo,Tam na ganku pan Pasek, z powagą papużąI z wielkim stał papierem — ba! to mówca ślicznyPrzygotował dla króla wiersz makaroniczny.O czymże ja mówiła, mościa dobrodziéjko?...Ha! — Otóż paź Mazepa... jeszcze mu czuć mlékoPod nosem, a już o nim tyle rzeczy plotą.

Scena IV

Ciż sami, MAZEPA włazi oknem nie widziany przez aktorów.

KASZTELANOWA

Wystaw ty sobie, co to za sowizdrzał! co toZa urwis ten Mazepa!

MAZEPAna stronie

Ba, tu o mnie mowa.

KASZTELANOWA

Wystaw sobie, co to jest za przewrótna głowa!Co to za wróg niewieści! Węża wziął za godło...Raz kochanek włosami kazał wypchać siodło...

MAZEPAkłaniając się kasztelanowej nagle

Fałsz, mościa dobrodziejko — proszę nie dać wiary.

KASZTELANOWA

Jakże tu pan przyszedłeś?

MAZEPA

Z księżycem przez szpary.Lecz w czas przychodzę bronić własnego honoru.

KASZTELANOWA

Lecz jak tu pan przyszedłeś?

MAZEPA

Jak motylek dworuPrzez okno, mościa pani.

KASZTELANOWA

Ba, kłamcy masz minę;Okno wysokie.

MAZEPA

Z włosów mam różnych drabinę.

KASZTELANOWA

Z włosów kochanek?

MAZEPA

Tak jest.

KASZTELANOWA

Lecz czemuż przez szyby,Nie przeze drzwi?

MAZEPA

Bo we drzwiach jest pan Pasek, nibyCerber z trzema głowami — krew się w żyłach ścina,Co jedna skończy mówić, to druga zaczyna...Myśląc, że to się nigdy nie skończy — uciekłem.

KASZTELANOWA

Już ja widzę, że waćpan ten dom zrobisz piekłem,Że tu waćpan przez okno wniesiesz niepokoje.

MAZEPA

Skądże tak zła opinia?

KASZTELANOWA

Ja bardzo się bojęWaszej niestateczności. — Niech nas Bóg ochrania,Waszeć nigdy nie możesz być bez zakochania.Lecz tutaj warto by się rozkochać ze skruchą...Jak się zakochasz, to mi powiesz w kim — na ucho —Ja stara cię nie zdradzę...

MAZEPAz ręką na sercu

Paź aśćkę przekona...

Scena V

Ciż sami, KRÓL, WOJEWODA i wiele szlachty

WOJEWODA

Oto jest, najjaśniejszy panie, moja żona,Która ci się pokornie do kolan uniży.A to — kasztelanowa Robroncka ze Spiży.A to — mój syn jedynak, twej potencji sługa.

KRÓL

Cóż to? Paź tu?

MAZEPA

Oracja była bardzo długa,Nie chciałem się rozczulić, wnet mi oczy mokną —Wszedłem przez okno...

KRÓL

Strzeż się wylecić przez okno.

MAZEPA

W szczęśliwsze pozwól, królu, ufać horoskopy.

KRÓLdo wojewodziny

Pani, racz mi dać rękę. — Te ogniste stropyPrawdziwie empirejskim zdają się obłokiem,A ty, wojewodzino...

Kończy do ucha komplement.

WOJEWODA

Za królewskim krokiem,Mości panowie, proszę — proszę — bardzo proszę. —

Wychodzą wszyscy, oprócz Mazepy, na dalsze pokoje.

Scena VI

MAZEPAsam

O, dziwny świat! ten młody rotmistrz przy macoszeTak cudownej, a zimny jak lód się wydaje,Gdy ja, ledwom ją ujrzał, już mi serce taje...Już chciałbym albo żyć z nią — albo umrzeć dla niéj.Mościa kasztelanowo! o, zgadłaś waćpani,Że tu przyjdzie w miłości zapisać się wiecznik.Zacznę jak słońce, może skończę jak słonecznik —Ona mi będzie serce obracać oczyma.

WOJEWODA wchodzi.

WOJEWODA

Cóż to — czy mój stół żadnych względów nie otrzyma?Proszę, wielmożny panie, nie pogardzaj strawą.

Mazepa kłania się i odchodzi.

Scena VII

WOJEWODA, CHMARA

WOJEWODA

Panie Chmara, w ogrodzie czy od lamp jaskrawo?...

CHMARA

Już się palą...

WOJEWODA