Biblioteka Europy Środka. Adriatyk. Morze i jego cywilizacja - Egidio Ivetic - ebook

Biblioteka Europy Środka. Adriatyk. Morze i jego cywilizacja ebook

Egidio Ivetic

0,0
45,00 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Adriatyk – morze wiążące ze sobą wybrzeża i ludy, odnoga kolebki cywilizacji europejskiej. Morze jest nie tylko organizmem czy mechanizmem – jest także drogą, którą wędrują dobra i ludzie, a także idee, wynalazki, języki i kultury. Adriatyk w książce Egido Ivetica stanowi przestrzeń symboliczną, w której przeglądają się lokalne i narodowe wspólnoty, miejsce styku – interioru i wybrzeża, Wschodu i Zachodu, katolicyzmu i prawosławia, kultury rzymskiej i słowiańskiej.

Adriatyk wyznaczał naturalną granicę imperiów: cesarstwa bizantyńskiego, cesarstwa Karola Wielkiego, Imperium Osmańskiego, Świętego Cesarstwa Rzymskiego, cesarstwa Napoleona, monarchii austro-węgierskiej.

Historia Adriatyku to jednocześnie historia Europy Środkowej, ale też opowieść o formowaniu się jej granic.

Egidio Ivetic poznał Adriatyk podczas swojej pracy jako marynarz na okręcie wojennym. Pomysł, żeby zająć się historią tego rejonu, narodził się w godzinach nudnej służby podczas surowej zimy. Znacznie później, po długich latach nauki uniwersyteckiej i badań Ivetic postanowił wrócić do rozważań nad przeszłością morza. W swoim obszernym eseju śledzi historię Adriatyku i jego otoczenia od odkrycia śladów człowieka sprzed 150-200 tys. lat po XXI wieku, od narodzin, wędrówek i rozproszenia po nowe granice i zjednoczenie w ramach Unii Europejskiej.

Połączenie rozległej perspektywy z mikrohistorią, spojrzenia zewnętrznego obserwatora z osobistym doświadczeniem sprawia, że „Adriatyk” to książka o niezwykłej wartości poznawczej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 707

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Słowo od autora

Słowo od autora

Pozna­łem Adria­tyk jako mary­narz odby­wa­jący zasad­ni­czą służbę woj­skową na pokła­dzie okrętu „Galeb”. Pomysł, aby zająć się histo­rią tego morza, naro­dził się pod­czas suro­wej zimy prze­łomu lat 1984 i 1985 — sta­cjo­no­wa­łem wów­czas w por­cie Tivat w Zatoce Kotor­skiej. Następ­nego lata na pokła­dzie „Galeba” prze­mie­rzy­łem morza: Joń­skie, Egej­skie, Mar­mara oraz cie­śninę Bos­for, a dalej Morze Czarne, aż po Kon­stancę i Sewa­sto­pol. Byłem jesz­cze chłop­cem, kiedy po raz pierw­szy zetkną­łem się z Morzem Śród­ziem­nym, jak w wier­szu Umberta Saby. Dało mi to wię­cej niż uni­wer­sy­tet. Trzeba było potem kilku dzie­sią­tek lat stu­diów i dłu­giego doj­rze­wa­nia, abym powró­cił do roz­wa­żań nad prze­szło­ścią morza, na któ­rego wybrzeżu dora­sta­łem.

Adria­tyk, jak zresztą całe Morze Śród­ziemne, nie­sie w sobie wiele zna­czeń. Jest to bez wąt­pie­nia region histo­ryczny, lecz zara­zem pole reflek­sji nad tym, czym były różne cywi­li­za­cje i kul­tury, które poja­wiały się na jego brze­gach. Reflek­sja histo­ryczna musi obej­mo­wać dłu­gie trwa­nie, uwzględ­nia­jąc ową głę­bię czasu śród­ziem­no­mor­skiego, jaka się tu sama narzuca. Bada­nie histo­rii Adria­tyku ozna­cza akcep­ta­cję jego ryt­mów i jego róż­no­rod­no­ści. Prze­mie­rza­nie wie­ków jego histo­rii i jego wybrzeży to her­me­neu­tyka, z któ­rej rodzi się poczu­cie przy­na­leż­no­ści, wspól­noty z morzem. W moim myśle­niu o adria­tyc­kiej jed­no­ści waż­nym punk­tem odnie­sienia był Ser­gio Anselmi, któ­rego mia­łem szczę­ście poznać. A także Sante Gra­ciotti, wybitny sla­wi­sta i homo adria­ti­cus, przez co rozu­miem swo­istą forma men­tis, spo­sób myśle­nia wyróż­nia­jący się otwar­to­ścią kul­tu­rową. Adria­tyk do tego skła­nia, zaspo­kaja tego rodzaju ambi­cje. Morze Śród­ziemne to morze róż­nic, Adria­tyk zaś — pomimo gra­nic i kon­flik­tów — to morze zgod­no­ści.

Opi­sane przeze mnie dzieje Adria­tyku są owo­cem dłu­gich lat stu­diów, badań archi­wal­nych, kon­fron­to­wa­nia róż­no­rod­nych źró­deł: wyko­pa­lisk arche­olo­gicz­nych, inskryp­cji na kamien­nych tabli­cach, sta­tu­tów kon­fra­terni, śre­dnio­wiecz­nych kro­nik, zle­ceń wenec­kich dożów, aktów nota­rial­nych pocho­dzą­cych z obu wybrzeży, dzien­ni­ków pokła­do­wych, wyka­zów naro­dzin i śmierci, rela­cji wenec­kich przed­sta­wi­cieli i urzęd­ni­ków róż­nego szcze­bla, prze­wod­ni­ków dla mary­na­rzy, wielu map mor­skich, kata­strów, spe­cja­li­stycz­nych perio­dy­ków, doku­men­tów muni­cy­pal­nych i regio­nal­nych, mate­ria­łów wło­skiej poli­cji, kon­fe­ren­cji dyplo­ma­tycz­nych, szta­bów woj­sko­wych. A także pod­ręcz­ni­ków histo­rii wszyst­kich nada­dria­tyc­kich kra­jów, mate­ria­łów pre­zen­to­wa­nych na mię­dzy­na­ro­do­wych kon­gre­sach poświę­co­nych bio­lo­gicz­nemu życiu i aktu­al­nemu sta­nowi morza, wszel­kiego rodzaju prze­wod­ni­ków tury­stycz­nych, lokal­nych dzien­ni­ków, daw­niej­szych i dzi­siej­szych. Zain­te­re­so­wa­nie arche­olo­gią świata rzym­skiego pozwo­liło mi na pewne obe­zna­nie z pej­za­żem cza­sów sta­ro­żyt­nych.

Roz­ma­itymi środ­kami trans­portu prze­mie­rzy­łem wschod­nie i zachod­nie wybrzeże Adria­tyku, pły­wa­łem pomię­dzy wyspami, podró­żo­wa­łem nocą i lata­łem nad morzem, kiedy pozwa­lała na to pogoda. Przy­dał mi się na przy­kład jugo­sło­wiań­ski pod­ręcz­nik woj­skowy oma­wia­jący tech­nikę i stra­te­gię lądo­wa­nia na adria­tyc­kim wybrzeżu wło­skim1; bar­dzo uży­teczne oka­zało się pismo „Cim­bas” poświę­cone mary­narce piceń­skiej2. Jeżeli chce się zro­zu­mieć histo­rię, należy zaglą­dać do cen­nych maga­zy­nów wyda­wa­nych przez różne sto­wa­rzy­sze­nia miło­śni­ków histo­rii lokal­nej po zachod­niej stro­nie Adria­tyku, podob­nie jak do cza­so­pism insty­tu­tów badaw­czych po stro­nie wschod­niej. Trzeba odwie­dzić więk­sze kościoły, bazy­liki i kate­dry usy­tu­owane wokół morza, ponie­waż w nich odbi­jają się epoki adria­tyc­kiej histo­rii — kon­cen­trują sztukę w spo­sób uni­ka­towy w Śród­ziem­no­mo­rzu. Wśród pod­staw, na któ­rych opiera się ta książka, wymie­nię jesz­cze języki i dia­lekty Adria­tyku — z wyjąt­kiem albań­skich mniej wię­cej znam je wszyst­kie. A oprócz tego dzieła lite­rac­kie, zapo­mniane filmy doku­men­talne i repor­taże tele­wi­zyjne, rzad­kie audy­cje radiowe (przede wszyst­kim pre­zen­tu­jące folk­lor wybrzeży). Nie zna­czy to, że wszyst­kie te źró­dła są klu­czowe dla stu­dium histo­rycz­nego. Cho­dziło raczej o uchwy­ce­nie, dopóki to jesz­cze moż­liwe, prak­tyk, które szybko zani­kają, śla­dów tego Adria­tyku, który w dru­giej poło­wie XX wieku uległ rady­kal­nym prze­mia­nom.

Do zro­zu­mie­nia zarówno szcze­gó­łów, jak i cało­ści nie­zbędna jest per­spek­tywa lokalna. Punkt widze­nia miesz­kań­ców wybrzeża na­dal jest, jak wszę­dzie nad Morzem Śród­ziem­nym, poza wiel­kimi por­tami, ogra­ni­czony i skon­cen­tro­wany na sobie, zara­zem jed­nak uni­wer­salny. Każdy ma swój kawa­łek morza, swoje Śród­ziem­no­mo­rze. Ale wła­śnie tym owo Śród­ziem­no­mo­rze jest. Pozna­wa­nie histo­rii świata adria­tyc­kiego było dla mnie powro­tem do niego. Wiele zawdzię­czam mojemu ojcu, homo adria­ti­cus, dora­sta­ją­cemu pośród ryba­ków z Chiog­gii, Dal­ma­cji i Istrii, dobrze zna­ją­cemu ich języki. Nauczył mnie rozu­mieć morze, dawne zwy­czaje i kochać Adria­tyk, na który codzien­nie patrzył i który uwa­żał za ojczy­znę. Morze mojego ojca.

Praca nad książką oka­zała się zada­niem trud­niej­szym i wyma­ga­ją­cym wię­cej czasu, niż prze­wi­dy­wa­łem. Pra­gnę wyra­zić wdzięcz­ność Ugo Ber­tiemu za zro­zu­mie­nie i wiarę w mój pro­jekt, a także za cier­pli­wość w ocze­ki­wa­niu na opóź­nia­jące się zakoń­cze­nie. Wiele zawdzię­czam też rodzi­nie, która przez długi czas zno­siła moją „nie­obecną obec­ność”. Książkę tę poświę­cam pamięci mojego ojca.

— prze­ło­żył Piotr Salwa

Wpro­wa­dze­nie. Histo­ryczne zna­cze­nie morza

Wpro­wa­dze­nie

Histo­ryczne zna­cze­nie morza

W obrę­bie Morza Śród­ziem­nego ist­nieje jesz­cze jedno morze, które sku­pia w sobie jego cechy. Adria­tyk jest morzem śród­ziem­nym Morza Śród­ziem­nego. Okre­ślany w prze­szło­ści jako sinus — zatoka lub zalew — Adria­tyk jest kory­ta­rzem mor­skim, który łączył Wschód z Zacho­dem przez ponad tysiąc lat. Cią­gnący się w kie­runku połu­dniowo-wschod­nim, okre­śla kształt Ita­lii i Bał­ka­nów. Można stąd dostrzec lewan­tyń­skie niebo, widać Alpy, daje się wyczuć Europę Środ­kową. Jesz­cze na początku XX wieku roz­po­wszech­niona była opi­nia, że na jego bał­kań­skim wybrzeżu zaczyna się Bli­ski Wschód3. A do dzi­siaj, mimo inte­gra­cji, jaka nastą­piła w ostat­nich latach, panuje prze­ko­na­nie, że Adria­tyk to gra­nica mię­dzy Europą Zachod­nią a Wschod­nią; wciąż żywe jest wspo­mnie­nie zim­nej wojny i daw­nych kon­flik­tów4. Nad Adria­ty­kiem leży dzi­siaj sie­dem państw: Wło­chy, Sło­we­nia, Chor­wa­cja, Bośnia i Her­ce­go­wina, Czar­no­góra, Alba­nia i Gre­cja; sie­dem spo­śród dzie­się­ciu państw poło­żo­nych nad euro­pej­ską czę­ścią Morza Śród­ziem­nego.

Adria­tyk łączy z Ita­lią cen­tralne poło­że­nie w obrę­bie Morza Śród­ziem­nego, z Bał­ka­nami zaś wiążą go losy jego wschod­niej czę­ści — jako że sta­nowi on rejon, gdzie spo­ty­kają się trzy kon­ty­nenty, czy też, mówiąc języ­kiem histo­rii glo­bal­nej, world history, jest on cen­tral­nym punk­tem jed­nego kon­ty­nentu afro­eu­ro­azja­tyc­kiego5. Adria­tyk poja­wia się w świa­to­wej nar­ra­cji histo­rycz­nej jako ele­ment sieci krzy­żu­ją­cych się śród­ziem­no­mor­skich szla­ków. Jest to jedno z cha­rak­te­ry­stycz­nych obli­czy Europy śród­ziem­no­mor­skiej6. Dla przy­by­szów zza Alp było to Połu­dnie, pierw­sze morze, jakie zoba­czył Goethe, który obser­wo­wał je z wierz­chołka kam­pa­nili św. Marka w Wene­cji7. Dla przy­by­szów z bizan­tyń­skiego, potem osmań­skiego Lewantu był to łaciń­ski Zachód. W epoce nowo­żyt­nej Adria­tyk uwa­żany był za jedno z trzech ramion Morza Śród­ziem­nego, obok Basenu Zachod­niego i Wschod­niego. Dla Fer­nanda Brau­dela, nie­zrów­na­nego mistrza histo­rii Śród­ziem­no­mo­rza, „Adria­tyk jest być może naj­bar­dziej zwar­tym regio­nem morza. Sam w sobie, i przez ana­lo­gię, sta­wia przed nami wszyst­kie pro­blemy, jakie wyła­niają się w toku bada­nia całego Morza Śród­ziem­nego”8. Pre­drag Matve­je­vić pisze z kolei, że o ile „Atlan­tyk czy Pacy­fik to morza odda­le­nia”, a „Morze Śród­ziemne to morze sąsiedz­twa”, o tyle Adria­tyk jest „morzem bli­sko­ści”9. Adria­tyk jest pod każ­dym wzglę­dem Morzem Śród­ziem­nym w pomniej­sze­niu, Morzem Śród­ziem­nym „mniej­szym” lub „najmniej­szym”10.

Mapa fizyczna świata adria­tyc­kiego

W grę wcho­dzi tu wiele zna­czeń. Lecz podob­nie jak w wypadku Morza Śród­ziem­nego, w osta­tecz­nym roz­ra­chunku to histo­ria ukształ­to­wała toż­sa­mość, któ­rej ist­nie­nie wszy­scy uznają, ale którą tylko nie­liczni znają naprawdę11. O ile wydłu­żony i wąski kształt Adria­tyku, dwa wybrzeża w grun­cie rze­czy rów­no­le­głe — krótko mówiąc: geo­gra­fia — wyraża pewną pro­stotę, o tyle histo­ria Adria­tyku ma w sobie pęk­nię­cia, które podzie­liły światy i to, co nawar­stwiło się tu w wyniku zło­żo­nej prze­szło­ści: powi­kłań spo­wo­do­wa­nych tym, że spo­ty­kały się tam dąże­nia o odle­głych od sie­bie epi­cen­trach. Wróćmy zatem do mapy świata i spójrzmy na nią pod kątem pano­wa­nia róż­nych reli­gii i wyznań: zauwa­żymy, że na tere­nie Bał­ka­nów Zachod­nich, któ­rych gra­nicę wyzna­cza Adria­tyk, wschod­nie gra­nice kato­li­cy­zmu prze­ci­nają się z zachod­nimi gra­ni­cami pra­wo­sła­wia i pół­noc­nymi gra­ni­cami islamu. Jak ni­gdzie indziej na świe­cie. To nakła­da­nie się wyznań wschodni Adria­tyk odzwier­cie­dla w swo­jej prze­szło­ści12. I jesz­cze coś — pomyślmy o impe­riach, które na Adria­tyku miały swoje naj­da­lej wysu­nięte gra­nice: cesar­stwo bizan­tyń­skie, cesar­stwo Karola Wiel­kiego, Impe­rium Osmań­skie, Święte Cesar­stwo Rzym­skie, cesar­stwo Napo­le­ona, Cesar­stwo Austriac­kie. Podob­nie jak inne zamknięte i gra­niczne morza, Bał­tyk lub Morze Czarne, Adria­tyk był obsza­rem media­cji pomię­dzy róż­no­rod­no­ściami.

Mil­czący świa­dek prze­mi­ja­nia cywi­li­za­cji, Adria­tyk był tłem histo­rii nie­zwy­kłych samych w sobie, jak histo­ria Repu­bliki Wenec­kiej, Włoch czy Bał­ka­nów. W nie­wielu innych wypad­kach, nawet w skali świa­to­wej, można odna­leźć takie nagro­ma­dze­nie w cza­sie i prze­strzeni tylu zja­wisk sprzecz­nych, a jed­no­cze­śnie wza­jem­nie się warun­ku­ją­cych, tylu odnie­sień do odmien­nych cywi­li­za­cji, współ­wy­stę­po­wa­nie — trzeba to jasno powie­dzieć — pozor­nych prze­ci­wieństw: syra­ku­zań­skich Gre­ków i ger­mań­skich cesa­rzy, wład­ców łaciń­skich i sło­wiań­skich, der­wi­szy i jezu­itów, wybrzeży papie­skich i wybrzeży turec­kich, tole­ran­cji i kru­cjat, świę­tych wojen i komu­ni­stycz­nych rewo­lu­cji, wspól­nych lin­gua franca i gra­nic języ­ko­wych, rene­sansu i kul­tur paster­skich, lokal­no­ści i ple­mien­no­ści, Orientu i euro­pej­skiej nowo­cze­sno­ści. Rytm Adria­tyku ma ten­den­cję do wymy­ka­nia się kon­wen­cjo­nal­nym chro­no­lo­giom. To impo­nu­jący splot okre­sów histo­rycz­nych róż­nego trwa­nia; jeśli je wyra­zić licz­bowo i zesta­wić: ponad 1000 lat Wene­cji, naj­pierw księ­stwa i komuny miej­skiej, potem repu­bliki, ponad 1000 lat Pań­stwa Kościel­nego, 850 lat Świę­tego Cesar­stwa Rzym­skiego, 816 lat Kró­le­stwa Chor­wa­cji, 730 lat Kró­le­stwa Neapolu, 670 lat Bizan­cjum, 542 lata pano­wa­nia Habs­bur­gów, 443 lata Impe­rium Osmań­skiego, 400 lat Repu­bliki Dubrow­nic­kiej (Raguzy, dzi­siej­szego Dubrow­nika), 160 lat zjed­no­czo­nych Włoch, 143 lata Czar­no­góry, ponad 100 lat Alba­nii, 73 lata Jugo­sła­wii, 30 lat Sło­we­nii i Chor­wa­cji. Nie licząc cykli gospo­dar­czych obej­mu­ją­cych całe morze i jego wybrzeża, dłu­gich okre­sów drob­nego kabo­tażu i trans­hu­man­cji, wie­lo­wie­ko­wych cykli tar­gów adria­tyc­kich i piel­grzy­mek reli­gij­nych. Jed­nym sło­wem — Adria­tyk to bar­dziej histo­ria niż geo­gra­fia.

Jak odczy­ty­wać tego rodzaju histo­rię? Jak odczy­tać histo­ryczne zna­cze­nie morza? Wiemy, czego nauczył nas Brau­del: należy badać różne prze­miany eko­no­miczne, spo­łeczne i poli­tyczne doko­nu­jące się w obsza­rze morza, poj­mo­wa­nym jako tery­to­rium i przed­miot inter­pre­ta­cji histo­rycznej. Wycho­dząc od tych zasad, Pere­grine Hor­den i Nicho­las Pur­cell zde­cy­do­wali się pójść dalej: zapro­po­no­wali defi­ni­cję Morza Śród­ziem­nego jako tego, które „skaża” (The Cor­rup­ting Sea), w takim oto zna­cze­niu, że ma „wywro­towy” wpływ na kon­tekst lokalny, łączy wiele drob­nych śro­do­wisk przy pomocy nie­zli­czo­nych współ­za­leż­no­ści, wymu­szo­nych ogól­nym poczu­ciem nie­pew­no­ści i potrzebą prze­trwa­nia. Morze Śród­ziemne stało się dzięki temu zbio­rem mikro­sys­te­mów, wpraw­dzie z wie­loma wyjąt­kami i róż­ni­cami, ale zawsze dążą­cymi do nawią­zy­wa­nia rela­cji i roz­wi­ja­nia sieci współ­za­leż­no­ści, poczy­na­jąc od niskiego poziomu, obej­mu­ją­cego ośrodki bez­po­śred­nio ze sobą sąsia­du­jące, po naj­wyż­szy poziom kon­tak­tów zamor­skich13. Jest to kwe­stia róż­no­rod­no­ści w jed­no­ści. Morze Śród­ziemne zawiera w sobie wie­lość kon­tek­stów, a jed­no­cze­śnie obej­muje wie­lość pro­ce­sów nasta­wio­nych na łącze­nie, na stop­niowe nada­wa­nie cech „śród­ziem­no­mor­sko­ści” poszcze­gól­nym miej­scom, jakie się nań skła­dają14. Według Hor­dena i Pur­cella nad­szedł moment, aby zmie­nić podej­ście w bada­niach histo­rycz­nych. Dotąd zaj­mo­wano się przede wszyst­kim histo­rią w obsza­rze Morza Śród­ziem­nego, histo­rią opo­wia­da­jącą o wyda­rze­niach roz­gry­wa­nych wokół Morza Śród­ziem­nego; teraz cho­dzi o histo­rię samego Morza Śród­ziem­nego poj­mo­wa­nego jako byt mor­ski posia­da­jący wła­sne cechy, któ­rych roz­wój w cza­sie trzeba zro­zu­mieć15.

Można się z tym tylko zgo­dzić. Adria­tyk ist­niał jako morze, które „skaża”, łącząc sie­cią nie­usta­ją­cych rela­cji, wią­żąc ze sobą swoje wybrzeża i ludy, które je zamiesz­ki­wały16. Jed­nak morze jest nie tylko orga­ni­zmem czy mecha­ni­zmem. Jest rów­nież drogą, którą wędrują, ow­szem, dobra i ludzie, lecz także idee, języki i kul­tury. Łączy, ale też dzieli, jest prze­strze­nią sym­bo­liczną, w któ­rej prze­glą­dają się wspól­noty lokalne i naro­dowe, a na swych wybrze­żach pod­lega roz­ka­zom wła­dzy poli­tycz­nej. Tym wszyst­kim jest Adria­tyk, który znaj­do­wał się w cen­trum roz­ma­itych, czę­sto prze­ciw­staw­nych doświad­czeń cywi­li­za­cyj­nych. Zga­dzamy się na histo­rię samego Morza Adria­tyc­kiego, morza-orga­ni­zmu, ale nie odse­pa­ro­waną od histo­rii obszaru Morza Adria­tyc­kiego, świata, który nad nim leży.

Jak wszyst­kie morza, Adria­tyk jest płynną rów­niną (Brau­del), na któ­rej odkry­wamy i śle­dzimy, jak kształ­tują się w cza­sie szlaki komu­ni­ka­cyjne, ruch jed­no­stek pły­wa­ją­cych, rela­cje mię­dzy wybrze­żami, prze­pływ towa­rów, migra­cje, pozy­ski­wa­nie zaso­bów natu­ral­nych, rybo­łów­stwo, kon­trola poli­tyczna, stra­te­giczna i woj­skowa, wła­dza, walki o hege­mo­nię; morze ludzi morza i tych, któ­rzy domi­nują, histo­ria mor­ska i gospo­dar­cza oraz histo­ria poli­tyczna. Adria­tyk to rów­nież wybrzeże, przede wszyst­kim wybrzeże, a dokład­niej kon­glo­me­rat róż­nych sys­te­mów regio­nal­nych usy­tu­owa­nych na wybrzeżu, coś w rodzaju mem­brany będą­cej gra­nicą morza dla przy­by­wa­ją­cych od strony lądu i gra­nicą lądu dla przy­by­wa­ją­cych od strony morza, śro­do­wi­skiem natu­ral­nym pra­wie wszę­dzie i pra­wie zawsze pod­da­nym antro­pi­za­cji za sprawą choćby maleń­kich osad, nie­ko­niecz­nie skie­ro­wa­nych bar­dziej ku morzu niż ku lądowi. Wybrzeże ma więc zawsze podwójną funk­cję. Trud­niej­sza do uchwy­ce­nia jest ta zwią­zana z morzem. Aby to pojąć, powin­ni­śmy wyobra­zić sobie świat adria­tycki zupeł­nie ina­czej, niż przy­wy­kli­śmy go odbie­rać: jako płynną wyspę lub pół­wy­sep, poprze­ci­nany szla­kami komu­ni­ka­cyj­nymi, z wybrze­żem, które sta­nowi fasadę wycho­dzącą na ląd17. A więc płynna wyspa i całość wybrzeży, które ją ota­czają. Wybrzeże jest tu wąskim kil­ku­na­sto­ki­lo­me­tro­wym pasem, na który skła­dają się wydmy, laguny, ujścia rzek, zatoki i cyple, urwi­ste wznie­sie­nia i sys­temy wysp, a który sta­nowi Adria­tyk ludzki — tery­to­rium, śro­do­wi­sko prze­kształ­cone przez czło­wieka, gdzie żyło się i na­dal żyje w kon­tak­cie z morzem; mam na myśli Wene­cję, Ankonę, Triest, Split, Rijekę, Bari, Durrës oraz inne porty i wyspy, jak rów­nież szer­sze oto­cze­nie lagun i wybrzeża. Cho­ciaż oczy­wi­ste jest, że nie zawsze nad­mor­skie poło­że­nie ozna­cza przy­na­leż­ność do świata morza lub wyraża mor­ską cywi­li­za­cję: są miej­sca bar­dziej mor­skie od innych. Na zachod­nim brzegu Adria­tyku to tylko kilka por­tów (Trani, Ankona, Chiog­gia, Wene­cja), na wybrzeżu wschod­nim — całe regiony (Istria, Dal­ma­cja)18.

Na koniec — podob­nie jak ist­nieje wielki świat śród­ziem­no­mor­ski w szer­szym zna­cze­niu, tak ist­nieje rów­nież świat adria­tycki w szer­szym zna­cze­niu. Jest to rodzaj kręgu zło­żo­nego z rejo­nów znaj­du­ją­cych się w głębi lądu, lecz pozo­sta­ją­cych w mniej lub bar­dziej ści­słym kon­tak­cie z morzem. To roz­le­gły obszar, któ­rego gra­nicę nie­ła­two okre­ślić, ponie­waż mogłaby prze­bie­gać w odle­gło­ści trzy­dzie­stu kilo­me­trów od wybrzeża, około dnia mar­szu, ale mogłaby też obej­mo­wać miej­sca pozor­nie odle­głe, jak Mace­rata, Fer­rara czy Padwa. Nie mówiąc o tym, że pod pew­nymi wzglę­dami do świata adria­tyckiego nale­żały — mimo znacz­nego odda­le­nia — sto­lice państw, któ­rych tery­to­ria docho­dziły do tego morza: Rzym, Neapol, Wie­deń, Buda­peszt, Bel­grad.

Mamy tu zatem — jak wszę­dzie w obrę­bie i wokół morza — trzy poziomy: akwen, wybrzeże, tereny cią­żące ku morzu. Regio­nalne sys­temy nad­mor­skie — na które skła­dają się wybrzeża, wyspy, ludy, gospo­darki i kul­tury — sta­no­wią pod­sta­wową tkankę kom­plek­sowo poj­mo­wa­nego regionu mor­skiego, to miej­sca, w któ­rych mie­rzy się jed­ność i róż­no­rod­ność wła­ściwe danemu morzu19. Sys­temy nad­mor­skie są odręb­nymi regio­nami; wiele z nich jest zna­nych i łatwych do odróż­nie­nia nie­za­leż­nie od samego Adria­tyku. Warto je wymie­nić. Nad Adria­ty­kiem zachod­nim mamy Pół­wy­sep Salen­tyń­ski, nizinę Tavo­liere i pół­wy­sep Gar­gano, czyli dzi­siej­szą Apu­lię, a dalej dłu­gie wybrzeże ape­niń­skie pomię­dzy Ter­moli a Pesaro, czyli sta­ro­żytne Pice­num — dzi­siaj to wło­skie regiony Molise, Abru­zja i Mar­che, jed­no­rodne pod wzglę­dem kra­jo­brazu, lecz podzie­lone histo­rycz­nie pomię­dzy dwie Ita­lie. Jesz­cze dalej mijamy niskie wybrzeże Roma­nii, deltę Padu, a póź­niej Lagunę Wenecką, poło­żoną mię­dzy deltą Padu a ujściem Soczy (sło­weń. Soča, wł. Isonzo), otwie­ra­jącą dostęp do morza nizi­nom Wenec­kiej i Friu­lań­skiej. Nad wschod­nim Adria­ty­kiem mamy ska­li­ste wybrzeże Krasu z Trie­stem, dalej Istrię (pół­wy­sep i region), Kvar­ner oraz Dal­ma­cję — histo­ryczny region, na który skła­dają się roz­le­gły archi­pe­lag, obej­mu­jący ponad tysiąc wysp i ska­li­stych oto­ków, oraz część kon­ty­nen­talna, bie­gnąca od rów­nin wokół Zadaru przez Dubrow­nik (histo­ryczną Raguzę) po Zatokę Kotor­ską. Rów­no­le­gle do archi­pe­lagu roz­ciąga się wybrzeże chor­wac­kie, pomię­dzy Rijeką a Kana­łem Wele­bic­kim, przez Wene­cjan zwa­nym Mor­lac­kim, a dalej w głębi lądu, na wyso­ko­ści połu­dnio­wej Dal­ma­cji, leży Her­ce­go­wina, region bał­kań­ski bez dostępu do morza, lecz o śród­ziem­no­mor­skim kra­jo­bra­zie, a zatem adria­tycki, choć jako jedyny nie jest on poło­żony bez­po­śred­nio nad morzemI. Za Dal­ma­cją, w kie­runku połu­dnio­wym, cią­gnie się strefa czar­no­gór­ska, się­ga­jąca aż po rzekę Bunę, gdzie wybrzeże staje się niskie i zaczyna się nad­mor­ska część Alba­nii, z piasz­czy­stymi pla­żami i przy­brzeż­nymi bagnami. Zamy­kają Adria­tyk ska­li­sty pół­wy­sep Kara­bu­run, ujście wód jeziora Butrint w Alba­nii oraz wyspa Korfu, brama morza. W sumie jest to około dzie­się­ciu seg­men­tów regio­nal­nych odzna­cza­ją­cych się trwa­łymi cechami. Będą to dla nas punkty odnie­sie­nia przy opi­sy­wa­niu cywi­li­za­cji i impe­riów, państw i naro­dów. Tak przed­sta­wiał się i przed­sta­wia pod­sta­wowy wymiar Adria­tyku. Jest jed­nak także wymiar szer­szy niż tylko mor­ski, bar­dziej abs­trak­cyjny.

Od 2006 roku ist­nieje Euro­re­gion Adria­tyk, prze­mia­no­wany w 2014 roku na Euro­re­gion Adria­tyk-Morze Joń­skie, który sku­pia poło­żone nad morzem regiony, gminy i obwody sied­miu państw, sta­wia­jąc sobie za cel uła­twia­nie współ­pracy insty­tu­cjo­nal­nej (mię­dzy uczel­niami, wła­dzami miej­skimi, izbami han­dlo­wymi). Tę świa­do­mość przy­na­leż­no­ści geo­gra­ficz­nej możemy zauwa­żyć w prze­szło­ści, na przy­kład kiedy uży­wano nazwy Zatoka Wenecka. Oczy­wi­ście jest to efekt dzia­łań o cha­rak­te­rze kul­tu­ro­wym. Zresztą także samo poję­cie świata śród­ziem­no­mor­skiego, le monde méditerranéen, było kon­cep­cją stwo­rzoną przez geo­gra­fów (Karl Rit­ter, Frie­drich Rat­zel, Alfred Phi­lip­p­son), póź­niej przy­jętą przez histo­ry­ków (Henri Pirenne, Fer­nand Brau­del), a następ­nie roz­wi­niętą jako idea śród­ziem­no­mor­skiego regionu kul­tu­ro­wego, łącząca ele­menty arche­olo­gii, sfery wyobra­że­nio­wej, kwe­stie men­tal­no­ści, oby­cza­jów, sty­lów życia — a więc jako okre­ślony ste­reo­typ20. Przez dzie­się­cio­le­cia antro­po­lo­gia kul­tu­rowa usi­ło­wała usta­lić to, co czy­niło śród­ziem­no­mor­skimi ludy zamiesz­ku­jące ten region — bez rezul­tatu21. Zakro­jone na sze­roką skalę bada­nia Hor­dena i Pur­cella w isto­cie za cel sta­wiają sobie odpo­wiedź na pyta­nie, czym jest Śród­ziem­no­mo­rze. W tym wła­śnie rzecz. Czym miałby być Adria­tyk? Bez wąt­pie­nia ist­nieje powszechna świa­do­mość geo­gra­ficzna, rów­nież wśród ludzi zamiesz­ku­ją­cych jego wybrzeża. Podej­mo­wane były wysiłki — czy to przez kon­kret­nych bada­czy, czy to w ramach szer­szych ini­cja­tyw — aby nawią­zać dia­log mię­dzy wybrze­żami. Nie doj­rzała jed­nak idea wspól­nej adria­tyc­kiej histo­rii, brak jest poczu­cia wspól­nie dzie­lo­nej prze­szło­ści. Histo­rie kul­tury poszcze­gól­nych seg­men­tów wybrzeża, na które nakła­dają się histo­rie naro­dowe (a jest ich sie­dem, tyle ile państw adria­tyc­kich), nie są oczy­wi­ście histo­rią Adria­tyku. Nakre­śle­nie dzie­jów tego morza nie należy zresztą do łatwych zadań. Widać tu — poczy­na­jąc od śre­dnio­wie­cza — tema­tyczną frag­men­ta­ry­za­cję, w zależ­no­ści i od samych histo­rii, i od wybra­nej histo­rio­gra­fii, a podziały te, mające coraz wyraź­niej naro­dowy cha­rak­ter, trwają aż po czasy współ­cze­sne22. Mię­dzy wie­kami VII a XIX powstało około tuzina histo­rii regio­nal­nych, w któ­rych prze­wija się co naj­mniej sie­dem naro­do­wych wizji adria­tyc­kiej prze­szło­ści. To długi okres, w któ­rym wschod­nie wybrzeże staje się coraz wyraź­niej obsza­rem roz­licz­nych podzia­łów — poli­tycz­nych, reli­gij­nych i cywi­li­za­cyj­nych — przed­mu­rzem chrze­ści­jań­stwa, pod­czas gdy wybrzeże zachod­nie jest świad­kiem dzie­jów dwóch lub trzech Ita­lii: Ita­lii feu­dal­nej i Ita­lii komun miej­skich, lub też Połu­dnia, Pań­stwa Kościel­nego i Repu­bliki Wenec­kiej23. Współ­cze­sna histo­rio­gra­fia powraca do kon­cep­cji świata adria­tyc­kiego jako cało­ści, geo­po­li­tycz­nego bytu o pod­sta­wo­wym zna­cze­niu dla państw naro­do­wych, które wcho­dzą w jego skład24. Są to pro­blemy wspólne dla histo­rii całego Śród­ziem­no­mo­rza.

Aby prze­zwy­cię­żyć roz­bież­no­ści i jed­no­stronne spoj­rze­nia, trzeba zgo­dzić się na postrze­ga­nie Adria­tyku jako jed­nego cało­ścio­wego kon­tek­stu kul­tu­ro­wego, jako regionu histo­rycz­nego, Geschicht­sre­gion, to zna­czy prze­strzeni geo­gra­ficz­nej mniej­szej od kon­ty­nentu, ale więk­szej od poje­dyn­czego pań­stwa, prze­strzeni, w któ­rej ujaw­niają się spe­cy­ficzne uwa­run­ko­wa­nia, struk­tury spo­łeczne, eko­no­miczne, kul­tu­rowe i poli­tyczne, być może prze­ciw­stawne, ale zbli­żone, pozo­sta­jące ze sobą w kon­tak­cie, struk­tury w swej isto­cie ponadna­ro­dowe, jak na przy­kład na Bał­ka­nach, w Skan­dy­na­wii i wła­śnie w Śród­ziem­no­mo­rzu25. W ten spo­sób w obrę­bie Śród­ziem­no­mo­rza Adria­tyk wyróż­nia się obli­czem i oso­bo­wo­ścią. Śród­ziem­no­mo­rze jest regio­nem histo­rycz­nym, co do tego nie ma wąt­pli­wo­ści, Adria­tyk jest jego czę­ścią, ale i ten obszar można uwa­żać za odrębny region histo­ryczny, pośredni pomię­dzy regio­nami histo­rycz­nymi a geo­gra­ficz­nymi: Bał­ka­nami, Ita­lią i Europą Środ­kową.

Aby zro­zu­mieć szcze­gólny cha­rak­ter Adria­tyku w ramach Śród­ziem­no­mo­rza, powin­ni­śmy porów­nać go z innymi akwe­nami. Spójrzmy na Śród­ziem­no­mo­rze zachod­nie, weźmy na przy­kład ideę Łaciń­skiego ŁukuII, któ­rej celem jest pod­kre­śle­nie zna­cze­nia romań­skiego dzie­dzic­twa języ­ko­wego i kul­tu­ro­wego w prze­strzeni roz­cią­ga­ją­cej się pomię­dzy Anda­lu­zją a Kala­brią. To jeden z naj­bar­dziej inte­re­su­ją­cych aspek­tów euro­pej­skiej czę­ści Śród­ziem­no­mo­rza zachod­niego, cechu­ją­cego się pewną jed­no­li­to­ścią jako region łaciń­ski i kato­licki; jest to spo­sób inter­pre­ta­cji Śród­ziem­no­mo­rza w jed­nej z jego czę­ści26. Adria­tyk jest nato­miast prze­strze­nią, która cha­rak­te­ry­zuje się nie jed­no­li­to­ścią, lecz tym, że jest miej­scem styku róż­nic. To prze­strzeń, w któ­rej język wło­ski (różne wło­skie dia­lekty) zetknął się z języ­kami połu­dnio­wo­sło­wiań­skimi — sło­weń­skim, chor­wac­kim, serb­skim — a także z języ­kiem albań­skim27. We wschod­niej czę­ści Adria­tyku Sło­wiańsz­czy­zna, wspól­nota języ­kowo-kul­tu­rowa zmi­to­lo­gi­zo­wana w XIX wieku, styka się ze Śród­ziem­no­mo­rzem. Lud­ność chor­wacka jest pod wzglę­dem języ­ko­wym sło­wiań­ska, ale kul­tu­rowo w czę­ści śród­ziem­no­mor­ska. Na tych samych wybrze­żach tra­dy­cja kato­li­cy­zmu współ­żyła przez wieki z pra­wo­sła­wiem, wyzna­wa­nym przez Ser­bów, Czar­no­gór­ców, Albań­czy­ków i Gre­ków. Na ogół nie pamięta się o tym, że przez ponad sześć­set lat, od 555 do 1204 roku, Cesar­stwo Bizan­tyń­skie spra­wo­wało for­malne zwierzch­nic­two nad wschod­nimi wybrze­żami Adria­tyku, nad Dal­ma­cją, Duklą i Zetą (dzi­siej­sza Czar­no­góra) oraz Alba­nią. Tak samo na ogół umniej­sza się rolę islamu, obec­nego w tych samych miej­scach, będą­cych nie­gdyś pod wła­dzą Osma­nów, czy islamu do dzi­siaj zado­mo­wio­nego w Mosta­rze lub w Durrës; albo to, że Impe­rium Osmań­skie było for­mal­nie pań­stwem adria­tyc­kim od 1479 do 1912 roku. Jeste­śmy rów­nież skłonni zapo­mi­nać, że Istria i Triest były śród­ziem­no­mor­skimi, poło­żo­nymi naj­da­lej na połu­dniu pro­win­cjami świata nie­miec­kiego, ponie­waż tam wła­śnie prze­bie­gały gra­nice Świę­tego Cesar­stwa Rzym­skiego oraz oso­bi­stych posia­dło­ści habs­bur­skich od lat 1376 i 1382 aż do paź­dzier­nika 1918 roku; par­la­ment frank­furcki uznał je w 1848 roku za część odra­dza­ją­cych się Nie­miec28. Nie mniej skom­pli­ko­wana oka­zuje się sytu­acja Adria­tyku zachod­niego, jeśli pomy­śleć o licz­nych spo­łecz­no­ściach mniej­szo­ścio­wych (sło­wiań­skich, albań­skich, grec­kich, pra­wo­sław­nych, żydow­skich, armeń­skich) zamiesz­ku­ją­cych mia­sta i wybrzeża. Jest to, krótko mówiąc, Śród­ziem­no­mo­rze w minia­tu­rze. A zatem mamy do czy­nie­nia z regio­nem histo­rycz­nym — poję­cie to w natu­ralny spo­sób oka­zuje się sprzy­jać ponadna­ro­do­wemu podej­ściu do badań tego typu rze­czy­wi­sto­ści. Histo­rycy mają zresztą potrzebę umiej­sco­wie­nia swo­ich badań w kon­kret­nych ramach nie tylko cza­so­wych, lecz także tery­to­rial­nych — odnie­sie­nia do okre­ślo­nej geo­gra­fii.

Morze, które prze­staje być tylko prze­strze­nią fizyczną, a staje się rów­nież ideą, to, jak wia­domo, efekt odzie­dzi­czo­nego postrze­ga­nia wymiaru mor­skiego, ponadto też roz­woju geo­gra­fii, a zatem myśli nauko­wej; to my nada­jemy prze­strzeni toż­sa­mość. Poja­wia się tu jesz­cze ten pozy­tywny aspekt, że nar­ra­cje na temat morza wymy­kają się sche­ma­tom ide­olo­gicz­nym, któ­rymi obar­czone są poję­cia narodu i pań­stwa. Deter­mi­nizm geo­gra­ficzny, który dąży do uchwy­ce­nia wszyst­kiego, co wiąże się z danym miej­scem, także zawdzię­czamy Brau­de­lowi; deter­mi­nizm ten uwal­nia nar­ra­cję histo­ryczną, w tym wypadku doty­czącą morza, od deter­mi­nizmów histo­rii poli­tycz­nych (o ogra­ni­czo­nym trwa­niu) i histo­rii naro­do­wych (ze swej natury nazna­czo­nych histo­ry­cy­zmem i ide­olo­giami)29. Morze jest więc przed­mio­tem histo­rycz­nym i jest wspa­nia­łym tek­stem, z któ­rego można odczy­tać prze­szłość30. Morze staje się zara­zem oso­bo­wo­ścią histo­ryczną, alter­na­tywą dla kano­nicz­nych nar­ra­cji histo­rycz­nych. Jego geo­gra­fia w wymia­rze histo­rycz­nym, jako miej­sca, w któ­rym zbie­gały się w cza­sie różne wyda­rze­nia, ten­den­cje i doświad­cze­nia, czyni je przed­mio­tem skła­da­ją­cym się z róż­nic, a więc narzu­ca­ją­cym kon­fron­ta­cje31. Jest to zatem miej­sce fizyczne, kon­kretna rze­czy­wi­stość, ale zara­zem byt histo­ryczny, nośnik świa­do­mo­ści histo­rycz­nej i histo­rycz­nego doświad­cze­nia.

W ostat­nich latach bada­nia mórz i oce­anów cie­szą się wyraź­nie więk­szym zain­te­re­so­wa­niem32. Obok roz­woju histo­rii glo­bal­nej (world history) histo­rio­gra­fia odno­to­wała duże i bar­dzo inte­re­su­jące postępy w stu­diach nad Atlan­ty­kiem (Atlan­tic stu­dies), Oce­anem Spo­koj­nym i Indyj­skim, czyli w bada­niach histo­rycz­nych prze­strzeni oce­anicz­nych, ujmo­wa­nych w wiel­kie syn­te­tyczne nar­ra­cje albo trak­to­wa­nych jako dosko­nałe pole do porów­nań histo­rycz­nych33. Morze Śród­ziemne to czwarty ocean, jeśli wziąć pod uwagę jego histo­rię. Morze, które poczy­na­jąc od XVIII wieku, od cza­sów Edwarda Gib­bona, stało się przed­mio­tem badań jako miej­sce roz­woju cywi­li­za­cji. O ile Pacy­fik koja­rzy się z bez­kre­sem, a Atlan­tyk jawi się jako wyraz nowo­cze­sno­ści, o tyle Morze Śród­ziemne przy­wo­dzi na myśl kla­sycz­ność i w pewien spo­sób wiecz­ność — ze względu na doświad­cze­nie histo­ryczne ludz­ko­ści. To morze-histo­ria, jak twier­dził Brau­del. Adria­tyk jako część Morza Śród­ziemnego pozo­staje jego rów­no­rzęd­nym part­ne­rem: pery­fe­ryj­nym, ale uczest­ni­czą­cym w wiel­kich pro­ce­sach, w wiel­kich przed­się­wzię­ciach34. W okre­sie, który nastą­pił po bada­niach Brau­dela i trwa po dziś dzień, wypra­co­wa­li­śmy kon­cep­cję histo­rii Śród­ziem­no­mo­rza jako heu­ry­stycz­nego para­dyg­matu łączą­cego arche­olo­gię, histo­rię, antro­po­lo­gię kul­tu­rową, histo­rię sztuki i lite­ra­turę. Odnaj­dziemy ją w A Com­pa­nion to Medi­ter­ra­nean History — pozy­cji inspi­ru­ją­cej, jeśli cho­dzi o podej­mo­wane pro­blemy, i zadzi­wia­jąco wybiór­czej, bo pomi­ja­ją­cej histo­rie naro­dowe, które zbie­gają się wokół Morza Śród­ziem­nego — z wyjąt­kiem prac nie­dawno opu­bli­ko­wa­nych w języku angiel­skim35. W pracy tej mowa jest o czte­rech spo­so­bach ujmo­wa­nia pro­ble­ma­tyki zwią­za­nej z Morzem Śród­ziem­nym. Po pierw­sze: Morze Śród­ziemne jako wygodna ety­kietka, pod którą można pod­piąć różne histo­rie o dość wąskiej tema­tyce. Po dru­gie: Morze Śród­ziemne jako tło dla dzie­jów ogól­nych, histo­rii roz­ma­itych podróży, krótko mówiąc: syn­tez o sze­ro­kim zasięgu nar­ra­cyj­nym (jak nie­dawna praca Davida Abu­la­fiiIII) . Po trze­cie: Morze Śród­ziemne, któ­rego histo­ria łączy się z geo­gra­fią, jak w bada­niach Brau­dela czy Hor­dena i Pur­cella. W końcu po czwarte: Morze Śród­ziemne jako coś, co można by nazwać obsza­rem kul­tu­ro­wym płyn­nym, hybry­do­wym, nie­pod­da­ją­cym się gra­ni­com narzu­ca­nym przez inter­pre­ta­cje, które postrze­gają histo­rię przez pry­zmat cywi­li­za­cji, naro­dów, reli­gii — w tym sen­sie byłby to region pono­wo­cze­sny lub raczej przed­miot badań post­mo­der­ni­stycz­nych36.

Adria­tyk jest natu­ral­nie czę­ścią nar­ra­cji doty­czą­cej Śród­ziem­no­mo­rza i można do niego odnieść wszystko to, o czym mowa w pra­cach doty­czą­cych Morza Śród­ziem­nego. Pro­wa­dze­nie badań nad Adria­tykiem ozna­cza pro­wa­dze­nie badań nad Morzem Śród­ziem­nym. Nie­mniej Adria­tyk sytu­uje się — po trzech prze­strze­niach oce­anicz­nych, po samym Morzu Śród­ziem­nym (i innych morzach śród­ziem­nych, które cze­kają jesz­cze na swoją histo­rię) — wśród takich mórz jak Bał­tyk czy Morze Czarne, które od nie­dawna budzą zain­te­re­so­wa­nie — mórz pogra­ni­cza, mórz zbież­no­ści i media­cji, mórz o szcze­gól­nie zło­żo­nej histo­rii37. W porów­na­niu z wiel­kimi prze­strze­niami zawsze wymy­ka­ją­cymi się defi­ni­cjom czy pozna­niu, a efek­tyw­nie połą­czo­nymi dopiero od dwóch ostat­nich stu­leci, w porów­na­niu z Morzem Śród­ziem­nym, któ­remu brak jed­no­li­to­ści, cho­ciaż w każ­dym swoim punk­cie jest ono roz­po­zna­walne, Adria­tyk, roz­pa­try­wany w skali glo­bal­nej, jest dosko­na­łym przy­kła­dem morza-regionu — miej­scem ogra­ni­czo­nym, lecz wyraź­nie się wyróż­nia­ją­cym. Tak jak dla stu­diów oce­ano­gra­ficz­nych, tak dla histo­rii mor­skiej Adria­tyk może być i rze­czy­wi­ście jest wyjąt­kowo pocią­ga­ją­cym przed­mio­tem badań i reflek­sji.

W odróż­nie­niu od innych mórz, mniej lub bar­dziej otwar­tych, Adria­tyk można postrze­gać jako region kul­tu­rowy (w zna­cze­niu postu­lo­wa­nym w A Com­pa­nion to Medi­ter­ra­nean History), czy to w uję­ciu cało­ścio­wym, czy to w podziale na poszcze­gólne frag­menty: Wene­cja, Rawenna, Split, Bari, Dubrow­nik, kate­dry, miej­sca kultu, święci, pobyty arty­stów, obec­ność pisa­rzy i poetów od Dan­tego i Byrona po Leopar­diego, inspi­ra­cje muzyczne. Zło­ży­łoby się to na histo­rię kul­tury, na któ­rej tle Adria­tyk uka­zuje swoją spój­ność38. Morze staje się w ten spo­sób czymś wię­cej niż tylko łącz­ni­kiem tery­to­rial­nym. Pod­kre­ślali to nie­któ­rzy pio­nie­rzy takich badań39. Jeśli dobrze się zasta­no­wić, dokład­niej popa­trzeć na mapę świata, prze­ana­li­zo­wać hasła w ency­klo­pe­diach, to nie­wiele jest mórz, które przy­wo­ły­wa­łyby ideę samych sie­bie w kate­go­riach jakiejś kul­tury, nawet kul­tury plu­ra­li­stycz­nej. Nie znaj­dziemy ich na obrze­żach Oce­anu Indyj­skiego ani Spo­koj­nego, nie dzieje się tak w przy­padku mórz chiń­skich (Morza Chiń­skiego Wschod­niego i Morza Chiń­skiego Połu­dnio­wego). W obrę­bie Atlan­tyku nie dzieje się tak w przy­padku świata kara­ib­skiego, roz­pro­szo­nego i podzie­lo­nego. Oczy­wi­ście jest Morze Śród­ziemne, nie­ustan­nie podzi­wiane i wysła­wiane, co nie­unik­nione, jeśli zwa­żyć na cię­żar gatun­kowy jego histo­rii w skali świa­to­wej. Przy­cho­dzi też na myśl Morze Egej­skie ze względu na swoją kla­sycz­ność i grecką wyspiar­skość; Bał­tyk, kiedy myśli się o roli Hanzy w śre­dnio­wie­czu; Morze Pół­nocne, kiedy myśli się kolejno o jego mary­nar­skich spo­łecz­no­ściach, lud­no­ści zamiesz­ku­ją­cej wybrzeża, języ­kach. No i Adria­tyk, który w tej per­spek­ty­wie jawi się jako coś wię­cej niż morze — to, by tak to ująć, pamięć40.

Histo­ria Adria­tyku, jaką chcę tu zapro­po­no­wać, opiera się na wszyst­kich tych zało­że­niach i jest wyra­zem prze­ko­na­nia, że Adria­tyk to nie tylko morze, ale morze-region oraz region histo­ryczny Śród­ziem­no­mo­rza i Europy. Adria­tyk roz­pa­try­wany rzecz jasna w całym swoim histo­rycznym wymia­rze, w dłu­gim trwa­niu41. Jest to pro­po­zy­cja histo­rii, która sytu­uje się w pół drogi — sta­no­wiąc rów­nież pewną alter­na­tywę — pomię­dzy kano­niczną histo­rią Włoch a histo­rią Europy Połu­dniowo-Wschod­niej. Jest to dru­gie opra­co­wa­nie opa­trzone takim tytu­łem42. Ma ono tylko jed­nego poprzed­nika w postaci obszer­nej Histo­ire de l’Adria­ti­que, powsta­łej pod kie­run­kiem Pierre’a Caba­nesa. Dzieło to ma wiele zalet, któ­rych zna­cze­nia nie doce­niono w histo­rycz­nych opra­co­wa­niach doty­czą­cych Adria­tyku43. Niniej­szy tom, druga wizja adria­tyc­kiej prze­szło­ści, ma ambi­cję zapre­zen­to­wa­nia nar­ra­cji zwięź­lej­szej, zwa­żyw­szy na to, że doj­rzał już czas, aby powstała wielka histo­ria Adria­tyku, w dwóch lub trzech tomach, opra­co­wana przez mię­dzy­na­ro­dowy zespół histo­ry­ków, na co pozwala mieć nadzieję nie­dawno opu­bli­ko­wany AdriA­tlas44, jak rów­nież aby powstało obszerne stu­dium post­brau­de­low­skie, naprawdę porów­naw­cze i bio­rące pod uwagę wszyst­kie bez wyjątku seg­menty świata adria­tyc­kiego, na przy­kład na prze­strzeni jed­nego stu­le­cia. Niniej­szy tom jest syn­tezą ogra­ni­czoną do spraw naj­istot­niej­szych, ale opra­co­waną z ambi­cją, aby zapro­po­no­wać inter­pre­ta­cję histo­rycz­nych nawar­stwień kul­tu­ro­wych, jakie można napo­tkać zarówno w dzi­siej­szym rze­czy­wi­stym świe­cie adria­tyc­kim, jak i w adria­tyc­kiej cywi­li­za­cji, być może jesz­cze nie­uświa­da­mia­nej, ale jed­nak ist­nie­ją­cej. I jak każda syn­teza, rów­nież ta sta­nowi pro­po­zy­cję okre­ślo­nego kanonu histo­rycz­nego. Skła­dają się na niego próby perio­dy­za­cji, wyda­rze­nia i kwe­stie, które należy brać pod uwagę i zgłę­biać jako spe­cy­ficzny roz­dział śród­ziem­no­mor­skiej histo­rii.

— prze­ło­żył Piotr Salwa

IJedy­nie nie­wielki, dwu­dzie­sto­ki­lo­me­trowy pas wybrzeża wraz z mia­stecz­kiem Neum zapew­nia dziś Bośni i Her­ce­go­wi­nie dostęp do morza. (Przy­pisy koń­cowe pocho­dzą od autora, przy­pisy na pagi­nach — od redak­cji).wróć

IIArco Latino, Arc Latin, Arc Llatí — for­muła makro­re­gio­nal­nej współ­pracy Włoch, Fran­cji i Hisz­pa­nii na pół­nocno-zachod­nim brzegu Morza Śród­ziem­nego, a zara­zem wyobra­że­nie matecz­nika romań­skiego uni­wer­sum kul­tu­ro­wego.wróć

IIIDavid Abu­la­fia, The Great Sea: A Human History of the Medi­ter­ra­nean, New York – Lon­don: Allen Lane, 2011.wróć

Morze Śród­ziemne w minia­tu­rze

Morze Śród­ziemne w minia­tu­rze

Tery­to­rium mor­skie

Nazwa Adria­tyku wywo­dzi się od Adrii, mało zna­nego mia­sta na pół­nocno-zachod­nim brzegu morza, które przez Gre­ków zwane było nie­gdyś Zatoką Joń­ską (Jonois kol­pos). Okre­śle­nie Adria­tike talassa — Morze Adria­tyc­kie — roz­po­wszech­niło się w IV wieku p.n.e., nie­mal dwa i pół tysiąca lat temu. W świe­cie rzym­skim spo­ty­kamy okre­śle­nie Adria­ti­cum Mare, jak rów­nież Mare Superum, prze­ciw­stawne Morzu Tyr­reń­skiemu, okre­śla­nemu jako Mare Infe­rum — przy czym oba te morza były czę­ściami Mare Nostrum. Pto­le­me­uszowi zawdzię­czamy pierw­sze opisy oiko­umene, świata zamiesz­ka­nego i zna­nego z per­spek­tywy Śród­ziem­no­mo­rza; w jego geo­gra­fii, pocho­dzą­cej z II wieku n.e., Adria­tyk okre­ślony jest jako śród­ziem­no­mor­ska zatoka — Sinus Adria­ti­cus. Nazwa Morze Adria­tyc­kie — Mare Adria­ti­cum — poja­wia się czę­sto w śre­dnio­wie­czu, a od XIII wieku towa­rzy­szy jej albo zastę­puje ją w źró­dłach okre­śle­nie Golfo di Vine­gia — Zatoka Wenecka. W wie­kach XVI–XVIII w kon­wen­cjo­nal­nej kar­to­gra­fii spo­ty­kamy podwójne nazew­nic­two: Morze Adria­tyc­kie i Zatoka Wenecka. Tak było aż do upadku Repu­bliki św. Marka w roku 1797. W języ­kach chor­wac­kim, serb­skim i bośniac­kim morze to zwie się Jadran­sko more, w sło­weń­skim Jadran­sko morje, w albań­skim — deti Adria­tik. W wyra­że­niach potocz­nych, jak rów­nież w lite­ra­tu­rach naro­dów połu­dnio­wo­sło­wiań­skich Adria­tyk wystę­puje jako morze błę­kitne, odróż­niane w ten spo­sób od morza bia­łego (Morze Egej­skie) i morza czar­nego (Morze Czarne).

Jest to więc zatoka Morza Śród­ziem­nego roz­cią­ga­jąca się na prze­strzeni 783 kilo­me­trów od Zatoki Trie­steń­skiej do rów­no­leż­nika 39°45'N, prze­cho­dzą­cego przez Santa Maria di Leuca, Korfu (od przy­lądka Kephali po przy­lą­dek Kara­gol) oraz ujście wód jeziora Butrint w Alba­nii: taka jest jej połu­dniowa gra­nica według kry­te­riów Mię­dzy­na­ro­do­wej Orga­ni­za­cji Hydro­gra­ficz­nej45. Cie­śnina Otranto, sze­roka na 72 kilo­me­try, uwa­żana jest zwy­cza­jowo za bramę Adria­tyku. Śred­nia sze­ro­kość Adria­tyku wynosi 248 kilo­me­trów: od mini­mum 100 kilo­me­trów na rów­no­leż­niku 45°N, mię­dzy Istrią a deltą Padu, do mak­si­mum 355 kilo­me­trów mię­dzy Vasto a Barem46. Rej­sowy samo­lot prze­mie­rza dłu­gość tego morza w mniej niż godzinę, sze­ro­kość poko­nuje w około 20 minut. Tak wygląda Adria­tyk na swo­jej powierzchni. W głębi sko­rupy ziem­skiej znaj­duje się inny Adria­tyk, geo­lo­giczny, bar­dziej roz­le­gły, zaj­mu­jący adria­tycką płytę tek­to­niczną, cią­gnącą się w kształ­cie wydłu­żo­nego wąskiego łuku od wschod­niej Sycy­lii aż po zachod­nie Alpy, pomię­dzy pły­tami eura­zja­tycką, afry­kań­ską i egej­ską, z któ­rymi wcho­dzi w koli­zję47. To rodzaj wyspy oto­czo­nej mniej lub bar­dziej aktyw­nymi usko­kami, któ­rym odpo­wia­dają strefy sej­smiczne (mię­dzy innymi Friuli, Abru­zja, Czar­no­góra, wybrzeża joń­skie), tak cha­rak­te­ry­styczne dla ska­li­stych wybrzeży mor­skich i Niziny Padań­skiej.

Zgod­nie ze wspo­mnia­nymi kry­te­riami hydro­gra­ficz­nymi Morze Adria­tyc­kie sta­nowi część basenu wschod­niego Morza Śród­ziem­nego48. Wpraw­dzie James Houston w swoim obszer­nym stu­dium poświę­co­nym geo­gra­fii zachod­niego Śród­ziem­no­mo­rza umiesz­cza w jego obrę­bie rów­nież Adria­tyk (z wyjąt­kiem wybrzeża albań­skiego49), tu jed­nak kie­ruję się wytycz­nymi Mię­dzy­na­ro­do­wej Orga­ni­za­cji Hydro­gra­ficz­nej i trak­tuję Adria­tyk jako część Morza Śród­ziem­nego wschod­niego, za czym wyraź­nie prze­ma­wiają geo­gra­fia, prze­bieg szla­ków komu­ni­ka­cyj­nych oraz inten­syw­ność żeglugi. W porów­na­niu z żeglugą atlan­tycką Adria­tyk jest o wiele mniej aktywny, ponie­waż jest odgro­dzony od oce­anu trzema cie­śni­nami: Gibral­tar­ską, Sycy­lij­ską i Otranto. Jeśli cho­dzi o trans­port mor­ski, nie ma porów­na­nia z Morzem Pół­noc­nym ani nawet z zachod­nim Morzem Śród­ziem­nym (wystar­czy pomy­śleć o Mar­sy­lii lub Genui). A jed­no­cze­śnie stat­kom wypły­wa­ją­cym z Alek­san­drii, Suezu, Jaffy czy Smyrny (tur. Izmir) Adria­tyk ofe­ruje bli­ską trasę (obec­nie 30–40 godzin żeglugi) do serca Europy. Poza tym Gibral­tar leży w odle­gło­ści 1258 mil mor­skich od cie­śniny Otranto, pod­czas gdy Port Said — 885 mil, a Dar­da­nele — 594 mile. Może nale­ża­łoby zatem mówić o cen­tral­nym poło­że­niu basenu Adria­tyk-Morze Joń­skie w regio­nal­nym sys­te­mie Śród­ziem­no­mo­rza. Obszar ten można bowiem postrze­gać na różne spo­soby. Można trak­to­wać go jako sys­tem trzech makro­re­gio­nów, a mia­no­wi­cie Europy śródziemnomor­skiej (która obej­muje pro­win­cje nadmor­skie od Anda­lu­zji po Tra­cję), Lewantu (od morza Mar­mara do Kanału Sueskiego) oraz Afryki śródziemnomor­skiej (od Suezu do Gibral­taru). Można też wybrać podział na cztery makro­re­giony: euro­pej­ską część zachod­nią (Hisz­pa­nia, Fran­cja, Wło­chy), Adria­tyk-Morze Joń­skie, Lewant (Morze Egej­skie i Lewant) oraz Afrykę śród­ziem­no­mor­ską. Jest oczy­wi­ste, że Adria­tyk-Morze Joń­skie to akwen poło­żony cen­tral­nie, samo jądro Europy śródziemnomor­skiej. W The Marine Stra­tegy Fra­me­work Direc­tive, doku­men­cie przy­ję­tym przez Unię Euro­pej­ską w 2008 roku, Morze Adria­tyc­kie figu­ruje jako spe­cjalna strefa mor­ska Europy, jedna z czte­rech, na jakie podzie­lono Śród­ziem­no­mo­rze50.

Adria­tyk ze swoją powierzch­nią 138 tysięcy kilo­me­trów kwa­dra­to­wych jest morzem sto­sun­kowo nie­wiel­kim. Jest wyraź­nie mniej­szy od Morza Czer­wo­nego (438 000 km2), Morza Czar­nego (436 000 km2), Bał­tyku (377 000 km2) czy Zatoki Kali­for­nij­skiej (160 000 km2). Jest jed­nak więk­szy — gdyby porów­ny­wać go z powierzch­nią lądów — od Anglii (130 395 km2) lub Gre­cji (131 957 km2). Jego linia brze­gowa mie­rzy 1836 kilo­me­trów, z czego połowa przy­pada na Wło­chy. Jed­nakże tym, co robi naj­więk­sze wra­że­nie, jest łączna dłu­gość jego linii brze­go­wej na kon­ty­nen­cie i na wyspach: jeżeli zsu­muje się wszyst­kie odcinki, uzy­skuje się wynik 7841 kilo­me­trów. (Dla lep­szego porów­na­nia: afry­kań­ska linia brze­gowa Morza Śród­ziem­nego, od Gibral­taru do Kanału Sueskiego, mie­rzy 5829 kilo­me­trów, pod­czas gdy wybrzeże lewan­tyń­skie mię­dzy Alek­san­drią a Strefą Gazy — 719 kilo­me­trów). Zawdzię­czamy to wschod­niemu wybrzeżu Adria­tyku i archi­pe­la­gowi wysp dal­ma­tyń­skich: linia brze­gowa mię­dzy Duino a Korfu jest czwartą naj­bar­dziej roz­wi­niętą w Euro­pie, po Pół­wy­spie Skan­dy­naw­skim, Wiel­kiej Bry­ta­nii i Gre­cji; drugą w Śród­ziem­no­mo­rzu. Cał­ko­wita dłu­gość samego tylko wybrzeża chor­wac­kiego wynosi 5835 kilo­me­trów, z któ­rych 4058 to wyspy i wysepki — w sumie jest ich 1246 — mające nie­zli­czone zatoki. A przy tym cał­ko­wita powierzch­nia wysp poło­żo­nych wzdłuż wschod­niego wybrzeża (była Jugo­sła­wia) liczy 3177 kilo­me­trów kwa­dra­to­wych, jest więc mniej­sza od Majorki (3600 km2). Do Włoch należą 1272 kilo­me­try wybrzeża adria­tyc­kiego, do Alba­nii — 406 kilo­me­trów, do Czar­no­góry — 284 kilo­me­try, do Sło­we­nii — 46 kilo­me­trów, do Gre­cji — 41, do Bośni i Her­ce­go­winy — 21.

Adria­tyk nie jest morzem głę­bo­kim, jego dno opada od pół­noc­nego zachodu w kie­runku połu­dniowo-wschod­nim51. Na pół­noc od linii Ankona–Pula głę­bo­kość morza wynosi zale­d­wie 52 metry, mię­dzy Istrią a Wene­cją — jedy­nie 35–40 metrów, co ozna­cza, że osia­dły tu na dnie sta­tek wyciecz­kowy wysta­wałby ponad powierzch­nię wody na jedną trze­cią swo­jej wyso­ko­ści. Dno obniża się, osią­ga­jąc średni poziom 240 metrów w zagłę­bie­niu na wyso­ko­ści ujścia rzeki Pescary. Potem znowu się pod­nosi do śred­niej głę­bo­ko­ści 139 metrów, two­rząc następ­nie grzbiet Palagruža; dzieli on morze na dwie strefy. Strefa połu­dniowa, mię­dzy Apu­lią a Czar­no­górą, ma kształt rowu o głę­bo­ko­ści 1400 i wię­cej metrów, pod­czas gdy cie­śnina Otranto ma głę­bo­kość 742 metry. Mimo że po stro­nie zachod­niej ucho­dzi tu wiele rzek, od Padu po Adygę, zaso­le­nie wód adria­tyc­kich jest znaczne (38 pro­mili), więk­sze niż w zachod­niej czę­ści Morza Śród­ziem­nego i w Morzu Joń­skim. Tem­pe­ra­tura wód na powierzchni jest podobna do tej w pozo­sta­łych czę­ściach Morza Śród­ziem­nego: śred­nia wynosi 8–9 stopni Cel­sju­sza zimą i 25 stopni Cel­sju­sza latem. I tak jak w innych czę­ściach Morza Śród­ziem­nego prądy powierzch­niowe prze­bie­ga­jące wzdłuż wybrzeża mają kie­ru­nek prze­ciwny do ruchu wska­zó­wek zegara; poczy­na­jąc od wyso­ko­ści Otranto prąd wznosi się wzdłuż wybrzeża wschod­niego, po czym w prze­wa­ża­ją­cej czę­ści zakręca na wyso­ko­ści Ankony, a w mini­mal­nej czę­ści dociera do Laguny Wenec­kiej52. Na Adria­tyku, w porów­na­niu z resztą Morza Śród­ziem­nego, przy­pływy są więk­sze, o skoku ponad pół metra mię­dzy Wene­cją a Trie­stem. Te wła­śnie czyn­niki — głę­bo­kość, zaso­le­nie, prądy, ukształ­to­wa­nie dna — uczy­niły z Adria­tyku naj­bar­dziej obfi­tu­jący w ryby wewnętrzny akwen Morza Śród­ziem­nego.

Kli­mat Adria­tyku odpo­wiada pra­wie w cało­ści para­me­trom kli­matu śród­ziem­no­mor­skiego53. Gorące i suche lato upływa pod zna­kiem Wyżu Azor­skiego (jego wpływ jed­nak od kilku lat słab­nie), pod­czas gdy zimy są na ogół łagodne i dżdży­ste. Kli­mat umiar­ko­wany pod­zwrot­ni­kowy i umiar­ko­wany cie­pły wystę­puje na obsza­rze od Apu­lii do mniej wię­cej Pescary, kli­mat umiar­ko­wany sub­kon­ty­nen­talny — od Roma­nii do Trie­stu, gdzie powraca kli­mat umiar­ko­wany cie­pły. W tej czę­ści wybrzeża mamy do czy­nie­nia z odej­ściem od umiar­ko­wa­nego kli­matu śród­ziem­no­mor­skiego; jest to przy­pa­dek jedyny w swoim rodzaju, nie­ty­powy w porów­na­niu z resztą tego basenu mor­skiego. Na Istrii powraca kli­mat śród­ziem­no­mor­ski — połu­dnie tego pół­wy­spu sta­nowi naj­bar­dziej wysu­niętą na pół­noc część świata śród­ziem­no­mor­skiego, jeśli cho­dzi o śro­do­wi­sko natu­ralne i kli­mat. Obser­wuje się tu jed­nak kilka spe­cy­ficz­nych cech. W czę­ści pół­nocno-wschod­niej od listo­pada do lutego czę­sto wieje bora, pory­wi­sty wiatr z podmu­chami docho­dzą­cymi nawet do 150 kilo­me­trów na godzinę. Bora scho­dzi lawi­nowo w bez­chmurne dni z pła­sko­wyżu Krasu w kie­runku Trie­stu, poja­wia się wzdłuż pasma Wele­bitu i w Dal­ma­cji, utrud­nia­jąc żeglugę i trans­port lądowy. Ponadto rów­nież w okre­sie zimo­wym za sprawą Wyżu Sybe­ryj­skiego regu­lar­nie wdzie­rają się na Bał­kany masy zim­nego powie­trza, przy­no­sząc opady śniegu i niskie tem­pe­ra­tury na środ­ko­wym Adria­tyku, we wło­skim regio­nie Mar­che i w Abru­zji. W mie­sią­cach jesien­nych i zimo­wych przy niskim ciśnie­niu atmos­fe­rycz­nym czę­sto poja­wia się sirocco, cie­pły i suchy wiatr nio­sący pia­sek znad Sahary aż po Pre­alpy Wenec­kie. Warto też zauwa­żyć, że sumy opa­dów w Dal­ma­cji w głębi lądu bywają bar­dzo wyso­kie, osią­ga­jąc poziom podobny do tego w Szko­cji czy w Skan­dy­na­wii. Nie brak więc kon­tra­stów.

Cha­rak­te­ry­styczne gaje oliwne — ten dowód „śród­ziem­no­mor­sko­ści” — nie wystę­pują na całym obsza­rze adria­tyc­kim. Ist­nieje spory obszar na pół­noc­nym zacho­dzie, mniej wię­cej mię­dzy Pesaro a Duino, odpo­wia­da­jący stre­fie kli­matu umiar­ko­wa­nego sub­kon­ty­nen­tal­nego, gdzie drzewa oliwne przy­jęły się dopiero nie­dawno. Jest to rejon gleb alu­wial­nych i osa­dów pia­sko­wych, wil­got­nych zim Niziny Padań­skiej. Na prze­ciw­le­głym wybrzeżu drzewa oliwne dosko­nale mają się na Istrii i w oko­li­cach Trie­stu; są to naj­bar­dziej na pół­noc wysu­nięte rejony, w jakich drzewo to zako­rze­niło się od cza­sów sta­ro­żyt­nych. Na tere­nach mię­dzy wyspami Cres i Lošinj a połu­dniową Istrią rosną makia śród­ziem­no­mor­ska, szczo­drze­nica, figo­wiec, mig­da­ło­wiec — krótko mówiąc: pej­zaż śród­ziem­no­mor­ski. To się­ga­jąca naj­da­lej na pół­noc odnoga Śród­ziem­no­mo­rza „kla­sycz­nego”, które dzięki wpły­wom morza wbija się tu kli­nem w oto­cze­nie kon­ty­nen­talne. Wszystko to przy ogrom­nych kon­tra­stach kli­ma­tycz­nych, widocz­nych już na prze­strzeni nie­wielu kilo­me­trów, pomię­dzy samym wybrze­żem a tere­nami poło­żo­nymi w głębi kon­ty­nentu. Znaj­du­jemy się na rów­no­leż­niku 45°N, na tej samej sze­ro­ko­ści geo­gra­ficz­nej co Fer­rara, Turyn i Bor­de­aux, bar­dziej na pół­noc od Hok­ka­ido, od Hali­faxu w Nowej Szko­cji i Ver­montu. A w miarę prze­miesz­cza­nia się w stronę Adria­tyku połu­dnio­wego, na dal­ma­tyń­skie wyspy i do Apu­lii, szcze­gól­nie na Pół­wy­sep Salen­tyń­ski, stop­niowo odsła­nia się Śród­ziem­no­mo­rze wewnętrzne, suche, bez­chmurne, pełne bla­sku — zapo­wiedź wybrzeży Lewantu i Afryki.

Ape­niny, Alpy, Góry Dynar­skie, pasma albań­skie, Pin­dos ota­czają morze, wyzna­cza­jąc jego hory­zonty54. Dzięki Nizi­nie Padań­skiej i cie­śni­nie Otranto stało się ono łącz­ni­kiem mię­dzy kon­ty­nen­tem euro­pej­skim i Lewan­tem. Zresztą w trze­cio­rzę­dzie ist­niał wielki Adria­tyk, który obej­mo­wał całe padań­skie zapa­dli­sko i docho­dził do gra­nic dzi­siej­szego Pie­montu. Jak ni­gdzie indziej w Euro­pie, nizina, któ­rej gra­nice wyzna­czają Alpy i Ape­niny, wydaje się — i rze­czy­wi­ście jest — prze­dłu­że­niem morza. Póź­niej ufor­mo­wał się inny Adria­tyk, mniej roz­le­gły. Jesz­cze 12 tysięcy lat temu pierwsi ludzie mogli przejść pie­szo z dzi­siej­szego regionu Mar­che do Dal­ma­cji: poziom morza był o 100 metrów niż­szy od obec­nego, a kon­ty­nent się­gał na połu­dnie aż za Ankonę, gdzie do morza ucho­dził pra-Pad. Po ostat­niej epoce lodow­co­wej — w okre­sie mię­dzy 12 a 8 tysią­cami lat temu — poziom morza się pod­niósł, a Adria­tyk przy­brał swój dzi­siej­szy kształt. Cią­gnące się wzdłuż wschod­niego wybrzeża łań­cu­chy wysp dal­ma­tyń­skich nie są niczym innym jak szczy­tami dynar­skich nad­brzeż­nych wznie­sień, któ­rych doliny zalała woda. W ciągu ostat­nich dwóch tysięcy lat ujście Padu przy­brało kształt licz­nych odnóg i docho­dzi teraz do otwar­tego morza.

Dzi­siaj, jeżeli prze­biec wzro­kiem wybrzeża adria­tyc­kie od pół­nocy aż do gra­nic połu­dnio­wych, wszę­dzie widoczne są efekty dzia­łań czło­wieka, czy to w urba­ni­za­cji, czy w prze­obra­że­niach szaty roślin­nej. Auten­tyczne pozo­stają tylko góry w tle. Na obsza­rze Śród­ziem­no­mo­rza nie jest to niczym wyjąt­ko­wym. Jed­nakże w stre­fie adria­tyc­kiej nie roz­wi­nęły się wiel­kie mia­sta, takie jak Bar­ce­lona (1,6 miliona miesz­kań­ców), Mar­sy­lia czy Algier albo prze­ogromna Alek­san­dria (4,3 miliona miesz­kań­ców). Jeśli cho­dzi o demo­gra­fię, prze­wagę ma — a jest to zja­wi­sko dłu­giego trwa­nia — wybrzeże zachod­nie: dzi­siaj mia­stem z naj­więk­szą liczbą miesz­kań­ców jest Bari (ok. 320 tysięcy), zaraz potem sytu­ują się Wene­cja (licząca razem z Mestre 280 tysięcy) oraz Triest (210 tysięcy). Na prze­ciw­le­głym brzegu liczba lud­no­ści Splitu docho­dzi do 170 tysięcy, Durrës do 140 tysięcy, Rijeki do 130 tysięcy. W jed­nost­kach admi­ni­stra­cyj­nych poło­żo­nych nad wschod­nim wybrze­żem Adria­tyku zamiesz­ki­wało w 2011 roku 3 122 680 osób, pod­czas gdy w stre­fie zachod­niej, w czę­ści wło­skiej, w okrę­gach nad­mor­skich (od Trie­stu do Lecce) zare­je­stro­wano 9 853 716 miesz­kań­ców. W sumie w 2011 roku nad Adria­ty­kiem miesz­kało 12 960 000 osób, wię­cej niż w Bel­gii, Gre­cji lub na Kubie, gdzie liczba lud­no­ści oscy­luje powy­żej 11 milio­nów55. Obszar adria­tycki, któ­rego doty­czy niniej­sza książka, obej­muje około 240 tysięcy kilo­me­trów kwa­dra­to­wych, jeśli liczyć łącz­nie powierzch­nię morza i jego rejo­nów nad­mor­skich — to nie­wiele mniej niż obszar Zjed­no­czo­nego Kró­le­stwa. Nad­mor­skie jed­nostki admi­ni­stra­cyjne (pro­win­cje, gminy, okręgi, dys­trykty) obej­mują teren 88 049 kilo­me­trów kwa­dra­to­wych — dwa razy wię­cej, niż liczą Szwaj­ca­ria lub Nider­landy, tro­chę wię­cej niż Austria. Gdyby chcieć doli­czyć do tego jesz­cze rejon Padwy — uwa­żany nie­kiedy za bez­po­śred­nie kon­ty­nen­talne zaple­cze Adria­tyku — a także histo­ryczną Her­ce­go­winę i Korfu, dałoby to 101 805 kilo­me­trów kwa­dra­to­wych oraz 14 402 000 miesz­kań­ców56.

Demo­gra­fia z podzia­łem na pań­stwa po wschod­niej stro­nie Adria­tyku w roku 2012 przed­sta­wiała się nastę­pu­jąco: Sło­we­nia liczyła 2 miliony miesz­kań­ców, Chor­wa­cja — 4,2 miliona, Bośnia i Her­ce­go­wina — 3,8 miliona, Czar­no­góra — 0,6 miliona, Alba­nia — 2,8 miliona; w sumie 13,4 miliona osób57. Adria­tyc­kie regiony Włoch zamiesz­ki­wało łącz­nie w tam­tym roku 17,9 miliona miesz­kań­ców, trzeba jed­nak dodać, że same tylko regiony Emi­lia-Roma­nia i Wene­cja Euga­nej­ska razem prze­kra­czały liczbę 10 milio­nów miesz­kań­ców, pod­czas gdy Mar­che, Abru­zja i Molise wspól­nie osią­gały 3,1 miliona, Apu­lia zaś 4 miliony. Mowa zatem w sumie o 31,3 miliona osób — nie­wiele mniej, niż w tym cza­sie liczyła lud­ność Kanady (35 milio­nów) lub Maroka, a pra­wie dwa razy wię­cej, niż wyno­siła łączna popu­la­cja Nor­we­gii, Szwe­cji i Danii. Jed­no­cze­śnie jest to mniej niż jedna dzie­siąta cał­ko­wi­tej liczby lud­no­ści zwią­za­nej z Morzem Śród­ziem­nym, ta bowiem wynosi dzi­siaj około 400 milio­nów osób58.

Pomię­dzy dwoma wybrze­żami utrzy­mują się cią­gle duże róż­nice eko­no­miczne; przy­czyny tego stanu rze­czy rów­nież tkwią w dale­kiej prze­szło­ści. PKB wło­skich regio­nów adria­tyc­kich wyno­sił w 2010 roku 495 miliar­dów dola­rów ame­ry­kań­skich, gdy tym­cza­sem pań­stwa poło­żone na wybrzeżu wschod­nim osią­gnęły łącz­nie w 2011 roku 147,5 miliarda (Chor­wa­cja: 62 miliardy, Sło­we­nia: 50 miliar­dów, Bośnia i Her­ce­go­wina: 18 miliar­dów, Alba­nia: 13 miliar­dów, Czar­no­góra: 4,5 miliarda)59. Zachod­nia część świata adria­tyc­kiego jest zatem nie­mal trzy­krot­nie bogat­sza od czę­ści wschod­niej. Na tym nie koniec. W roku 2011 obszar odpo­wia­da­jący daw­nej Jugo­sła­wii osią­gnął PKB równy 190 miliar­dom dola­rów (wli­cza­jąc Ser­bię: 41 miliar­dów, Mace­do­nię Pół­nocną: 10 miliar­dów, Kosowo: 6,5 miliarda), pod­czas gdy sama Wene­cja Euga­nej­ska zbli­żała się do 160 miliar­dów, a Emi­lia-Roma­nia — do około 150 miliar­dów dola­rów. Cho­ciaż zła koniunk­tura gospo­dar­cza ostat­nich lat powo­duje spa­dek tych war­to­ści po obu stro­nach morza, róż­nice struk­tu­ralne wydają się nie­zmienne. Gdyby więc prze­pro­wa­dzić podział według kry­te­riów demo­gra­ficz­nych i eko­no­micz­nych, Adria­tyk oka­załby się asy­me­tryczny. Nie ma porów­na­nia mię­dzy czę­ścią wło­ską i pozo­sta­łymi pań­stwami, jeśli cho­dzi o liczbę miesz­kań­ców i poziom roz­woju gospo­dar­czego. Sytu­acja ta ma swoje źró­dło w prze­szło­ści, ale wyraź­nie kon­tra­stuje z dawną asy­me­trią, jaką wyzna­czały takie kry­te­ria jak żeglow­ność czy dzia­łal­ność zwią­zana z morzem. Przez tysiąc­le­cia część wschod­nia wyprze­dzała zachod­nią pod wzglę­dem inten­syw­no­ści żeglugi. Z jesz­cze inną asy­me­trią mamy do czy­nie­nia, jeśli bie­rze się pod uwagę zło­żo­ność kul­tu­rową, języ­kową, wyzna­niową, a w koń­co­wym roz­ra­chunku cywi­li­za­cyjną; wybrzeże zachod­nie, zde­cy­do­wa­nie bar­dziej pod tym wzglę­dem jed­no­lite, różni się od wybrzeża wschod­niego, będą­cego gma­twa­niną podzia­łów i gra­nic.

Sys­tem regio­nów

Kość­cem każ­dego morza są, jak wia­domo, ota­cza­jące je wybrzeża. Zgod­nie z kie­run­kiem rów­no­leż­ni­ko­wym wyróż­nić można dwa Adria­tyki: zachodni i wschodni. Można powie­dzieć, że postrze­ga­nie tego morza od zawsze wycho­dziło od takiego wła­śnie duali­zmu60. Wybrzeże zachod­nie odpo­wiada tery­to­rium wło­skiemu, jest to długa pro­sta linia, która bie­rze swój począ­tek na Pół­wy­spie Salen­tyń­skim61. Poro­śnięty lasami pół­wy­sep Gar­gano, wzno­szący się 1000 metrów n.p.m. i wci­na­jący się weń na odle­głość 50 kilo­me­trów, „zakole” góry Monte Conero w pobliżu Ankony, ujście Padu — oto wyjątki, które są zara­zem cha­rak­te­ry­stycz­nym rysem tego wybrzeża w prze­wa­ża­ją­cej mie­rze line­ar­nego, jed­no­staj­nego, niskiego i piasz­czy­stego. W czę­ści pół­noc­nej, Laguny Wenec­kiej, zakręca ono na wschód i docho­dzi do KrasuI. Tam, pomię­dzy Mon­fal­cone i Duino, w zatoce Pan­zano (sło­weń. Pan­can­ski zaliv), spod ska­li­stego pod­łoża wypływa ponow­nie rzeka Timavo (sło­weń. Timava) — jest to naj­da­lej na pół­noc wysu­nięty punkt morza (poło­żony na sze­ro­ko­ści geo­gra­ficz­nej 45°47'N), wybrzeże skręca póź­niej wyraź­nie w kie­runku połu­dniowo-wschod­nim. Przej­ście od Niziny Friu­lań­skiej do skal­nych ścian Krasu nastę­puje gwał­tow­nie, co widać z auto­strady w kie­runku Trie­stu. Tam zaczyna się Adria­tyk wschodni, który na dwóch trze­cich swo­jej dłu­go­ści ma cha­rak­ter kra­sowy, jest dłu­gim cią­giem raf brze­go­wych. Kra­jo­braz taki sam jak w Duino odna­leźć można w Dal­ma­cji, w Her­ce­go­wi­nie i na wybrzeżu czar­no­gór­skim. Jest to wybrzeże nie­zwy­kle uroz­ma­icone, a skła­dają się na nie trzy główne czę­ści: pół­wy­sep Istria, archi­pe­lag dal­ma­tyń­ski oraz wybrzeże albań­skie. To ostat­nie ma odmienny cha­rak­ter, poja­wiają się tam roz­le­głe zatoki i przy­brzeżne piasz­czy­ste ławice aż do ujścia wód jeziora Butrint, naprze­ciw Korfu. A zatem: ska­li­ste wybrzeża w Otranto i na pół­wy­spie Gar­gano, pia­sek wzdłuż Ape­ni­nów i na Lagu­nie Wenec­kiej, potem, już na prze­ciw­le­głym brzegu, znów skały, na koniec ponow­nie pia­sek — tak wygląda struk­tura tego wybrzeża przed­sta­wiona zgod­nie z ruchem wska­zó­wek zegara. Jest to kom­bi­na­cja róż­nic, jak gdyby cały sys­tem zmien­no­ści, po jed­nej i dru­giej stro­nie wybrzeża, deter­mi­nu­ją­cych roz­ma­ite podej­ścia do morza, różne spo­soby upra­wia­nia rybo­łów­stwa i żeglugi, widoczne aż do połowy XX wieku w takich miej­scach jak Trani, San Bene­detto del Tronto, Vis, Fano, Chiog­gia czy Rovinj.

Miesz­kańcy tam­tej­szych rejo­nów wyróż­niają trzy strefy: gór­nego, środ­ko­wego i dol­nego Adria­tyku. Gra­nice podziału prze­bie­gają mię­dzy Ankoną a Zada­rem (Adria­tyk górny i środ­kowy) oraz pół­wy­spem Gar­gano i Zatoką Kotor­ską (Adria­tyk środ­kowy i dolny). Są to oczy­wi­ście kry­te­ria geo­gra­ficzne i histo­ryczne, ale pewną rolę odgry­wają rów­nież głę­boko zako­rze­nione zwy­czaje, jak na przy­kład tra­dy­cyjna przy­jaźń w sto­sun­kach mię­dzy Wene­cją a Istrią, mię­dzy Roma­nią, Mar­che i Abru­zją z jed­nej strony a Dal­ma­cją z dru­giej, pomię­dzy Apu­lią a Alba­nią. We wszyst­kich tych trzech stre­fach dostrzec można wspo­mniany sys­tem zmien­no­ści, ale także kom­ple­men­tar­ność. Z Roma­nią i lagu­nami roz­po­ście­ra­ją­cymi się mię­dzy Padem a Soczą i mają­cymi w Wene­cji swoje histo­ryczne cen­trum, z rejo­nami, w któ­rych niziny Padań­ska, Wenecka i Friu­lań­ska dosłow­nie wcho­dzą w morze, kon­tra­stują Istria i Kras, sta­no­wiące coś w rodzaju środ­ko­wo­eu­ro­pej­skiego klina, a także Kvar­ner i Wele­bit (pasmo cią­gnące się na prze­strzeni 40 kilo­me­trów) oraz pół­nocna Dal­ma­cja. Naprze­ciwko środ­ko­wego Adria­tyku ape­niń­skiego, wybrzeża o line­ar­nej for­mie, leży Dal­ma­cja ze swą uroz­ma­iconą linią brze­gową. Po dru­giej stro­nie lud­nej, poło­żo­nej na rów­ni­nie Apu­lii znaj­dują się słabo zalud­nione gór­skie regiony Czar­no­góry i Alba­nii.

Każdy z tych regio­nal­nych seg­men­tów jest sys­te­mem zło­żo­nym z pod­sys­te­mów62. W Apu­lii znaj­dują się dwa pół­wy­spy: Salen­tyń­ski (5300 km2), któ­rego adria­tyc­kie obli­cze sta­nowi rejon Otranto, oraz Gar­gano (2000 km2), który wyzna­cza kształt Man­fre­do­nii, zatoki gra­ni­czą­cej rów­nież z roz­le­głą niziną Tavo­liere oraz rejo­nem Bari63. Gar­gano wcina się w Adria­tyk, jest pła­sko­wy­żem poło­żo­nym na wyso­ko­ści 1000 metrów n.p.m. W pół­noc­nej czę­ści tego pół­wy­spu leżą dwa jeziora: Lesina i Varano; tutaj niskie i bagni­ste wybrzeże sprzy­jało zakła­da­niu salin do pozy­ski­wa­nia soli mor­skiej. Brzeg morza jest nato­miast ska­li­sty w Man­fre­do­nii, Bar­let­cie, Trani, Bisce­glie, Mol­fet­cie, Gio­vi­nazzo, Bari, Moli di Bari i Mono­poli — wszyst­kie one od cza­sów rzym­skich i śre­dnio­wiecz­nych two­rzą jeden z naj­bar­dziej zur­ba­ni­zo­wa­nych rejo­nów Adria­tyku. Do tych por­tów trzeba oczy­wi­ście doli­czyć jesz­cze Brin­disi i Otranto, poło­żone bar­dziej na połu­dnie. Pozor­nie jed­no­lita Apu­lia cha­rak­te­ry­zo­wała się zawsze zło­żoną sytu­acją spo­łeczną i toż­sa­mo­ściową na pozio­mie lokal­nym. Domi­nuje tu w każ­dym razie Bari, jedno z naj­bar­dziej dyna­micz­nych miast połu­dnio­wych Włoch, jedyna praw­dziwa prze­ciw­waga dla Neapolu, daw­nej sto­licy. Bari w isto­cie dąży coraz bar­dziej do sku­pie­nia wokół sie­bie i obję­cia wpły­wami nie tylko Apu­lii, lecz także czę­ściowo Basi­li­caty i ma ambi­cje, aby stać się głów­nym wło­skim por­tem obsłu­gu­ją­cym szlaki komu­ni­ka­cyjne do Czar­no­góry i Alba­nii.

W rejo­nie sta­ro­żyt­nego Pice­num, czę­ściowo pokry­wa­ją­cym się z dzi­siej­szymi regio­nami Molise, Abru­zji oraz frag­men­tem Mar­che, rzuca się w oczy pewna jed­no­staj­ność kra­jo­brazu gra­ni­czą­cego bez­po­śred­nio z morzem64. Bar­dziej w głębi wznosi się pasmo Ape­ni­nów, które w Abru­zji, w masy­wie Gran Sasso, osiąga swą naj­więk­szą wyso­kość. Były to tra­dy­cyj­nie obszary paster­skie. Dalej poło­żone są tereny pagór­ko­wate (czę­ściej wystę­pu­jące w Mar­che), które prze­cina około dwu­dzie­stu rzek o nie­wiel­kim prze­pły­wie, ucho­dzą­cych do Adria­tyku. Znaj­duje się tu wiele miast, które wpraw­dzie nie są od morza bar­dzo odda­lone, jed­nak bez wąt­pie­nia nie mają z morzem żad­nych bliż­szych związ­ków. Są to, prze­miesz­cza­jąc się od połu­dnia ku pół­nocy: Lan­ciano, Chieti, Teramo, Ascoli Piceno, Fermo, Mace­rata, Reca­nati, Jesi i Urbino. Oko­lice te odpo­wia­dają wyobra­że­niom kla­sycz­nego wło­skiego kra­jo­brazu, są kwin­te­sen­cją ide­al­nej Ita­lii: żyzne, malow­ni­cze, z prze­wagą tere­nów upraw­nych — zboża, wino­rośl, gaje oliwne — a jed­no­cze­śnie deli­katne pod wzglę­dem hydro­ge­olo­gicz­nym. I na koniec samo wybrzeże: długi piasz­czy­sty pas, o płyt­kim dnie, rów­nież poprze­cinany licz­nymi ujściami rzek. Pas słabo zalud­niony, aż do dru­giej połowy XIX wieku w ogóle bez­ludny.

Zachodni Adria­tyk od zawsze był morzem trud­nym, nie­kiedy arcytrud­nym, z punktu widze­nia żeglugi. Porty powsta­wały u ujścia rzek, gdzie drą­żono kanały wodne i wzno­szono falo­chrony. Idąc znów od połu­dnia, znaj­dują się tam: Ter­moli, Ortona, Pescara, Giu­lia­nova — cha­rak­te­ry­styczne dla tego odcinka wybrzeża są tak zwane tra­boc­chi lub tra­buc­chi, wznie­sione na palach plat­formy, na któ­rych roz­wie­sza się sieci do połowu ryb. Dalej wkra­cza się już na tereny Mar­che: San Bene­detto del Tronto, Porto San Gior­gio, Civi­ta­nova Mar­che, dzi­siaj porty ważne dla rybo­łów­stwa, lecz w prze­szło­ści słu­żące jako mor­skie punkty prze­ła­dun­kowe dla takich miast jak Ascoli Piceno, Fermo czy Mace­rata — bar­dziej punkty niż mia­sta. Trzeba doje­chać aż do Ankony, aby zna­leźć się w miej­scu, które przez całe stu­le­cia było jedy­nym waż­niej­szym por­tem na pół­noc od Bari. To jed­nak nie wszystko: region Mar­che może się pochwa­lić oko­li­cami zali­cza­nymi do najbar­dziej mor­skich nad zachod­nim Adria­ty­kiem — żyznymi pagór­ko­wa­tymi tere­nami poło­żo­nymi mię­dzy Ankoną, Seni­gal­lią, Fano a Pesaro, gdzie nieco z dala od morza wyra­sta nie­zwy­kłe Urbino w histo­rycz­nym regio­nie Mon­te­fel­tro i Repu­blika San Marino. Molise, które ma zale­d­wie 24 kilo­me­try wybrzeża, ciąży ku Apu­lii, daw­niej rów­nież Abru­zja cią­żyła w tam­tym kie­runku (mam na myśli trans­hu­man­cję), lecz dzi­siaj skła­nia się w stronę Rzymu i Lacjum. Cha­rak­te­ry­styczny dla Mar­che poli­cen­tryzm współ­gra z kolei z oto­cze­niem toskań­skim, z Flo­ren­cją, oraz z poli­cen­tryzmem Umbrii i Roma­nii. Mimo jed­no­staj­no­ści kra­jo­brazu na tere­nach poło­żo­nych naj­bli­żej morza nie zapo­mniano o gra­nicy prze­bie­ga­ją­cej przez stu­le­cia wzdłuż rzeki Tronto i oddzie­la­ją­cej Pań­stwo Kościelne (Mar­che) od Kró­le­stwa Neapolu (Abru­zja).

Roma­nia to region adria­tycki, któ­rego wybrzeże w wyjąt­kowy spo­sób zwią­zane jest z tury­styką i z prze­my­słem tury­stycz­nym65. Rawenna była naj­więk­szym por­tem adria­tyc­kim już w cza­sach Okta­wiana Augu­sta, jed­nak póź­niej utra­ciła swoje zna­cze­nie. Histo­ria Rawenny i Comac­chio to histo­ria dwóch wiel­kich por­tów, któ­rym się nie powio­dło, które zostały dosłow­nie pogrze­bane. Rimini przez stu­le­cia było nato­miast por­tem o skrom­nych aspi­ra­cjach. Mimo to Rawenna, a nawet sama Fer­rara — cho­ciaż bar­dzo zazdro­sna o swoją wyjąt­ko­wość i z wiecz­nym kom­plek­sem bycia poza gra­ni­cami Roma­nii, podob­nie jak Forlì i Cesena, mia­sta zde­cy­do­wa­nie rol­ni­cze i przy­na­leżne do Niziny Padań­skiej — zawsze jed­nym okiem zer­kały, jeśli nie cią­żyły, w stronę Adria­tyku. Oczy­wi­ście rów­nież w tym wypadku niskie piasz­czy­ste wybrzeże, w znacz­nej czę­ści nie­do­stępne dla żeglugi, raczej izo­lo­wało Roma­nię od morza, niż ją z nim łączyło. Zamyka ten obraz Pad, któ­rego roz­le­gła delta wyzna­cza gra­nicę i oddziela wybrzeża Roma­nii od strefy Laguny Wenec­kiej66. Ow­szem, Roma­nia jest regio­nem adria­tyc­kim, ale mimo wszystko zor­ga­ni­zo­wa­nym głów­nie wzdłuż osi rzym­skiej via Aemi­lia, która mię­dzy Pia­cenzą a Rimini bie­gnie dziś przez jedną wielką aglo­me­ra­cję, jedną strefę prze­my­słową. Zatło­czone latem plaże, dla któ­rych morze sta­nowi jedy­nie tło, są prze­dłu­że­niem i naj­dal­szą gra­nicą padań­skiej mega­lo­po­lis.

Poło­żony na pół­noc od Padu pas Laguny Wenec­kiej, histo­rycz­nie cią­gnący się na prze­strzeni 400 kilo­me­trów, sta­no­wił zawsze wobec Niziny Wenec­kiej — dzi­siej­szej Wene­cji Euga­nej­skiej i Friuli — odrębny, cho­ciaż zin­te­gro­wany z nią świat67. Od wcze­snego śre­dnio­wie­cza Vene­tiae — obszar obej­mu­jący roz­ma­ite roz­le­wi­ska laguny i oko­liczne wyspy, tereny zamiesz­kane i spo­łecz­no­ści — były pośred­ni­kiem mię­dzy czy­sto mor­skim świa­tem adria­tyc­kim a tere­nami w głębi kon­ty­nentu, zasad­ni­czo obcymi morzu. Jest to jeden z naj­bar­dziej nie­zwy­kłych obsza­rów euro­pej­skich, obok Nider­lan­dów, jeśli zwa­żyć na rolę, jaką odgry­wał tu czło­wiek w kon­tro­lo­wa­niu biegu rzek i ochro­nie laguny przed wypeł­nie­niem mułem i zie­mią. Wene­cja, mia­sto jedyne w swoim rodzaju, powstała i roz­wi­nęła się w takim wła­śnie nie­pew­nym i trud­nym śro­do­wi­sku, na styku morza i niziny, wiel­kich regio­nów śród­ziem­no­mor­skich i euro­pej­skich. Pomię­dzy rokiem 1204 a 1400 Wene­cja stwo­rzyła jedno z naj­bar­dziej mor­skich państw Śród­ziem­no­mo­rza, aby póź­niej, w wie­kach XV–XVIII, zdo­by­wać posia­dło­ści na kon­ty­nen­cie, posze­rza­jąc swoje tery­to­rium aż do Alp i poza jezioro Garda. Górny Adria­tyk pokrywa się z Zatoką Wenecką, bio­rącą swą nazwę od mia­sta, które mię­dzy laguną a Istrią zbu­do­wało na ponad tysiąc lat wyjąt­kowy sys­tem mor­ski, roz­cią­gnięty dalej aż na Adria­tyk wschodni. Nie można sobie wyobra­zić histo­rii Adria­tyku bez Wene­cji. Od XIII do XVIII wieku był on w grun­cie rze­czy w cało­ści Zatoką Wenecką. Wene­cja stale wal­czyła o uzna­nie prawa do rzą­dze­nia na jego wodach. Upa­dek Repu­bliki św. Marka (1797) stał się począt­kiem powol­nego zmierz­chu gór­nego Adria­tyku jako regionu (obej­mu­ją­cego Lagunę Wenecką i Istrię), osta­tecz­nie roz­padł się on zgod­nie z logiką podzia­łów lokal­nych i naro­do­wo­ścio­wych. Sama Wene­cja — cho­ciaż pełni funk­cję sto­licy Wene­cji Euga­nej­skiej — ni­gdy nie prze­stała być cia­łem obcym w sto­sunku do kon­ty­nen­tal­nej czę­ści regionu. Wene­cje Euga­nej­ska i Julij­ska — pół­nocny wschód Ita­lii — pozba­wione środka cięż­ko­ści uzna­wa­nego w pełni przez ich pery­fe­rie, do dzi­siaj poszu­kują wła­snej toż­sa­mo­ści regio­nal­nej. Wenec­kiemu poli­cen­try­zmowi (obej­mu­ją­cemu rów­nież Friuli) bra­kuje sys­temowej logiki, która mogłaby dopro­wa­dzić do rze­czywistego zor­ga­ni­zo­wa­nia się obsza­rów pre­al­pej­skich w jeden region. W sta­ro­żyt­nym sys­temie rzym­skim głów­nymi ośrod­kami były Pata­vium (Padwa) i Aqu­ileia (Akwi­leja). Pano­wa­nie Wene­cji prze­kre­śliło ich domi­na­cję, kiedy zaś Wene­cji zabra­kło, pozo­stała pustka. Ponadto samej Wene­cji bra­kuje świa­do­mo­ści mor­skiej i geo­po­li­tycz­nej; nie potrafi ona zro­zu­mieć, jaką rolę powinna odgry­wać we Wło­szech jako strefa pogra­ni­cza. Obszar rzą­dzony nie­gdyś przez Sere­nis­simę ni­gdy nie docze­kał się zde­fi­nio­wa­nia na nowo. Dostrzec tu można tra­giczną nie­zdol­ność Wene­cji do okre­śle­nia swo­jej rela­cji z morzem i ze świa­tem śródziemnomor­skim po upadku repu­bliki; z nie­zdol­no­ści tej wyni­kły poważne kon­se­kwen­cje dla samej kon­cep­cji histo­rii Adria­tyku i jego regio­nów.

Znaj­du­jący się na naj­dal­szym krańcu Włoch Triest jest miej­scem w śro­do­wi­sku adria­tyc­kim szcze­gól­nym. Jego losy — w śre­dnio­wie­czu małej gminy miej­skiej, dys­po­nu­ją­cej nie­wiel­kim kra­so­wym tery­to­rium — przez ponad pięć stu­leci (1382–1918) zwią­zane były z Habs­bur­gami, ponie­waż mia­sto peł­niło funk­cję portu prze­ła­dun­ko­wego, który dostar­czał sól do austriac­kich pro­win­cji. Po uzy­ska­niu w roku 1719 sta­tusu porto-franco Triest stał się jed­nym z waż­niej­szych ośrod­ków han­dlo­wych Śród­ziem­no­mo­rza, w latach 1880–1914 o zna­cze­niu glo­bal­nym. Był to pro­jekt, jakiego mocno pra­gnął i jaki mocno wspie­rał Wie­deń, dla któ­rego port ów sta­no­wił jedyne wyj­ście na morze; aż do 1914 roku było to mia­sto kosmo­po­li­tyczne. Trak­to­wany przez wło­skich nacjo­na­li­stów jako sym­bol i przy­łą­czony do Włoch po roku 1918, Triest ni­gdy jed­nak nie umiał zdo­być sta­tusu rze­czy­wi­stej sto­licy ota­cza­ją­cego go regionu — ani Wene­cji Julij­skiej w latach 1921–1945, ani Friuli-Wene­cji Julij­skiej po roku 1970. W grun­cie rze­czy ni­gdy nie nastą­piła inte­gra­cja mia­sta z sąsia­du­ją­cymi z nim tery­to­riami: obsza­rem Gory­cji, Friuli, Kra­iną (wł. Car­niola), Istrią, nie­za­leż­nie od sytu­acji poli­tycz­nej. Nazna­czony nie­gdyś pięt­nem pobli­skiej gra­nicy wło­sko-jugo­sło­wiań­skiej, Triest pozo­staje w zawie­sze­niu — nawet po tym, jak dzięki ukła­dowi z Schen­gen gra­nica wło­sko-sło­weń­ska prze­stała wła­ści­wie ist­nieć — i poszu­kuje nie tyle wła­snej toż­sa­mo­ści, ile swego kon­kret­nego miej­sca pomię­dzy Europą Środ­kową a Śród­ziem­no­mo­rzem, pomię­dzy Wło­chami a środ­kiem Europy.

Wkra­czamy na obszar Adria­tyku wschod­niego. Pół­wy­sep Istria, łatwo roz­po­zna­walny dzięki swemu trój­kąt­nemu kształ­towi oraz roz­wi­nię­tej linii brze­go­wej, bar­dziej niż poję­ciem geo­gra­ficz­nym jest regio­nem histo­rycz­nym. Za cza­sów Okta­wiana Augu­sta była to tak zwana regio X, Vene­tia et Histria, w okre­sie od VI do VIII wieku bizan­tyń­ski temII, następ­nie mar­grab­stwo Świę­tego Cesar­stwa Rzym­skiego (1060) i tak dalej, aż po dzi­siej­szą chor­wacką żupa­nię istryj­ską, będącą spad­ko­bier­czy­nią tej tra­dy­cji admi­ni­stra­cyj­nej. Region ten jest obec­nie podzie­lony mię­dzy trzy pań­stwa: leżąca na Istrii Mug­gia należy do Włoch; Koper, Piran i Izola — do Sło­we­nii (wybrzeże sło­weń­skie)68; reszta zaś, z naj­waż­niej­szymi ośrod­kami Pulą i Rovin­jem, jest czę­ścią Chor­wa­cji — żupa­nią istryj­ską. Bli­skie związki z morzem były od zawsze cechą całego tego tery­to­rium, od Trie­stu po Zatokę Kvar­ner­ską, któ­rej wody opły­wają wschodni brzeg pół­wy­spu i przez którą pro­wa­dzi mor­ski szlak do Rijeki. Istria była zie­mią pogra­niczną i pery­fe­ryjną: naj­dal­szą gra­nicą rzym­skiej Ita­lii, Bizan­cjum, Świę­tego Cesar­stwa Rzym­skiego, Repu­bliki Wenec­kiej, posia­dło­ści habs­bur­skich, wybrzeża austriac­kiego, pery­fe­riami Włoch i Jugo­sła­wii. Dopiero od nie­dawna na grun­cie poli­tycz­nym daje się zauwa­żyć ten­den­cja do pod­kre­śla­nia wła­snej odręb­no­ści regio­nal­nej, na którą skła­dają się wie­lo­kul­tu­ro­wość i akcenty ponadna­ro­dowe.

Histo­ryczna Dal­ma­cja — w prze­szło­ści rzym­ska, bizan­tyń­ska i wenecka — obej­muje obszar od wysp Cres i Lošinj aż po malow­ni­czą sce­ne­rię Zatoki Kotor­skiej. Jest to jeden z naj­bar­dziej wido­wi­sko­wych archi­pe­la­gów Morza Śród­ziem­nego, cią­gnący się rów­no­le­gle do wybrzeża, na któ­rym wyróż­niają się cha­rak­te­ry­styczne pasma Wele­bitu i Gór Dynar­skich69. Dzi­siaj Dal­ma­cja należy w cało­ści (z wyjąt­kiem Zatoki Kotor­skiej) do Chor­wa­cji i podzie­lona jest na wiele mniej­szych jed­no­stek admi­ni­stra­cyj­nych. Kvar­ner wraz z wyspami Krk, Cres, Lošinj oraz Rab, jak rów­nież nad­mor­skie miej­sco­wo­ści Senj i Novi Vino­dol­ski two­rzą tak zwany obszar Kvar­neru i ciążą ku Rijece, będą­cej nie­gdyś por­tem han­dlo­wym Węgier, a w latach 1868–1918 sta­no­wią­cej admi­ni­stra­cyj­nie, jako cor­pus sepa­ra­tum, jeden z obwo­dów Buda­pesztu. Przez pięć lat, od roku 1919 do 1924, Rijeka była nie­pod­le­głym pań­stwem, po czym została przy­łą­czona do Włoch, a następ­nie w latach 1943–1945 do nie­pod­le­głego pań­stwa chor­wac­kiego; póź­niej nale­żała do socja­li­stycz­nej Jugo­sła­wii, któ­rej była naj­więk­szym por­tem. Rijece od 1953 roku pod­lega sub­re­gion obej­mu­jący poło­żone w głębi lądu górzy­ste tereny Gor­skiego Kotaru i Kvar­ner.

Przy­jęty w geo­gra­fii chor­wac­kiej podział wyróż­nia: pół­nocną Dal­ma­cję z Zada­rem, wyspą Pag i tam­tej­szym archi­pe­la­giem oraz tere­nami sta­no­wią­cymi kon­ty­nen­talne zaple­cze Zadaru; środ­kową Dal­ma­cję z Szy­be­ni­kiem, jego archi­pe­la­giem i kon­ty­nen­tal­nym zaple­czem, Spli­tem z wiel­kimi wyspami Brač, Hvar i Vis oraz poło­żo­nymi na wybrzeżu mia­stecz­kami Omiš i Makar­ska; a na koniec połu­dniową Dal­ma­cję z wyspą Korčula, Dubrow­ni­kiem (histo­ryczna Raguza) oraz tery­to­rium nale­żą­cym kie­dyś do tej daw­nej Repu­bliki św. Bła­żeja, obej­mu­ją­cym Kona­vle, histo­ryczną Asta­reę (dzi­siaj Župa dubrovačka), Ston, pół­wy­sep Pelješac i wyspę Mljet. Świat wysp dal­ma­tyń­skich roz­ciąga się na prze­strzeni 400 kilo­me­trów. Obej­muje on wiel­kie wyspy Kvar­neru oraz wiel­kie wyspy środ­ko­wej i połu­dnio­wej Dal­ma­cji, a pomię­dzy nimi cały bez­lik mniej­szych wysp, wyse­pek i skał. Podob­nie jak inne rejony Śród­ziem­no­mo­rza, świat ten od pół wieku doty­kają takie nie­ko­rzystne zja­wi­ska jak wylud­nia­nie się, eks­plo­ata­cja dla celów tury­stycz­nych, cał­ko­wita zmiana tego, czym było kie­dyś życie na wyspach. Na archi­pe­lag dal­ma­tyń­ski skła­dają się mniej­sze archi­pe­lagi, połą­czone szla­kami komu­ni­ka­cyj­nymi wyzna­cza­nymi przez kanały, kory­ta­rze bie­gnące mię­dzy wewnętrz­nymi morzami, takimi jak to wokół wyspy Mur­ter na wyso­ko­ści Szy­be­niku czy jak malut­kie morze koło Novi­gradu u stóp Wele­bitu. Na całym tym dłu­gim wybrzeżu płyną tylko cztery rzeki: Zrmanja na skraju żupa­nii zadar­skiej, malow­ni­cza Krka, która wpada do morza w Zatoce Szy­be­nic­kiej, Cetina, prze­ci­na­jąca na pół kon­ty­nen­talną część Dal­ma­cji, oraz Nere­twa, która roz­po­czyna swój bieg w Her­ce­go­wi­nie i prze­pływa przez Mostar. Dal­ma­cja zawsze była regio­nem poli­cen­trycz­nym, a zara­zem czymś szcze­gól­nym, choćby dla­tego, że jej gra­nice geo­gra­ficzne wyraź­nie wyzna­czają góry i morze. Przez długi czas ośrod­kiem miej­skim o naj­więk­szym zna­cze­niu był Zadar, do któ­rego w ciągu ostat­nich dwóch wie­ków dołą­czył Split, dzi­siaj dru­gie pod wzglę­dem wiel­ko­ści mia­sto Chor­wa­cji. Archi­pe­lag dal­ma­tyń­ski — adria­tycki w peł­nym tego słowa zna­cze­niu — zasłu­guje na to, aby trak­to­wać go odręb­nie, jako spe­cjalny obszar Śród­ziem­no­mo­rza, jako pod­miot geo­gra­ficzny, histo­ryczny i antro­po­lo­giczny, ponie­waż na całym Morzu Śród­ziem­nym ustę­puje on jedy­nie jesz­cze więk­szemu i bar­dziej uroz­ma­ico­nemu archi­pe­lagowi Morza Egej­skiego.

Bośnia i Her­ce­go­wina posiada w Neum, del­cie Nere­twy, swój jedyny port, jedyne wyj­ście na morze. Ten wąski pas ziemi zgod­nie z usta­le­niami trak­tatu poko­jo­wego z Požarevaca z roku 1718 nale­żał nie­gdyś do Impe­rium Osmań­skiego; zde­cy­do­wano tak na życze­nie Repu­bliki Dubrow­nic­kiej, która nie chciała gra­ni­czyć bez­po­śred­nio z Repu­bliką Wenecką. Ist­nie­nie tego pasa zostało usank­cjo­no­wane w roku 1945 przez nową Jugo­sła­wię fede­ralną, która w ten spo­sób przy­znała Bośni i Her­ce­go­wi­nie kawa­łek morza. Sta­nowi to dzi­siaj poważny pro­blem dla Chor­wa­cji, pań­stwa nale­żą­cego do Unii Euro­pej­skiej, ponie­waż jest ona przez to tery­to­rial­nie oddzie­lona od swo­jej żupa­nii dubrow­nic­kiej (będą­cej w rze­czy­wi­sto­ści tery­to­rium daw­nej Repu­bliki Dubrow­nic­kiej). Podob­nie jak Dal­ma­cja, czyli typowy region śród­ziem­no­mor­ski (śród­ziem­no­mor­ski kra­jo­braz roz­ciąga się aż do zbo­czy Dinary — natu­ral­nej gra­nicy Dal­ma­cji i naj­wyż­szego szczytu Chor­wa­cji), śród­ziem­no­mor­ska jest rów­nież Her­ce­go­wina z eks­tre­mal­nie kra­sową, wypa­loną glebą, w czym przy­po­mina kla­syczne Śród­ziem­no­mo­rze, cho­ciaż morza jest pozba­wiona. Mostar pod wie­loma wzglę­dami jest mia­stem śród­ziem­no­mor­skim.

Na wybrzeżu czar­no­gór­skim w dal­szym ciągu rzuca się w oczy kon­trast mię­dzy domi­nu­ją­cymi górami i morzem. Wokół malow­ni­czej Zatoki Kotor­skiej wybrzeże jest na­dal ska­li­ste — to wła­ści­wie ciąg połą­czo­nych zatok, a naj­waż­niej­szym mia­stem jest tam Kotor. Zatoka przy­po­mina nor­dyc­kie fiordy lub szwaj­car­skie Jezioro Czte­rech Kan­to­nów. To miej­sce jedyne w swoim rodzaju na obsza­rze całego Śród­ziem­no­mo­rza. Nad otwar­tym morzem wybrzeże staje się piasz­czy­ste, poczy­na­jąc od Budvy. Naj­waż­niej­szymi por­tami Czar­no­góry są Bar i Ulcinj (alb. Tivari i Ulqin), tuż obok nich znaj­dują się miej­sco­wo­ści let­ni­skowe. Czar­no­góra była nie­pod­le­głym pań­stwem od roku 1878 i odzy­skała nie­pod­le­głość w 2006 roku, po dłu­giej prze­rwie, jaką sta­no­wił okres jugo­sło­wiań­ski (od 1918 roku). Jest to praw­do­po­dob­nie naj­bar­dziej wyjąt­kowy twór nad wschod­nim Adria­ty­kiem: zwią­zek góral­skich kla­nów i bractw, jaki wykształ­cił się w Górach Dynar­skich w XV wieku, potra­fił zacho­wać auto­no­mię pod rzą­dami Osma­nów, a następ­nie stwo­rzyć wła­sne pań­stwo i uzy­skać na mocy trak­ta­tów dyplo­ma­tycz­nych w 1878 roku pas wybrzeża roz­cią­ga­jący się mię­dzy Barem a Ulcin­jem, por­tami zamiesz­ka­nymi wów­czas przez Albań­czy­ków i Tur­ków.

Buna to rzeka, która łączy z morzem Szko­drę i Jezioro Szko­der­skie, naj­więk­sze jezioro nad Adria­ty­kiem wschod­nim. Sta­nowi ona gra­nicę mię­dzy Czar­no­górą (nie­gdyś Jugo­sła­wią) a Alba­nią. Do Alba­nii należą nad­mor­skie tereny o dłu­go­ści ponad 300 kilo­me­trów. W dużej czę­ści to piasz­czy­ste i płyt­kie wybrzeża, ciąg zatok i ujść około dzie­się­ciu rzek prze­pły­wa­ją­cych przez Nizinę Albań­ską, na któ­rej leżą naj­waż­niej­sze mia­sta, mię­dzy innymi Tirana70. Przez całe wieki tereny pod­mo­kłe, bagna i małe laguny sta­no­wiły prze­szkodę w roz­woju wybrzeża, dopiero w dru­giej poło­wie XX wieku nabrało ono więk­szego zna­cze­nia, wpły­wa­jąc na nową kon­fi­gu­ra­cję albań­skiego tery­to­rium i przy­cią­ga­jąc lud­ność sku­pioną dotych­czas na tere­nach gór­skich. Są tam dwa ważne porty, ist­nie­jące od cza­sów rzym­skich — Durrës i Wlora. Pomię­dzy Wlorą — od jało­wego pół­wy­spu Kara­bu­run — i Sarandą wybrzeże ponow­nie staje się ska­li­ste, strome i bez­ludne. To ostatni z regio­nów poło­żo­nych nad Adria­ty­kiem, histo­ryczny Epir, który roz­ciąga się od Zatoki Wlor­skiej i dłu­giego na 100 kilo­me­trów pasma gór Akro­ke­rau­nii po Zatokę Ambra­kij­ską w Gre­cji nad Morzem Joń­skim. Epir ma wyraź­nie gór­ski cha­rak­ter — cią­gnie się w głąb kon­ty­nentu aż do pasma Pin­dos, które oddziela go od Mace­do­nii — lecz gospo­dar­czo powią­zany jest z Wyspami Joń­skimi. Alba­nia, podob­nie jak Czar­no­góra, jest pań­stwem adria­tyc­kim i zara­zem bał­kań­skim, jed­nak w zasa­dzie mało mor­skim.

Wymiar adria­tycki

W isto­cie to Adria­tyk wpły­nął decy­du­jąco na tak cha­rak­te­ry­styczne obli­cze Pół­wy­spu Ape­niń­skiego — Ita­lii. Ina­czej było na Bał­ka­nach. Czym jed­nak są Bał­kany?71 Dokład­nie rzecz ujmu­jąc, powin­ni­śmy mówić nie tyle o pół­wy­spie, ile o regio­nie bał­kań­skim, ze względu na to, że pod­stawa pół­wy­spu, jego sze­ro­kość mie­rzona od Rijeki do delty Dunaju, jest więk­sza niż jego dłu­gość mie­rzona w kie­runku połu­dni­ko­wym, mię­dzy Duna­jem–Sawą a Pelo­po­ne­zem. Ponadto sze­ro­kość pół­wy­spu wyno­sząca u pod­stawy około 1100 kilo­me­trów prze­wyż­sza sze­ro­kość naj­węż­szego odcinka kon­ty­nentu euro­pej­skiego, mię­dzy Ode­ssą a Kali­nin­gra­dem, wyno­szącą 1000 kilo­me­trów. Pół­nocna gra­nica Bał­ka­nów prze­biega od wschodu na zachód, według utrwa­lo­nej tra­dy­cji, wzdłuż Dunaju, Sawy oraz Kupy i koń­czy się na Zatoce Rijec­kiej. Od Rijeki do Kar­lo­vaca pro­wa­dzi szlak będący naj­krót­szą trasą od Śród­ziem­no­mo­rza do Kotliny Panoń­skiej. Tam sty­kają się Bał­kany i Europa Środ­kowa. Region bał­kań­ski — jeśli zgo­dzić się ze zda­niem wiel­kiego serb­skiego geo­grafa Jovana Cvi­ji­cia, dopre­cy­zo­wa­nym następ­nie przez innych eks­per­tów — można by przed­sta­wić jako wielki tra­pez, któ­rego pół­nocne wierz­chołki wyzna­cza oś Rijeka–Bel­grad–Dobru­dża, połu­dniowe zaś oś Zatoka Wlor­ska–Salo­niki–Stam­buł72. Można też — idąc dalej za Cvi­ji­ciem — włą­czyć w obręb Bał­ka­nów Epir i część Mace­do­nii, mię­dzy zato­kami Ambra­kij­ską a Salo­nicką i dalej w stronę Stam­bułu. Odręb­nie nale­ża­łoby trak­to­wać Hel­ladę, pół­wy­sep wyra­sta­jący z tego bał­kań­skiego bloku. Cha­rak­te­ry­styczne dla całego tak zde­fi­nio­wa­nego regionu bał­kań­skiego są tereny gór­skie z nie­wielką liczbą prze­jezd­nych dróg, a w kon­se­kwen­cji pewne odizo­lo­wa­nie, szcze­gól­nie w porów­na­niu z ota­cza­ją­cymi go obsza­rami śród­ziem­no­mor­skimi i panoń­skimi. Jest oczy­wi­ste, że nie­za­leż­nie od tego, jak chcia­łoby się zde­fi­nio­wać ten skra­wek Europy, Adria­tyk sta­nowi jego część zachod­nią, Zachód. Bio­rąc to pod uwagę, nie jest zasko­cze­niem, że usy­tu­owa­nie Istrii, Trie­stu i Krasu czy Rijeki w ramach takiej czy innej geo­gra­fii naro­do­wej — bądź to w geo­gra­ficz­nym regio­nie wło­skim, bądź w regio­nie bał­kań­skim — było w XX wieku przed­mio­tem spo­rów, które nie dopro­wa­dziły do wspól­nego roz­wią­za­nia.

Dzi­siaj jeste­śmy w sta­nie odczy­ty­wać, inter­pre­to­wać prze­strzeń geo­gra­ficzną, tekst geo­gra­ficzny na różne spo­soby. Postrze­ga­jąc kształt Europy takim, jakim jest — ogrom­nym pół­wy­spem posia­da­ją­cym liczne odga­łę­zie­nia, czyli inne pół­wy­spy, które wyra­stają z jego kon­ty­nen­tal­nej masy — można uznać Bał­kany za górzy­ste odga­łę­zie­nie Europy Wschod­niej, które sięga Morza Śród­ziem­nego: mórz Adria­tyc­kiego, Joń­skiego i Egej­skiego. A dla­cze­góż by nie wyobra­zić sobie — idąc za słyn­nym bał­ka­ni­stą Tra­ia­nem Sto­ia­no­vi­chem — że region bał­kań­ski to tar­cza, która roz­ciąga się od Adria­tyku przez Morze Egej­skie w kie­runku Ana­to­lii, swo­jego azja­tyc­kiego odpo­wied­nika, przy czym oba regiony two­rzą odrębne światy? Pomost mię­dzy Azją a Europą. Europa i Azja mie­szają się tam ze sobą. Zresztą jesz­cze w XIX wieku Bał­kany zali­czano do Bli­skiego Wschodu, a zatem do Azji. We wszyst­kich tych nar­ra­cjach odno­szą­cych się do danych geo­gra­ficznych jasne jest, że Adria­tyk okre­śla gra­nice pew­nego świata — świata bał­kań­skiego — o istot­nym zna­cze­niu dla całego kon­ty­nentu.

A zatem świat bał­kań­ski, czy też, jeśli chcemy, Europa Połu­dniowo-Wschod­nia. Według chor­wac­kich geo­gra­fów Chor­wa­cja należy zarówno do Europy Środ­ko­wej (jedną czę­ścią swo­jego tery­to­rium), jak i do Śród­ziem­no­mo­rza (drugą czę­ścią tery­to­rium). W śro­do­wi­sku nie­miec­kim można z kolei zaob­ser­wo­wać powrót do wizji Europy opie­ra­ją­cej się na regio­nach kul­tu­ro­wych, Kul­tur­kre­ise. Zgod­nie z takim uję­ciem Mit­te­leu­ropa, jaka ukształ­to­wała się w ciągu ostat­nich dwóch stu­leci, obej­muje na swo­jej połu­dnio­wej flance Triest, Istrię, dzi­siej­szą Sło­we­nię i Chor­wa­cję razem z Dal­ma­cją. Innymi słowy Europa Środ­kowa posze­rza się w kie­runku połu­dnio­wym. Śród­ziem­no­mo­rze nato­miast jako region geo­gra­ficzny być może ulega pomniej­sze­niu. Krótko mówiąc, geo­gra­fia Adria­tyku, przede wszyst­kim jego wybrzeża wschod­niego, jest jesz­cze w fazie ewo­lu­cji.

Nie ma wąt­pli­wo­ści, że wewnątrz i wokół świata adria­tyc­kiego sku­piają się różne geo­gra­fie. Ma on swoją geo­gra­fię języ­kową, z czę­ścią zachod­nią histo­rycz­nie pozo­sta­jącą w stre­fie języka wło­skiego oraz z czę­ścią wschod­nią ze sło­weń­skim, z enkla­wami języka wło­skiego na Istrii i w Rijece, chor­wac­kim, serb­skim w wer­sji czar­no­gór­skiej, albań­skim i grec­kim. Na sie­dem państw przy­pada zatem sześć języ­ków. Oczy­wi­ście ist­nieją jesz­cze odmiany dia­lek­talne, sta­no­wiące praw­dziwą pano­ramę języ­kową morza: różne dia­lekty uży­wane w Apu­lii, Molise, Abru­zji, Mar­che, Roma­nii, Wene­cji i Friuli, a dalej sło­weń­ski pri­mor­ski, chor­wacka cza­kawsz­czy­zna, chor­wacka, serb­ska, bośniacka i czar­no­gór­ska szto­kawsz­czy­zna, dwie odmiany albań­skiego: gegij­ska i toskij­ska. A do kom­pletu nowo­grecki. Pod war­stwą kul­tur naro­do­wych zacie­ra­ją­cych nie­które róż­nice jest jesz­cze geo­gra­fia reli­gijna i wyzna­niowa. Kato­li­cyzm histo­rycz­nie prze­waża we Wło­szech, w Sło­we­nii i w Chor­wa­cji (cztery piąte wybrzeża), a obej­muje rów­nież pół­nocną Alba­nię; Serb­ski Kościół Pra­wo­sławny roz­ciąga swoje wpływy na kon­ty­nen­talną Dal­ma­cję i Her­ce­go­winę, na wybrzeże czar­no­gór­skie i nie­wiel­kie wspól­noty w Trie­ście i w Rijece; Czar­no­gór­ski Kościół Pra­wo­sławny obej­muje część Czar­no­góry, Albań­ski Kościół Pra­wo­sławny — połu­dniową Alba­nię. Islam jest obecny na kon­ty­nen­tal­nych tere­nach Her­ce­go­winy, we wspól­no­tach albań­skich w Barze i w Ulcinju w Czar­no­gó­rze, domi­nuje w Alba­nii, z prze­wagą w czę­ści środ­ko­wej (Durrës i Tirana). Aż do XIX wieku były to zie­mie, które przy­wo­dziły na myśl Orient, ale rów­nież w pew­nym stop­niu kla­syczny świat Homera.

Prze­miany gospo­dar­cze i spo­łeczne, jakie nastą­piły w ostat­nich stu latach, moder­ni­za­cja, naro­dowe wizje i kon­cep­cje tery­to­riów i wybrzeży, a także narzu­ce­nie naro­do­wych wymia­rów samemu morzu w sen­sie praw­nym i poli­tycz­nym, sym­bo­licz­nym i wyobra­że­nio­wym — krótko mówiąc, wszyst­kie te aspekty zna­nego nam świata — pokryły war­stwą zapo­mnie­nia Adria­tyk, któ­rego już nie ma, który odszedł w nie­pa­mięć. A było to morze wza­jem­no­ści łączą­cej wybrzeża i ludy, morze wspól­nego życia adria­tyc­kiego. Zapo­mniano rów­nież, jakie rela­cje łączyły tereny poło­żone w głębi kon­ty­nentu z wybrze­żem. Trudno dzi­siaj pojąć aspekty dłu­giego trwa­nia, cią­głość prak­tyk, dzia­łań, spo­so­bów postrze­ga­nia tery­to­rium, zaso­bów, morza. Nawet histo­rycy, podzie­leni na sta­ro­żyt­ni­ków, medie­wi­stów, nowo­żyt­ni­ków i znaw­ców histo­rii współ­cze­snej, mają trud­no­ści z dostrze­ga­niem cech struk­tu­ral­nych tego, co wykra­cza poza okres, któ­rym się zaj­mują. A jed­nak w skali lokal­nej i regio­nal­nej widać cią­głe powta­rza­nie się tych samych prak­tyk, od cza­sów naj­daw­niej­szych, od pierw­szych arte­fak­tów arche­olo­gicz­nych, od pierw­szych świa­dectw. Cią­głość, albo raczej powta­rzal­ność, która zani­kła dopiero w cza­sach współ­cze­snych w wyniku indu­stria­li­za­cji.

Adria­tyk, jaki utra­ci­li­śmy — podob­nie zresztą jak całe Morze Śród­ziemne — był morzem, które two­rzyło wza­jemną współ­za­leż­ność mię­dzy wybrze­żami, mię­dzy stre­fami nad­mor­skimi i rejo­nami kon­ty­nen­tal­nymi. Gospo­darki regio­nów nad­mor­skich były w znacz­nym stop­niu kom­ple­men­tarne na róż­nych pozio­mach geo­gra­ficz­nych, czemu towa­rzy­szyły ruchy migra­cyjne; powszechny był także dualizm gospo­dar­czy i spo­łeczny, jak rów­nież kul­tu­ralny na linii morze–kon­ty­nent. Jeśli cho­dzi o rela­cje wybrzeże–wybrzeże, to fakt, iż Adria­tyk jest morzem wąskim, powo­do­wał, że od zawsze ci, któ­rzy po nim żeglo­wali — na łodziach wio­sło­wych, wio­słowo-żaglo­wych czy żaglo­wych — odwie­dzali oba wybrzeża. Rzym­skie triery wyru­sza­jące z Ankony lub Rimini w dro­dze do Gra­dusIII (zwa­nego też Aquae Gra­da­tae), portu dla Akwi­lei, zawi­jały naj­pierw do Puli. Poru­sza­nie się zyg­za­kiem mię­dzy jed­nym a dru­gim wybrze­żem, wyko­rzy­sty­wa­nie obu stron morza, było oczy­wi­stym ele­men­tem adria­tyc­kiej żeglugi, a wyma­gało to dokład­nej zna­jo­mo­ści wybrzeża i puła­pek, jakie na wscho­dzie sta­no­wiły rafy, a na zacho­dzie mie­li­zny. Pano­wać nad Adria­ty­kiem w sen­sie mor­skim ozna­czało być za pan brat z jego prą­dami i jego riwie­rami, ogar­niać jego roz­miar, mie­rzony dniami żeglugi. Adria­tycka żegluga pole­gała głów­nie na małym kabo­tażu, co odpo­wia­dało praw­dzi­wej mor­skiej natu­rze Morza Śród­ziem­nego. Tu rów­nież można wpro­wa­dzić podział na sek­tory: na Adria­tyk górny (laguny, Istria, Roma­nia), środ­kowy (Istria, Mar­che, Abru­zja, Dal­ma­cja) i dolny (Apu­lia, Alba­nia, Gre­cja). Pomoże to przede wszyst­kim pojąć inten­syw­ność rela­cji mię­dzy wybrze­żami, nie ujmu­jąc przy tym niczego rów­nie inten­syw­nej — co zro­zu­miałe — żeglu­dze mię­dzy naj­dal­szymi krań­cami morza, jak na przy­kład na szla­kach Triest–Apu­lia czy Wene­cja–Wyspy Joń­skie, prze­bie­ga­ją­cych uko­śnie przez Adria­tyk.

Jeżeli cho­dzi o rela­cje mię­dzy wybrze­żem a jego kon­ty­nen­tal­nym zaple­czem, oczy­wi­stym przy­kła­dem — oczy­wi­stym, ponie­waż czę­sto przy­wo­ły­wa­nym w piśmien­nic­twie — jest paster­stwo trans­hu­man­cyjneIV mię­dzy górami Abru­zji a niziną Tavo­liere w Apu­lii. Sezo­nowa migra­cja zwie­rząt i ludzi, któ­rej początki giną w pomroce dzie­jów. Wza­jem­ność i odręb­ność, dualizm. Sta­ro­żytni Sam­nici z dumą pod­kre­ślali odręb­ność swo­jej cywi­li­za­cji wobec Japy­gów z Tavo­liere, rol­ni­ków, któ­rzy łatwo pod­dali się hel­le­ni­za­cji. To samo można powie­dzieć o wybrzeżu wschod­nim, gdzie kolo­nie grec­kie zaadap­to­wały się i nauczyły współ­ist­nieć, przy zacho­wa­niu odręb­no­ści, z Ili­rami. Pozo­sta­ło­ści arche­olo­giczne w rzym­skiej Dal­ma­cji świad­czą o inte­gra­cji sil­nie zro­ma­ni­zo­wa­nego pasa nad­mor­skiego, któ­rego głów­nym ośrod­kiem była Salona, z tere­nami poło­żo­nymi w głębi lądu, zamiesz­ka­nymi przez lud­ność ili­ryj­ską zaj­mu­jącą się paster­stwem i chętną do służby w legio­nach, podob­nie jak Dal­ma­tyń­czycy, na obrze­żach (limi­tes) impe­rium. Ten sam układ, dualizm i wza­jem­ność, daje się dostrzec w okre­sie śre­dnio­wie­cza, a także w cza­sach nowo­żyt­nych (mimo podziału na Dal­ma­cję wenecką na wybrzeżu i na osmań­ski eja­let w Bośni), aż do dru­giej połowy XIX wieku, kiedy to do Szy­be­niku i Splitu docie­rały jesz­cze kara­wany „turec­kie” z głębi kon­ty­nentu, przed­sta­wiane jako malow­ni­cze cie­ka­wostki z nie­od­le­głego Orientu. Wędro­wały one w poprzek Bał­ka­nów, łącząc Morze Egej­skie z Adria­ty­kiem. Mówi się, że ostat­nia kara­wana wiel­błą­dów prze­była drogę z Salo­nik do Sko­pja, a potem do Sara­jewa w latach dwu­dzie­stych XX wieku.

Przez całe stu­le­cia do Trie­stu przy­by­wały kara­wany mułów z Karyn­tii i z Kra­iny, nad lagunę docie­rały stada owiec i bydła z Pre­alp Wenec­kich, a na Korčulę i Mljet — owce prze­ga­niane w ramach trans­hu­man­cji przez Mor­la­ków z Her­ce­go­winy. Przy­kłady można by mno­żyć w odnie­sie­niu do każ­dej strefy Adria­tyku. Szcze­gó­łowy ich prze­gląd wykaże, że wokół całego Adria­tyku powta­rza się podobny sce­na­riusz: trans­hu­man­cja, wypas na halach, migra­cje z gór ku wybrzeżu, w kie­runku miast. Każda strefa Adria­tyku — gór­nego, środ­ko­wego i dol­nego — ma przy tym swoje wewnętrzne powią­za­nia i współ­za­leż­no­ści. Nad gór­nym Adria­ty­kiem od cza­sów póź­nej sta­ro­żyt­no­ści można obser­wo­wać, jak roz­wi­jał się obszar gospo­dar­czy oparty na kom­ple­men­tar­no­ści poszcze­gól­nych jego czę­ści. Istria, uboga w zboża, wymie­niała swoją oliwę na ziarno pocho­dzące z nizin Wenec­kiej i Friu­lań­skiej. Laguna peł­niła w tym wypadku funk­cję pośred­nika, rów­nież jeśli cho­dzi o trans­port. Wene­cja wyko­rzy­sty­wała do swo­jego roz­woju wszel­kie zasoby dostępne w pro­mie­niu stu kilo­me­trów: drewno z Mon­tello, Istrii i Cadore, tra­chit ze Wzgórz Euga­nej­skich, mar­mur z oko­lic Werony, kamień istryj­ski z Istrii; żywiła swoją lud­ność psze­nicą pocho­dzącą z oko­lic Padwy, z Pole­sine i z oko­lic Tre­viso, mię­sem z Dal­ma­cji i Istrii, rybami z laguny i z otwar­tego morza, winem z Friuli i z Istrii. Wene­cja miała wła­sne saliny, ale w jesz­cze więk­szym stop­niu zaj­mo­wała się na kon­ty­nen­cie dys­try­bu­cją soli pocho­dzącej z Istrii, Dal­ma­cji i Apu­lii. Zalała wyro­bami swo­ich warsz­ta­tów i manu­fak­tur cały Adria­tyk, Pre­alpy, Kra­inę i Karyn­tię. Krótko mówiąc, była to strefa gospo­dar­cza, któ­rej siłę napę­dową sta­no­wiły Wene­cja i morze. Prze­pływ towa­rów jest tam dobrze udo­ku­men­to­wany od cza­sów śre­dnio­wiecz­nych po współ­cze­sność. Stałą prak­tyką jest codzienny mały kabo­taż. Wyko­rzy­sty­wane są w nim cią­gle te same naj­star­sze szlaki han­dlowe: widać to w obro­cie wyro­bami ze szkła i naczy­niami w cza­sach naj­daw­niej­szych, w obro­cie amfo­rami, dachów­kami, tera­kotą, kamie­niem budow­la­nym czy mar­murem w cza­sach rzym­skich.