TOREADORZY HITLERA - Muszyński Wojciech - ebook

TOREADORZY HITLERA ebook

Muszyński Wojciech

4,2

Opis

W czasie II wojny światowej Hiszpania zachowała neutralność. Szef państwa, gen. Francisco Franco, pozwolił jednak ochotnikom ze swego kraju wstępować w szeregi niemieckiego Wehrmachtu i walczyć na froncie wschodnim. W latach 1941–1943 blisko 50 tys. Hiszpanów – żołnierzy „Błękitnej Dywizji” – zadało ciężkie straty Armii Czerwonej pod Leningradem. Uważali, że był to odwet za zbrodnie, które komuniści popełnili w ich ojczyźnie, podczas wojny domowej 1936–1939. Gdy jednak karta wojny się odwróciła i Niemcy ponosili kolejne porażki, Caudillo nakazał swoim żołnierzom powrót do Hiszpanii. 
Nie wszyscy wypełnili ten rozkaz. Kilkuset straceńców, wbrew wszystkiemu i wszystkim, zdecydowało się kontynuować walkę. Przywdziali mundury Waffen-SS i bili się przeciwko Sowietom i aliantom – już nie za Hiszpanię, ale za Führera i „Wielkie Niemcy”. W oblężonym Berlinie, jako „ostatni z ostatnich”, fanatycznie i desperacko bronili ruin III Rzeszy. 
O tym, jak do tego doszło, opowiada ta książka.

 
dr Wojciech Jerzy Muszyński, historyk, pracownik naukowy Instytutu Pamięci Narodowej. Wydawca pisma naukowego „Glaukopis” (od 2003 r.). Laureat nagrody Książka Historyczna Roku 2018  im. prof. Oskara Haleckiego  w plebiscycie czytelników na najlepszą monografię naukową. 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 163

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (11 ocen)
6
3
0
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Projekt i wykonanie okładki: Bogusław Kornaś

Korekta: Magdalena Olejnik

Redakcja techniczna: Anna Szarko

© Copyright by Capital sp. z o.o., Warszawa 2019

Wszystkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być reprodukowana jakimkolwiek sposobem – mechanicznie, elektronicznie, drogą fotokopii czy tp. – bez pisemnego zezwolenia wydawcy, z wyjątkiem recenzji i referatów, kiedy to osoba recenzująca lub referująca ma prawo przytaczać krótkie wyjątki z książki, z podaniem źródła pochodzenia.

ISBN: 978-83-66490-14-7

Wydanie I

Wydanie i dystrybucja:

Capital sp. z o.o.

ul. Kwitnąca 5/6

01–926 Warszawa

Tel. 533 496 436

www.capitalbook.pl, [email protected]

Plik ePub przygotowała firma eLib.pl

al. Szucha 8, 00-582 Warszawa

e-mail: [email protected]

www.eLib.pl

Misiakowi i Maksowi,

bez których nic by się nie udało

PROLOG

„Siedzisz sam w swoim płytkim dołku strzeleckim, przemarznięty do szpiku kości. Jedno co przykuwa twoją uwagę, to nadjeżdżający z oddali bolszewicki czołg. Ziemia drży, stalowy potwór jest coraz bliżej, a ty w rękach trzymasz Pancerfaust. Jesteś tak przemarznięty, że chłód stali parzy dłonie przez rękawice. Czołg się zbliża, a ty nie czujesz już zimna, tylko pot spływający po plecach. Gdy jest o 30 metrów od ciebie, wychylasz się ze swego ukrycia i bierzesz go na cel. Jak toreador w ostatnim akcie corridy: albo powalisz byka jednym pchnięciem, albo stalowe bydle zrobi z ciebie miazgę. Dookoła bitewny zgiełk, padają pociski, wybuchają granaty, słychać wrzask rannych i wycie czerwonej tłuszczy: Urra! Ale wtedy była w nas wewnętrzna cisza i spokój, jak u toreadora, gdy stoi sam ze szpadą na środku areny. Tak, czuliśmy się toreadorami i byliśmy nimi dosłownie, gdy samotnie niszczyliśmy sowieckie T-34 w samym środku bitwy. To był wspaniały moment triumfu, choć nie było muzyki i nikt nie bił nam braw”.

kapral José García Moreto

Caudillo Generalissimus Francisco Franco podczas parady zwycięstwa w Madrycie 19 V 1939 r.

WSTĘP: HISZPANIA NARODOWA 1939–1941

W kwietniu 1939 roku hiszpańska wojna domowa dobiegła końca. Po blisko trzech latach walk oddziały powstańcze pod dowództwem gen. Francisco Franco y Bahamonde pokonały zdominowane przez komunistów wojska republikańskie. Otwierając paradę zwycięstwa na Avenida de Castellano, Franco, szydząc z komunistycznego sloganu „¡No pasarán!” („Nie przejdą!” [nacjonaliści]), rzucił własne „¡Han pasado!” („Przeszli!”), które natychmiast podchwyciły wielotysięczne tłumy. Zwycięstwo narodowych sił powstańczych nad skomunizowaną republiką hiszpańską było całkowite i bezapelacyjne.

Franco jako Szef Państwa (Caudillo de España) skupił w swoich rękach pełnię władzy. Nie ulega wątpliwości, że nic nie mogło się wówczas w kraju wydarzyć bez jego zgody. Uważał on, że rozbita wojną domową i podzielona krwawą lewicową rewolucją Hiszpania potrzebuje jedności i stabilizacji. Mimo zachęt ze strony Rzymu i Berlina, nie skorzystał z podsuwanych mu obcych wzorców ustrojowych. Hiszpania pod jego rządami nie miała być ani faszystowska, ani narodowosocjalistyczna, gdyż zdaniem Franco, państwa nie było stać na tego rodzaju eksperymenty. Hiszpania miała pójść własną drogą – frankizm stał się tradycyjną dyktaturą wojskową o charakterze autorytarnym, konserwatywnym i katolickim.

Caudillo zjednoczył i podporządkował sobie wszystkie popierające go w czasie wojny siły polityczne, które po połączeniu utworzyły Falange Española Tradicionalista (FET) – tzw. Nową Falangę – partię władzy i jedyne polityczne stronnictwo w kraju. Mimo unifikacji – obóz nacjonalistyczny nie był monolitem, stanowiąc zlepek różnych, nierzadko sprzecznych ze sobą tendencji ideowych. FET łączyła w sobie różne odcienie polityczne: od radykałów i narodowych syndykalistów ze starej Falangi, będących nacjonalistyczną lewicą rewolucyjną, po ultrakonserwatywny i monarchistyczny ruch karlistowski – tradycjonalistów katolickich. Wielu szeregowych członków FET wywodziło się z partii centrowych i kręgów liberalno-monarchistycznych. Ale nie zabrakło także tych, którzy w przeszłości byli zwolennikami republiki (socjaliści różnych odcieni, anarchiści) i zdążyli w porę przyłączyć się do zwycięskiego obozu, aby uniknąć prześladowań lub z czystego oportunizmu. Wraz z końcem wojny domowej Falanga zaczęła ulegać przemianie. Straciła swój pierwotny radykalizm, narodowo-syndykalistyczny fundament ideowy i z ugrupowania o charakterze militarno-politycznym przekształcała się w klasyczną partię rządzącą, strukturę biurokratyczną, mającą kontrolę nad związkami zawodowymi i administracją państwową.

Drugą równorzędną Falandze siłą, która brała udział w politycznych rozgrywkach w rządzonej przez Franco Hiszpanii, była armia. Kadra oficerska nie była zadowolona ze zbyt silnej, jej zdaniem, pozycji FET i miała poczucie, że jej zasługi w pokonaniu czerwonej republiki nie zostały należycie docenione. O ile rywalizacja armii i Falangi o wpływy w państwie była do pewnego stopnia tolerowana przez Caudillo, który wykorzystywał ją do wzmocnienia własnej pozycji, o tyle opozycyjne wobec Franco wystąpienia niektórych generałów spotykały się z jego zdecydowaną reakcją i kończyły dymisjami.

Franco pozdrawia defilujące zwycięskie oddziały

Oddziały narodowe na granicy z Francją po ostatecznym wyparciu z Katalonii wojsk czerwonej Republiki 10 II 1939 r. Na poboczu widać hałdy broni i wyposażenia porzuconego przez uciekających

Znacznie bardziej elastyczna była polityka Franco wobec Kościoła katolickiego. Caudillo jako gorliwy katolik dbał, aby Kościół cieszył się dużymi względami rządu, dzięki czemu duchowieństwo wspierało jego politykę. Katolicyzm uzyskał status religii panującej, prawo cywilne zostało oparte o katolicką naukę społeczną, a w oficjalnych dokumentach Hiszpania była nazywana państwem katolickim. Państwo gwarantowało co prawda wolność wyznania, ale wprowadzono zakaz publicznego kultu religii innych niż katolicyzm (z wyjątkiem islamu w Maroku), zniesiono śluby cywilne i rozwody, szkolnictwo świeckie podporządkowano zakonom katolickim. Kościołowi zwrócono także majątki ziemskie odebrane wskutek grabieżczej reformy rolnej.

Głównym problemem Hiszpanii były trudności gospodarcze. Wojna domowa przyniosła ze sobą ogromne straty. Blisko pół miliona ludzi zginęło, emigrowało lub padło ofiarą prześladowań. Wyniszczona walkami i rewolucją Hiszpania stanęła przed trudnym zadaniem odbudowy z ruin blisko dwustu miast i wsi, 250 tysięcy domów, infrastruktury przemysłowej, drogowej i rolnej. W kraju panowała bieda, bardzo odczuwalne były niedobory w zaopatrzeniu w żywność, wprowadzono system reglamentacji towarów pierwszej potrzeby. Mimo to w niektórych regionach panował głód. Finanse Hiszpanii znajdowały się w katastrofalnym stanie. Państwo nie posiadało rezerw walutowych i zasobów złota, które jeszcze w sierpniu 1936 roku republikanie wywieźli do Związku Sowieckiego i częściowo do Francji. Sytuację pogarszał fakt, że w czasie wojny eksport spadł do katastrofalnie niskiego poziomu, a gospodarka hiszpańska była uzależniona od stałych dostaw niezbędnych surowców, zboża i paliw ze Stanów Zjednoczonych, Ameryki Południowej i Wielkiej Brytanii.

Kolumna milicji Falange Española Tradicionalista (FET) w charakterystycznych granatowych mundurach i czerwonych beretach

Poważnym obciążeniem dla kraju była także konieczność spłacenia Niemcom wynoszącego 500 milionów marek długu za pomoc wojskową w czasie wojny domowej. Inwestorzy zagraniczni, po doświadczeniach rewolucji i po wprowadzeniu przez rząd Franco przepisów o ochronie przemysłu krajowego, nie byli zainteresowani inwestowaniem swoich kapitałów w Hiszpanii. Sytuację poprawiły nieco kredyty uzyskane w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W tych warunkach rząd musiał wprowadzić scentralizowany system zarządzania gospodarką, który miał zapewnić państwu samowystarczalność ekonomiczną. Reforma przemysłu zakładała likwidację bezrobocia, opiekę państwa nad tymi dziedzinami gospodarki, które charakteryzowały się niską rentownością. Równocześnie wprowadzono korzystny system kredytowy i ulgi podatkowe dla małych zakładów rzemieślniczych. W rolnictwie zniesiono reformę rolną i zwrócono ziemię dawnym właścicielom. Władze dążyły do unowocześnienia rolnictwa, wprowadzono w życie szereg reform, np. program nawodnienia. Na efekty trzeba jednak było poczekać wiele lat.

Pomordowani księża, sprofanowane kościoły i wywleczone z katakumb ciała zmarłych na publiczne pośmiewisko – to była wizytówka hiszpańskiej rewolucji w 1936 r.

Wybuch II wojny światowej i sukcesy militarne Niemiec spowodowały, że Hiszpania znalazła się w trudnym położeniu dyplomatycznym. Nie ulega wątpliwości, że Franco obawiał się potęgi III Rzeszy, zwłaszcza od kiedy w 1940 roku tylko Pireneje oddzielały Hiszpanię od stacjonujących we Francji wojsk niemieckich. Po wojnie okazało się, że Hitler krótko po zwycięskiej kampanii francuskiej rozkazał opracować plany inwazji na Hiszpanię, ale nie miał okazji ani środków do ich realizacji. Dyplomacja niemiecka naciskała na Franco, aby przystąpił do wojny u boku Niemiec i Włoch – ten jednak uchylał się i zwlekał z decyzją, gdyż zdawał sobie sprawę, że jego kraj nie był militarnie przygotowany do konfrontacji z potęgą aliantów. Hiszpania miała przestarzałe lotnictwo i dysponowała flotą, która w razie starcia z Brytyjczykami nie miała żadnych szans odparcia ataku na wybrzeże Półwyspu Iberyjskiego, nie mówiąc nawet o zdolności do skutecznej obrony Wysp Kanaryjskich czy posiadłości kolonialnych w Afryce. Istotnym elementem były także silne związki gospodarcze z państwami koalicji antyniemieckiej, co stwarzało realne niebezpieczeństwo, że w momencie przyłączenia się Hiszpanii do państw Osi, zostanie ona obłożona embargiem i sparaliżowana kryzysem gospodarczym. Ponadto kraj nie wytrzymałby blokady morskiej, ponieważ niemal cały handel zagraniczny odbywał się drogą morską.

Franco był politykiem ostrożnym, nie chciał ryzykować w momencie, kiedy wynik wojny był trudny do przewidzenia. Wydaje się jednak, że nie wierzył w możliwość ostatecznego zwycięstwa Hitlera. Dyplomacja hiszpańska musiała więc prowadzić podwójną grę i tak balansować, aby nie zadrażniać stosunków z żadną ze stron światowego konfliktu, a szczególnie z Niemcami. W dniu 12 czerwca 1940 roku Franco proklamował Hiszpanię krajem „nieuczestniczącym w działaniach wojennych”, co w rozmowach z aliantami tłumaczono jako neutralność, a w Berlinie – jako rodzaj moralnego wsparcia dla Osi. Dla Niemców było to tym bardziej wiarygodne, że w tym czasie niemieckie okręty podwodne dyskretnie zaopatrywały się w portach Vigo i La Coruña, a spółki z kapitałem niemieckim posiadały koncesje na eksploatację hiszpańskich złóż surowców mineralnych, rud żelaza, metali kolorowych i wolframu, które eksportowano do Rzeszy w ramach spłaty hiszpańskiego długu. Była to więc niewątpliwie neutralność życzliwa wobec Osi, podobnie jak miało to miejsce w wypadku takich krajów, jak Szwecja, Szwajcaria czy Turcja, które (tak samo jak Hiszpania) musiały się poważnie liczyć z potęgą III Rzeszy.

Spotkanie Franco z Hitlerem w Hendaye 24 X 1940 r. przebiegło oficjalnie w przyjemnej atmosferze. W rzeczywistości dla Führera pozostało koszmarnym wspomnieniem

Polityka zagraniczna Hiszpanii w latach 1940–1942 została podporządkowana jednemu celowi: konsekwentnemu odwlekaniu decyzji o zaangażowaniu się w II wojnę światową. Ponieważ Franco nie mógł odrzucić definitywnie oferty Hitlera, stawiał Niemcom tak wygórowane warunki pomocy militarnej i gospodarczej, a także udziału w zdobyczach terytorialnych w Afryce, że cała koncepcja wejścia Hiszpanii w skład Osi stawała się dla Hitlera nieopłacalna. Uporu Franco nie udało się złamać Hitlerowi w czasie osobistego spotkania w Hendaye 24 października 1940 roku. Kilka dni później Führer w rozmowie z Mussolinim miał powiedzieć, że wolałby dać sobie wyrwać trzy zęby, niż raz jeszcze spędzić kolejne dziewięć godzin na rozmowie z tą „jezuicką świnią”. Później również Mussolini, na spotkaniu w Bordighera 12 lutego 1941 roku, próbował przekonać Franco do udziału w wojnie, ale także bez skutku. Choć oba spotkania przebiegły w oficjalnie przyjaznej atmosferze, nie zmieniły nic w stosunkach między Hiszpanią a państwami Osi. Jednak Hitler rozumiał taktykę Franco i na początku 1941 roku jego naciski na Hiszpanię przybrały formę otwartych pogróżek. Minister spraw zagranicznych Rzeszy Joachim von Ribbentrop miał postawić Franco następujące ultimatum: „Jeżeli Caudillo natychmiast nie podejmie decyzji o przystąpieniu do wojny wraz z mocarstwami Osi, rząd Rzeszy może jedynie przepowiedzieć koniec nacjonalistycznej Hiszpanii”. Ale Franco okazał się odporny także na groźby.

Propagandowa oprawa spotkania w Hendaye miała przykryć fiasko działań niemieckiej dyplomacji na rzecz wciągnięcia Hiszpanii do wojny po stronie III Rzeszy

Niemcom zależało przede wszystkim na zajęciu ważnej strategicznie bazy angielskiej na Gibraltarze. Posunięcie to mogłoby przesądzić o klęsce wojsk alianckich w basenie Morza Śródziemnego, ponieważ zamknęłoby wojskom brytyjskim w Afryce Północnej i na Malcie jedyną morską drogę zaopatrzenia z Wielkiej Brytanii. Franco nie miał jednak zamiaru ułatwiać Hitlerowi zwycięstwa i dalej grał na zwłokę, odkładał decyzję i prosił o czas niezbędny do przygotowań wojennych. Równocześnie deklarował swoją sympatię i starał się uśpić czujność Hitlera, grając rolę przyszłego sojusznika III Rzeszy. Służyły temu m.in. roszady personalne w rządzie, awansowanie polityków mających opinię sympatyków faszyzmu i zwolenników współpracy z Niemcami, jak np. Ramóna Serrano Súñera, który w 1940 roku otrzymał tekę ministra spraw zagranicznych. Także prasa hiszpańska w tym okresie przemawiała tonem jednoznacznie proniemieckim, nie szczędząc cierpkich komentarzy pod adresem aliantów, szczególnie Wielkiej Brytanii, „okupującej”, jak wówczas pisano, hiszpański Gibraltar.

Franco w rozmowie z Benito Mussolinim – po lewej jako tłumacz minister spraw zagranicznych Ramón Serrano Súñer. Bordighera 12 lutego 1941 r.

Gdy w dniu 22 czerwca 1941 roku nadeszła wiadomość, że wojska III Rzeszy zaatakowały Związek Sowiecki, stało się jasne, że taktyka odwlekania decyzji o sojuszu z Niemcami przyniosła Franco sukces. Kampania rosyjska w znacznym stopniu zaabsorbowała siły niemieckie, co spowodowało, że groźba inwazji na Hiszpanię była od tej pory praktycznie nierealna. Ale mimo to tak długo, jak za Pirenejami stacjonował Wehrmacht, władze kraju musiały liczyć się z taką możliwością.

1. „ROSJA JEST WINNA!”

Po ataku Niemiec na Związek Sowiecki (22 czerwca 1941 r.) działacze Falangi hiszpańskiej rzucili pomysł stworzenia formacji wojskowej do walki u boku armii niemieckiej. Miał być to gest rewanżu za pomoc, jakiej Niemcy udzieliły gen. Franco podczas hiszpańskiej wojny domowej (1936–1939), wysyłając Legion „Condor”. Rząd generała Franco złożył niemieckiemu ministrowi spraw zagranicznych Joachimowi von Ribbentropowi oficjalną ofertę w tej sprawie już w kilka godzin po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Dwa dni później Adolf Hitler wyraził zgodę na przyjęcie hiszpańskich ochotników w skład armii niemieckiej. Szczegóły tej operacji uzgodniono na szczeblu ministerstw spraw zagranicznych obu krajów, a kwestie techniczne doprecyzowano w toku bezpośrednich konsultacji między hiszpańskim sztabem generalnym a niemieckim Naczelnym Dowództwem Wehrmachtu (Oberkommando der Wehrmacht – OKW).

Na wieść o tym 24 czerwca 1941 roku w centrum Madrytu miała miejsce wielka antysowiecka manifestacja członków Falangi. Okrzyk: ¡Rusia es culpable! (Rosja jest winna!) stał się hasłem tłumów, z entuzjazmem demonstrujących gotowość walki z bolszewicką Rosją i „bezbożnym komunizmem”. W sloganie tym mieściła się pamięć o niedawnej, krwawej wojnie domowej i wszystkich okropnościach rewolucji, których dopuścili się komuniści, sowieccy komisarze i współpracujący z nimi rewolucjoniści różnej maści. Pamiętano o setkach sprofanowanych, obrabowanych i spalonych kościołów oraz klasztorów, a także ponad siedmiu tysiącach wymordowanych księży, zakonnic i zakonników. Żywe były wciąż obrazy nadzianych na bagnety głów oficerów, obnoszonych po Barcelonie i innych miastach przez zrewoltowany motłoch. Pamiętano o tysiącach ofiar zabitych sowieckim stylem strzałem w tył głowy przez tzw. „„checas” – komanda śmierci, jaczejki tworzone przez morderców różnego autoramentu (anarchistów, socjalistów i komunistów), z których każda miała na koncie setki ludzi. Rodziny wciąż opłakiwały bliższych i dalszych krewnych oraz przyjaciół, rozstrzelanych i zamęczonych w więzieniach oraz obozach koncentracyjnych, tworzonych przez komunistów w tzw. czerwonej Hiszpanii. Hasło „Rosja jest winna!” dla wielu oznaczało możliwość upragnionej zemsty, odpłacenia za terror i tragedię, która dotknęła ich rodziny i całą Hiszpanię.

Wielka antykomunistyczna manifestacja młodych falangistów w Madrycie 24 VI 1941 r. na wieść o ataku Niemiec na Związek Sowiecki. Powyżej czoło manifestacji

Na wybuch wojny z sowiecką Rosją patrzono jak na początek historycznej krucjaty przeciwko barbarzyńcom. Porównywano ją chętnie do hiszpańskiej rekonkwisty lub tradycyjnej corridy, walki z bykiem, w której to zwierzę stanowi właśnie personifikację zła, co najlepiej przemawiało do wyobraźni prostych ludzi. Madrycki dziennik „ABC” z 25 czerwca 1941 roku następująco opisywał madrycką demonstrację:

Podczas całego wczorajszego poranka Madryt wyrażał gorące poparcie dla antysowieckiej krucjaty. Tysiące ludzi w różnych miejscach manifestowało jednomyślnie swoje poparcie. Krótko przed godziną 12 na placu Callao zaczęli gromadzić się członkowie SEU w liczbie ok. 5 tys., którzy zablokowali ruch uliczny. Pojawiły się liczne transparenty, z których najbardziej w oczy rzucał się „Ochotnicy Falangi przeciwko Rosji”. Manifestujący tłum skandował: ¡Viva España! ¡Viva Franco!, wiwatowano także na cześć Niemiec i Włoch. Na miejsce zaczęli przybywać przywódcy, spośród których wyróżniali się przywódcy SEU [Sindicato Español Universitario – Związku Studentów], Frontu Młodzieżowego, milicji falangistowskiej, sekcji żeńskiej Falangi, a także [kombatanci Falangi] „Stare Koszule” i przedstawiciele uczelni. W szkołach wyższych profesura zawiesiła zajęcia. Tłumy studentów z wielkim entuzjazmem przyłączyły się do manifestacji.

Wielotysięczna demonstracja ruszyła pod siedzibę Falangi na ulicy Alcalá. Na balkonach mieszkańcy wywieszali sztandary narodowe i pozdrawiali maszerujących okrzykami na cześć Franco, Hiszpanii i Falangi. Kiedy tłum dotarł pod siedzibę Sekretariatu Generalnego Partii, na balkonie pojawił się przewodniczący Rady Politycznej Falangi i minister spraw zagranicznych Ramón Serrano Súñer w towarzystwie wysokich rangą działaczy oraz członków rządu i przemówił do zebranych:

„Towarzysze! To nie czas na przemówienia. Ale, aby Falanga wyraziła się w tym momencie jednoznacznie: Likwidacja Rosji jest historycznym wyzwaniem i szansą dla Europy. Rosja jest winna! (okrzyki poparcia: «Śmierć komunizmowi!»). Winna naszej wojny domowej! (owacje tłumu, okrzyki: «Niech żyje Hiszpania!»). Winna śmierci José Antonio, naszego założyciela! (zebrani skandują: «José Antonio Presente!»). Nasi towarzysze i żołnierze zginęli w wyniku agresji dokonanej przez rosyjski komunizm (owacje). Zniszczenie Rosji jest wymogiem historii i przyszłości Hiszpanii! (entuzjazm tłumu, który skanduje: «Śmierć Rosji Sowieckiej!»).

Do studentów i falangistów masowo przyłączali się przechodnie, co spowodowało, że głównymi ulicami stolicy Hiszpanii płynęła rzeka tysięcy ludzi demonstrujących wolę walki przeciwko Stalinowi i Sowietom

Podobne demonstracje, choć już nie tak liczne jak miało to miejsce w Madrycie, odbyły się we wszystkich większych miastach Hiszpanii – Barcelonie, Sewilli, Walencji (manifestowało 40 tysięcy ludzi), Valladolid, Albacete, Badajoz, Almerii (10 tysięcy) i Alicante.

Zarówno organizacja demonstracji, jak i przemówienie Súñera nie były w żadnym wypadku działaniem improwizowanym, lecz precyzyjnie przygotowaną akcją polityczną. Sam Súñer, uznawany za zwolennika bliskiej współpracy z III Rzeszą, chciał wykorzystać koniunkturę, jaką był wybuch wojny niemiecko-sowieckiej, w której widział okoliczność sprzyjającą zwiększeniu swoich wpływów politycznych. On też był pomysłodawcą wysłania na front wschodni hiszpańskiej jednostki wojskowej. Jednak rozmiar manifestacji, w których spontanicznie wzięły udział dziesiątki tysięcy ludzi, zaskoczył wszystkich, nawet organizatorów. Obudził nawet obawy otoczenia gen. Franco, że mogą one zostać wykorzystane przez proniemieckie kręgi Falangi do przechwycenia władzy i wciągnięcia Hiszpanii do wojny po stronie Osi. W rzeczywistości jednak demonstranci wyrażali jedynie poparcie dla wojny ze Związkiem Sowieckim i komunizmem, ale nie domagali się, aby Hiszpania oficjalnie przystąpiła do niej po stronie Niemiec, co równałoby się wypowiedzeniu wojny zachodnim aliantom. Możliwość wzięcia udziału w antykomunistycznej krucjacie przeciwko Związkowi Sowieckiemu, zniszczenia bolszewizmu w miejscu, gdzie się narodził, natchnęła wielu Hiszpanów, zarówno zaprawionych w bojach weteranów wojny domowej, jak też młodych, pełnych romantycznego zapału do wojaczki działaczy Falangi.

Ramón Serrano Súñer – prywatnie szwagier gen. Franco – nieformalny przywódca proniemieckiej frakcji w Falandze i jeden z kontestatorów umiarkowanej polityki Caudillo. Autor sloganu „¡Rusia es culpable!”, który swoim przemówieniem natchnął tysiące młodych ludzi do zaciągnięcia się w szeregi Hiszpańskiej Dywizji Ochotniczej

W tym czasie przygotowania władz hiszpańskich do sformowania ochotniczej dywizji mającej wziąć udział w walkach w Związku Sowieckim ruszyły pełną parą. Generalissimus Francisco Franco podpisał oficjalne rozporządzenie o wysłaniu na front wschodni zorganizowanej dywizji piechoty w sile 18 tysięcy ludzi. Biurokracja państwowa, armii i Falangi, błyskawicznie uporała się z wszelkimi procedurami i formalnościami dotyczącymi organizacji całej akcji. Już po dwóch dniach otworzono punkty werbunkowe w lokalach Falangi i koszarach wojskowych. Rekrutacja rozpoczęła się rankiem 27 czerwca 1941 roku. Sztab Generalny w specjalnym okólniku określił wymagania stawiane rekrutom i w czasie selekcji nie mogli oni liczyć na żadną taryfę ulgową. Zgłaszający się musieli mieć co najmniej 20 i nie więcej niż 28 lat, doświadczenie wojskowe i dobrą opinię środowiskową. Baczną uwagę zwracano na polityczne poglądy ochotników; wszelkie podejrzenia o związki z ruchem lewicowym w przeszłości automatycznie wykluczały kandydata. Wymagane były także żelazne zdrowie i dobra kondycja fizyczna. Szybko okazało się jednak, że to tylko formalny zapis: komisje lekarskie zaopiniowały pozytywnie niemal wszystkich, którzy się zgłosili. W szeregach dywizji odkryto później wielu żołnierzy z różnego rodzaju dolegliwościami zdrowotnymi.

Zapisy ochotników w lokalu Falangi. Chętni często musieli odstać wiele godzin w długich kolejkach, zanim udało im się uzyskać upragniony wpis na listę przyszłych żołnierzy

Jakkolwiek sito nie było zbyt szczelne, to jednak część chętnych, zwłaszcza starszych wiekiem, odesłano z kwitkiem. Mimo obostrzeń wiekowych już po tygodniu, 2 lipca, liczba zapisanych przekroczyła 70 tysięcy, nabór ochotników przerwano i zamknięto wszystkie lokale. Niemiecka ambasada w Madrycie donosiła przełożonym w Berlinie, że gdyby zapisy potrwały jeszcze kilka dni, to liczba chętnych wystarczyłaby do skompletowania nawet dziesięciu dywizji. Rzeczywiście w niektórych miejscach liczba ochotników przekraczała dziesięciokrotnie potrzeby dywizji, np. w Madrycie o 4 tysiące miejsc konkurowało ponad 40 tysięcy chętnych do walki.

Mimo wytycznych Ministerstwa Wojska badania lekarskie okazywały się z reguły czystą formalnością, a ich przebieg dał się streścić w kilku krótkich pytaniach: „Dobrze Pan widzi? A słyszy? Coś Panu dolega? Nic? Przyjęty. Następny!”

Ciąg dalszy w wersji pełnej

2. 250. INFANTERIE-DIVISION

Dostępne w wersji pełnej

3. FRONT WSCHODNI – WARUNKI WALKI 1941–1943

Dostępne w wersji pełnej

4. FRONT NAD WOŁCHOWEM

Dostępne w wersji pełnej

5. EPOPEJA NAD JEZIOREM ILMEN

Dostępne w wersji pełnej

6. KOCIOŁ WOŁCHOWSKI – BAGNISTE PIEKŁO

Dostępne w wersji pełnej

7. FRONT LENINGRADZKI

Dostępne w wersji pełnej

8. BITWA O KRASNYJ BOR

Dostępne w wersji pełnej

9. POWRÓT DO HISZPANII

Dostępne w wersji pełnej

10. BŁĘKITNY LEGION

Dostępne w wersji pełnej

11. BŁĘKITNA ESKADRA

Dostępne w wersji pełnej

12. HISZPAŃSCY OCHOTNICY W WEHRMACHCIE I WAFFEN-SS

Dostępne w wersji pełnej

13. MUNDURY, ODZNAKI I ODZNACZENIA – KOMENTARZ DO TABLIC KOLOROWYCH

Dostępne w wersji pełnej

BIBLIOGRAFIA

Dostępne w wersji pełnej

Dostępne w wersji pełnej