Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Bestseller "New York Timesa" z 2022 roku
Jestem zachwycona tym, że Daniel Pink zajął się jednym z najlepszych (i najtrudniejszych) nauczycieli w moim życiu – żalem. Zawsze wiedziałam, że żal pogłębia moją relację z sobą i z innymi, ale teraz, dzięki badaniom i opowieściom Dana, rozumiem dlaczego. Koncepcja „bez żalu” nie oznacza życia z odwagą. Oznacza życie bez refleksji. Świat potrzebuje tej książki i potrzebuje więcej refleksji. Natychmiast.
dr BRENÉ BROWN
autorka bestsellera Odwaga w przywództwie
Jeśli od lat towarzyszy wam przekonanie, że „bez żalu” to właściwe motto życiowe, ta książka jest dla was. Niezrównanie szczerze, klarownie i zwięźle Daniel Pink podsumowuje najnowsze odkrycia naukowe dotyczące spoglądania wstecz i refleksji, co mogło potoczyć się inaczej, wskazując, jak może nas to popchnąć ku szczęśliwszemu, bardziej wydajnemu i uporządkowanemu życiu.
ANGELA DUCKWORTH
autorka bestsellera Upór
Jak to często mu się zdarza, Daniel Pink odmienił moje rozumienie żalu i przekonał mnie do potęgi tego uczucia. Dzięki jego niezwykłym badaniom nie tylko dowiedziałem się, czego najczęściej żałują ludzie, ale pojąłem, jak te żale zoptymalizować. Za każdym razem, gdy czytam książkę Daniela Pinka, odkładam ją jako lepsza i mądrzejsza osoba.
dr SANJAY GUPTA
główny korespondent medyczny CNN
Tą książką Daniel H. Pink, autor bestsellerów „New York Timesa”, zmienia nasze spojrzenie na transformacyjny potencjał najmniej rozumianej ludzkiej emocji: żalu.
„Bez żalu”. Zdarzyło się wam pewnie spotkać osoby, które to hasło uznały za swoją życiową filozofię. To bzdura, która może być niebezpieczna, twierdzi w tej odważnej i inspirującej książce Daniel H. Pink. Każdy czegoś żałuje; żal to fundamentalna część naszego życia. Jeśli spojrzymy na nasze żale w świeży i kreatywny sposób, możemy je wykorzystać, by podejmować mądrzejsze decyzje, lepiej radzić sobie w pracy i w szkole, pogłębiać nasze poczucie sensu i celu.
W Żałować czy nie żałować? Pink kwestionuje powszechne założenia dotyczące tej emocji i wynikających z nich zachowań, odwołując się do takich dziedzin jak psychologia, neuronauka, ekonomia i biologia. Korzysta z wyników badań dotyczących nastawienia Amerykanów wobec żalu, przeprowadzonych wśród najliczniejszej w historii grupy osób, a także z własnego projektu World Regret Survey, w którym udało się zgromadzić wyznania dotyczące żalu od ponad szesnastu tysięcy badanych w stu pięciu krajach. Na tej podstawie wyodrębnia cztery podstawowe kategorie żalu, które odczuwa większość z nas. Te cztery żale, przekonuje Pink, stanowią niejako „negatyw fotograficzny” dobrego życia. Jeśli uda się nam zrozumieć, czego ludzie najbardziej żałują, to pojmiemy też, co cenią najbardziej. A realizując przedstawiony przez Pinka prosty, oparty na naukowych badaniach trzyetapowy proces, możemy przekształcić nasze żale w pozytywną siłę, która pozwoli nam mądrzej pracować i lepiej żyć.
Żałować czy nie żałować? to charakterystyczna dla Pinka mieszanka wielkich koncepcji, praktycznego podejścia, fascynujących opowieści oraz sarkastycznego humoru. To aktualny i nieodzowny przewodnik dobrego życia.
Daniel H. Pink jest autorem A Whole New Mind, Jak być dobrym sprzedawcą, Drive i Kiedy – bestsellerów „New York Timesa”. Jego książki sprzedały się w milionach egzemplarzy, zdobyły liczne nagrody, przetłumaczono je na czterdzieści dwa języki. Polskie przekłady bestsellerów Pinka, Jak być dobrym sprzedawcą, Drive, Kiedy, ukazały się, podobnie jak i obecna jego książka, nakładem Wydawnictwa Studio Emka. Daniel Pink wraz z rodziną mieszka w Waszyngtonie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 277
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
„Nawet gdybyśmy chcieli żyć bez żalu i niekiedy z dumą upieramy się, że go w ogóle nie odczuwamy, nie jest to tak naprawdę możliwe, chociażby dlatego że jesteśmy śmiertelni”.
JAMES BALDWIN, 1967
CZĘŚĆ PIERWSZA
ŻAL ODZYSKANY
1.
SZKODLIWE PRZEKONANIEO ŻYCIU BEZ ŻALU
Dwudziestego czwartego października 1960 roku kompozytor Charles Dumont przybył do eleganckiego paryskiego apartamentu Édith Piaf z obawą w sercu i nutami w teczce. Piaf była wówczas najsławniejszą artystką estradową we Francji i jedną z najbardziej znanych śpiewaczek na świecie. Była również dość wątłego zdrowia. Chociaż miała dopiero czterdzieści cztery lata, nałogi, wypadki i w ogóle niełatwe życie odcisnęły piętno na jej organizmie. Ważyła niecałe czterdzieści pięć kilogramów. Trzy miesiące wcześniej była w śpiączce z powodu niewydolności wątroby.
Pomimo swej kruchości Piaf była znana z nieprzewidywalnego i wybuchowego temperamentu. Uważała Dumonta, jak i towarzyszącego mu w trakcie wizyty jego zawodowego partnera, tekściarza Michela Vaucaire’a, za drugorzędnych artystów. Wcześniej tego dnia jej sekretarka zostawiała im wiadomości, próbując odwołać spotkanie. Początkowo Piaf nie chciała się zobaczyć z mężczyznami, skazując ich na niezręczne oczekiwanie w salonie. Jednak tuż przed udaniem się na spoczynek artystka ustąpiła i pojawiła się, odziana w błękitny szlafrok.
Posłucha jednej piosenki, oznajmiła. To wszystko.
Dumont usiadł przy pianinie Piaf. Spocony i zdenerwowany, zaczął grać, recytując półgłosem słowa napisane przez Vaucaire’a[1].
Non, rien de rien.
Non, je ne regrette rien.
Nie, absolutnie niczego.
Nie, nie żałuję niczego.
Piaf poprosiła Dumonta, aby zagrał piosenkę jeszcze raz, zastanawiając się na głos, czy naprawdę jest jego autorstwa. Potem przywołała kilkoro przyjaciół, którzy byli u niej w odwiedzinach, aby wysłuchali utworu. Następnie zebrała domowy personel, by oni również posłuchali kompozycji.
Mijały godziny. Dumont grał swoją kompozycję raz za razem, według jednej z relacji, ponad dwudziestokrotnie. Piaf zatelefonowała do dyrektora Olympii, najlepszej sali koncertowej w Paryżu, i ten tuż przed świtem przybył, by posłuchać utworu.
Non, rien de rien.
Non, je ne regrette rien.
C’est payé, balayé, oublié.
Je me fous du passé.
Nie, absolutnie niczego.
Nie, nie żałuję niczego.
Wszystko spłacone, pozamiatane, zapomniane.
Nie obchodzi mnie przeszłość.
Kilka tygodni później Piaf zaśpiewała trwającą dwie minuty i dziewiętnaście sekund piosenkę w paryskiej telewizji. W grudniu, gdy wykonała ją jako porywający finałowy numer koncertu, który pomógł uchronić Olympię przed bankructwem, bisowała dwadzieścia dwa razy. Do końca kolejnego roku fani artystki kupili ponad milion egzemplarzy nagrania Je ne regrette rien, co sprawiło, że z szansonistki stała się ikoną.
Trzy lata później Piaf nie żyła.
W pewien zimny niedzielny poranek, w lutym 2016 roku, Amber Chase obudziła się w swoim mieszkaniu w Calgary, w zachodniej Kanadzie. Jej ówczesny chłopak, a obecnie mąż, wyjechał z miasta, dlatego poprzedniego wieczoru spotkała się z koleżankami. Kilka z nich spędziło u niej noc. Przyjaciółki rozmawiały i popijały drinki Mimoza, kiedy Chase pod wpływem kombinacji natchnienia i nudy zaproponowała: „Zróbmy sobie dzisiaj tatuaże!”. Wsiadły do auta i wylądowały w Jokers Tattoo & Body Piercing przy autostradzie numer jeden, gdzie tamtejszy artysta wytatuował na skórze Chase dwa słowa.
Tatuaż, na jaki tamtego dnia zdecydowała się Chase, był niemal identyczny z tym, który pięć lat wcześniej i niemal cztery tysiące kilometrów dalej wybrała Mirella Battista. Battista dorastała w Brazylii, ale przeprowadziła się do Filadelfii, by tam studiować. Miasto z wyboru przypadło jej do gustu. Studiując, podjęła pracę w miejscowej firmie zajmującej się księgowością. Nawiązała mnóstwo przyjaźni. Zaczęła nawet na poważnie spotykać się z pewnym Filipińczykiem. Wydawało się, że wezmą ślub, ale po pięciu latach związek się rozpadł. I tak, dziewięć lat po przybyciu do Stanów, szukając, jak to określała, „nowego otwarcia”, Battista wróciła do Brazylii. Jednak kilka tygodni przed powrotem wytatuowała sobie za prawym uchem dwa słowa.
Nie wiedziała, że jej brat, Germanno Teles, rok wcześniej zdecydował się na niemal identyczny tatuaż. Teles od dzieciństwa fascynował się motocyklami, chociaż jego przeczuleni na punkcie bezpieczeństwa rodzice – oboje lekarze – nie podzielali i nie wspierali tej pasji. Mimo to chłopak nie przestawał uczyć się o jednośladach i odkładał centavos tak długo, aż wreszcie kupił sobie motocykl suzuki. Uwielbiał go. Pewnego popołudnia, gdy jechał autostradą niedaleko rodzinnego miasta Fortaleza, uderzył go z boku inny pojazd – Teles miał obrażenia lewej nogi, co mogło znacznie utrudniać mu jazdę w przyszłości. Niedługo potem tuż pod kolanem uszkodzonej kończyny wytatuował sobie wizerunek motocykla. Obok niego znalazły się dwa słowa, których ozdobne litery biegły łukiem obok blizny.
Tatuaż, który tego dnia zrobił sobie Teles, był niemal identyczny z tym, jaki w 2013 roku wybrał Bruno Santos z Barcelony. Santos jest dyrektorem działu HR i nie zna ani Chase, ani Battisty, ani Telesa. Pewnego popołudnia, sfrustrowany pracą, wyszedł z biura i udał się prosto do salonu tatuażu. Wyszedł z niego z trójsylabowym hasłem uwiecznionym na prawym przedramieniu.
Cztery osoby, mieszkające na trzech kontynentach, każda z tatuażem składającym się z tych samych dwóch słów:
BEZ ŻALU.
CZARUJĄCA, ALE NIEBEZPIECZNA ZASADA
Niektóre przekonania funkcjonują dyskretnie, niczym muzyka w tle naszego istnienia. Inne stają się hymnem danego sposobu życia. Niewiele jest haseł tak głośnych jak to, że żal jest niemądry – że stanowi stratę czasu szkodliwą dla naszego dobrostanu. Ten przekaz wylewa się z niemal każdego zakamarka naszej kultury. Zapomnijcie o przeszłości; chwytajcie przyszłość. Unikajcie tego, co gorzkie; rozkoszujcie się słodyczą. Dobre życie skupia się na jednym celu (naprzód) i ma niezmienną wartość (pozytywną). Żal szkodzi jednemu i drugiemu. Zachęca do spoglądania wstecz i jest nieprzyjemny – to toksyna w krwiobiegu szczęścia.
Nic dziwnego zatem, że piosenka Piaf pozostaje klasyczną pozycją, do której odwołują się muzycy. Wśród artystów, którzy nagrali piosenkę zatytułowaną No Regrets, możemy znaleźć legendę jazzu Ellę Fitzgerald, gwiazdora pop Robbiego Williamsa, kapelę grającą muzykę Cajun, Steve Riley & the Mamou Playboys, amerykańskiego bluesmana Toma Rusha, nową w Alei Sław muzyki country Emmylou Harris i rapera Eminema. Opowiadają się za tą filozofią zarówno marki luksusowych samochodów, czekoladowych batoników, jak i firmy ubezpieczeniowe, wykorzystując piosenkę Piaf w reklamach telewizyjnych swoich produktów[2].
Jakaż może być poważniejsza deklaracja wiary w zespół przekonań niż wypisanie jej na własnej skórze – jak w przypadku Bruno Santosa, który poprosił, by ważne dla niego hasło zostało uwiecznione czarnymi literami pomiędzy łokciem a nadgarstkiem jego prawej ręki.
Jeśli nie przekonują was tysiące wytatuowanych części ciała, posłuchajcie dwojga gigantów amerykańskiej kultury, których nie łączy płeć, religia ani poglądy polityczne, a którzy zgadzają się co do tego „dogmatu wiary”. „Nie żałuj niczego”, doradzał pionier pozytywnego myślenia Norman V. Peale, który ukształtował dwudziestowieczne chrześcijaństwo i doradzał Richardowi Nixonowi oraz Donaldowi Trumpowi. „Nie marnuj czasu na... żal”, radzi sędzia Ruth Bader Ginsburg, druga kobieta zasiadająca w amerykańskim Sądzie Najwyższym, wyznawczyni judaizmu, która pod koniec życia osiągnęła niemal boski status wśród amerykańskich liberałów[3].
Albo uwierzcie celebrytom, jeśli wolicie. „Nie wierzę w żal”, mówi Angelina Jolie. „Nie wierzę w żal”, mówi Bob Dylan. „Nie wierzę w żal”, mówi John Travolta. Oraz gwiazda transgender Laverne Cox. Oraz chodzący po rozżarzonych węglach mistrz motywacyjny Tony Robbins. Oraz potrząsający grzywą gitarzysta Guns N’ Roses, Slash[4]. Oraz zapewne połowa publikacji dostępnych w dziale poradników waszej lokalnej księgarni. Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych ma w swoich zbiorach ponad pięćdziesiąt książek zatytułowanych Bez żalu[5].
Prawdziwość wyśpiewywanej w piosenkach, ozdabiającej skórę i wyznawanej przez mędrców filozofii życia bez żalu tak bardzo nie wymaga uzasadnienia, że częściej stwierdza się ją jako fakt, niż jej dowodzi. Po co fundować sobie ból, gdy możemy go uniknąć? Po co wzywać deszczowe chmury, gdy możemy wygrzewać się w promieniach pozytywnego nastawienia? Po co żałować tego, co zrobiliśmy wczoraj, jeśli możemy marzyć o nieograniczonych możliwościach jutra?
Taki światopogląd ma intuicyjny sens. Wydaje się właściwy. Brzmi przekonywająco. Ale ma też jedną dość poważną wadę.
Jest całkowicie nieprawdziwy.
To, co proponują przeciwnicy żalu, nie stanowi sposobu na dobrze przeżyte życie. Ich propozycja jest – wybaczcie terminologię, ale kolejne słowa wybrałem niezwykle starannie – wierutną bzdurą.
Żal nie jest czymś niebezpiecznym czy nieprawidłowym, nie stanowi odchylenia od ustalonej ścieżki ku szczęściu. Jest zdrowy i uniwersalny, to integralna część człowieczeństwa. Żal jest również cenny. Rozjaśnia. Poucza. Przeżywany odpowiednio nie musi nas załamywać; może nas podnieść na duchu.
I nie są to mrzonki, ckliwe zapewnienia, które mają sprawić, że zrobi nam się ciepło na sercu i poczujemy, że ktoś się o nas troszczy w tym zimnym i okrutnym świecie. To wniosek z prowadzonych przez naukowców badań, które rozpoczęły się ponad pół wieku temu.
Ta książka mówi o żalu – świdrującym żołądek poczuciu, że teraźniejszość wyglądałaby lepiej, a przyszłość zapowiadałaby się jaśniej, gdybyśmy tylko w przeszłości nie dokonali tak fatalnego wyboru, nie podjęli złej decyzji lub nie zachowali się tak niemądrze. Mam nadzieję, że dzięki kolejnym trzynastu rozdziałom tej książki spojrzycie na żal w nowym, właściwszym świetle i nauczycie się wykorzystywać jego podatność na metamorfozę dla własnego dobra.
Nie ma powodu wątpić w szczerość ludzi, którzy twierdzą, że nie żałują niczego. Traktujmy ich jednak jak aktorów odgrywających rolę – wcielających się w nią wystarczająco często i z takim zaangażowaniem, że zaczynają uważać to za prawdę. Ten psychologiczny mechanizm oszukiwania samego siebie jest dość powszechny. Bywa wręcz dobroczynny. Jednak odgrywanie ról uniemożliwia na ogół wykonanie niełatwej pracy, która rodzi autentyczne zadowolenie.
Przywołajmy Piaf, spełnioną artystkę. Twierdziła – a wręcz obwieszczała wszem i wobec – że nie żałuje niczego. Jednak szybki rzut oka na czterdzieści siedem lat, które spędziła na ziemi, ujawnia życie wypełnione tragediami i problemami. Mając siedemnaście lat, urodziła dziecko, które przekazała innym pod opiekę i które umarło, zanim skończyło trzy lata. Czy nie czuła choćby cienia żalu na myśl o tej śmierci? Przez pewną część życia była uzależniona od alkoholu, a przez kolejne lata od morfiny. Czy nie żałowała, że uzależnienia tłamsiły jej talenty? Prowadziła, delikatnie mówiąc, dość burzliwe życie osobiste, na które złożyły się katastrofalne małżeństwo, śmierć kochanka, a potem drugie małżeństwo i popadający przez nią w długi mąż. Czy nie zdarzało się jej żałować przynajmniej niektórych wyborów uczuciowych? Trudno wyobrazić sobie Piaf na łożu śmierci celebrującą swoje decyzje, skoro wiele z nich przyczyniło się do tego, że umierała kilkadziesiąt lat za wcześnie.
A może przyjrzyjmy się naszemu rozsianemu po całym świecie, wytatuowanemu towarzystwu. Porozmawiajmy z nimi chwilę, a okaże się, że zewnętrzna deklaracja „Bez żalu” – to, co na pokaz – i wewnętrzne doświadczenie całkowicie się rozchodzą. Na przykład Mirella Battista poświęciła wiele lat poważnej relacji. Po zerwaniu z partnerem czuła się okropnie. Gdyby miała szansę na powtórkę, zapewne dokonałaby innych wyborów. To jest żal. Jednak uznała fakt, że jej decyzje były nie najlepsze i wyciągnęła z nich nauczkę. „Każda decyzja doprowadziła mnie do miejsca, w którym obecnie jestem, i uczyniła mnie tym, kim jestem”, powiedziała mi. To pozytywne skutki żalu. I wcale nie oznacza to, że Battista wykreśliła żal ze swojego życia. (W końcu słowo to ma na zawsze wypisane na ciele). Niekoniecznie też żal zminimalizowała. Zamiast tego postanowiła go zoptymalizować.
Trzydziestopięcioletnia Amber Chase, kiedy pewnego wieczoru rozmawialiśmy przez Zooma, powiedziała mi: „W życiu można wybrać tyle niewłaściwych ścieżek”. Jedną z nich było jej pierwsze małżeństwo. W wieku dwudziestu pięciu lat wyszła za człowieka, który, jak się okazało, „miał wiele problemów”. Związek bywał burzliwy i często czuła się nieszczęśliwa. Pewnego dnia jej mąż zniknął bez uprzedzenia. „Wsiadł do samolotu i przepadł [...], nie wiedziałam, gdzie był przez dwa tygodnie”. Kiedy w końcu zadzwonił, oświadczył: „Już cię nie kocham. Nie wracam”. Jej małżeństwo skończyło się w mgnieniu oka. Gdyby Chase miała szansę przeżyć wszystko raz jeszcze, czy wyszłaby za tego człowieka? Nie ma mowy. Jednak tamta niemądra decyzja stała się dla niej początkiem podróży do szczęśliwego związku, w którym jest obecnie.
Zresztą tatuaż Chase drwi nieco z filozofii, którą deklaruje. Zamiast „bez żalu”, głosi „bez rzalu” – przy czym w tym drugim słowie błąd pojawia się specjalnie. To ukłon w stronę filmu Millerowie, niewartej zapamiętania komedii z 2013 roku, w której Jason Sudeikis gra Davida Clarka, drobnego handlarza marihuaną, który musi zebrać fałszywą rodzinę (żonę i dwoje nastoletnich dzieci), by odpracować dług u ważnego dilera. W jednej ze scen David spotyka Scottiego P., podejrzanego młodego chłopaka, który przyjechał na motocyklu, by zabrać na randkę „córkę” Davida.
Scottie P. ma na sobie przybrudzony biały podkoszulek odsłaniający liczne tatuaże, w tym jeden biegnący wzdłuż obojczyków, który składa się z drukowanych liter tworzących hasło Bez Rzalu. Rodzina siada, by przez chwilę porozmawiać z gościem, a David wypytuje o tatuaże Scottiego P., co prowadzi do następującego dialogu:
DAVID
(wskazując na tatuaż „Bez Rzalu”)
A to co za tatuaż?
SCOTTIE P.
A, ten? To moje motto życiowe. Bez żalu.
DAVID
(ze sceptycznym wyrazem twarzy)
Coś takiego. Niczego nie żałujesz?
SCOTTIE P.
Nie...
DAVID
Na przykład... ani jednej litery?
SCOTTIE P.
Nie, nic nie przychodzi mi do głowy.
Jeśli Scottie P. zacznie się kiedyś zastanawiać nad tym, jakie słowa biegną wokół jego szyi, nie będzie sam. Mniej więcej jedna na pięć osób, które decydują się na tatuaże (w tym zapewne również osoby z tatuażami o treści „Bez żalu”), ostatecznie żałuje podjętej decyzji. Z tego powodu branża usług usuwania tatuaży w samych Stanach Zjednoczonych generuje przychody rzędu stu milionów dolarów rocznie[6]. Jednak Chase nie żałuje, że ma tatuaż, być może dlatego że prawie nikt go nie zobaczy. Tej chłodnej niedzieli w Calgary, w 2016 roku, zdecydowała się umieścić tatuaż na pośladku.
POZYTYWNY POTENCJAŁ NEGATYWNYCH EMOCJI
Na początku lat pięćdziesiątych XX wieku Harry Markowitz, absolwent ekonomii Uniwersytetu Chicago, stworzył koncepcję na tyle podstawową, że teraz wydaje się oczywista – ale jednocześnie na tyle rewolucyjną, że zapewniła mu Nagrodę Nobla[7]. Ważny pomysł autorstwa Markowitza stał się znany jako „nowoczesna teoria portfelowa”. Udało mu się rozpracować – jeśli mogę nieco rzecz uprościć w imię kontynuowania opowieści – teorię matematyczną znajdującą się u podstaw powiedzenia „Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka”.
Nim pojawił się Markowitz, wielu inwestorów wierzyło, że sposobem na bogactwo jest zainwestowanie w akcje jednej lub dwóch firm z rozwojowym potencjałem. W efekcie nawet kilka akcji często generowało kolosalny zysk. Postawcie na zwycięzców, a zbijecie majątek. Wskutek tej strategii często kupowało się niewypały. Ale, hej, w końcu na tym polega inwestowanie. Jest ryzykowne. Markowitz udowodnił, że inwestorzy, zamiast postępować zgodnie z tą regułą, mogą ograniczać ryzyko inwestycji i notować zadowalające zyski dzięki dywersyfikacji. Zainwestujcie w koszyk akcji zamiast w jeden ich rodzaj. Zwiększcie swoje szanse, inwestując w wachlarz branż. Inwestorzy nie zanotują wysokiego zysku na każdej akcji, ale w perspektywie czasowej zarobią o wiele więcej przy znacznie ograniczonym ryzyku. Jeśli część waszych oszczędności została zainwestowana w fundusze indeksowe lub ETF-y, to z powodu nowoczesnej teorii portfelowej.
Teoria Markowitza jest niezwykle wnikliwa, jednak często zaniedbujemy stosowanie jej w innych dziedzinach życia. Weźmy taki przykład: ludzie dysponują czymś, co można by określić portfelem emocji. Niektóre z nich są pozytywne – na przykład miłość, duma, podziw, inne zaś negatywne – smutek, frustracja czy wstyd. Zwykle mamy skłonność do przeceniania pierwszej kategorii i umniejszania drugiej. Zgodnie z radami innych oraz własną intuicją zapełniamy nasze portfele pozytywnymi emocjami, wyzbywając się tych negatywnych. Jednak takie podejście do emocji – odrzucanie negatywnych i gromadzenie pozytywnych – jest tak samo niewłaściwe jak podejście do inwestowania, które przeważało przed pojawieniem się nowoczesnej teorii portfelowej.
Owszem, pozytywne emocje są niezbędne. Bez nich bylibyśmy zgubieni. Ważne jest, aby patrzeć na świat optymistycznie, myśleć pozytywnie, dostrzegać światełko w ciemnościach. Z optymizmem jest łączone lepsze zdrowie fizyczne. Emocje takie jak radość, wdzięczność czy nadzieja znacząco poprawiają nasz dobrostan[8]. Potrzebujemy wielu pozytywnych emocji w naszym portfelu, które będą przeważały nad tymi negatywnymi[9]. Jednak przeładowanie naszych inwestycji emocjonalnych pozytywnym nastawieniem niesie za sobą pewne zagrożenia. Taka nierównowaga może zakłócać proces uczenia się, blokować rozwój i ograniczać nasz potencjał.
Dzieje się tak, ponieważ emocje negatywne również są potrzebne. Pomagają nam przetrwać. Strach wygania nas z płonącego budynku i sprawia, że stąpamy ostrożnie, by nie nadepnąć na żmiję. Obrzydzenie chroni nas przed truciznami i każe porzucić niewłaściwe zachowanie. Gniew ostrzega nas przed zagrożeniem i prowokacją ze strony innych, wyostrza nasze wyczucie tego, co dobre i złe. Oczywiście zbyt dużo negatywnych emocji ma szkodliwy wpływ, jednak ich zbyt mała ilość również bywa destrukcyjna[10]. Partner ciągle nas wykorzystuje; żmija wbija zęby w naszą nogę. Wy, ja oraz wszyscy nasi wyprostowani dwunożni, obdarzeni dużym mózgiem bracia i siostry nie bylibyśmy tutaj dzisiaj, gdybyśmy od czasu do czasu, ale systematycznie, nie poczuli dyskomfortu.
A gdy już zgromadzimy w rzędzie wszystkie negatywne emocje – smutek obok pogardy, przycupniętej przy poczuciu winy – jedna okaże się najbardziej przenikliwa i dotkliwa.
Żal.
Celem tej książki jest odzyskanie żalu jako niezbędnej emocji, jak również wskazanie wam, jak wykorzystać wiele mocnych stron żalu do podejmowania lepszych decyzji, poprawy wydajności w pracy i szkole oraz nadania większego znaczenia waszemu życiu.
Zacznę od projektu odzyskania. W części pierwszej – która składa się z tego rozdziału oraz trzech następnych – pokażę, dlaczego żal ma znaczenie. W moich analizach wykorzystam w znacznej mierze obszerny materiał naukowy, który powstał w ostatnich kilkudziesięciu latach. Ekonomiści oraz teoretycy gier, pracujący w cieniu Zimnej Wojny, zaczęli studiować to zagadnienie w latach pięćdziesiątych XX wieku, kiedy to unicestwienie planety za pomocą bomby atomowej wydawało się skrajnie nieodpowiedzialnym zamiarem. Wkrótce kilkoro zbuntowanych psychologów, w tym legendarni już Daniel Kahneman i Amos Tversky, zdali sobie sprawę, że żal umożliwia wgląd nie tylko w negocjacje na szczycie, ale również w ludzki umysł. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zakres badań uległ dalszemu poszerzeniu, gdy mechanizmy związane z żalem zaczęli badać psychologowie społeczni, rozwojowi oraz kognitywni.
Siedemdziesiąt lat badań można sprowadzić do dwóch prostych, acz ważnych konkluzji.
Żal czyni nas ludźmi.
Żal czyni nas lepszymi.
Po tym, jak odzyskam żal, przejdę do ujawniania jego treści. Część druga tej książki „Żal odkryty” opiera się w znacznej mierze na dwóch rozległych projektach badawczych mojego autorstwa. W 2020 roku, pracując z niewielką grupą specjalistów w dziedzinie ankiet badawczych, opracowaliśmy i przeprowadziliśmy największą, jakiej kiedykolwiek dokonano, analizę ilościową nastawienia Amerykanów wobec żalu. Był to American Regret Project (Amerykański Projekt Żal). Zbadaliśmy opinie i skategoryzowaliśmy żale 4489 osób, które wspólnie stanowiły reprezentatywną próbkę amerykańskiej populacji[1*]. Jednocześnie uruchomiliśmy stronę internetową poświęconą światowemu badaniu żalu (www.worldregretsurvey.com), która pozwoliła nam zgromadzić ponad szesnaście tysięcy powodów do żalu, uzyskanych od osób zamieszkujących sto pięć krajów. Przeanalizowałem zebrane odpowiedzi i przeprowadziłem dalsze rozmowy z ponad setką osób, które podzieliły się z nami opowieściami o tym, czego żałują. (Na wydzielonych stronicach tej książki, pomiędzy kolejnymi rozdziałami, ale również w jej głównym tekście zapoznacie się z głosami uczestników World Regret Survey i zajrzycie w zakamarki ludzkiego doświadczenia).
Te dwa niezwykle rozległe badania posłużą w drugiej części tej książki (kolejnych siedem rozdziałów), do przeanalizowania tego, czego ludzie naprawdę żałują. Większość badań akademickich dzieli żale na kategorie powiązane z ludzkim życiem – na te dotyczące pracy, rodziny, zdrowia, relacji, finansów i tak dalej. Ja jednak pod tą powierzchnią odkryłem głęboką strukturę żalu, która przekracza te dziedziny. Okazuje się, że niemal wszystkie nasze żale przynależą do jednej z czterech podstawowych kategorii – żale fundamentalne, żale związane z odwagą, żale moralne i żale dotyczące relacji. To właśnie ta głęboka struktura, dotychczas ukryta, dostarcza nowych refleksji na temat ludzkiej kondycji, jak również wskazuje ścieżki ku dobremu życiu.
W części trzeciej, „Żal odmieniony”, opisuję, w jaki sposób zmienić negatywną emocję żalu w pozytywny instrument wspierający doskonalenie życia. Nauczycie się, jak naprawić i przeformułować pewne żale, by zmienić teraźniejszość. Poznacie też prosty, trójetapowy proces przekształcania innych żalów w sposób, który przygotuje was do działania w przyszłości. Przeanalizuję również, jak przewidywać żal, co stanowi behawioralne lekarstwo pomagające podejmować mądrzejsze decyzje, chociaż należałoby dołączyć do niego ulotkę z ostrzeżeniem.
Kończąc lekturę tej książki, zyskacie nowe rozumienie tej naszej najmniej rozumianej emocji, będziecie też dysponować zestawem technik pozwalających sprawniej radzić sobie w skomplikowanej rzeczywistości i z głębszą świadomością tego, co was napędza i co sprawia, że warto żyć.
„Żałuję, że zastawiłam mój flet. Uwielbiałam go w szkole średniej, ale kiedy poszłam na studia, byłam spłukana i zastawiłam go za trzydzieści dolarów, a potem nigdy nie miałam pieniędzy, żeby go wykupić. Moja mama ciężko pracowała, żeby zapłacić za ten instrument, gdy zaczynałam grać w orkiestrze, a ja go wręcz uwielbiałam. Był najcenniejszą rzeczą, jaką miałam. Wiem, że to brzmi niemądrze, bo to tylko ‘rzecz’, ale dla mnie znaczył o wiele więcej – troskę mojej mamy i to, jak spłacała raty za flet, na który nie było nas stać, długie godziny ćwiczeń, by opanować grę, szczęśliwe wspomnienia związane z udziałem w paradach razem z przyjaciółmi z orkiestry. Jego utrata jest czymś, czego nie mogę zmienić, ale co jakiś czas pojawia się w moich snach”.
Kobieta, lat 41, Alabama
„Żałuję, że tak się pospieszyłem z małżeństwem. Dorobiłem się trójki dzieci i teraz nie da się cofnąć czasu, a rozwód by je zranił i załamał.
Mężczyzna, lat 32, Izrael
„Kiedy byłam mała, mama wysyłała mnie do niewielkiego sklepiku po drobne sprawunki. Często kradłam batonik, kiedy właściciel nie patrzył. Od sześćdziesięciu lat mam wyrzuty sumienia z tego powodu”.
Kobieta, lat 71, New Jersey
2.
DLACZEGO ŻAL CZYNI NAS LUDŹMI
Czym jest to, co nazywamy żalem?
Jak na uczucie, które tak łatwo rozpoznać, żal jest zaskakująco trudny do zdefiniowania. Próbowali tego naukowcy, teolodzy, poeci i lekarze.
Jest „nieprzyjemnym uczuciem kojarzonym przez daną osobę z własnym działaniem lub zaniechaniem, która to decyzja doprowadziła do niepożądanego stanu rzeczy”, mówią psychoterapeuci[11].
„Żal powstaje poprzez porównanie rzeczywistego rezultatu z rezultatem, który powstałby, gdyby osoba podejmująca decyzję dokonała innego wyboru”, mówią teoretycy zarządzania[12].
To „uczucie nieprzyjemności kojarzone z myślą o przeszłości, wraz z identyfikacją obiektu i oznajmieniem inklinacji, by zachowywać się w przyszłości w określony sposób”, mówią filozofowie[13].
Jeśli trudno dokładnie zdefiniować to zjawisko, istnieje ku temu wiele mówiący powód: żal łatwiej rozumieć nie jako rzecz, lecz raczej jako proces.
PODRÓŻOWANIE W CZASIE I OPOWIADANIE HISTORII
Proces ten rozpoczyna się od dwóch umiejętności – wyjątkowych zdolności naszych umysłów. Potrafimy w myślach odwiedzać przeszłość i przyszłość. Możemy również opowiedzieć historię czegoś, co nigdy się nie wydarzyło. Ludzie są zarówno doświadczonymi podróżnikami w czasie, jak i umiejętnymi bajarzami. Te dwie umiejętności łączą się ze sobą, by stworzyć kognitywną podwójną helisę, która powołuje do życia żal.
Spójrzmy na poniższy powód do żalu, jeden z tysięcy, jakie otrzymaliśmy w World Regret Survey:
Żałuję, że nie zrealizowałam marzeń o studiach na wybranym kierunku i poddałam się pragnieniom taty, by potem w ogóle zrezygnować z uczelni. Moje życie wyglądałoby teraz zupełnie inaczej. Byłoby bardziej satysfakcjonujące i stanowiłoby dla mnie źródło spełnienia i osiągnięć.
Oto w tych krótkich słowach pięćdziesięciodwuletnia kobieta z Wirginii dokonuje zapierającego dech w piersi pokazu elastyczności umysłowej. Niezadowolona z teraźniejszości, powraca myślą do przeszłości – cofa się o kilkadziesiąt lat, do czasów, gdy była młoda i rozważała własną ścieżkę edukacyjną i zawodową. Kiedy już się tam znajdzie, neguje to, co naprawdę zaszło – poddanie się woli ojca. W to miejsce podstawia alternatywny przebieg wydarzeń: idzie na studia, które sama wybrała. Potem na powrót wskakuje do wehikułu czasu i mknie do przodu. Ponieważ zmieniła przeszłość, teraźniejszość, która czeka na nią po powrocie, jest całkowicie odmienna od tej, którą opuściła kilka chwil wcześniej. W tym nowo ukształtowanym świecie jest zadowolona i spełniona.
To połączenie podróży w czasie i bajarstwa stanowi ludzką supermoc. Trudno wyobrazić sobie, by jakikolwiek inny gatunek był zdolny do czegoś tak skomplikowanego, podobnie jak trudno wyobrazić sobie meduzę piszącą sonet czy szopa wymieniającego kabel w lampie.
Natomiast my korzystamy z tej supermocy bez żadnego wysiłku. Jest zakorzeniona w nas tak głęboko, że jedynymi osobami, które jej nie posiadają, są dzieci, których mózgi nie rozwinęły się jeszcze w pełni, oraz ludzie z mózgami upośledzonymi przez chorobę lub wypadek.
Na przykład w jednym z badań psychologowie rozwojowi Robert Guttentag i Jennifer Ferrell czytali grupie dzieci historyjkę o takiej mniej więcej treści:
Dwaj chłopcy, Bob i David, mieszkają niedaleko siebie i każdego ranka jadą na rowerach do szkoły. Aby dostać się na miejsce, korzystają ze ścieżki okrążającej staw – mogą wybrać tę, która prowadzi po jego prawej stronie, lub tę z lewej strony. Obie ścieżki są tej samej długości i żadna nie jest wyboista. Każdego dnia Bob wybiera ścieżkę po prawej stronie stawu, a David po lewej.
Pewnego ranka Bob jak zwykle jedzie ścieżką po prawej stronie. Jednak w nocy na ścieżkę spadła gałąź. Bob uderza w nią, spada z roweru, rani się i spóźnia do szkoły. Na ścieżce po lewej stronie stawu nie było żadnych przeszkód.
Tego samego ranka David, który zawsze jedzie ścieżką po lewej stronie stawu, postanawia pojechać ścieżką po prawej stronie. David również wpada na gałąź, przewraca się wraz z rowerem, kaleczy się i przyjeżdża do szkoły spóźniony.
Następnie badacze zapytali dzieci: „Kto będzie bardziej żałował tego, że zdecydował się tamtego dnia pojechać ścieżką po prawej stronie stawu?”. Bob, który jeździ nią codziennie, czy też David, który zwykle wybiera ścieżkę obiegającą staw od lewej strony, ale tym razem postanowił pojechać prawą? A może poczują się tak samo?
Siedmiolatkowie „poradzili sobie bardzo podobnie do dorosłych w zakresie zrozumienia żalu”, piszą Guttentag i Ferrell. Siedemdziesiąt sześć procent spośród nich rozumiało, że David będzie się zapewne czuł gorzej. Natomiast pięciolatkowie wykazywali niewielkie zrozumienie omawianego pojęcia. Około trzy czwarte z nich uznało, że chłopcy będą się czuli tak samo[14]. Młodym mózgom potrzeba kilku lat, by się rozwinąć i zyskać tężyznę pozwalającą wykonać umysłowy popis na trapezie – bujanie się pomiędzy teraźniejszością i przeszłością, pomiędzy rzeczywistością a sferą wyobraźni – jakiego wymaga doświadczanie żalu[15]. To dlatego większość dzieci zaczyna rozumieć koncepcję żalu około szóstego roku życia[16]. W wieku lat ośmiu rozwija się u nich nawet umiejętność przewidywania żalu[17]. A w okresie dorastania w pełni wykształcają się umiejętności myślowe potrzebne do doświadczania żalu[18]. Odczuwanie żalu jest oznaką zdrowego, dojrzewającego umysłu.
Jest on tak podstawowy dla naszego rozwoju i tak istotny dla właściwego funkcjonowania, że jego brak u dorosłych może znamionować poważny problem. Wynika to jasno z ważnego badania przeprowadzonego w 2004 roku. Zespół kognitywistów zaaranżował prostą grę hazardową, w której uczestnicy mogli zakręcić jednym z dwóch skomputeryzowanych kół, przypominających te do gry w ruletkę. Zależnie od tego, w jakim miejscu wypadła strzałka na wybranym przez nich kole, wygrywali lub przegrywali pieniądze. Gdy uczestnicy zakręcili kołem i stracili pieniądze, czuli się źle. To żadna niespodzianka. Jednak gdy zakręcili kołem, stracili pieniądze i dowiedzieli się, że gdyby wybrali drugie koło, wygraliby pewną sumę, czuli się naprawdę źle. Doświadczali żalu.
Była jednak pewna grupa uczestników, którzy nie czuli się gorzej, gdy odkryli, że dokonanie innego wyboru zaowocowałoby lepszym rezultatem: osoby ze zmianami w części mózgu zwanej korą oczodołowo-czołową. „Ci pacjenci wydawali się nie doświadczać jakiegokolwiek żalu”, pisali w periodyku „Science” Nathalie Camille oraz jej współpracownicy. „Nie potrafili pojąć tej koncepcji”[19]. Innymi słowy, nieumiejętność odczuwania żalu – w pewnym sensie szczyt tego, do czego zachęca filozofia „bez żalu” – nie okazała się stanem korzystnym. Była to oznaka uszkodzenia mózgu.
Neuronaukowcy odkryli, że przy innych schorzeniach mózgu ten schemat wygląda podobnie. W kilku badaniach uczestnicy mieli do rozwiązania prosty test, jak poniżej:
Po kolejnej wizycie w restauracji, w której często bywa, Maria odczuła dolegliwości żołądkowe. Ana ma podobne dolegliwości po wizycie w restauracji, w której nigdy wcześniej nie była. Która będzie bardziej żałować wyboru restauracji?
Większość zdrowych osób od razu wie, że prawidłowa odpowiedź brzmi „Ana”. Jednak osoby z chorobą Huntingtona, dziedzicznym zaburzeniem neurodegeneracyjnym, nie dostrzegają oczywistego wniosku. Zgadują i udaje im się wybrać prawidłową odpowiedź jedynie przypadkiem[20]. Podobnie sprawa ma się z osobami chorymi na chorobę Parkinsona. One również nie potrafią wydedukować odpowiedzi, która prawdopodobnie wydała się wam intuicyjna[21].
W znacznie dotkliwszy sposób dotyczy to pacjentów cierpiących na schizofrenię. Choroba zaburza opisywany powyżej skomplikowany tok myślenia, pozostawiając deficyt rozumowania, upośledzający umiejętność zrozumienia oraz doświadczania żalu[22]. Deficyty te są na tyle zauważalne w przebiegu różnych chorób psychiatrycznych i neurologicznych, że wielu lekarzy wykorzystuje to upośledzenie w diagnozie głębszych problemów[23]. A zatem osoby niezdolne do odczuwania żalu nie należą do okazów psychicznego zdrowia. To często ludzie poważnie chorzy.
Nasze pokrewne umiejętności podróży w czasie i pisania na nowo wydarzeń uruchamiają proces odczuwania żalu. Jednak nie jest on kompletny, dopóki nie wykonamy dwóch dodatkowych kroków, odróżniających żal od innych negatywnych emocji.
Po pierwsze, porównujemy. Wróćmy na chwilę do pięćdziesięciodwuletniej kobiety, która wypełniła ankietę. Żałuje ona, że w kwestii wykształcenia nie podążyła za własnymi pragnieniami, przychylając się do życzeń ojca. Załóżmy, że cierpi jedynie z tego powodu, że jej obecna sytuacja jest opłakana. Sam ten fakt nie oznacza żalu. To smutek, melancholia lub rozpacz. Emocja ta zamieni się w żal jedynie wtedy, gdy owa kobieta wsiądzie w wehikuł czasu, zaneguje przeszłość i skontrastuje ponurą teraźniejszość z tym, co mogło być. Porównanie stanowi istotę żalu.
Po drugie, bierzemy na siebie odpowiedzialność. Żal kojarzy się z naszą własną winą, a nie czyjąś inną. Według pewnego wpływowego badania około dziewięćdziesięciu pięciu procent żalów wyrażanych przez ludzi odnosi się do sytuacji, które sami kontrolowali i które nie były zależne od zewnętrznych okoliczności[24]. Pomyślcie raz jeszcze o tej rozżalonej mieszkance Wirginii. Porównuje swoją nie najlepszą sytuację z wyobrażoną możliwością, co budzi w niej poczucie braku. Krok ten jest konieczny, ale niewystarczający. Tym, co ostatecznie przenosi ją w sferę żalu, jest powód, który sprawił, że ta możliwość się nie zrealizowała: jej własne decyzje i działania. Sama stała się powodem własnego cierpienia. To sprawia, że żal jest inny – i o wiele bardziej bolesny – niż negatywna emocja, taka jak rozczarowanie. Mogę, na przykład, odczuwać rozczarowanie moją lokalną drużyną koszykówki, Washington Wizards, która nie zdobyła mistrzostwa NBA. Jednak nie trenuję tego zespołu i nie obsadzam gier, zatem to nie ja jestem odpowiedzialny za tę sytuację i dlatego też nie mogę odczuwać żalu z tego powodu. Mogę się jedynie nadąsać i poczekać do kolejnego sezonu. Albo rozważmy przykład podany przez Janet Landman, profesorkę, która pracowała na Uniwersytecie Michigan i napisała wiele artykułów na temat żalu. Małej dziewczynce pewnego dnia wypada kolejny mleczny ząb, już trzeci. Przed snem wkłada go pod poduszkę. Kiedy budzi się następnego ranka, odkrywa, że Wróżka Zębuszka zapomniała tym razem go zabrać i zostawić w zamian jakąś nagrodę. Dziecko jest rozczarowane, ale to „rodzice dziewczynki żałują zaniedbania”[25].
Posiadamy zatem dwie umiejętności różniące ludzi od innych zwierząt, a oprócz tego istnieją dwa etapy oddzielające żal od innych negatywnych emocji. To proces skutkujący tą wyjątkowo bolesną i wyjątkowo ludzką emocją. Chociaż może się wydawać skomplikowany, proces ten zachodzi niemal nieświadomie i przy minimalnym wysiłku. Jest częścią tego, kim jesteśmy. Jak ujmują to Marcel Zeelenberg i Rik Pieters, dwaj holenderscy badacze: „Ludzki mechanizm kognitywny jest zaprogramowany do odczuwania żalu”[26].
„NIEZBĘDNY SKŁADNIK LUDZKIEGO DOŚWIADCZENIA”
Żal, pomimo nawoływań do pozbycia się go, jest w rezultacie kognitywnego zaprogramowania nadzwyczaj powszechny. Podczas realizacji American Regret Project zadaliśmy 4489 osobom, składającym się na próbkę, pytanie dotyczące ich zachowania, celowo unikając słowa na „ż”: Jak często przyglądasz się swojej przeszłości i budzi się w tobie pragnienie, by można było zmienić swoje dawne postępowanie? Odpowiedzi pokazane na wykresie poniżej są dość wymowne.
Jak często przyglądasz się swojej przeszłości i budzi się w tobie pragnienie, by można było zmienić swoje dawne postępowanie?
ŹRÓDŁO: Daniel Pink i in., American Regret Project (2021)
Zaledwie jeden procent naszych respondentów odpowiedział, że nigdy nie zachowują się w ten sposób – a niecałe siedemnaście procent twierdzi, że rzadko im się to zdarza. Jednocześnie około czterdziestu trzech procent przyznaje się, że przytrafia się to im często lub nieustannie. W sumie przeważające osiemdziesiąt dwa procent ankietowanych twierdzi, że oddaje się takim rozmyślaniom przynajmniej od czasu do czasu, z czego można wyciągnąć wniosek, że Amerykanie częściej czegoś żałują niż nitkują zęby[27].
Wnioski te potwierdzają to, co naukowcy odkrywają od czterdziestu lat. W 1984 roku socjolożka Susan Shimanoff nagrała codzienne rozmowy studentów i par małżeńskich. Przeanalizowała te nagrania oraz ich transkrypcje i zidentyfikowała słowa, które wyrażały lub opisywały emocje. Następnie sporządziła listę emocji, pozytywnych oraz negatywnych, które były najczęściej wspominane. Uczucia takie jak szczęście, podekscytowanie, gniew, zaskoczenie i zazdrość znalazły się w pierwszej dwudziestce. Jednak najbardziej powszechną emocją negatywną – i drugą spośród emocji w ogóle – był żal. Jedyną emocją wspominaną częściej niż żal była miłość[28].
W 2008 roku psychologowie społeczni, Colleen Saffrey, Amy Summerville i Neal Roese, badali częstość występowania negatywnych emocji w ludzkim życiu. Przedstawili uczestnikom badania listę dziewięciu takich emocji: złość, niepokój, nuda, rozczarowanie, strach, poczucie winy, zazdrość, żal i smutek. Następnie zadali im serię pytań o to, jaką rolę przedstawione emocje odgrywały w ich życiu. Emocją, którą uczestnicy wskazywali jako odczuwaną najczęściej, był żal. Emocją, którą określali jako najbardziej dla nich cenną, również był żal[29].
Późniejsze badania, jakie przeprowadzono na całym świecie, przyniosły podobne rezultaty. W badaniu z 2016 roku, w którym śledzono wybory oraz zachowania ponad setki Szwedów, okazało się, że uczestnicy żałowali około trzydziestu procent decyzji podjętych w poprzednim tygodniu[30]. W innym projekcie badawczym analizowano doświadczenia i nastawienie kilkuset Amerykanów. W tej ankiecie, której przyjrzę się szerzej w rozdziale piątym, okazało się, że żal był wszechobecny i obejmował każdą dziedzinę życia; w konkluzji autorzy badania zadeklarowali zatem, że żal „stanowi niezbędny składnik ludzkiego doświadczenia”[31].
Nie udało mi się jak dotąd znaleźć badania, które zaprzeczyłoby wszechobecności żalu. (A wierzcie mi, szukałem intensywnie). Badacze z każdej dziedziny, podchodzący do zagadnienia z rozmaitych perspektyw i przy wykorzystaniu wachlarza metodologii, formułowali identyczny wniosek: „Wydaje się, że życie oznacza gromadzenie pewnego katalogu żalów”[32].
T