Wystarczająco 
dobre życie - Kulik Ryszard - ebook

Wystarczająco 
dobre życie ebook

Kulik Ryszard

0,0
64,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Dlaczego, mając (prawie) wszystko, nie jesteśmy szczęśliwi? Ta książka pomoże odkryć, na czym polega dobre życie. Wystarczająco dobre życie.

Pierwsza książka wydawnictwa Natuli, którą możesz podarować absolutnie każdemu: 17-letniemu bratu, 70-letniej babci, bezdzietnej z wyboru przyjaciółce, koleżance z pracy, o której niewiele wiesz. I wszyscy dzięki tej lekturze skorzystamy.

Mam wszystko. Piękną rodzinę, dom, stabilizację, podróże. Wydawać by się mogło, że żyję swoim marzeniem. Jednak towarzyszy mi poczucie, że świat znajduje się za szybą. Życie mija, a ja zdaję się patrzeć na nie z boku i nie czuję kompletnie niczego.


Znacie ten stan?

Zauważacie go? Czy próbowaliście coś z tym robić? Może poszliście na zakupy. Może zaplanowaliście remont, zakup większego domu, jeszcze bardziej egzotyczną podróż, a może… zmianę partnera? Pomogło czy nie? Czy po pierwszej euforii powierzchownej zmiany nadal dopada was ta odrętwiała pustka.

„Wystarczająco dobre życie” opowiada o tym, jak głęboko można poczuć się w zgodzie ze sobą i światem bez powierzchownych rewolucji. Otwiera nas na ciekawość, zrozumienie i pokorę wobec tego co większe, potężniejsze oraz… naprawdę ważne.

Autor – psycholog i aktywista ekologiczny – prezentuje nam spojrzenie na świat, w którym odzyskujemy pierwotne kanały łączności ze sobą i naszym środowiskiem. Przywraca wiarę w sens społeczności, punktuje niedostatki kultury indywidualizmu i patologicznej niezależności. Otwiera nas na kontakt z tym, za czym tęskniliśmy i tęsknimy, ale boimy się powiedzieć na głos.

Czy nasze życie się udaje? Czy jesteśmy z niego zadowoleni? Czy częściej czujemy, że ma sens, niż że nie? Trudno powiedzieć, prawda? Gubimy się w definicjach szczęścia, spełnienia i przyjemności; bardzo często szukamy tego, co ważne, w tym, co ostatecznie okazuje się kompletnie nieistotne.

Książka Kulika tasuje życiowe karty i rozdaje je na nowo. Zachęca do przyglądania się rzeczom, na które przestaliśmy zwracać uwagę. Wreszcie – pomaga poczuć prawdziwą odpowiedzialność za samych siebie i cały świat.

 

Ekologiczne wydanie

Ta publikacja została wyprodukowana z materiałów ekologicznych, m.in. z certyfikatami FSC, a także EKOenergy (Crush) i Blue Angel oraz oznakowaniem ekologicznym EU Ecolabel (Circle Offset). Użyto niepowlekanych papierów z recyklingu: Circle Offset 90 g oraz Crush Corn 250 g (w którym wykorzystano także odpady z produkcji spożywczej kukurydzy, z czego wynika odcień i struktura okładki).

Ryszard Kulik – doktor psychologii, trener rekomendowany przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne (rekomendacja II st.) Od ponad 26 lat zaangażowany w prowadzenie grup w ramach edukacji psychologicznej i ekologicznej. Specjalizuje się w prowadzeniu treningów interpersonalnych na procesie, w ramach których wypracował unikatową formułę pracy z grupą. Ma za sobą ponad 4200 godzin tego rodzaju szkoleń. Poza tym specjalizuje się w prowadzeniu grup w obszarze ekopsychologii i głębokiej ekologii. Jego misją jest towarzyszenie człowiekowi w procesie przekraczania oddzielenia od samego siebie, innych ludzi i przyrody. Współpracuje z takimi organizacjami jak Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Klub Gaja, Centrum Szkoleń i Rozwoju Osobistego Meritum, Ośrodek Działań Ekologicznych „Źródła”. Zapalony rowerzysta i włóczykij; miłośnik dzikości i prostego życia poza głównym nurtem cywilizacji. Najwięcej o sobie i świecie nauczył się, przebywając samotnie w dzikich miejscach oraz śpiąc w lesie pod gołym niebem.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 481

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wydawnictwo Natuli / natuli.pl

Wydawczyni Alicja Szwinta-Dyrda

Prowadzenie publikacji Aleksandra Brambor-Rutkowska

Redakcja merytoryczna Alicja Szwinta-Dyrda, Natalia Fiedorczuk

Redakcja językowa Adrian Kyć

Korekta Aleksandra Brambor-Rutkowska

Projekt okładki Ola Szwajda

Projekt typograficzny i skład Łukasz Zbieranowski / fajnechlopaki.com

E-book Kagira

Copyright © Ryszard Kulik, 2024

Copyright © Natuli, 2024

Wydanie pierwsze

Szczecin 2024

ISBN 978-83-67288-67-5

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki, z wyjątkiem krótkich cytatów zawartych w krytycznych artykułach i recenzjach, nie może być wykorzystywania ani powielana w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody wydawcy.

Zapraszamy księgarnie, szkoły, instytucje, biblioteki oraz inne organizacje do składania zamówień hurtowych z ofertą specjalną: [email protected],

+48 576 644 744.

„Co za dużo, to niezdrowo, lepiej przerwać, póki czas.

Ostrze często szlifowane nie będzie ci długo służyć.

Jeśli swój dom wypełnisz po brzegi nefrytem i złotem, nie będzie komu go strzec.

Jeśli zgromadzisz majątek i zbierzesz zaszczyty, sam na siebie tym nieszczęście ściągniesz.

Kiedy już zrobisz, co do ciebie należy, wycofaj się; taka jest bowiem naturalna kolej rzeczy

Lo Tse

Największe problemy na świecie są rezultatem różnicy pomiędzy działaniem natury a sposobem myślenia ludzi

Gregory Bateson

Wprowadzenie

Wiele lat temu z moim – wówczas trzynastoletnim – synem Jankiem wybrałem się na dwudniową wyprawę rowerową po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Nocowaliśmy w lesie pod płachtą, piliśmy wodę ze źródła, wspinaliśmy się na wapienne skałki i podziwialiśmy średniowieczne ruiny zamków. Ale prawdziwym wyzwaniem była jazda na rowerze po jurajskich wzniesieniach i dolinach. Długie podjazdy i spektakularne zjazdy przeplatały się ze sobą. Nie było łatwo. Mozolne gramolenie się rowerem pod górę wymagało siły fizycznej i psychicznej determinacji. Nagrodą za to był zjazd, który za każdym razem zdawał się jednak za krótki.

– Tato, nie możesz wybrać takiej trasy, gdzie moglibyśmy dłużej zjeżdżać? – zapytał mój syn.

– A jak się masz z wjeżdżaniem pod górkę? – dopytałem.

– No wiesz, wolę zjeżdżać. Pod górkę jest dłużej i to strasznie męczące. Nie przepadam za podjazdami.

– Rozumiem, mam tak samo. Gdy widzę przed sobą długi podjazd, odechciewa mi się jechać. Za to zjazdy są takie cudowne: boski pęd powietrza i brak wysiłku, sama przyjemność.

– No więc czy nie moglibyśmy mieć cały czas z górki? – pytał z niejaką pretensją Janek.

– Jak widzisz: nie. Po prostu się nie da! Żeby zjechać z górki, trzeba najpierw na nią wjechać. Wjeżdżanie pod górkę to zapracowanie na to, że można z niej zjechać. Może więc warto się cieszyć z tego, że podjeżdżamy, bo to oznacza, że za chwilę będziemy mieć przyjemność ze zjazdu. Chociaż zjeżdżając, tracimy to, co wypracowaliśmy wcześniej. Zjazd jest przyjemny, ale może trzeba by się smucić, bo to oznacza, że za chwilę znów będziemy podjeżdżać.

– Czyli to wszystko jest ze sobą pomieszane. Zjazdy są przyjemne, ale przykro, że trzeba będzie znów wjeżdżać pod górę. A podjazdy są trudne, ale już można się cieszyć na przyszły zjazd. Tylko że zjeżdżając, tracimy wysokość, więc nie do końca jest fajnie. To już sam nie wiem, czy się cieszyć, czy smucić z tego i tamtego – skonstatował z uśmiechem pomieszanym z rezygnacją Janek.

– Dla mnie to jest proste – odparłem. – Cieszę się ze zjazdów, a podjazdy są dla mnie trudne. Gdy jednak widzę, że jedno z drugim jest powiązane, to łatwiej mi unieść trudy naszej wyprawy. Nie przywiązuję się do moich preferencji tak bardzo, bo wiem, że przyjemność kosztuje, a trud niesie za sobą jakąś korzyść. Otwieram się więc i na to, i na tamto. Jedno z drugim, choć to przeciwieństwa, stanowią całość.

– To może lepiej jest jeździć po równym, gdzie nie trzeba się tak wysilać? – nie dawał za wygraną Janek.

– Może tak… Jazda po płaskim terenie jest rzeczywiście łatwiejsza. Ale co, jeśli mamy do przejechania jurajskie podjazdy i zjazdy? Bierzemy to na klatę i jedziemy do przodu. Jak jest płasko, to jest płasko, a jak są pagórki, to są pagórki. Tak jak w życiu. Choć jeśli możesz wybrać bardziej płaską czy równą drogę, to może warto to zrobić.

– Teraz na płaską drogę chyba nie ma szans, więc jedźmy – podsumował mój syn i ruszyliśmy dalej.

Wyprawa z Jankiem była prawdziwą lekcją życia. Doświadczenie połączone z refleksją pozwoliło nam odpowiednio nastawić się do trudów podróży. Rozmawialiśmy o podjazdach i zjazdach, o równej drodze, ale tak naprawdę rozmawialiśmy o życiu, o tym, jak sobie radzić w trudnych sytuacjach i jak są one powiązane z pragnieniami przyjemnego i wygodnego życia. Odkrywaliśmy, jak trud może wiązać się z korzyścią i jak przyjemność obarczona jest kosztem oraz stratą. Te swoiste całościowe pakiety doświadczeń ostatecznie składały się na nasze przeżycie wyprawy rowerowej. Wykraczały jednak daleko poza nią, dotykając samej istoty życia, naszego układania się z rzeczywistością.

Czym jest wystarczająco dobre życie i dlaczego w ogóle to jest ważne?

Truizmem jest stwierdzenie, że wszyscy chcemy być szczęśliwi, zdrowi, bogaci, czuć się dobrze i żyć wygodnie. Te pragnienia wpisane są w nasze wypracowane przez ewolucję naturalne mechanizmy adaptacyjne. Polegają one przede wszystkim na maksymalizowaniu dobrostanu i unikaniu przykrych doświadczeń. Jesteśmy w końcu potomkami tych, którzy właśnie tego chcieli i postępowali zgodnie z tym imperatywem. Dzięki temu nasi przodkowie przetrwali, przekazując swoje geny kolejnym pokoleniom. Dążenie do lepszego życia ma jednak swoje ograniczenia. Obecnie mamy coraz więcej dowodów na to, że ten ewolucyjny program staje się naszym przekleństwem. Dzieje się tak zarówno w wymiarze naszego życia emocjonalnego i społecznego, jak i w odniesieniu do relacji z planetą, która musi udźwignąć ciężar naszych wciąż rosnących oczekiwań.

Zmieniamy rzeczywistość tak, żeby było ciągle „z górki”. A na końcu dziwimy się, że w ten sposób sprowokowaliśmy katastrofę, która stawia nas „przed górką” – tym razem jednak taką, której być może nie zdołamy pokonać. Trzeba zatem ostatecznie zapytać: na czym polega dobre życie? Wystarczająco dobre życie?

W przeszłości naszego gatunku ewolucyjny program maksymalizowania zysków i minimalizowania kosztów dość dobrze się sprawdzał. Stał się jednak nieadaptacyjny z powodu konstelacji różnych czynników. Wśród nich wiodącą rolę odgrywa nasza relacja ze światem, z rzeczywistością, która rządzi się określonymi prawami. Innymi słowy: nasza skłonność do tworzenia najlepszego ze światów jest tylko fragmentem całościowego, dużego obrazu rzeczywistości, którego z różnych powodów nie chcemy dostrzec. A nie dostrzegając całości, wikłamy się w złudne pragnienia idealnego życia. Odrzucamy świat z jego twardymi prawami, próbując naginać rzeczywistość do naszych wyidealizowanych wyobrażeń. Szkodzimy w ten sposób sobie oraz niezliczonym istotom, które razem z nami zamieszkują tę planetę. Prowokujemy katastrofę w wymiarze indywidualnym i globalnym.

Poszukiwanie dobrego życia trzeba zatem rozpocząć od nakreślenia obrazu rzeczywistości, która stanowi fundament naszej egzystencji. Chodzi o to, by rozpoznać najbardziej podstawowe i uniwersalne prawa rządzące życiem, a nawet szerzej – całą rzeczywistością. Rozpoznanie tych praw, zrozumienie ich i przyjęcie jest aktem afirmacji życia. Jest też rodzajem mapy, dzięki której możemy podążać drogą wystarczająco dobrego życia. Jeśli odrzucamy te prawa, to tak, jakbyśmy odrzucili naszą prawdziwą naturę – bo w końcu jesteśmy częścią całości i jak wszystko inne podlegamy tym samym prawom. Nasze ciało, życie emocjonalne i relacje wprzęgnięte są w te same uniwersalne prawa, którym podporządkowują się atomy i galaktyki.

Po prawdzie ciągle kontestujemy te zasady i w ten sposób odcinamy się od życia. To zjawisko jest fascynujące i paradoksalne w swej istocie. Nie możemy bowiem oddzielić się od rzeczywistości, bo nią jesteśmy, ale działamy i żyjemy tak, jakbyśmy byli (lub przynajmniej próbowali być) od niej oddzieleni. Dlaczego to robimy? Dlaczego tak bardzo i tak często staramy się odciąć od doświadczenia życia? To jedno z najważniejszych i zarazem najbardziej niezwykłych pytań. Wygląda na to, że prowadzimy wojnę z własnymi emocjami, negujemy naszą zależność od innych ludzi, a przyrodę traktujemy jak prawdziwego wroga, którego trzeba rzucić na kolana i ujarzmić. Robimy to w imię absurdalnego i absolutnie nierealistycznego programu idealnego życia. Za wszelką cenę chcemy odciąć się od trudu, cierpienia i dyskomfortu i tak zarządzić rzeczywistością, by już nigdy więcej nie spotkało nas nic przykrego. Ten fakt powoduje rozliczne konsekwencje w postaci tym większego cierpienia poszczególnych ludzi, negatywnych zjawisk społecznych i potężnego kryzysu środowiskowego.

Przeciwstawianie się życiu nie przynosi ostatecznie nic dobrego. Gdy jednak pojawiają się bolesne konsekwencje tego faktu, po raz kolejny mamy mnóstwo sposobów, by się od tej trudnej świadomości odciąć. Zamrażamy swoje serce albo rzucamy się w wir pracy czy bezmyślnej rozrywki, uzależniając się coraz bardziej od poprawiaczy nastroju i własnej obojętności. Brniemy więc w błędne koło iluzji i zaprzeczeń, manipulując własnymi emocjami oraz rzeczywistością na zewnątrz. Tak oto prowokujemy jeszcze silniejszą i boleśniejszą odpowiedź ze strony naszego ciała, innych ludzi i przyrody. Doprowadzamy do zaburzenia, choroby lub katastrofy, których zadaniem jest obudzić nas z letargu, w jaki wpadliśmy. Dotykający nas Wszechkryzys obejmuje wszystkie sfery życia i boleśnie oddziałuje na całą planetę. I jednocześnie jest dla nas szansą na przebudzenie się.

Do czego zatem mamy się przebudzić? Usilne dążenie do idealnego stanu rzeczy nie sprzyja dobremu życiu. Oddzielanie się od doświadczania życia nie służy nam, innym istotom i Ziemi. Mamy więc rozpoznać, kim w istocie jesteśmy i jakie łączą nas związki z całym życiem, które kieruje się określonymi prawami. Mamy odczytać instrukcję obsługi życia i przyjąć ją jako drogowskaz dla własnej podróży przez czas, jaki nam pozostał. Wskazówki, gdzie szukać wystarczająco dobrego życia, są na wyciągnięcie ręki – w każdej sytuacji, w której jesteśmy, w każdym doświadczeniu, które jest naszym udziałem. Te wskazówki daje nam nasze ciało, nasz oddech, są one obecne w naszych emocjach, w relacjach, które tworzymy. Każde źdźbło trawy, liść, drzewo, stonoga czy wilk o tym mówią. Rzeki, wiatr, pory roku i cała planeta Ziemia śpiewają pieśń o wystarczająco dobrym życiu, przypominając nam, że jesteśmy częścią większej całości i mamy rozpoznać swoje miejsce w rozległej i bogatej sieci życia.

Gdy zakończyliśmy naszą rowerową wyprawę, mój syn Janek powiedział, że jest mu smutno, bo już mamy to wszystko za sobą. Pomyślałem wtedy, że jego smutek jest wyrazem straty czegoś cennego. Tym czymś było jego doświadczenie jazdy rowerem z ojcem po pagórkowatym terenie Jury. Na koniec okazało się, że trudy podróży, dyskomfort i wysiłek związany z licznymi podjazdami składały się na wartościowy czas. Mieliśmy możliwość budowania naszej relacji oraz osobistej mocy na podstawie zaufania do własnego ciała. To ono zmagało się z podjazdami, wiatrem i wyboistą drogą. I mimo zmęczenia czuliśmy się szczęśliwi. Doświadczenie to było pełne: miało wymiar fizyczny, cielesny dla każdego z nas, byliśmy w tym razem, no i w nieustannej łączności ze światem, z drogą, krajobrazem i wszystkimi żywiołami. Nie było łatwo, a jednocześnie smakowało wybornie.

Otwarcie się na życie z jego prostotą i dosłownością, pozwolenie sobie, by płynęło przez nas jak rzeka, której nurt zaprasza do pełnego doświadczenia przepływu; przyjęcie siebie, innych i świata z jego ograniczeniami, niedoskonałością i ułomnością.

Już czas zgodzić się na to, co jest.

Tak wyobrażam sobie wystarczająco dobre życie.

Wszystko jest nawzajem powiązane, a węzeł to święty. A zgoła nic nie ma, co by nawzajem było sobie obce

Marek Aureliusz

1 Krótka teoria wszystkiego

Zrozumieć i opowiedzieć świat – to jedno z fundamentalnych ludzkich działań służących lepszemu przystosowaniu się i osiąganiu zamierzonych celów. Jeśli wiemy, w jakim świecie żyjemy, możemy poczuć się w nim bezpieczniej – jak u siebie w domu. Jeśli znamy obowiązujące w nim zasady, to wiemy, co jest możliwe, a co nie, wiemy, na co możemy liczyć i jak w odpowiedni sposób dopasować się do otoczenia. Lub zmienić je tak, by zaspokoić swoje potrzeby. W rozpoznaniu tych krótkich i prostych zasad oraz w podążaniu za nimi leży tajemnica wystarczająco dobrego życia.

Wiedza na temat rzeczywistości pierwotnie miała charakter głównie instrumentalny. Dotyczyła na przykład tego, co jest jadalne, jak upolować zwierzynę, jak rozniecić ogień czy obronić się przed napastnikiem. Ta szczegółowa wiedza instrumentalna i operacyjna łączyła się następnie w bardziej ogólne kategorie cechujące się coraz większą abstrakcją. Chodziło bowiem o to, by niezliczone szczegółowe informacje połączyć w spójny, nadrzędny system organizujący całość wiedzy. Na tej kanwie rodziły się pierwsze opowieści, które miały charakter religijny. Tłumaczyły one świat i wskazywały w nim miejsce człowieka, szczególnie w kontekście ludzkiej śmiertelności. Boski przekaz i konieczność przyjęcia go oraz postępowania zgodnie z nim miały zapewniać powodzenie tu na ziemi, ale gwarantowały również wieczną szczęśliwość lub zbawienie po śmierci.

Z czasem poszukiwania uniwersalnej prawdy wykroczyły poza domenę religii i stały się zalążkiem filozofii jako ścieżki umiłowania mądrości. Niemal wszyscy filozofowie od najdawniejszych czasów próbowali powiedzieć na różne sposoby, że rzeczywistość jest jednością. W VI wieku p.n.e., gdy rodziła się filozofia w Grecji, pierwsi jej przedstawiciele skupili się przede wszystkim na odnalezieniu arché –prazasady oznaczającej pierwszą przyczynę wszystkich bytów i jednocześnie substancję, z której składa się wszystko, co istnieje. Mimo bogactwa różnych podejść filozoficznych, często sprzecznych wobec siebie, na przestrzeni wieków stopniowo wyłaniało się wspólne, uniwersalne i odwieczne podłoże myśli ludzkiej. Owa filozofia wieczysta, jak nazwał ją Gottfried Leibniz, leży u podstaw wszystkich religii i filozofii, manifestując się zwłaszcza w nurtach mistycznych.

Mniej więcej od XVII wieku, czyli wraz z pojawieniem się idei oświeceniowych, zaczęły się wyodrębniać nauki szczegółowe, stopniowo rugując spekulacje filozoficzne na rzecz empirycznego dociekania prawdy. Mimo postępującej specjalizacji i atomizacji dyscyplin naukowych dokonał się w XX wieku zasadniczy przełom w obrazie świata kreślonym przez naukę. Odkrycia fizyki kwantowej, ekologii, cybernetyki, psychologii czy nauki o systemach ukazują złożoną rzeczywistość, która stanowi integralną całość. Człowiek jest nieodłączną częścią tej całości i podlega dokładnie takim samym prawom jak inne elementy rzeczywistości. Cała związana z życiem emocjonalnym i społecznym ludzka aktywność, dzięki której tworzymy kulturę, rozwijamy narzędzia cywilizacyjne i wpływamy na procesy naturalne, wpisuje się w uniwersalne schematy rzeczywistości opisywane na gruncie fizyki czy ekologii. Nasze miasta, mimo iż wydają się bardzo daleko od dzikiej przyrody, pośrednio i bezpośrednio zależą od glonów w oceanach, wytwarzających tlen i pochłaniających dwutlenek węgla. Zależą od padających gdzieś w górach deszczów zasilających rzeki i lasów chroniących przed suszą i powodzią. Biorąc udział w kursie jogi, możemy korzystać z ogrzewanej i odpowiednio wyposażonej sali. A jest to możliwe dzięki naszej umiejętności pozyskania energii słonecznej obecnej w węglu, ropie czy gazie. Wszystko, z czego korzystamy, ma swoje źródło w dzikiej przyrodzie i w naturalnym procesie życia. Każdy oddech wiąże nas z siecią życia, w której są obecne wirusy, bakterie, grzyby, drzewa, wilki czy motyle. Jesteśmy powiązani ze wszystkim i podlegamy tym samym prawom co wszystko wokół nas.

Interesujące, że obraz świata wyłaniający się ze współczesnej nauki jest bardzo bliski intuicjom naszych dalekich przodków. Wierzenia szamańskie, pierwotna duchowość tradycyjnych ludów, ale też przekaz hinduizmu, taoizmu, buddyzmu czy mistyków chrześcijańskich odkrywają rzeczywistość, która odpowiada opisom fizyki kwantowej czy ekologii. Dzisiejsi naukowcy potwierdzają swoimi odkryciami przekonania religijne obecne w wielu tradycyjnych wierzeniach. Chociażby na gruncie mechaniki kwantowej, ale też w teoriach systemów czy współczesnej ekologii dochodzi do przekroczenia tradycyjnego podziału na przedmiot i podmiot, przyczynę i skutek, obserwatora i obserwowane zjawisko. To wskazuje wyraźnie na holistyczną wizję świata, zawierającą w sobie ideę jedności wszystkiego, co istnieje i co działa w sposób dynamiczny, tworząc całościową naturę bytu.

Również współczesna psychologia w coraz większym stopniu odwołuje się do całościowego obrazu człowieka i rzeczywistości. Szczególne zasługi na tym polu ma psychologia humanistyczna, która zerwała z kawałkowaniem i dzieleniem ludzkiego doświadczenia, odwołując się do całości psycho­fizycznej. O krok dalej poszła psychologia transpersonalna, której ambicją stało się stworzenie kompletnego i całościowego obrazu rzeczywistości ludzkiej i pozaludzkiej, obejmującej sfery duchową i mistyczną.

Samo pojęcie „teoria wszystkiego” obecne jest przede wszystkim we współczesnej fizyce. Odnosi się ono do hipotetycznej teorii spójnie opisującej wszystkie zjawiska fizyczne i pozwalającej przewidzieć wynik dowolnego doświadczenia fizycznego. Najczęściej jednak tą frazą określa się teorie usiłujące połączyć mechanikę kwantową z ogólną teorią względności. Do tej pory nie udało się tego zrobić, więc dla fizyków teoria wszystkiego jawi się jako swoisty Święty Graal lub kamień filozoficzny – ciągle niedostępny.

Używam pojęcia „krótka teoria wszystkiego” w innym znaczeniu niż współczesna fizyka. Chodzi bowiem o nazwanie najbardziej fundamentalnych praw rządzących rzeczywistością, w tym ludzkim zachowaniem. Przejawy tych praw są obecne od zarania w rozwijanej przez nas wiedzy: od pierwotnych intuicji duchowych poprzez tradycje religijne, filozoficzne aż po odkrycia współczesnej nauki. Poznając te prawa i nazywając je na nasz ludzki użytek, tworzymy mapę, dzięki której możemy lepiej nawigować w życiu. Mamy wtedy okazję rozpoznać swoje miejsce w złożonym układzie sieci życia i odpowiednio się do niego dopasować. Nie dotyczy to wyłącznie dużej skali i wymiaru globalnego. Nasze życie emocjonalne i tworzone przez nas relacje podlegają bowiem tym samym prawom. Dają o sobie znać w każdej chwili naszego życia, są obecne we wszystkim, co robimy. Nie jest ich wcale tak wiele – to zaledwie kilka zasad cechujących się niezwykłą prostotą i uniwersalnością. Stąd właśnie teoria wszystkiego jest „krótka”. W rozpoznaniu tych krótkich i prostych zasad oraz w podążaniu za nimi leży tajemnica wystarczająco dobrego życia.

Nie okazuje się swej wielkości, gdy się jest na jednym krańcu, lecz gdy się dotyka obu krańców naraz i wypełnia odległość między nimi

Blaise Pascal

Prawa rządzące rzeczywistością

Rzeczywistością nazywam realny świat w jego fizycznym, obiektywnym aspekcie. Rzeczywistość to nasze otoczenie, materialne obiekty, w skład których wchodzą istoty żywe oraz przedmioty nieożywione. Zagłębiając się w materię, możemy rozpoznać, z czego się składa i jak te elementy wzajemnie na siebie oddziałują. Opisem tych składników i zjawisk im towarzyszących zajmuje się fizyka. W jej obszarze naukowcy sformułowali wiele praw, które rządzą rzeczywistością. One wszystkie dają się jednak sprowadzić do zaledwie kilku wspólnych zasad o charakterze nadrzędnym.

Podobnie jest w przypadku rozumianego jako zjawisko biologiczne życia. Niezliczone bogactwo jego form oraz wzajemne oddziaływanie tych form na siebie w otoczeniu ziemi, powietrza, wody i słońca tworzą złożoną sieć, której opisem zajmuje się ekologia. Odkrywa ona zasady rządzące życiem. I podobnie jak w fizyce, gdzie jest całe mnóstwo praw, i tutaj można wyodrębnić kilka nadrzędnych zasad organizujących fenomen życia.

Zadziwiające, że zarówno fizyka, jak i ekologia, choć zajmują się różnymi obszarami życia, to opisując rzeczywistość, tworzą niezwykle harmonijny i uporządkowany obraz, wewnętrznie zgodny i spoisty. To tak, jakby przez wszystko, co istnieje – począwszy od cząstek atomowych przez związki chemiczne, proste, a następnie złożone organizmy, a skończywszy na planetach i galaktykach – przechodziła jakaś uniwersalna nić organizująca rzeczywistość w całościowy, spójny system. W tym właśnie aspekcie możemy mówić o „naturze natury”. Ta metaperspektywa pozwala wyłonić spójny obraz rzeczywistości, który nazywamy krótką teorią wszystkiego.

Wszystko jest ze sobą powiązane

Jednym z najważniejszych odkryć współczesnej fizyki jest obraz rzeczywistości, w której składniki materii oraz podstawowe zjawiska są ze sobą powiązane i zależne od siebie. Okazuje się, że atomy składają się przede wszystkim z wielkich przestrzeni, w których poruszają się bardzo małe elektrony. Te cząsteczki mają podwójną naturę: są jednocześnie falą i kawałkiem materii, choć pojęcia te prawdopodobnie nie oddają ich charakteru. Można raczej powiedzieć, że elektrony nie są ani cząsteczką, ani falą. Mało tego: to, jak się będzie zachowywał elektron i jaką swoją naturę ujawni, zależy przede wszystkim od sytuacji. Oznacza to, że ani elektron, ani żaden inny atomowy obiekt nie ma wewnętrznych własności niezależnych od środowiska. Cząstki elementarne nie mają zatem znaczenia jako odrębne całości, lecz należy je pojmować jedynie jako wzajemne powiązania między innymi cząsteczkami. Nie są to więc „rzeczy” w znaczeniu czegoś wyodrębnionego i stałego, a raczej relacje i związki, które są zmienne, nietrwałe i które można opisywać jedynie jako procesy zachodzące z określonym prawdopodobieństwem1.

Składników materii nie da się traktować jako odrębnych bytów, ale jako zintegrowane części całości. Niels Bohr wyraził to w następujących słowach: „Odrębne cząstki materialne są abstrakcjami, a ich własności można określić i obserwować jedynie poprzez ich wzajemne oddziaływanie z innymi systemami”2. W podobnym duchu wypowiada się Werner Heisenberg: „Świat jawi się nam przeto jako złożona tkanka zdarzeń, w której różnego rodzaju związki ulegają zmianie, krzyżują się i łączą, determinując w ten sposób strukturę całości”3. Podstawowy wniosek nasuwający się z tego krótkiego przeglądu odkryć fizyki kwantowej brzmi: rzeczywistość jest niepodzielną całością, w której żadne elementy nie mogą być traktowane jako oddzielne, niezależne czy same w sobie.

Biologia, a jeszcze bardziej wyrosła na jej gruncie naukowa ekologia – podobnie jak fizyka w odniesieniu do świata materialnego – próbują odkryć najbardziej podstawowe zasady regulujące funkcjonowanie życia na naszej planecie. Poznawanie tajemnicy życia jest równie fascynujące jak zaglądanie w głąb rzeczywistości atomowej i co ciekawe, prowadzi do zadziwiająco zbieżnych konkluzji. Barry Commoner, amerykański biolog i autor książki Zamykający się krąg, sformułował prawa rządzące życiem na Ziemi4. Pierwsze z nich brzmi: każda rzecz jest powiązana z wszystkimi innymi rzeczami. To najbardziej fundamentalna reguła odnosząca się do funkcjonowania nie tylko żywych organizmów, ale wszystkiego, co istnieje. Na gruncie współczesnej fizyki wiemy już, że najmniejsze cząstki materii nie są odrębnymi bytami, że są wprzęgnięte w gęstą sieć powiązań i zdarzeń. Bardziej są tymi zdarzeniami, niż w nich uczestniczą.

Tak jak w fizyce cząstek elementarnych wątpliwości budzi pojęcie niezależnej, wyodrębnionej jednostki fizycznej, tak na gruncie biologii problematyczne jest istnienie niezależnego organizmu. Współczesna ekologia, podobnie jak fizyka, opisuje przyrodę w kategoriach relacji i związków, podkreślając, że organizmy są systemami otwartymi, które mogą funkcjonować i być rozumiane wyłącznie w odniesieniu do środowiska, z jego ożywioną (inne organizmy) i nieożywioną zawartością. Mimo że każdy organizm żywy wyróżnia się własnymi, odmiennymi od innych cechami oraz zachowuje względną autonomię, to jednak granice między nim a środowiskiem nie są tak wyraźne, jak bylibyśmy skłonni przypuszczać.

Najdobitniejszym tego przykładem jest brak możliwości funkcjonowania organizmu poza właściwym dla niego środowiskiem, co dowodzi tego, że każdy element przyrody jest częścią większej całości i bez kontekstu tej całości nie może być pojmowany. Nic, co istnieje, nie jest wyłącznie samo w sobie. Raczej współistnieje, przenika, zależy, wchodzi w relacje z innymi elementami określonego układu. Nic nie jest samotne. Wszystko jest związane z całą resztą i od niej zależne. David Brower w eseju poświęconym ekologicznej jaźni zadaje pytanie: „Z czego składa się kondor?”. W odpowiedzi podkreśla, że pióra, kości, mięśnie i narządy wewnętrzne stanowią zaledwie jego 5%. Co tworzy pozostałe 95% kondora? Otóż tym czymś jest miejsce. Kondor składa się również ze skał, z gór, potoków, urwistego wybrzeża, wiejących wiatrów, chmur i całego mnóstwa innych, pozornie „niekondorowych” elementów5.

Wszystkie żywe organizmy są bytami, przez które „przepływa” materia-energia. Informacja genetyczna zawarta w komórkach dba o to, by utrzymać charakterystyczną formę danego osobnika. W ten sposób sosna nie jest mrówką, a ta nie przypomina człowieka. Poza tym składamy się z tych samych pierwiastków, minerałów czy związków chemicznych, które nieustannie przepływają przez nasze organizmy. Atomy, które teraz nas tworzą, w przeszłości były skałą, oceanem, rafą koralową czy myszą. Za chwilę staną się wijem, hubą lub sową. Niektóre komórki ciała są wymieniane już po kilku godzinach (jak te w jelicie cienkim), inne czekają na wymianę aż kilka lat (jak te w zębach), jednak co siedem–osiem lat ciało człowieka w sensie chemicznym składa się z zupełnie nowej materii.

Przyglądając się sobie, już teraz możemy zauważyć, że jesteśmy kimś więcej niż tylko człowiekiem. Nasze ciało składa się z około 37 bilionów własnych komórek i mniej więcej takiej samej liczby komórek bakterii bytujących na skórze i w układzie pokarmowym. Te mikroorganizmy są kluczowe dla naszego zdrowia i bez nich prawdopodobnie nie moglibyśmy żyć.

Wszyscy jesteśmy częściami jednej ekosfery, tak jak komórki są częściami jednego organizmu. Jeśli wpływamy na jakikolwiek fragment tego rozległego systemu, wpływamy na jego całość. Nic nie jest zbędne. Nic nie jest bezwartościowe. Każdy organizm ma swoje miejsce w tej sieci powiązań i odgrywa w niej ważną dla całości rolę. Nawet komary! Ich larwy oczyszczają wodę z resztek organicznych, same stając się ważnym pokarmem dla ryb czy larw innych owadów. Dorosłe komary są zaś przysmakiem dla wielu ptaków czy nietoperzy. Nawet fakt, że komary przenoszą choroby, które zabijają miliony ludzi, z biologicznego punktu widzenia jest korzystne, bo ogranicza liczebność naszej populacji. Może nam się to oczywiście nie podobać, ale tak właśnie działa przyroda. Z perspektywy całości ten świat nie byłby taki sam bez komarów.

Obraz świata oparty na idei wzajemnych powiązań wszystkiego, co istnieje, stał się podstawą teorii systemów, która opisuje rzeczywistość w kategoriach związków i integracji6. Systemy oznaczają zintegrowane całości, których własności nie są prostą sumą poszczególnych części tych całości. Natura – czy też jakikolwiek tworzący ją element – nie składa się z podstawowych cegiełek / elementarnych substancji, ale jest złożoną organizacją, której funkcjonowanie można opisać i zrozumieć wyłącznie z perspektywy całości. Wszystkie organizmy, od bakterii po rośliny i zwierzęta, są takimi zintegrowanymi całościami.

Podobny wzorzec znajdziemy w systemach społecznych, niezależnie od tego, czy bierzemy pod uwagę mrowisko, ludzką rodzinę czy kulturę. Z takiej perspektywy las nie jest zwykłym zbiorem drzew, ale złożonym i dynamicznym układem, w skład którego wchodzą rośliny, zwierzęta, grzyby i tak zwane czynniki abiotyczne (wiatry, nasłonecznienie, profile glebowe, stosunki wodne oraz wiele innych). Nasze ludzkie życie również jest wprzęgnięte w ten systemowy wzorzec. Jesteśmy istotami społecznymi, co oznacza, że tworzymy związki z innymi i żyjemy w grupach. Podstawowy system to rodzina, która jest nie tyle zbiorem poszczególnych osób, ile żywą całością, pulsującą wzajemnymi powiązaniami. Członkowie rodziny oddziałują na siebie, co przybiera postać sprzężeń zwrotnych. To dlatego w systemowej terapii rodzin osobę manifestującą określone zaburzenie traktuje się jako delegata całej rodziny, który poprzez chorobę pełni ważną funkcję w całym systemie rodzinnym. Jeśli więc dziecko wagaruje lub narkotyzuje się, przyczyn poszukuje się nie w nim samym, ale w złożonej sieci zależności rodzinnych. W tym przypadku dziecko może być najsłabszym ogniwem systemu lub swoim zachowaniem może na przykład scalać rodziców i przeciwdziałać ich rozstaniu.

Jesteśmy powiązani z naszymi bliskimi na wiele różnych sposobów i doświadczamy na co dzień jasnych i ciemnych stron tych zależności. Ci bliscy są powiązani z własnymi bliskimi, tamci z kolejnymi ludźmi i tak dalej. Tak właśnie bezpośrednio i pośrednio tworzymy bogatą i złożoną tkankę życia społecznego, gdzie każdy wpływa na każdego widocznie bądź nie. Ty postępujesz tak, bo ktoś inny postępuje tak, a tamta osoba działa w określony sposób, bo jeszcze inna zachowała się tak, a nie inaczej. Wszyscy jesteśmy dla siebie lustrami i odbijamy się wzajemnie, zwielokrotniając i częściowo zmieniając obraz rzeczywistości powstający na styku naszych relacji.

Nawet tak zwana osoba samotna jest włączona w tę gęstą sieć zależności. Popijając rano kawę, może w niej zobaczyć ludzi, którzy na innym kontynencie zbierali ziarna kawowca, składowali je, palili i przygotowali do transportu daleko od swego domu. W tej kawie są także obecni pracownicy fabryki samochodów, statków czy samolotów, które służyły do przemieszczenia ładunku kawy. Są tam też rolnicy, którzy uprawiali pszenicę, kukurydzę czy warzywa spożywane przez wymienionych wcześniej pracowników. Ta sieć zawiera również rodziców tych wszystkich ludzi, nawet jeśli oni już nie żyją. Ale to jeszcze nie wszystko. Pszenica, z której składa się chleb jedzony przez wszystkich tych ludzi, nie wyrosłaby, gdyby nie gleba, woda, słońce i niezliczona rzesza grzybów oraz mikroorganizmów bytujących w ziemi. W kawie są więc obecne ślimaki, stonogi, pająki i roztocza. Jest też myszołów, który poluje na gryzonie mieszkające na rozległych polach uprawnych. Trudno znaleźć pojedynczą rzecz, która w pośredni lub bezpośredni sposób nie byłaby powiązana z kawą i z osobą samotnie popijającą ją pewnego ranka. W tym znaczeniu nikt z nas nie jest samotny, wszyscy uczestniczymy w rozległej sieci zależności, gdzie coś jest takie, bo coś innego jest takie.

Każdy nasz oddech to pieśń współistnienia. Powietrze, które wdychamy, rodzi się w fotosyntetyzujących liściach drzew i oceanicznych algach. Powietrze, które wydychamy, bogate w dwutlenek węgla, za chwilę zostanie wyłapane przez te same liście zamieniające CO2 na tkanki drzewa. Ten zmagazynowany węgiel wielu z nas wykorzysta niebawem do ogrzania zimą domu. Węglem pod inną postacią, zalegającą od milionów lat głęboko w ziemi, zasilamy nasze pojazdy, maszyny i fabryki produkujące cement, dzięki któremu możemy stawiać domy i rozwijać cywilizację.

Nasze ciała zawierają wiele pierwiastków, wśród których dominuje wodór, bo w większości składamy się z wody. Wszystkie atomy wodoru, które nas tworzą, powstały w niedługi czas po Wielkim Wybuchu około 13,8 miliarda lat temu. Tlen, węgiel, azot, wapń, żelazo i inne pierwiastki, które również są naszą częścią, rodziły się podczas zderzeń obiektów kosmicznych. Patrząc na siebie, widzimy więc materię starą jak sam wszechświat – związaną z gwiazdami, kometami, pyłem kosmicznym i galaktykami. Jesteśmy prawdziwymi dziećmi wszechświata, a każda nasza komórka śpiewa pieśń współzależności.

Absolutnie wszystko jest ze sobą powiązane i od siebie zależy. Wszystko współistnieje i wchodzi ze sobą w związki. Bycie w relacji, bycie w połączeniu jest matrycą rzeczywistości – najbardziej podstawowym faktem dotyczącym istnienia. Istnieć znaczy współistnieć.

Wszystko jest w nieustannym ruchu

Odkrycia wewnątrzatomowego świata dokonane przez fizykę w XX wieku ujawniły, że naturą materii jest nieustanny, dynamiczny ruch i zmiana. Cząsteczki nie są niezmiennymi, odrębnymi całościami, ale dynamicznymi układami, które istnieją jako integralne części niepodzielnej sieci oddziaływań7. Z naszej ludzkiej perspektywy może się wydawać, że obiekty materialne wokół nas są bierne i nieruchome, ale gdy wnikniemy w głąb takiej „martwej” rzeczy, okaże się, że tętni ona energią. Nawet kamień czy kawałek metalu wibruje ruchem atomów i powiązań między cząsteczkami. Wszystkie obiekty składają się bowiem z atomów, a te nie są sztywne i nieruchome, lecz oscylują zgodnie ze swoją temperaturą i wchodzą w relacje z cieplnymi drganiami swojego środowiska. Wnikając w nie, zobaczymy, że elektrony połączone są z jądrami atomowymi za pomocą sił dążących do ich jak najbliższego utrzymania, na co elektrony odpowiadają wyjątkowo szybkim wirowaniem dookoła. W jądrze zaś protony i neutrony ściśnięte są przez siły jądrowe w bardzo małą przestrzeń, co w rezultacie powoduje, że pędzą dookoła z ogromną prędkością.

Ciągły ruch materii można zaobserwować nie tylko w świecie cząstek, ale również w tym, jak zachowują się gwiazdy i galaktyki. Obracające się chmury wodoru w przestrzeni kosmicznej kurczą się i rozgrzewają tak bardzo, że ostatecznie tworzą ogniste kule, które nazywamy gwiazdami. Po osiągnięciu tego etapu wciąż wirują, wyrzucając materię w przestrzeń, co w dalszej konsekwencji prowadzi do powstania planet. Kiedy zaś większość paliwa jądrowego gwiazdy się zużyje, ta rozszerza się, by ostatecznie się skurczyć i zapaść w sobie. To zapadanie może wywołać gigantyczne eksplozje, a nawet doprowadzić do powstania czarnej dziury. Gwiazdy będące w nieustannej dynamicznej podróży łączą się ze sobą w galaktyki, które same są tworami dynamicznymi – wirują wokół własnego centrum, jednocześnie niezmiennie oddalając się od siebie w ruchu poszerzającym znany nam wszechświat.

Wracając do świata cząstek atomowych: wiemy dzisiaj, że pojęcia materii i energii są ze sobą ściśle związane. Teoria względności mówi, że masa nie jest niczym innym jak formą energii. A zatem masa w postaci konkretnej cząsteczki może przekształcać się w inne formy energii. Proces ten zachodzi na przykład przy zderzeniach cząstek – mogą one wtedy ulec zniszczeniu, a energia zawarta w ich masach przeobrazi się w energię kinetyczną i rozłoży na inne cząstki biorące udział w zderzeniu. I odwrotnie: gdy zderzają się cząstki o dużych prędkościach, ich energia kinetyczna może posłużyć do utworzenia mas nowych cząstek. Ten swoisty rytm przemian wpisuje się w dwa przeciwstawne, choć złączone ze sobą procesy: tworzenie i destrukcję. Materia więc nie tylko dynamicznie się zachowuje, ale faktycznie jest tym ruchem. To samo dotyczy próżni, która kreuje i niszczy cząstki elementarne8. Mogą one bowiem zostać zniszczone, a ich masy mogą się przeistoczyć częściowo w masy, a częściowo w energię kinetyczną nowo powstałych cząstek.

To, że masa jest formą energii, skłania do zupełnie innego pojmowania cząstki. We współczesnej fizyce masa nie jest już materialną substancją, stąd cząstka nie jest zbudowana z jakiegoś podstawowego tworzywa, ale stanowi wiązkę energii. Jako że „energia” to pojęcie odnoszące się do działania, wnioskujemy zatem, że naturą cząstki jest dynamiczny ruch. Wprawdzie w naszym codziennym doświadczeniu widzimy przedmioty zbudowane z określonych substancji materialnych, ale wnikając w głąb, zobaczymy atomy składające się z cząstek, które nie są zbudowane z materialnego tworzywa. To, co widzimy, to dynamiczne układy, przechodzące jeden w drugi w nieustannym procesie przemian9.

Ciągły ruch i zmiana są podstawowym atrybutem rzeczywistości. Nietrudno to dostrzec w świecie, w którym żyjemy. Choć jako ludzie próbujemy za wszelką cenę stabilizować nasze życie i warunki, w jakich ono przebiega, to nieuchronnie konfrontujemy się z faktem, że wszystko płynie, zmienia się i jest w dynamicznym ruchu. Widać to na każdym kroku. Przedmioty, których używamy, w końcu się zużywają i niszczeją. Miejsca, które znaliśmy kiedyś, zmieniają swój charakter i często nie przypominają tych, które ciągle nosimy w pamięci. Nasze relacje międzyludzkie są równie dynamiczne jak te łączące cząstki elementarne. Mimo przysiąg, postanowień, traktatów czy umów to, co dzieje się między ludźmi, nigdy nie jest trwałe. Nawet miłość, o której chcemy myśleć, że jest niezmienna, podobno ze wszystkich rzeczy wiecznych trwa najkrócej. Ale bodaj najdotkliwszym wyrazem ciągłej zmiany jako istoty rzeczywistości jest starość, a w końcu śmierć. Nie potrafimy zatrzymać czasu. Rozwijamy się z zapłodnionej komórki jajowej, rodzimy się, rośniemy, dojrzewamy, a w końcu nasze ciała się degenerują i albo umieramy ze starości, albo odchodzimy z tego świata wcześniej, chorując bądź ulegając wypadkowi. Śmierć jest bliźniaczą siostrą zmiany. Ta zaś wydaje się najbardziej stałą cechą rzeczywistości.

Fakt, że mówimy o zmianie, nie oznacza, że jej charakter jest nieprzewidywalny lub chaotyczny. Okazuje się bowiem, że w tym, co nazywamy zmianą i ruchem, jesteśmy w stanie wyodrębnić stabilne wzorce, które są bardzo ważnymi aspektami rzeczywistości. O tych wzorcach mówią dwa ważne, podstawowe prawa fizyki.

Mimo że wszystko jest zmienne, to najbardziej stałą wartością we wszechświecie jest ilość energii. Zmieniają się formy, powstają i znikają najmniejsze cząstki materii, ale ilość energii, z której te byty emanują, pozostaje niezmienna. Nie można ani stworzyć, ani zniszczyć energii. Od samego początku, od momentu Wielkiego Wybuchu, jej ilość pozostaje taka sama i zawsze taka będzie. O tym mówi pierwsze prawo termodynamiki10.

Choć energii jest zawsze tyle samo, to zmieniają się jej formy. Jeśli weźmiemy jakąś ilość ciepła i zamienimy ją w pracę, jak w przypadku jazdy samochodem, to chociaż w baku po jakimś czasie zrobi się pusto, ilość energii się nie zmniejszy. Została ona zamieniona w pracę, czyli w poruszanie się samochodu, oraz w ciepło i energię spalin. To zaś oznacza, że nie zniszczyliśmy ciepła, tylko przenieśliśmy je do innego miejsca lub zmieniliśmy w jakąś inną formę energii. Ta przemiana energii ma bardzo ważną i jednocześnie kłopotliwą dla ludzi cechę, o czym łatwo przekonuje się każdy właściciel samochodu. Otóż zawsze po przejechaniu jakiegoś odcinka w baku pozostaje mniej paliwa. Chociaż energii jest tyle samo, to zmieniła się jej forma: z dostępnej w niedostępną (dla nas). Za każdym razem, kiedy energia jest przetwarzana z jednego stanu w drugi, wymierzona jest za to pewna „kara”. Tę karę stanowi strata określonej ilości dostępnej energii, która mogłaby być wykorzystana w przyszłości. Zjawisko to nosi nazwę entropii.

Drugie prawo termodynamiki mówi, że jeżeli układ termodynamiczny przechodzi od jednego stanu równowagi do drugiego bez udziału czynników zewnętrznych (a więc spontanicznie), to jego entropia zawsze rośnie11. Entropia jest miarą nieuporządkowania układu – im większa, tym większe nieuporządkowanie. Jeszcze inaczej można powiedzieć, że w przyrodzie wszystkie przemiany są nieodwracalne. Spalony kawałek drewna nie powróci nigdy do swego pierwotnego stanu. A my już nigdy nie będziemy młodsi. W tym przypadku możemy powiedzieć, że entropia wzrosła. Entropia jest natomiast niska wszędzie tam, gdzie energia cechuje się wysokim uporządkowaniem, a więc można ją wykorzystać na wiele różnych sposobów. Przykładowo kanister z benzyną, która stanowi skoncentrowaną i uporządkowaną porcję energii. Spalając tę benzynę, nieuchronnie powodujemy wzrost entropii, czyli powiększanie się nieuporządkowania, co w tym przypadku oznacza utratę energii możliwej do wykorzystania i jednocześnie wzrost zanieczyszczenia układu.

Można powiedzieć, że odpady i zanieczyszczenia stanowią sumę dostępnej energii świata przetworzonej w niedostępną. Wszystkie odpady są więc rozproszoną energią. Nawet jeśli je powtórnie przetwarzamy i wykorzystujemy, to warto przy tym pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, tylko część odpadów można w ten sposób przekształcić. Po drugie, proces przetwarzania wymaga energetycznych nakładów, co wiąże się z utratą energii i z kolejnym powiększaniem entropii. Najkrótszym podsumowaniem jest banalne stwierdzenie, że nie można mieć czegoś z niczego. Kiedy przetwarzamy te same odpady, za każdym razem zmniejsza się dostępna ich ilość i jednocześnie rosną nakłady energii. Widzimy to na przykład w procesie recyklingu plastiku. Każde ponowne przetworzenie tworzyw sztucznych obniża ich jakość, aż w końcu po trzech–czterech cyklach przedmiot wykonany z plastiku ląduje na wysypisku. Z metalami czy szkłem jest nieco inaczej, bo można je ponownie wykorzystywać nieskończenie wiele razy, jednak wymaga to rosnących nakładów energii. To samo dotyczy wykorzystywanych przez nas surowców, które kiedyś się wyczerpią. W pewnym momencie w przyszłości ta entropia materiałowa osiągnie maksimum, ponieważ Ziemia jest systemem zamkniętym, który ze swoim otoczeniem wymienia wyłącznie energię, nie materię. Wszystko wokół nas poddaje się prawu entropii. Gorąca herbata w kubku z czasem stygnie, ponieważ otoczenie jest chłodniejsze, a ciepło zmierza tam, gdzie jest zimniej. Ostatecznie dochodzi do wyrównania temperatury, czyli do punktu równowagi. Zimną herbatę oczywiście można podgrzać, ale będzie to wymagało kolejnej porcji energii, która zostanie rozproszona w procesie stygnięcia napoju. Absolutny punkt równowagi fizycy nazywają śmiercią cieplną. To stan maksymalnej entropii, gdzie nie ma już żadnej użytecznej energii do wykorzystania. Wszystko wokół, włączając w to gwiazdy i galaktyki, zmierza do tego stanu.

Łatwo zauważyć też, że o porządek ciągle trzeba dbać, a bałagan robi się sam. Porządek, czyli stan niskiej entropii, wymaga nieustannego zasilania kolejnymi porcjami energii. Gdy przestajemy to robić, spontanicznie tworzy się chaos i nieuporządkowanie. Ale pojawiają się one również wtedy, gdy utrzymujemy porządek. Gdzie możemy je znaleźć? Gdzie indziej. Wprawdzie utworzyliśmy wyspę ładu, lecz stan rozproszenia będzie się manifestował w jakimś innym miejscu, na przykład w postaci zanieczyszczeń, wysypiska śmieci i tym podobnych.

Każdy żywy organizm cechuje się swoistym sposobem wykorzystywania energii do tworzenia wyspy ładu. My jako ludzie stworzyliśmy cywilizację, która jest niezwykle uporządkowanym środowiskiem, lecz utrzymanie tej wyspy ładu wymaga ogromnych nakładów energii, która w procesie przetwarzania powiększa entropię w środowisku. To dlatego im bardziej mamy wypieszczone mieszkania i pachnące łazienki, tym bardziej mamy zatrute rzeki i zanieczyszczone powietrze. Jedno wynika z drugiego. Im większy ład w jednym miejscu układu, tym większe rozproszenie i chaos w innym. Każdy proces zachodzący w przyrodzie prowadzi do wzrostu entropii. Żywy organizm, który utrzymuje przez pewien czas stan uporządkowania (niskiej entropii), jednocześnie powiększa swoją entropię, balansując na granicy potencjalnej śmierci. Aby uniknąć tego stanu i pozostać przy życiu, musi ciągle pobierać „ujemną entropię” z otaczającego środowiska. Ujemna entropia jest tym, czym organizmy się odżywiają. Patrząc na ten proces, możemy stwierdzić, że całkowita entropia wszechświata rośnie, lecz sam organizm zachowuje regularną, uporządkowaną strukturę (niską entropię). Samą istotą życia jest zatem proces utrzymywania wewnętrznej niskiej entropii kosztem powiększania entropii w środowisku. Gatunek ludzki nie zachowuje się inaczej – my również wpisujemy się w ten odwieczny schemat powiększania entropii. Dorzucamy jednak do tego zjawiska nasz ludzki wkład: kulturę zawierającą w sobie cywilizację techniczną. Pozwala ona tworzyć bardzo wyrafinowane wyspy ładu o niezwykle niskiej entropii. Jednak trzeba za to zapłacić tym większą entropią w środowisku. Ostatnie kilkaset lat okazało się prawdziwą eksplozją możliwości wykorzystywania energii, by tworzyć wyspy ładu. Jednocześnie jest to bezprecedensowy czas powiększania nieładu w środowisku. Tak oto wyspy ludzkiej cywilizacji oblewane są przez wody oceanu chaosu i rozproszenia. To wszystko dzieje się bardzo szybko i na ogromną skalę, jak jeszcze nigdy w historii. W tym znaczeniu im większy osiągamy sukces cywilizacyjny, tym większą katastrofę prowokujemy.

Wszystko ma swoją drugą stronę i stanowi jedność

To, że wszystko ma drugą stronę, uwidacznia się już na poziomie subatomowym, gdzie każda cząstka ma swoją antycząstkę o takiej samej masie, lecz o przeciwnym ładunku elektrycznym. I tak antycząstką elektronu jest pozyton; istnieje też antyproton, antyneutron i antyneutrino. Foton zaś, jako że nie posiada znaku ładunku elektrycznego, jest swoją własną antycząstką12. To właśnie pary przeciwieństw tworzą energetyczny potencjał manifestujący się w ruchu i zmianie. Gdyby nie było przeciwieństw, rzeczywistość zamarłaby w bezruchu i stagnacji. Mówiąc inaczej, powiązania, ruch i przeciwieństwa są różnymi aspektami tej samej rzeczywistości.

Z perspektywy fizyki kwantowej przeciwieństwa są dwiema stronami tej samej monety i nie da się ich rozdzielić. Stanowiąc parę przeciwieństw, tworzą nierozerwalny układ będący integralną całością. Tak jest choćby w przypadku próżni i materii. Okazuje się, że próżnia wcale nie jest pusta, nie jest stanem zwykłej nicości, ale zawiera w sobie potencjalność istnienia wszystkich form świata cząstek. A formy te nie są niezależnymi fizycznymi bytami, lecz tylko przemijającymi manifestacjami podstawowej pustki. Zatem pustka jest faktycznie żywą pustką, pulsującą w niekończących się rytmach tworzenia i niszczenia13. To, że przeciwieństwa są jednością, wypływa wprost z reguły mówiącej, iż wszystko jest ze sobą połączone. Jeśli bowiem rzeczywistość jest niepodzielna i tworzy zintegrowaną całość, to wszystkie jej składniki, nawet te, które lokują się w opozycji wobec siebie, stanowią jedność.

Z pewnością trudno jest zaobserwować zwykłemu człowiekowi zjawiska kwantowe wskazujące na jedność przeciwieństw. Ale również na co dzień, w naszym ludzkim doświadczeniu, możemy być (przy odrobinie wnikliwości) świadkami komplementarności i jednoczenia się tego, co stoi po przeciwnych stronach. Najprościej jest zaobserwować to na poziomie funkcji naszego ciała. Jeśli weźmiemy pod uwagę proces oddychania, to zauważymy, że oparty jest on na dwóch przeciw­stawnych sobie procesach: wdechu i wydechu. Można by rzec, że obie te czynności walczą ze sobą. Im więcej jest wdechu, tym mniej wydechu i vice versa. Ale biada temu, kto chciałby te dwa procesy rozdzielić i na przykład dowartościować jeden kosztem drugiego. Inaczej możemy powiedzieć, że wdech karmi się wydechem, a wydech – wdechem. Jakkolwiek są sobie przeciwstawne, to oba tworzą jedność, którą określamy pojęciem oddychania. Ten przykład pokazuje, że jedność jest perspektywą, która przekracza poziom przeciwieństw – perspektywą niejako wyższą, z pozycji której to, co jest przeciwstawne, nabiera innego wymiaru. To dlatego możemy ostatecznie powiedzieć, że wszystkie przeciwieństwa ujawniają na wyższym poziomie swoją jednoczącą naturę.

Szczególnym wyrazem jedności przeciwieństw jest ruch cyrkularny. Jeżeli wyobrazimy sobie piłkę krążącą po okręgu, to projekcja tego ruchu na ekran będzie wyglądała jak oscylacja między dwoma przeciwstawnymi punktami. Ten abstrakcyjny i teoretyczny model przybiera bardzo konkretny kształt w relacji między światłem a ciemnością, rozpatrywanej w rocznym cyklu obiegu Ziemi wokół Słońca. Im dalej od równika, tym wyraźniej uwidacznia się „walka” między światłem a ciemnością, która na biegunach osiąga swoje maksimum w postaci nocy polarnej i dnia polarnego. Dwa okresy równonocy i dwa przesilenia wyznaczają rytm, w którym światło i ciemność raz dominują, a raz sięgają swojego minimum. Co ciekawe, w momencie gdy światła jest najwięcej, czyli 21 czerwca, rodzi się ciemność, której od tego momentu będzie przybywać. To pokazuje bardzo ważną zależność między przeciwieństwami. Otóż jeden biegun, osiągając swoje maksimum, przeistacza się w drugi. To przesilenie i towarzysząca mu zmiana są ważnymi aspektami dynamiki przeciwieństw, w której widać bardzo wyraźnie, jak jedno zależy od drugiego i jest przez to drugie definiowane.

Cyrkularny ruch jest powszechnym zjawiskiem we wszechświecie: w jego rytmie wirują galaktyki, gwiazdy, planety. Na Ziemi dzięki niemu doświadczamy cyklicznych pór roku i związanych z nimi procesów przyrodniczych wpisujących się w dynamikę ruchu kołowego. Lasy co kilka lat produkują ogromne liczby nasion, co skutkuje zmianami w populacji zwierząt. W latach obfitości pożywienia zwiększa się liczba gryzoni. To zaś prowadzi do wzrostu liczebności puszczyków, łasic, kun, lisów i wielu innych drapieżników polujących na gryzonie. Również większe zwierzęta korzystają z obfitości żołędzi i innych nasion. Nie gardzą nimi żubry i jelenie, a u dzików obserwuje się wówczas znacznie liczniejszy przychówek oraz wyższą przeżywalność zimową. Po okresie obfitości następuje okres głodu, gdyż zapasy nasion szybko się wyczerpują. Po latach nasiennych stwierdza się również najwyższe straty w lęgach muchołówek i innych ptaków zamieszkujących dziuple, gdyż ich gniazda rabowane są przez wygłodniałe gryzonie i drapieżniki. W kolejnych latach populacje różnych gatunków zwierząt się zmniejszają – aż do następnej eksplozji nasion i gryzoni. Takie dynamiczne procesy obserwujemy w całej przyrodzie, również w świecie ludzkim, gdzie okresy załamania i wzrostu przeplatają się ze sobą, od kiedy istnieje nasz gatunek. Przyglądając się ludzkiemu ciału, dostrzegamy, jak wiele z jego funkcji podlega równoważeniu się przeciwieństw. Oprócz oddychania warto przywołać rytmicznie kurczące się serce, gdzie przeciwstawne skurcz i rozkurcz „współpracują” ze sobą w celu pompowania krwi. Cały nasz układ wegetatywny także rozpięty jest między przeciwstawnymi sobie częściami. Nieco upraszczając, układ współczulny odpowiada za mobilizację ustroju i jego domeną jest dzień, układ przywspółczulny natomiast odpowiada za odpoczynek i jego domeną jest noc. Te antagonizmy – niejako bezwzględna walka między dwiema opozycyjnymi stronami – wychodzą nam na zdrowie.

W tym kontekście dochodzimy do ważnej konstatacji. Otóż likwidując jeden biegun pary przeciwieństw, niszczymy cały układ, który staje się niewydolny. Jeśli dotyczy to małej skali, możliwa jest określona kompensacja i osiągnięcie nowego punktu równowagi, gdy zaś skala tej amputacji jest duża, cały układ może ulec głębokiej destabilizacji. Przeciwieństwa zależą bowiem od siebie, wzajemnie się definiują, komplementarnie się uzupełniają i przyczyniają do harmonii i równowagi, która może być zaobserwowana z wyższego poziomu.

Koncepcja, że wszystko ma swoją drugą stronę oraz że pary przeciwieństw tworzą jedność, jest prawdziwym wyzwaniem dla naszego dyskursywnego umysłu. Na co dzień bowiem posługujemy się logiką dwudzielną, gdzie prawdziwe jest albo jedno, albo drugie. Nie może być tak, że i jedno, i drugie jest prawdziwe – a na to właśnie wskazuje jedność przeciwieństw. W ten sposób ujawniają się paradoksy będące przejawem jedynej rzeczywistości opierającej się możliwości poznania i zrozumienia przez dyskursywny język i dzielący umysł.

Fizyka kwantowa, ale i tradycje mistyczne zawierają mnóstwo przykładów takich paradoksalnych prawd. Szkoły buddyzmu zen uczyniły z nich nawet rodzaj praktyki, która pomaga dotrzeć do samej istoty rzeczy i doprowadzić do oświecenia. Nazywana jest ona koanem i opiera się na specyficznym pytaniu lub opowieści, wobec których logika dwudzielna jest bezwartościowa. Przykładem takiego koanu jest pytanie: „Jaki jest dźwięk jednej klaszczącej dłoni?”. Nie można odpowiedzieć na to pytanie, odwołując się do dyskursywnego umysłu. Wiemy przecież, że do klaskania potrzebne są dwie dłonie, zatem jedna dłoń nie wyda żadnego dźwięku. Ten koan odzwierciedla nasze codzienne doświadczenie, w którym człowiek (jedna dłoń), wchodząc w kontakt ze światem (druga dłoń), doznaje jakiegoś przeżycia (dźwięk). Żeby zatem był dźwięk (doświadczenie), musi być podmiot i przedmiot. W tradycjach mistycznych ten podstawowy dualizm zostaje przekroczony, a w momencie osiągnięcia jedności podział na podmiot i przedmiot traci rację bytu. Nie ma już dwóch – jest tylko jedno. Czym w tej sytuacji jest doświadczenie? Czy można w tym stanie mieć doświadczenie? Jak to jest, gdy doświadczający podmiot i doświadczenie stają się jednym? Jaki jest w końcu dźwięk jednej klaszczącej dłoni?

Również taoizm wypełniają podobne paradoksy. Lao Tse pisze:

„Mędrcy […] nie stawiają siebie na pierwszym miejscu, a mimo to stoją na czele; nie dbają o siebie, a jednak mają za co żyć. Czyż zabiegają oni wciąż o swoje? Nie. Dlatego zawsze dopną swego”14.„Czysta biel nie jest bez skazy, posiąść wielką Moc to nie wszystko, ugruntowana Moc kryje w sobie lenistwo, najmocniejsi zmieniają zdanie, największy kwadrat nie ma rogów, największe naczynie nie ma określonej formy, najgłośniejszy dźwięk jest niesłyszalny, największy Obraz jest bezkształtny. Tao jest ukryte i bezimienne”15.„Nie wychodząc z domu, można poznać świat. Nie wyglądając przez okno, można zobaczyć, jak wielkie jest Tao. Im bardziej się oddalamy, tym mniej wiemy. Dlatego też mędrcy nie podróżują, a wszystko wiedzą. Nie widzą, a wszystko jest dla nich jasne. Nie robią nic, a wszystko samo się dzieje”16.

Pseudo-Dionizy Areopagita, przedstawiciel mistycznego nurtu w średniowiecznym chrześcijaństwie, w jeszcze inny sposób dawał wyraz paradoksalnej prawdzie: „Proste, absolutne i niewzruszone tajemnice boskiej Prawdy ukryte są w przejasnej ciemności tego milczenia, które objawia się w tajemnicy. Albowiem ta ciemność, choć najgłębsza, jest przecież promiennie jasna, a choć poza zasięgiem dotyku i wzroku, przepełnia nasze niewidzące umysły przepychem transcendentnego piękna”17.

Jedność przeciwieństw nie jest przy tym konceptem, który znosi fakt istnienia dwóch biegunów. Chodzi o to, by widzieć przeciwieństwa w wyższym porządku, sprawiającym, że dwa staje się jednym, a to jedno zawiera w sobie dwa. Z jednej strony pozorna sprzeczność mieszcząca ideę podstawowej jedności, a z drugiej spostrzegana zmysłami różnorodność zjawisk i bytów tworzą dwa bieguny jednej i tej samej rzeczywistości. Wzajemne zależności między poszczególnymi składnikami świata splatają się w złożoną sieć tworzącą jeden Absolutny Byt. Zmienność wszystkiego, co istnieje, osadzona jest w niezmiennych, odwiecznych prawach świata. Zmiana i stałość, osobność i połączenie, pustka i istnienie, dwa i jedno – to przeciwieństwa, paradoksy i sprzeczności wpisujące się w charakter jednej zintegrowanej rzeczywistości zawierającej w sobie wszystko.

Wspomniane już prawo entropii również odnosi się do jedności przeciwieństw. Wcześniej mówiliśmy, że przeciwstawne bieguny wzajemnie od siebie zależą, definiują się i ostatecznie stanowią jedność. Tutaj po raz kolejny widzimy, jak ta abstrakcyjna idea manifestuje się w konkretnej rzeczywistości. Druga zasada termodynamiki podkreśla w szczególny sposób, że nie ma czegoś takiego jak obiad za darmo. Każdy zysk (wyspa ładu) pociąga za sobą koszt (rosnąca entropia). Prawo entropii, podobnie jak w przypadku innych spolaryzowanych zjawisk, rozpina rzeczywistość na wymiarze pary przeciwieństw. Tutaj są nimi ład i chaos. Można powiedzieć, że to dwie strony tej samej monety. Dzięki tej polaryzacji energia może płynąć i nieustannie równoważyć te dwie sprzeczne tendencje. Innymi słowy, generując cywilizacyjny ład, przyczyniamy się do powiększania się nieładu w otoczeniu. Jedno jest ściśle powiązane z drugim i gdy wzmacniamy jedną stronę, rośnie również druga. To dlatego nasz cywilizacyjny sukces okupiony jest dramatyczną destrukcją środowiska naturalnego. Jedno towarzyszy drugiemu i stanowi z nim razem całościowy pakiet. Sukces jest porażką! Jakże dziwnie to brzmi, a przy tym jak trafnie oddaje charakter Wszechkryzysu, który dotyka w ostatnim czasie ludzkość (i biosferę).

Biogram autora

Ryszard Kulik – doktor psychologii, trener rekomendowany przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne (rekomendacja II stopnia). Od 1990 roku zaangażowany w prowadzenie grup w ramach edukacji psychologicznej i ekologicznej. Specjalizuje się w prowadzeniu treningów interpersonalnych, a także grup w obszarach ekopsychologii i głębokiej ekologii.

Jego misją jest towarzyszenie człowiekowi w procesie przekraczania oddzielenia od samego siebie, innych ludzi i przyrody. Autor książek dotyczących relacji człowiek–natura, w których łączy perspektywę psychologiczną, duchową i ekologiczną, między innymi: Odkrywanie natury. Praktyka głębokiej ekologii (Bystra 2007), Stąpając mocno po Ziemi. Ekozofia zwykłego człowieka (Katowice 2013), Człowiek wobec natury. Psychologia ochrony przyrody (Świebodzin 2014) czy Trening interpersonalny. Proces grupowy w praktyce trenerskiej (Warszawa 2021). Członek redakcji miesięcznika „Dzikie Życie”; regularnie publikuje również eseje w „Gazecie Wyborczej”.

Laureat nagród: „Zielony Czek”, „Dobromir roku 2013” Ekologicznego Kongresu Gospodarczego, „Ekolaur 2019” Polskiej Izby Ekologii i Konkursu POP Science Śląskiego Festiwalu Nauki 2020.

Zapalony rowerzysta i włóczykij; miłośnik dzikości i prostego życia poza głównym nurtem cywilizacji. Najwięcej o sobie i świecie nauczył się, przebywając samotnie w dzikich miejscach oraz śpiąc w lesie, pod gołym niebem.

1 Zob. F. Capra, Punkt zwrotny, tłum. E. Woydyłło, Warszawa 1987.

2 Cyt. za: F. Capra, Punkt zwrotny…, s. 117.

3 W. Heisenberg, Fizyka a filozofia, tłum. S. Amsterdamski, Warszawa 1965, s. 100.

4 Zob. B. Commoner, Zamykający się krąg. Przyroda, człowiek, technika, tłum. J. Lutosławski, Warszawa 1974.

5 Zob. B. Devall, Simple in Means, Rich in Ends. Practicing Deep Ecology, London 1990.

6 L. von Bertalanffy, Ogólna teoria systemów. Podstawy, rozwój, zastosowania, tłum. E. Woydyłło-Woźniak, Warszawa 1984.

7 Zob. F. Capra, Punkt zwrotny…

8 F. Capra, Tao fizyki. W poszukiwaniu podobieństw między fizyką współczesną a mistycyzmem Wschodu, tłum. P. Macura, Kraków 1994, s. 244.

9 Zob. tamże, s. 204–205.

10 P.W. Atkins, Chemia fizyczna, tłum. D. Jamróz i in., Warszawa 2001, s. 124.

11 F. Reif, Fizyka statystyczna, tłum. T. Coghen, J. Łoskiewicz, Warszawa 1973, s. 171.

12 F. Capra, Tao fizyki…, s. 226.

13 Tamże, s. 244.

14 Lao Tse, Wielka księga Tao, tłum. J. Zawadzki, Warszawa 2009, s. 25.

15 Tamże, s. 93.

16 Tamże, s. 105.

17 A. Huxley, Filozofia wieczysta, tłum. J. Prokopiuk, K. Środa,Warszawa 1989, s. 35.

Spis Treści

Wprowadzenie

Czym jest wystarczająco dobre życie i dlaczego w ogóle to jest ważne?

1 Krótka teoria wszystkiego

Prawa rządzące rzeczywistością

Prawa rządzące żYciem emocjonalnym

Prawa rządzące relacjami

2 Dlaczego życie tak boli?

Trzy powody cierpienia

Powód czwarty – opór przed cierpieniem

Zmieniać czy akceptować?

Opór przed oporem

3 Przepis na katastrofę

Oddzielenie od ciała

Oddzielenie od emocji

Oddzielenie od innych

Oddzielenie od miejsca

Oddzielenie od przyrody

Oddzielenie od Absolutu

4 Powrót do życia, czyli o ponownym połączeniu

Pochwała nicnierobienia i bezużyteczności

Wystarczająco pojemne serce

Oddech, który przyjmie wszystko

Praktyka medytacyjna

Moc natury

Wszystkie nasze związki

Życie, które jest wystarczająco dobre

Podziękowania

Polecana literatura

Biogram autora

Lista utworów, z których myśli cytujemy na przekładkach