Kazania pasyjne - ks. prof. Robert Skrzypczak - ebook

Kazania pasyjne ebook

Ks. prof. Robert Skrzypczak

0,0
34,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Wielki Post to czas wsłuchania się w słowa Pana.

Czas dostrojenia się do Jego głosu.

Czas otwarcia oczu i odczytania konkretnych znaków czasu.

Dlaczego właśnie z historii starcia Ehuda z Eglonem opisanej w Starym Testamencie możemy się nauczyć, jak dziś toczyć walkę duchową z największym przeciwnikiem ludzkości? Co przepowiedziała Matka Boża w Quito i dlaczego Jej słowa są tak ważne? Czym jest wielki czas odstępstwa, o którym mówił święty ojciec Pio?

Ksiądz prof. Robert Skrzypczak w Kazaniach pasyjnych przeprowadza czytelnika przez historie spisane w starotestamentowej Księdze Sędziów i zestawia je z wydarzeniami, których jesteśmy dziś świadkami. Podążając śladem Antychrysta, autor demaskuje jego destrukcyjną obecność w Kościele, na uczelniach i w rodzinach. Stara się prześwietlić korzenie kryzysu, który dotknął wiele katolickich krajów i który dziś dotyka nasz kraj. A co najważniejsze – wskazuje miejsca, w których powinniśmy szukać duchowego ratunku.

ks. prof. Robert Skrzypczak – ceniony rekolekcjonista, autor i tłumacz wielu książek, m.in. ks. Dolindo Ruotolo, W twej duszy jest niebo. Konferencje i świadectwa. Jeden z pierwszych popularyzatorów osoby ks. Dolindo w Polsce. Profesor Akademii Katolickiej w Warszawie. Wyróżniony nagrodą Totus (2013) za propagowanie nauczania św. Jana Pawła oraz Medalem sw. Edyty Stein (2017). Współpracuje z redakcją „Gościa Niedzielnego”.

Biskup Carlo Ferrari powiedział kiedyś, że „najgroźniejszym ateistą jest chrześcijanin żyjący tak, jakby Boga nie było”. Czterysta lat temu, w 1610 roku, w Quito, w Ekwadorze, Maryja objawiła się hiszpańskiej misjonarce, s. Mariannie de Jesús Torres. Pozostawiła zakonnicy przesłanie, które miało się urzeczywistnić czterysta lat później. O tym, co Maryja wtedy powiedziała, zapomniano. Zostało to przykryte grubą warstwą kurzu. Jednak im bliżej było naszych czasów, tym chętniej sobie przypominano tamto zdarzenie. O czym mówiła wtedy Maryja? Że za czterysta lat Kościół na świecie będzie przeżywał straszny kryzys. (…) Jesteśmy w tym właśnie miejscu.

FRAGMENT

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 97

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Copyright © by Robert Skrzypczak 2022

Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2022

All rights reserved

NA OKŁADCE: © Mondadori Portfolio / Hulton Fine Art Collection / Getty Images

REDAKCJA: Agnieszka Zielińska

KOREKTA: Alicja Laskowska

ISBN 978-83-67530-44-6

Wydanie I, Kraków 2022

WYDAWNICTWO ESPRIT SP. Z O.O.

ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków

tel./fax 12 267 05 69, 12 264 37 09, 12 264 37 19

e-mail: [email protected]

[email protected]

[email protected]

Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl

Bazylika św. KrzyżaKazanie pasyjne (cz. 1) – 21 lutego 2021Ehud i Eglon

Rozpoczynamy nowy Wielki Post, nową drogę paschalną. Matka Kościół chce nas poprowadzić powoli, stopniowo, etapami do spotkania z Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, byśmy mogli dostać żywe świadectwo, że Chrystus żyje. Dlatego potrzebujemy przygotować się na nowo, być uzdolnionymi do tego spotkania. Pan Bóg do nas przemawia poprzez piękne śpiewy, mające wielką tradycję, poprzez liturgie Wielkiego Postu. Przemawia do nas poprzez słowo, które w tym szczególnym czasie słyszymy. Przemawia także przez wydarzenia, bo Pan Bóg jest Panem historii.

Wystarczy tylko pomyśleć, że rok temu rozpoczynaliśmy Wielki Post nieświadomi tego, co nas czeka. Weszliśmy w Środę Popielcową; dopiero potem pojawił się wirus, pojawiła się pandemia. Wszystkich nas zaskoczyło, że choroba może mieć wymiar globalny, ogólnoświatowy. Zwykle pandemie ograniczają się albo do jednej strefy klimatycznej, albo do jednego kontynentu, albo do jednej półkuli – a tu nagle choroba ogarnęła cały świat.

Ważne, żebyśmy patrzyli, co się dzieje z nami w tym okresie. Gromadzimy się w miejscu, które w lipcu ubiegłego roku było świadkiem wielu zaskakujących nas zachowań: prób symbolicznego przejmowania figury ukrzyżowanego Chrystusa przed kościołem, nasilających się prowokacji, profanacji, bluźnierstwa, gniewu wylewającego się na ulicach. Byłem wstrząśnięty, że tak wielu ludzi jest od razu gotowych wpisać się w tę złość, irytację, bunt. Do niedawna jeszcze spotykaliśmy się na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie z papieżem Franciszkiem, do niedawna licznie chodziliśmy na pielgrzymki, młodzież i dzieci dobrze odnajdowali się w naszych pomieszczeniach i świątyniach – a tu nagle wielu ludzi deklaruje jawną albo ukrytą apostazję. Wielu ludzi demonstruje wrogość, obrzydzenie wobec Kościoła; jedni nieustannie zniechęcają drugich: nie przychodźcie tutaj, nie wspierajcie ich! Kościół przedstawiany jest jako miejsce zepsute, spleśniałe, nieaktualne, bo przecież dzisiaj gdzie indziej powinniśmy szukać egzystencjalnych inspiracji, modeli życia.

Długo myślałem o tym, co się dzieje, byłem poruszony: jak to jest, że w naszej biednej ojczyźnie powtarza się efekt Nazaretu? Pamiętacie, jak Jezus przyszedł do swojego miasta, zaproszono Go do synagogi, podano Pismo, które rozwinął, i wszyscy się w Niego wpatrywali? Wszyscy byli zachwyceni. Tymczasem kiedy dotknął czegoś istotnego w życiu tych ludzi, kiedy zakwestionował ich dobre samopoczucie, ich dobry obraz samych siebie, pokazał im ich słabość, ich grzech… Gdy Jezus do nich mówił w synagodze, Duch Święty wkładał palec w ich rany. Robił to nie po to, by dokuczyć, ale by uleczyć, uzdrowić. Bóg zawsze zaprasza nas do prawdy, by nas w tej prawdzie przemienić. Tam, w Nazarecie, nie minęło nawet pięć minut, a ci, którzy Jezusa uwielbiali, nagle rzucili się na Niego z pięściami, chcąc Go zabić, strącić ze skarpy. Chcieli się Go pozbyć z własnego świata.

To samo dzieje się w Niedzielę Palmową w Jerozolimie. Ludzie przychodzą, wiwatują, a mija zaledwie kilka dni i z tych samych ust wydobywają się okrzyki: „Na krzyż z Nim, wynocha, nie chcemy Go widzieć, niech zginie!”. Tak się działo w Wielki Piątek. Pomyślałem, że być może nastał jakiś czas przeznaczony na pokorę. A pokora to prawda. To respektowanie rzeczywistości. Jaka jest prawda? Że Jezus mówił o nas, Polakach z XXI wieku, gdy w przypowieści o siewcy tłumaczył, że ziarno jest siane obficie, że ziarnem jest słowo Boga i zależy, gdzie ono upadnie. Bywa, że trafi na skałę. Szybko wypuszcza źdźbło, kiełkuje. Wydawać by się mogło, że należy się tylko cieszyć jego wzrostem. A tymczasem jak szybko wzeszło, tak samo szybko umiera, bo nie zapuściło korzeni, było za płytko. Może my też jesteśmy płytcy?

Dawniej, gdy jeszcze byłem we Włoszech, przychodzili do mnie ludzie i pytali o podróż do Polski, o to, co tam warto zobaczyć. Dopytywałem się, czemu chcą jechać akurat do Polski, a nie gdzie indziej. Odpowiadali: „Bo chcielibyśmy zdążyć pokazać dzieciom i wnukom, jak wygląda wiara katolicka”. Moim przyjeżdżającym do Polski przyjaciołom usiłowałem pokazać najatrakcyjniejsze miejsca, a gdy na końcu ich pytałem, co ich najbardziej zachwyciło, zaskoczyło, mówili, że widok młodych chłopców lub dziewcząt modlących się na kolanach na różańcu w kościele św. Jacka w Krakowie czy św. Anny w Warszawie. Spodziewałem się, że usłyszę: Wieliczka, Jasna Góra, smaczne gołąbki. Być może to wszystko, co dawało nam poczucie bezpieczeństwa i spokoju i budowało w nas przekonanie, że jesteśmy Polonia semper fidelis, zawsze z Bogiem, gotowi śpiewać z pełnej piersi: „my chcemy Boga”, że to wszystko, jak w Jezusowej przypowieści, okazało się płytkie i łatwe do wyczerpania. Coś nie działa.

Tej jesieni, kiedy nadeszła druga fala rewolucji seksualnej, transgenderowej, natrafiłem w Biblii na słowo, które mnie uderzyło. Ciągle sobie powtarzałem: przecież jestem z pokolenia, które chlubnie się nazywało pokoleniem Jana Pawła II. Uczestniczyliśmy w jego wielkich pięknych liturgiach, jeździliśmy na Światowe Dni Młodzieży. Ilu z nas oszczędzało pieniądze, chodziło zbierać butelki, myć samochody, i mówiło: „Zbieram na papieża, by pojechać na spotkanie z nim do Toronto, do Denver, na koniec świata”. Co się stało? Przecież cieszyliśmy się, że mamy męczenników, ks. Jerzego Popiełuszkę, mężnego prymasa Stefana Wyszyńskiego. Co się dzieje? I wtedy trafiłem na tekst w Piśmie Świętym, który bardzo mnie poruszył. Gdy zastanawiałem się i modliłem, o czym mówić, na jaki temat poprowadzić te kazania pasyjne, przyszła refleksja: nie przez przypadek trafiło do mnie to właśnie słowo, nie będę niczego zmieniał, nie będę niczego wymyślał, będę się trzymał tego, Panie Boże, czym mnie dotknąłeś. Słowo to brzmiało: „Jozue1 […] umarł […]. A gdy całe to pokolenie połączyło się ze swoimi przodkami, nastało inne pokolenie, które nie uznawało Pana ani też tego, co uczynił dla Izraela. Wówczas Izraelici czynili to, co złe w oczach Pana, i służyli Baalom”2 (Sdz 2, 8–11).

W lutym ubiegłego roku, jeszcze przed pandemią, przebywałem w Irlandii i spotykałem się z polskimi rodzinami żyjącymi tam na emigracji. Narzekali oni, że Irlandia w przeciągu jednego pokolenia zmieniła się nie do poznania: z Irlandii katolickiej, pobożnej, spokojnej w Irlandię histeryczną, neurotyczną, niespokojną, ateistyczną, antyklerykalną. Jedno pokolenie. Przyszło kolejne, które już nie pamięta ani Boga, ani tego, co Bóg uczynił. Pomyślałem sobie: tu jest wskazówka, w to musimy się zagłębić. I dlatego postanowiłem trzymać się Księgi Sędziów – być może Pan Bóg będzie nam miał wiele do powiedzenia przy okazji jej odczytywania. Słowo Boga pokazuje ludzkie życie, naszą naturę, jecer hara – tak nazywa Pismo Święte skłonność, którą mamy do zła, do głupoty, do płytkości. Na tle zaś ludzkiego grzechu, ludzkiego odstępstwa, apostazji, wyczerpania sił duchowych Bóg tym wyraziściej pokazuje swoje działanie i swoje miłosierdzie, przysyłając ludziom wybrane postaci, charyzmatyków, sędziów. Starotestamentalny sędzia jest kimś innym niż ci, których dzisiaj nazywamy sędziami. To wybawiciel, którego posyła Bóg. Jakby podpowiedź, recepta, co zrobić, żeby się wydobyć ze zła, żeby mu się nie poddać.

Poruszyła mnie ta opowieść, dlatego dzisiaj chciałem wydobyć jednego sędziego. Ma na imię Ehud. Bardzo rzadko się o nim wspomina. Izraelici żyli już w Ziemi Obiecanej i, jak mówi Pismo Święte, znów zaczęli czynić to, co złe w oczach Pana. Pan wzmocnił przeciw Izraelowi Eglona, króla Moabu, a razem z Eglonem walczą przeciw Izraelitom Ammonici i Amalekici, czyli dawni wrogowie Izraelitów, przez których naród wybrany wiele wycierpiał na pustyni, z powodu których musiał zmieniać trasę wędrówki. To są dawni potomkowie Ezawa, którzy zawzięli się na Izraelitów. Eglon podbił Izraela, zdobył miasto Palm, i Izraelici musieli mu służyć przez osiemnaście lat. Byli przymuszeni płacić daninę i znosić wszechmocne panowanie króla Moabu.

1 Jozue to jest to samo imię co Jezus [przyp. autora].

2 Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie cytaty biblijne podano za: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. 5, Poznań 2005 [przyp. red.].