Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sobory niepodzielonego Kościoła - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
21,00

Sobory niepodzielonego Kościoła - ebook

Sobory niepodzielonego Kościoła to pierwsza od lat 80. XX wieku historia soborów napisana przez polskiego autora. Autor omawia wszystkie osiem soborów uznawanych przez Kościół katolicki, wyrażając swe zastrzeżenia względem ekumeniczności soboru ósmego. Dodatkowo omawia także Sobór Jerozolimski, któremu współcześni badacze zaczynają przypisywać tytuł właściwego soboru, oraz krótko przedstawia zgromadzenie in Trullo, będące uzupełnieniem prawnym dwóch ściśle z nimi związanych soborów: piątego (Konstantynopolitańskiego II) i szóstego (Konstantynopolitańskiego III).

Druga część książki to wybór tekstów soborowych, którego dokonali ks. A. Baron i ks. H. Pietras SJ, oraz inne teksty patrystyczne, związane z tematyką pierwszych soborów – tu wyboru tekstu dokonał autor niniejszego opracowania.

Historia soborów to dzieje zmagań myśli ludzkiej, która dąży do poznania i wyrażenia słowami tajemnicy Przedwiecznego i Wcielenia Jego Syna, Jezusa Chrystusa, zmagań trudnych, w których nie brakowało bolesnych błędów obnażających ludzką słabość. Ta historia pokazuje nam, jak formowała się teologia chrześcijan jeszcze nie podzielonych, jak precyzowała swoje podstawowe sformułowania, które do dziś stano­wią podstawy teologii wszystkich chrześcijan: katolików, protestantów i prawosławnych. Historia ta uczy nas głębokiej pokory wobec wiary protagonistów tej wielkiej awantury intelektualnej i ich dążenia do praw­dy, ale często też napełnia bólem, wobec błędów, kłótliwości, zawiści i rozłamów spowodowanych przez nie.

Ks. prof. MAREK STAROWIEYSKI to wybitny polski teolog i patrolog, znawca chrześcijaństwa antycznego i nauki Ojców Kościoła, autor wielu książek i artykułów.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8043-656-5
Rozmiar pliku: 986 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Dziwne są zaiste meandry polskiej teologii rzymskokatolickiej. Gdy na całym świecie, po zwołaniu Vaticanum II, pojawiła się lawina prac o soborach: od monumentalnych monografii i historii aż po zarysy popularne, od uczonych prac do prostych artykułów, w Polsce panowała cisza. Może niezupełnie, bo ukazała się historia pierwszych siedmiu soborów napisana przez polskokatolickiego księdza S. Włodarskiego, a w protestanckim „Zwiastunie” wydano przekład kanonów soborów. Następnie dołączył do nich prawosławny ksiądz A. Znosko, który wydał przekład kanonów soborów i synodów. Nie są to może prace twórcze: ks. Włodarski opiera się na Historii soborów Hefele-Leclercqa – i ta część pracy ściśle historyczna jest najlepsza, natomiast jego zacietrzewienie i kompleks antyrzymski chwilami śmieszy: przekład ks. Wagnera jest nie zawsze dokładny, a przekłady ks. Znoski, autora niefortunnego słownika teologicznego, są oparte niestety na przekładzie starosłowiańskim, a nie na oryginale greckim, choć, na podstawie wyrywkowej kontroli tekstu, trzeba przyznać, że na ogół zgodne z myślą oryginału. Niezależnie od zastrzeżeń, które mogą budzić, są to prace na pewno pożyteczne i wyróżniają się pozytywnie na tle zupełnego braku publikacji rzymskokatolickich, a przecież właśnie w nich sobór powinien znaleźć pełniejsze odbicie.

W trzydzieści lat po soborze ukazały się w końcu trzy historie soborów (wymienione w bibliografii), wszystkie nie tyle złe, co nie najwyższego lotu i w dodatku tłumaczone z obcych języków; i znowu się okazało, że w Polsce nikt nie potrafi napisać historii soborów i że trzeba się uciekać do naszych braci teologów i historyków z Zachodu. Bibliografia polskich prac, przynajmniej na temat pierwszych soborów, nie jest imponująca.

W końcu kolejna niespodzianka: od kilku lat dysponujemy już wydaniem polskim pełnego tekstu wszystkich soborów – więc nie tylko starożytnych – wraz z polskim przekładem. Jest to wydanie zawierające tekst grecki i łaciński, a gdy trzeba – arabski i ormiański opatrzone polskim przekładem. Co więcej, za tymi tomami idą kolejne tomy na temat synodów, na razie starożytnych, i innych tekstów prawnych, jak Konstytucje apostolskie, penitencjały i XI Księga Kodeksu Teodozjańskiego. I jeśli brak polskiej historii soborów wskazuje na poważne braki polskiej teologii, to takim wydaniem tekstów soborowych i synodalnych, ogólnie mówiąc prawnych, nie dysponuje żaden kraj na świecie. I spróbujmy określić i zrozumieć kondycję polskiej teologii!

Dzięki temu zbiorowi mogła powstać II część niniejszej książki, a więc wybór tekstów soborowych, którego dokonali ks. A. Baron i ks. H. Pietras SJ – za co im jestem serdecznie wdzięczny – do którego dołączyliśmy inne teksty patrystyczne, związane z tematyką pierwszych soborów; tu wyboru tekstu dokonał autor niniejszego opracowania.

Wobec braku polskiej historii soborów w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku wydawało się rzeczą konieczną wydanie przynajmniej krótkiej ich historii, do czego zachęcał mnie śp. prof. Jacek Woźniakowski, a którą to inicjatywę przyjął z entuzjazmem o. Marcin Babraj OP, który niemalże dosłownie wydusił ode mnie cykl artykułów o soborach starożytnych i opublikował je w miesięczniku „W Drodze”. Ponieważ nie mogłem kontynuować tej serii, ze względu na niekompetencję, pracę tę podjął ks. dr J. Dyl SAC. Po wydrukowaniu tych wszystkich artykułów okazało się konieczne ich poprawienie i uzupełnienie, opatrzenie bibliografią i napisanie rozdziału podsumowującego dzieło soborów Kościoła niepodzielonego. Tak wydany tom wydał tarnowski Biblos; podobnie zresztą ks. Dyl wydał swoje artykuły w niewielkim tomie w tymże wydawnictwie. Dziś nakład tej niewielkiej książeczki jest zupełnie wyczerpany. Po jej przeczytaniu powtórnie po ponad dwudziestu latach od jej wydania okazało się, że musi zostać gruntownie przerobiona. I tak dodano dwa rozdziały, poprawiono i uzupełniono wszystkie pozostałe rozdziały, gruntownie przerobiono bibliografię oraz dodano część drugą, a więc teksty źródłowe. Książka więc, którą bierze do ręki Czytelnik, jest inna zarówno od artykułów w „W Drodze”, jak i od pierwszego wydania w Biblosie.

Charakter tej książki jest inny niż pracy ks. Włodarskiego, która mimo swych wad zawiera sporo cennych wiadomości. Zostawiono na boku uczone przypisy i dyskusje, w których może się pogubić nawet historyk niezajmujący się epoką. Chodziło tu o względnie proste i zwięzłe przedstawienie tego, czym były te sobory starożytne, o czym na nich mówiono i co one wniosły w życie Kościoła. Trzeba było więc z żalem odłożyć na bok historię długich sporów ariańskich, dalszych losów nestorianizmu czy monofizytyzmu, dodajmy – pasjonujących, a ograniczyć się do spraw najistotniejszych. Obok doktryny należało omówić również, przynajmniej per capita, orzeczenia dyscyplinarne soborów. I tu musiała nastąpić zasadnicza zmiana: ponieważ zarówno historycy, jak i teologowie dogmatycy dopominali się o przytoczenie orzeczeń soborowych – zarówno dogmatycznych, jak i dyscyplinarnych – trzeba było przygotować część drugą, zawierającą teksty źródłowe, na przygotowanie której brakło mi sił w pierwszym wydaniu. Tak po latach realizuję pierwotny plan tomu o soborach. Zasady wyboru tych tekstów podam we wstępie do tej drugiej części.

Trzeba tu zrobić jedno zastrzeżenie. Wiadomo, że koncepcja katolicka i prawosławna w ujmowaniu soborów jest różna: prawosławni nie uznają Soboru Konstantynopolitańskiego IV za powszechny, a tylko za synod, niektórzy ich uczeni uważają za taki ewentualnie Synod Focjański (879/880) oraz synod in Trullo i oczywiście nie uznają soborów, które miały miejsce na Zachodzie; natomiast katolicy nie uznają za sobór synodu in Trullo (Piąto-szóstego – jak go nazywa ks. Znosko, ponieważ uzupełnia on tylko dzieło prawne Soborów Konstantynopolitańskich II i III – czyli piątego i szóstego soboru powszechnego), natomiast przyjmują Sobór Konstantynopolitański IV i oczywiście wszystkie inne sobory, które miały miejsce na Zachodzie, aż do Vaticanum II. Omówiono więc w tej książce jednak wszystkie osiem soborów uznawanych przez Kościół katolicki, wyrażając zastrzeżenia co do ekumeniczności soboru ósmego i dodając, co stanowi novum tej książki, omówienie Soboru Jerozolimskiego, któremu współcześni badacze zaczynają przypisywać tytuł właściwego soboru, oraz krótko omawiając zgromadzenie in Trullo będące uzupełnieniem prawnym dwóch soborów: piątego (Konstantynopolitańskiego II) i szóstego (Konstantynopolitańskiego III), a więc ściśle z nimi związane.

Tematem tej książki są więc jedynie sobory zjednoczonego Kościoła, tego jeszcze niepodzielonego; nawet ten ósmy, który, choć nie został uznany przez Kościół Prawosławny, ale przecież miał miejsce w Konstantynopolu i dotyczył spraw szczególnie dotyczących Kościoła wschodniego, ale jeszcze z udziałem Kościoła zachodniego; dotyczył więc naszego wspólnego dziedzictwa omawianego wspólnie przez Wschód i Zachód.

I jeszcze jedna uwaga terminologiczna: w języku łacińskim, greckim oraz w większości języków nowożytnych istnieje tylko jedno słowo na określenie zarówno synodu, jak i soboru: gr. synodos, łac. concilium, natomiast język polski ma dwa osobne słowa – „synod” i „sobór”, która to terminologia zrodziła się w XVII wieku:

ta ruska postać słowa przyjęła się wśród zawziętej polemiki prawosławnej co do koncyliów ekumenicznych, tj. soborów w 17 wieku

– jak wyjaśnia niezawodny Aleksander Brückner w swym Słowniku etymologicznym. Stąd trudności terminologiczne – już bowiem sama nazwa stanowi interpretację teologiczną danego faktu historycznego. Stąd też, niestety, ciągłe mieszanie tych terminów, szczególnie w przekładach, których nie sprawdzają zazwyczaj fachowcy.

Pierwsze wydanie tej książki przygotowałem, mając na względzie rozpoczynający się w Polsce II Synod Plenarny otwarty przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Drugie jej wydanie składam do druku w przeddzień inauguracji przez papieża Benedykta XVI roku wiary oraz w półwiecze od otwarcia Soboru Watykańskiego II.

Historia soborów to dzieje zmagań myśli ludzkiej, która dąży do poznania i wyrażenia słowami tajemnicy Przedwiecznego i Wcielenia Jego Syna, Jezusa Chrystusa, zmagań trudnych, w których nie brakowało bolesnych błędów obnażających ludzką słabość. Ta historia pokazuje nam, jak formowała się teologia chrześcijan jeszcze niepodzielonych, jak precyzowała swoje podstawowe sformułowania, które do dziś stanowią podstawy teologii wszystkich chrześcijan: katolików, protestantów i prawosławnych, a w jakiś sposób także i naszych braci, chrześcijan Wschodu. Historia ta uczy nas głębokiej pokory wobec wiary protagonistów tej wielkiej awantury intelektualnej i ich dążenia do prawdy, ale często też napełnia bólem wobec błędów, kłótliwości, zawiści i rozłamów przez nie spowodowanych.

Oby ta historia zmagań naszych braci z pierwszych wieków mogła umocnić i pogłębić naszą wiarę, a równocześnie, wskazując ich błędy i pokazując meandry religijno-polityczne naszych braci w pierwszych wiekach, pozwoliła nam zaczerpnąć z ich doświadczeń dla uniknięcia błędów przez nich popełnionych¹.

Warszawa – Rzym, wrzesień /grudzień 2012 roku od Narodzenia Chrystusa².Rozdział I. Pytanie o własną identyczność. Najważniejszy z soborów. Jerozolima

(ok. roku 49) Rozdział I. Jerozolima

1.

W dniu Pięćdziesiątnicy po mowie św. Piotra przyjęło jego naukę dwa tysiące ludzi. Pochodzili oni z całego ówczesnego świata: od Medei i Partii, poprzez Azję Mniejszą, Egipt i Cyrenajkę aż po Rzym. A więc byli to przedstawiciele całego świata? Nie. Byli to bowiem tylko Żydzi, tyle że z wymienionych krain, którzy przybyli na to święto do Jerozolimy. Nie mniej to oni poniosą wieść o Jezusie do swoich krajów, będą rozsadnikami chrześcijaństwa na całym świecie i w nich znajdą oparcie Apostołowie, skoro wyruszą głosić na cały świat Ewangelię.

Apostołowi byli pobożnymi Żydami, przybywającymi na wielkie uroczystości do Jerozolimy, a co sobotę udawali się do synagogi, i zachowującymi Prawo Mojżeszowe; podobnie zresztą jak ich Mistrz. I to naród izraelski powołał Bóg, aby był Jego ludem, a Chrystus zwracał się, nauczając, do Żydów, chociaż nie można zapomnieć, że uzdrowił sługę setnika-poganina, a także pogankę-Syrofenicjankę, że rozmawiał z Samarytanką, a miłosiernego Samarytanina – a więc pochodzącego z narodu pogardzanego przez Żydów – dawał wszystkim za przykład miłości bliźniego. On także odrzucił szereg tabu żydowskich, jak np. czystość rytualna, a faryzeuszy – tych najpobożniejszych spośród pobożnych czcicieli Prawa Mojżeszowego, nazwał grobami pobielanymi.

Po śmierci Szczepana, kiedy w Jerozolimie wybuchło prześladowanie chrześcijan, Piotr i Jan, słysząc, że Samaria przyjęła naukę Jezusa, udali się tam, by ją utwierdzać, a Filip ochrzcił Etiopczyka, dworzanina królowej Kandaki, natomiast Piotr ochrzcił poganina, centuriona Korneliusza, z wyraźnego natchnienia i nakazu Bożego – było to jedno z wydarzeń zwrotnych młodego Kościoła. Te wszystkie wydarzenia zwiastowały radykalne zmiany; te zaś przyjdą za sprawą Pawła, dawnego Szawła.

Paweł bowiem wraz z Barnabą udali się w podróż apostolską do Azji Mniejszej, uzyskawszy zresztą błogosławieństwo od gminy antiocheńskiej. Pierwszym ich celem był Cypr, a następnie Pamfilia, Pizydia i Likaonia, miasta Ikonium i Listra, gdzie głosili Jezusa: najpierw szli do synagog, do Żydów, głosząc im dobrą nowinę, ci zaś ich przyjmowali lub nie, często wypędzali, a nawet kamienowali, choć zazwyczaj znajdowała się grupka, która przyjmowała ich naukę. Odrzuceni przez Żydów szli do pogan, którzy zazwyczaj przyjmowali ich z radością: i tak powstawała nowa rzeczywistość – gminy chrześcijan składające się z Żydów i pogan.

Gminy chrześcijańskie poza Palestyną składały się z Żydów i ewentualnie z niewielkiej grupy aspirantów – „bojących się Boga”; Samarytanie zaś byli jakoś związani z judaizmem, choć z nim skłóceni. Casus ochrzczenia centuriona Korneliusza mieszkającego w Palestynie oraz Etiopczyka można uznać za przypadki specjalne. Tu jednak powstawała zupełnie nowa jakość: gminy chrześcijańskie leżące poza granicami Palestyny i składające się z Żydów i pogan. Sprawa uczestnictwa Żydów była jasna: byli obrzezani i musieli zachowywać zasady Prawa Mojżeszowego, np. w sprawie posiłków, czystości itd. Ale jak postępować z poganami? Czy mają zostać obrzezani i zachowywać całe Prawo Mojżesza? Nam to się wydaje wszystko proste, ale dla ówczesnych ludzi była to sprawa być albo nie być. Bo przecież obrzezanie i setki dziwacznych nieraz praw żydowskich były wyśmiewane i pogardzane przez Greków i Rzymian. Przyjęcie ich przez nowo wstępujących stanowiło zbyt wielką barierę psychiczną i było z punktu widzenia psychologii niemożliwe. Był to nie tylko problem dla nawracanych pogan, ale także dla nawracających ich, a więc dla Pawła i Barnaby oraz dla innych Apostołów głoszących w ówczesnym świecie naukę Chrystusową.

A przecież Apostołowie byli pobożnymi Żydami, głęboko przywiązanymi do Tradycji, ale równocześnie równie głęboko przywiązani do nauki Chrystusa. Jakimi więc mają być chrześcijanami? I jakimi mają być poganie przez nich ochrzczeni? Żydami, a może kimś innym?

Działania Apostołów w świecie pogańskim spowodowała wrzenie w środowisku żydowskim, a chrześcijanie pochodzenia żydowskiego stawiali zarzut Piotrowi: „Poszedłeś do ludzi nieobrzezanych i jadłeś z nimi?” (Dz 11,5). I dodawali, że poganie przechodzący na chrześcijaństwo mają się nie tylko dać obrzezać, ale zobowiązać się do zachowania Prawa Mojżeszowego. Ci sami chrześcijanie pochodzenia żydowskiego ostrzegali również tych, którzy przychodzili ze świata pogańskiego: „Jeśli nie poddacie się – zgodnie z przepisami Prawa Mojżeszowego – obrzezaniu, nie będziecie zbawieni” (Dz 15,1). Jak już widzieliśmy, takie przyjęcie chrześcijaństwa nie tylko uniemożliwiała poganom przyjęcie go w takiej formie, ale odpychało także i tych, którzy już je przyjęli. Innymi słowy: przyjęcie obrzezania i wymogu zachowania całości Prawa Mojżeszowego równałoby się przekreśleniu całej dotychczasowej pracy Pawła i Barnaby, a zarazem oznaczałoby postawienie pod znakiem zapytania sensowności jakiejkolwiek działalności apostolskiej wśród pogan.

Paweł i Barnaba oraz inni ludzie dobrej woli, opierając się na fakcie nawrócenia Korneliusza przez Piotra i apologii tego nawrócenia wypowiedzianej przez niego, a także na radości ich współbraci w wierze w Antiochii, a potem także w Jerozolimie, z powodu nawrócenia pogan, postanowili tę sprawę przedstawić do rozstrzygnięcia Apostołom w Jerozolimie. Ci mieli ją rozstrzygnąć in gremio.

2.

Zebrali się więc w Jerozolimie Apostołowie i starsi. Ilu ich było i którzy z nich byli obecni, nie wiemy. Prawdopodobnie niektórzy z Apostołów przybyli do Jerozolimy ze swoich wypraw apostolskich, z gmin, które założyli (pogan czy żydów, nie wiemy). O przebiegu obrad wiadomo niewiele. Łukasz pozostawił nam opis tego pierwszego soboru (Dz 15,1–41):

Zebrali się więc Apostołowie i starsi, aby rozpatrzyć tę sprawę. Po długiej wymianie zdań przemówił do nich Piotr:

„Wiecie, bracia, że Bóg już dawno wybrał mnie spośród was, aby z moich ust poganie usłyszeli słowa Ewangelii i uwierzyli. Bóg, który zna serca, zaświadczył na ich korzyść, dając im Ducha Świętego tak samo jak nam. Nie zrobił żadnej różnicy między nami a nimi, oczyszczając przez wiarę ich serca. Dlaczego więc teraz Boga wystawiacie na próbę, wkładając na uczniów jarzmo, którego ani ojcowie nasi, ani my sami nie mieliśmy siły dźwigać. Wierzymy przecież, że będziemy zbawieni przez łaskę Pana Jezusa tak samo jak oni”.

Jak widzimy, zebranie poprowadził Piotr, który wygłosił mowę programową, która wzbudziła wielkie wrażenie, tak że po niej zapadło milczenie. Następnie Barnaba i Paweł złożyli sprawozdania z podróży apostolskiej, z cudów i znaków, które miały miejsce podczas niej. Zwróćmy uwagę na kolejność imion podaną przez Łukasza: najpierw Barnaba, człowiek dobry, pełen Ducha Świętego i wiary, powszechne lubiany i szanowany, a dopiero po nim neofita Paweł, choć, jak się łatwo można domyślić, ten ostatni był inicjatorem i motorem tej działalności apostolskiej pośród pogan.

Po nich wygłosił mowę Jakub. To bardzo ważny głos. Jakub, zwany pośród Żydów „Sprawiedliwym”, powszechnie szanowany w Jerozolimie z powodu pobożności i wierności Prawu; spędzał dnie na modlitwie w świątyni, aż od klęczenia zgrubiała mu skóra na kolanach niczym u wielbłąda, jak barwnie napisze historyk z przełomu I i II wieku Hegezyp. Jest więc on ostatnim człowiekiem, który mógłby głosić libertynizm. A jednak mówi:

Posłuchajcie mnie, bracia! Szymon opowiedział, jak Bóg raczył wybrać sobie lud spośród pogan. Zgadzają się z tym słowa Proroków, bo napisano:

„Potem powrócę i odbuduję przybytek Dawida, który znajduje się w upadku. Odbuduję jego ruiny i wzniosę go, aby pozostali ludzie szukali Pana i wszystkie narody, nad którymi wzywane jest imię moje – mówi Pan, który to sprawia. To są odwieczne wyroki”.

Dlatego ja sądzę, że nie należy nakładać ciężarów na pogan, nawracających się do Boga, lecz napisać im, aby się wstrzymali od pokarmów ofiarowanych bożkom, od nierządu, od tego, co uduszone, i od krwi. Z dawien dawna bowiem w każdym mieście są ludzie, którzy co szabat czytają Mojżesza i wykładają go w synagogach.

Jakub cytuje tu proroka Amosa i odwołuje się do uniwersalizmu, tak często spotykanego w pismach proroków, np. u Izajasza, a pośrednio przypomina, że dla chrześcijan – i tych z Żydów, i tych z pogan – księgą normatywną pozostaje Stary Testament.

Apostołowie więc, wsparci mowami Piotra i Jakuba, wysyłają do Antiochii, gdzie zrodziły się szczególne wątpliwości, list zawierający ich dekret, sformułowany w formie uroczystej:

Apostołowie i starsi bracia przesyłają pozdrowienie braciom pogańskiego pochodzenia w Antiochii, w Syrii i w Cylicji.

Ponieważ dowiedzieliśmy się, że niektórzy bez naszego upoważnienia wyszli od nas i zaniepokoili was naukami, siejąc zamęt w waszych duszach, postanowiliśmy jednomyślnie wybrać mężów i wysłać razem z naszymi drogimi: Barnabą i Pawłem, którzy dla imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa poświęcili swe życie. Wysyłamy więc Judeę i Sylasa, którzy powtórzą wam ustnie to samo.

Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, nie nakładać na was żadnego ciężaru oprócz tego, co konieczne. Powstrzymajcie się od ofiar składanych bożkom, od krwi, od tego, co uduszone, i od nierządu. Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. Bywajcie zdrowi!

Tekst niesłychanie ważny. Po pierwsze: Apostołowie są świadomi, że są narzędziem Ducha Świętego (ten fragment pogrubiliśmy) co jest podstawą wszystkich przyszłych soborów – świadomość szczególnego natchnienia ich uczestników. Po drugie: chrześcijanie z pogan nie są zobowiązani do wypełniania Prawa Mojżeszowego, z jednym zastrzeżeniem, że „dobrze uczynią”, jeśli będą zachowywali dwie praktyki – a więc nawet to nie jest stwierdzone kategorycznie!

Problem został rozwiązany definitywnie i kolektywnie przez biskupów-apostołów, przełożonych Kościołów, zgromadzonych pod przewodnictwem Piotra i z natchnienia Ducha Świętego, zadekretowany pismem obowiązującym w całym ówczesnym chrześcijaństwie (czyli w kilkunastu gminach!). Mamy więc wszystkie cechy soboru, jak to podkreśla wybitny znawca idei soborowej I.H. Sieben.

3.

Sobór się zakończył, problem został teoretycznie rozwiązany, ale podobnie jak ze wszystkimi soborami bywało, z jego przyjęciem było gorzej. Otóż z jednej strony wywołał on entuzjazm, ale z drugiej strony opór tzw. judeochrześcijan. Oliwy do ognia dolał sam Piotr, kiedy udał się do Antiochii: najpierw zastosował się do dekretu, następnie jednak zaczął mięknąć i w końcu oddalił się od chrześcijan pochodzących z pogan i zaczął wraz z judeochrześcijanami w pełni przestrzegać Prawa. To spowodowało natychmiastową reakcję Pawła, który ją barwnie opisał w swym Liście do Galatów:

Gdy następnie Kefas przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę. Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich: „Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?” (Ga 2,11–14).

Dodajmy na marginesie, że na podstawie tego fragmentu stworzono całą teorię o walce św. Piotra ze św. Pawłem na wzór naszych wojen partyjnych!

Ale sprawa się tu nie zakończyła. Grupy chrześcijan pochodzenia żydowskiego – judeochrześcijan, trwały i rozwijały się do III, a może i do późniejszych wieków, i wywarły wielki wpływ na dalszy rozwój chrześcijaństwa, ponieważ w literaturze patrystycznej znajdujemy liczne ślady judeochrześcijańskie. Odkrycie i rozwinięcie tego elementu judeochrześcijańskiego w historii literatury chrześcijańskiej jest jednym z wielkich osiągnięć teologów, takich jak Georg Strecker czy Jean Daniélou, oraz archeologów z Fanciszkańskiej Szkoły Biblijnej w Jerozolimie jak ojcowie Bellarmino Bagatti czy Emmanuele Testa.

Niestety stosunki między judeochrześcijanami i hellenochrześcijanami się pogarszały, aż doprowadziły do zaginięcia grup judeochrześcijańskich. A szkoda, bo być może inaczej potoczyłyby się stosunki żydowsko-chrześcijańskie. A jak wiele może zaczerpnąć chrześcijanin z judaizmu, pokazuje twórczość pisarza żyda-chrześcijanina Romana Brandstaettera.

Jakkolwiek jednak historia się rozwinęła, sobór ten był najważniejszy ze wszystkich soborów Kościoła i miał największe znaczenie, ponieważ określił identyczność chrześcijaństwa. Tak, pochodzi od Żydów: przynależność do Chrystusa to przynależność do pokolenia Abrahama, które korzysta ze skarbów Starego Testamentu. I rys uniwersalizmu nauki Chrystusowej nie jest bynajmniej wymysłem chrześcijaństwa, ale tylko rozwinięciem nauki starotestamentalnych proroków. Ale chrześcijaństwo idzie swoją drogą, drogą Chrystusa, po dawnej ścieżce Abrahama i Mojżesza. Sobór zniósł podziały i mury wrogości: Nie masz chrześcijanina ani Greka, niewolnika i wolnego, wszyscy są zjednoczeni w Jezusie Chrystusie.

4.

Jest rzeczą zdumiewającą, że ten pierwszy i najważniejszy sobór Kościoła nie był wliczony do soborów Kościoła. Wprawdzie J.B. Mansi w swojej monumentalnej publikacji aktów soborów i synodów wylicza cztery synody opisane w Dziejach: powołanie Macieja, wybór siedmiu diakonów, nasz tekst i spotkanie Pawła z Apostołami w Jerozolimie. Ale ktokolwiek czytał Dzieje Apostolskie, wie, jak wielka jest różnica między tymi trzema tekstami a naszym. I czy w ogóle można tamte nazwać nawet synodami? Chyba raczej nie, a tylko pełnieniem kolegialnym swej funkcji apostolskiej. I co więcej: w dokumentach soborowych nie znajdujemy aluzji do tego soboru, z wyjątkiem powołania się na niego Soboru Konstantynopolitańskiego II z 553 roku. Podobnie zresztą jest z synodami pierwszych pięciu wieków. Jak to się stało, wyjaśnić nie potrafimy.

Aby znowu dojść do tego samego, co wyraził Sobór Jerozolimski około roku 49 i co opowiedziały nam Dzieje Apostolskie o tym soborze, trzeba było aż trzech wieków.Rozdział II . Kościół przedsoborowy

1.

Przymiotnik „przedsoborowy” jest używany obecnie zazwyczaj w znaczeniu „przed Soborem Watykańskim II”. Otóż w naszym wypadku chodzi o coś zupełnie innego, o inną „przedsoborowość”. Wiemy bowiem, że – pomijając Sobór Jerozolimski, o którym była mowa w poprzednim rozdziale – pierwszy sobór powszechny został zwołany do Nicei w 325 roku, a po nim zwołano szereg innych, z których ostatni był Sobór Watykański II. Osiem z nich miało miejsce w Kościele niepodzielonym na Wschodzie, pozostałe – na Zachodzie, w Kościele łacińskim. Zatem od Soboru Nicejskiego możemy mówić o Kościele soborowym, to jest takim, w którym raz na pewien czas są zwoływane sobory, które odgrywały bardzo ważną rolę w jego życiu. Ale co było przedtem? Jak doszło do zwołania tego pierwszego soboru? I nie chodzi nam tu o bezpośrednie powody jego zwołania, ale o to, jak doszło do tego Kościoła soborowego; czy była to nowość IV wieku, czy też jest to wynik pewnego procesu rozwoju pojęcia i rozumienia Kościoła? Jest to sprawa o tyle ważna, że często słyszymy dwa przeciwstawne sobie pojęcia: Kościoła przedkonstantyńskiego, czyli przedsoborowego, i pokonstantyńskiego, czyli posoborowego. U podstaw tych pytań leży jedno, bardziej ogólne: czy rozwój Kościoła polega na wolnym dojrzewaniu świadomości i ciągłym rozwoju swojej nauki, praktyk i instytucji, czy też, jak chcą niektórzy, jest on instytucją statyczną, która zatrzymała się na pierwszych ośmiu soborach (lub na siedmiu), by potem pozostać przy statycznym korzystaniu z uprzednio zdobytych ustaleń.

Bardzo często przerzucamy obraz Kościoła znanego z naszego doświadczenia codziennego na Kościół starożytny, z czego oczywiście wynikają wielkie nieporozumienia. Nic nie jest bardziej błędne! Kościół trzech pierwszych wieków to najpierw dziesiątki, potem setki, a później tysiące Kościołów lokalnych, rozrzuconych od Słupów Herkulesa (Gibraltaru), aż po rzekę Tygrys i Eufrat, od małych wspólnot między Renem a Mozelą aż po wielkie i prężne Kościoły Egiptu czy Kartaginy, od ubogich wspólnot wiejskich do prężnych i bogatych Kościołów Rzymu, Aleksandrii czy Antiochii. Rządzą nimi biskupi, na których nałożyli ręce biskupi sąsiednich gmin – z organizujących się stopniowo metropolii – udzielając im nie tylko sakramentu, ale także potwierdzając ich wybór. Otaczają ich kapłani i diakoni, a następnie, w miarę rozwoju organizacji Kościoła, akolici, egzorcyści i inni duchowni niższych stopni. Św. Ignacy Antiocheński (przełom I/II w.) napisze, że biskup zajmuje w Kościele miejsce Chrystusa. On to sprawuje liturgię, najpierw w niedzielę, a później także w inne dni tygodnia. Na niej gromadzi się cała gmina: uczestniczy we wspólnej modlitwie, słucha słowa Bożego. W czasie liturgii zbiera się składkę: wierni dzielą się swoimi dobrami w trosce o innych członków swojej gminy, lecz również i innych, biedniejszych gmin, które potrzebują pomocy; bogata Kartagina wspiera biedne gminy dotknięte zarazą i najazdami barbarzyńców. Msza łączy ich nie tylko z Chrystusem, ale również i między sobą, i to nie tylko w obrębie jednej wspólnoty, także z wiernymi innych, często nawet bardzo odległych wspólnot. Gminy jednoczy także kult męczenników, przy których grobach wierni gromadzili się w rocznicę ich narodzenia dla nieba, czyli śmierci; w wypadku sławniejszych męczenników poszczególne gminy dzielą się wiadomościami o nich, przesyłając innym, często odległym nawet gminom, relacje o ich bohaterskiej śmierci. W czasie liturgii czyta się księgi święte: Stary Testament, ale także na równi z nim pamiętniki Apostołów, czyli Ewangelie, i Listy Pawła, które wierni, podobnie jak Eucharystię przyniesioną z kościoła, przechowują również w swoich domach.

Co jednoczy wiernych jednej gminy? I co łączy te wszystkie lokalne gminy, odległe nieraz bardzo od siebie i rozrzucone po całym ówczesnym świecie, nawet poza granicami Imperium Romanum? Przyczyny tego zjednoczenia są zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne.

U podstaw tej wspólnoty stoi świadomość łączności ze wspólnotą Apostołów, wspólna wiara i sakramenty.

Czytając Nowy Testament, zauważamy bardzo silne podkreślanie kolegialności Apostołów i jedności tego kolegium, pod przewodem tego, którego Ewangelista przy wyliczaniu imion Apostołów nazywa protos – „pierwszy” (Mt 10,2), czyli św. Piotra: podkreśla to Chrystus, a świadomi są tego również i Apostołowie po śmierci i zmartwychwstaniu Mistrza. Wiedząc, że Kościół został zbudowany na skale – Piotrze, ale i na kolegium Apostołów, podejmują oni ważniejsze decyzje wspólnie: wybór Macieja po śmierci Judasza, wysłanie na misję Barnaby i Pawła, i wreszcie te podjęte na Soborze Jerozolimskim. Są oni świadomi, że to im Chrystus powierzył depozyt wiary, którego mają strzec, przekazywać innym i autorytatywnie wyjaśniać. Wiedzą oni w końcu, że są obdarzeni autorytetem nadanym im przez Chrystusa. Tę świadomość przejmują ich następcy – biskupi, nawet oddaleni od siebie, zachowują świadomość tej apostolskiej jedności.

Świadomość wspólnej wiary jest wyrażona w tzw. Regule Wiary czy – jak ją nazwie św. Ireneusz (†202) – Regule Prawdy. To pojęcie jest bardzo trudne do ścisłego określenia: chodzi tu bowiem o podstawowe prawdy wiary przejęte z tradycji, ale równocześnie najważniejsze zwyczaje liturgiczne oraz sposób ich interpretowania. Reguła Wiary była przekazywana sobie przez gminy i pilnie strzeżona przez biskupów lokalnych w myśl słów Pawłowych: „Strzeż depozytu” (1 Tm 6,20). Ta wiara opiera się na Piśmie Świętym, którego zrąb krystalizuje się już w połowie drugiego wieku, jako reakcja na naukę Marcjona, który odrzucił w ogóle Stary Testament, a z Nowego wybrał tylko to, co było zgodne z jego założeniami teologicznymi. Ta postawa wybitnego teologa-gnostyka zmusiła Kościół do refleksji nad problemem swoich świętych ksiąg.

Wyrazem zarówno lokalnej, jak i powszechnej wspólnoty Kościoła są sakramenty, szczególnie Chrzest i Eucharystia. Symbolem tej jedności jest chleb eucharystyczny, zrobiony z tysięcy ziarenek zmielonych i złączonych w jeden chleb, i eucharystyczne wino zrobione z tysięcy owoców.

Jak ten chleb łamany, rozrzucony po górach został w jedno zebrany, tak niech Kościół Twój aż po najdalsze krańce ziemi zbierze się w jednym Królestwie Twoim³,

modlili się chrześcijanie na przełomie I i II wieku w jakiejś nieznanej bliżej gminie, prawdopodobnie w Syrii.

2.

Ta wewnętrzna jedność stanowiła podstawę jedności Kościoła, której zewnętrzne przejawy były wielorakie. Typowym jej przykładem była obfita korespondencja pomiędzy gminami, której szczątki zaledwie nam się ostały. Gminy wysyłały sobie więc opisy męczeństwa swoich sławnych męczenników, kierowały listy z podziękowaniami, ostrzeżeniami przed herezjami, z upomnieniami, jak np. sławny list biskupa Rzymu, św. Klemensa, do mieszkańców Koryntu. Jednym słowem gminy żyły życiem innych gmin chrześcijańskich. Istnieje ponadto bardzo silna solidarność względem braci w wierze, gdziekolwiek oni się pojawią, co widać z listów św. Ignacego Antiocheńskiego, wiedzionego w kajdanach do Rzymu poprzez gminy małoazjatyckie – wszędzie, gdzie się tylko pojawił, otaczała go miłość i pomoc, wychodziły nawet delegacje gmin z biskupami na jego spotkanie. Z tej solidarności gmin dworuje sobie wielki kpiarz II wieku, poganin, Lukian z Samosaty.

Tak wygląda sytuacja do drugiej połowy II wieku, kiedy pojawiają się fakty zupełnie nowe. Wobec jawnie niechrześcijańskiej postawy gnostyków czy Marcjona wystarczała Reguła Wiary. Ale pojawiają się wewnątrz Kościoła nowe zjawiska typu dogmatycznego i dyscyplinarnego, wobec których już nie wystarczała Reguła Wiary, a trzeba było zająć jasne stanowisko. Był to najpierw montanizm i kwestia święcenia Wielkanocy, a później, w III wieku, i inne problemy: sprawa tzw. upadłych (łac. lapsi) w czasie prześladowań, ważności chrztu udzielanego przez heretyków, a w chrystologii błędy Pawła, biskupa Samosaty, itd.

Około 170 roku pojawia się we Frygii prorok Montanus. Głosi on surową ascezę, odrzuca powtórne małżeństwo oraz głosi nadejście tysiącletniego królestwa. I on, i jego zwolennicy uważają się za chrześcijan i przyjmują Regułę Wiary. Ale głosi on równocześnie autorytatywnie własne objawienia – przez niego ma bowiem przemawiać sam Duch lub sam Chrystus – co oczywiście podważa autorytet Pisma Świętego i biskupów. Biskupi Azji Mniejszej widzą poważne zagrożenie, zbierają się więc, aby wspólnie rozważyć problem i wspólnie podjąć środki zaradcze, podobnie jak to czynili Apostołowie, gdy trzeba było rozwiązać trudne problemy Kościoła na Soborze Jerozolimskim. Czy wzorem tych spotkań był żydowski sanhedryn czy rzymski senat? Wątpię, choć takie błyskotliwe stwierdzenia pojawiają się nieraz w nauce. A może po prostu pierwszy sobór, ten w Jerozolimie, do którego jednak, jak się zdaje, bardzo rzadko nawiązują – jakby o nim zapomnieli.

Tych spotkań w sprawie montanizmu było kilka. Nie znamy bliższych szczegółów, ale mają one historyczne znaczenie dla Kościoła: w odległych od siebie gminach rodzi się świadomość konieczności wspólnego rozważenia i rozwiązywania trudnych problemów wiary i dyscypliny kościelnej, a także wspólnego podjęcia środków zaradczych.

Jeżeli wewnętrzna potrzeba Kościoła podjęcia wspólnych środków przeciw montanizmowi spowodowała zwołanie pierwszych synodów w Azji Mniejszej, to następna inicjatywa pochodzi od biskupa Rzymu i dotyczy problemu świętowania Wielkanocy. Była to sprawa ważna, ponieważ dotyczyła najważniejszego święta chrześcijańskiego. W Rzymie i w większości gmin chrześcijańskich obchodzono Wielkanoc w niedzielę po 14 Nisan (data śmierci Chrystusa wedle kalendarza żydowskiego), jako radosne święto zmartwychwstania Chrystusa, które wprawdzie poprzedzały dni pokuty – pamiątka męki Chrystusa, ale ten element pokutny nie był zbyt silnie akcentowany. Inaczej było w Azji Mniejszej – tu obchodzono Wielkanoc w dniu 14 Nisan jako dzień śmierci Chrystusa, zbyt mało jednak podkreślając z kolei Jego zmartwychwstanie. Te różnice powodowały konflikty, a jednocześnie drwiny ze strony pogan, szczególnie zaś w Rzymie, gdzie obok siebie żyły różne wspólnoty chrześcijańskie pochodzące z różnych części cesarstwa, w których obchodzono Wielkanoc to w jednym terminie, to w drugim, jako że w stolicy żyło wielu Greków pochodzenia małoazjatyckiego, wiernych swoim tradycjom, które, jak wierzyli, pochodziły od św. Jana Apostoła. Obok tego problemu istniało jeszcze niebezpieczeństwo infiltracji Żydów, którzy swoją Paschę obchodzili 14 Nisan. Ten problem obchodzenia Paschy był już od dawna dyskutowany, ale wobec niemożności znalezienia jakiegokolwiek rozwiązania papież Wiktor zwrócił się do wszystkich Kościołów o rozpatrzenie tej sprawy i sam zwołał synod do Rzymu. Tak więc około 190 roku przechodzi przez Wschód chrześcijański fala synodów: w Efezie, Poncie, Palestynie, nawet w Osroene nad Tygrysem. Całe ówczesne chrześcijaństwo przyjęło ten sposób rozpatrzenia sprawy, który zaproponował Rzym, i co więcej, wszystkie synody wysyłają do Rzymu swe decyzje, które niestety zaginęły. Dla nas nie jest ważne, że sprawa ta nie została ostatecznie załatwiona i zostanie podjęta znowu przez Sobór Nicejski, interesuje nas natomiast sposób synodalnego rozwiązania ważnego problemu, przyjęty przez Kościoły Wschodu i Zachodu oraz papieża Wiktora, inicjatora tej konsultacji. Zwraca też uwagę fakt komunikowania decyzji Rzymowi.

Wiek III jest wiekiem synodów. Za zjawisko już normalne uważa je Afrykańczyk Tertulian (przełom II/III w.); na nich – jak twierdzi – altiora quaeque in commune tractantur (ważniejsze sprawy rozważa się wspólnie)⁴. Pół wieku później Firmilian z Kapadocji pisze do św. Cypriana (†258), iż uważa się za konieczne, że

corocznie jako starsi i przełożeni się zbieramy, aby zarządzić, co naszej trosce jest powierzone⁵.

Służą one do rozpatrywania problemów zarówno doktrynalnych, jak i dyscyplinarnych. Zrodzone w II wieku poczucie wspólnoty różnych ośrodków w rozwiązywaniu ogólnych problemów zacieśnia więzy całego Kościoła. Wielkie problemy III wieku to bolesna sprawa upadłych w czasie prześladowań oraz problem stosunku do nich Kościoła oraz wiążący się z nimi rygoryzm etyczny Nowacjana. Ze spraw doktrynalnych wysuwają się na pierwszy plan dwa problemy: chrystologii biskupa Antiochii, Pawła z Samosaty, który głosił, że Chrystus jest tylko zwykłym człowiekiem, oraz ważności chrztu udzielanego przez heretyków (biskup Rzymu Stefan twierdził, że chrzest ten jest ważny, natomiast biskup Kartaginy, Cyprian – że jest on nieważny); ta ostatnia kwestia spowodowała bolesne rozdarcie między Kartaginą a Rzymem, niezakończone jednak schizmą, gdyż obaj protagoniści sporu zginęli śmiercią męczeńską. Mamy wiadomości o synodach zarówno na Wschodzie – w Antiochii, w Azji Mniejszej, i na Zachodzie – w Rzymie, w Kartaginie. Synodom towarzyszy obfita korespondencja między biskupami. Jej przykładem jest zbiór listów św. Cypriana (†258) czy liczne fragmenty innych listów przechowane w nieocenionej Historii kościelnej Euzebiusza z Cezarei (†339)⁶.

Warto zwrócić uwagę na synod w Antiochii z 268 roku, który potępił Pawła z Samosaty⁷. Zjechali się nań biskupi z różnych prowincji kościelnych Wschodu w liczbie około stu. Są oni świadomi, że ich decyzje przekraczają ramy jednej prowincji: kierują więc również listy do nieobecnych biskupów Rzymu i Antiochii oraz biskupów na całej ziemi. Budzi się świadomość, że uczestnicy synodu, zgromadzeni w Duchu Świętym, orzekają w sprawach mających znaczenie dla całego chrześcijaństwa. Synod, który potępił Pawła, poprzednika Ariusza, stał się modelem dla soboru nicejskiego, który potępił samego Ariusza.

Początek IV wieku przynosi novum. Jeszcze synod w Elwirze około roku 300 zwołany dla zreorganizowania Kościoła na Półwyspie Iberyjskim, prawdopodobnie już po straszliwym prześladowaniu Dioklecjana – a czyni to w sposób bardzo radykalny – nawiązuje do synodów III wieku. Ale gdy w Afryce wybucha sprawa donatystów i synod rzymski w 313 roku, zwołany przy współudziale cesarza Konstantyna, nie rozwiązuje bynajmniej problemu i nie przynosi pokoju w rozdzieranej walkami religijnymi Afryce, cesarz sam zwołuje synod do Arles w Galii, w 314 roku, na który zaprasza papieża, który nań nie przybył jednak osobiście, a jedynie wysłał swoich delegatów. Mamy kolejny krok ku Nicei – zgromadzenia biskupów zwołanego przez cesarza, na którym papież jest obecny tylko poprzez swoich delegatów. Osoba biskupa Kordoby Hozjusza, przyjaciela i doradcy cesarza Konstantyna oraz prawdopodobnie inicjatora Soboru Nicejskiego i przewodniczącego synodu w Elwirze, łączy epokę synodów i soborów, która rozpocznie się w Nicei.

Synody więc, które pojawiły się w drugiej połowie II wieku, w III i na początku IV wieku stają się stałym elementem życia Kościoła.

3.

Spróbujmy wyciągnąć wnioski z tej wyliczanki faktów.

Synody jako instytucja życia kościelnego pojawiają się w drugiej połowie wieku drugiego i szybko stają się stałym elementem życia Kościoła niezależnie od Soboru Jerozolimskiego, a więc trudno twierdzić, że należą do instytucji odziedziczonych po epoce apostolskiej i tym bardziej chyba trudno jest mówić, że są one instytucją pochodzenia Bożego.

Pozostaje jednak problem Soboru Jerozolimskiego (Dz 15,1-29), omówionego w pierwszym rozdziale. Nie figuruje on na żadnych listach soborów powszechnych. A jednak ma wszystkie cechy soboru: Apostołowie, przywódcy Kościoła i przywódcy gmin już przez siebie założonych, a więc prawdziwi biskupi zebrali się pod przewodem Piotra w sprawie rozwiązania najtrudniejszego kryzysu epoki apostolskiej: podjęcia lub niepodjęcia misji pośród pogan i warunków ich przyjęcia lub nieprzyjęcia do Kościoła, a więc nie jakiegoś partykularnego problemu. Decyzję podejmują wspólnie świadomi swojej szczególnej roli: Postanowiliśmy zaś – my i Duch Święty (Dz 15,28); te słowa będą podstawą teologii soborowej, do której jednak, co nas dziwi, nie nawiązują ojcowie następnych soborów. Wprawdzie nie jest to sobór w naszym tego słowa rozumieniu, ale chyba ma rację wielki badacz idei soborowej J.H. Sieben, że nie mamy tu do czynienia tylko z jakimś poprzednikiem soborów, ale z pierwszym prawdziwym soborem. Pozostaje jednak zagadką, dlaczego późniejsi biskupi nie wzięli wzoru z tego soboru, dlaczego musieli dochodzić do idei synodu/soboru długimi poszukiwaniami, które trwały trzy wielki. Nie wiemy.

Tak rodzi się zinstytucjonalizowana forma kolegialnej roli Apostołów i ich następców – biskupów, w formie synodalnej, która pojawi się po powstaniu Reguły Wiary i zrębu, przynajmniej, kanonu Pisma Świętego. I chyba warto dodać, że te teologiczne elementy trafiły na odpowiedni moment w Cesarstwie Rzymskim, w którym różnego rodzaju zgromadzenia odgrywały ogromną rolę społeczną, choć jak się wydaje, ich przykład nie był bynajmniej czynnikiem decydującym o kształcie tych synodów, zwłaszcza w społeczeństwie zbudowanym na pojęciach żydowskich jak różnego rodzaju rady, np. sanhedryn.

W tym też czasie ewoluuje pojęcie biskupa i jego urzędu. Święty Ignacy Antiocheński na przełomie I i II wieku uważa, że biskup w gminie zajmuje miejsce Chrystusa. Święty Ireneusz (†202) i św. Hipolit Rzymski (†236) podkreślają ponadto, że jest on następcą Apostołów i jako taki podejmuje decyzje. Rodzący się tym mniej więcej czasie ruch synodalny wynika więc nie tylko z konieczności wspólnego omówienia pewnych problemów, ale i ze świadomości związku, co więcej – jedności zachodzącej pomiędzy następcami Apostołów, podobnej do tej, jaka panowała wśród Apostołów. Stąd też odpowiedzialności biskupa nie ograniczają się li tylko do jego gminy, ale rozciągają się i na inne Kościoły, za które jest on również odpowiedzialny. I dlatego też starano się o jak najliczniejsze i jak najbardziej reprezentatywne obsadzanie synodów; biskupi nieobecni wysyłali na nie swoich reprezentantów, czasami kapłanów albo nawet duchownych niższego szczebla, a liczbę obecnych biskupów powiększano, przesyłając nieobecnym akta synodalne do podpisu lub zaopatrując się w delegację biskupów, którzy na synod przybyć nie mogli; podkreślając równocześnie tym bardziej jednomyślność, im bardziej sprawa dotyczyła ważnych problemów.

W tej sytuacji postawiono pytanie, jaka jest moc obowiązująca orzeczeń synodu. Biskupi czują się niewątpliwie jakoś związani orzeczeniami synodów, szczególnie tych dawniejszych, stąd też doznają bolesnego rozdarcia, gdy muszą postępować przeciw tym ustaleniom, co widać dobitnie we wspomnianym już sporze biskupów Rzymu i Kartaginy w sprawie ważności chrztu heretyków.

Wśród biskupów coraz dobitniej uwydatnia się rola biskupa Rzymu: widać ją w autorytatywnych, na swój sposób, interwencjach biskupa Klemensa w sprawy Koryntu, biskupa Wiktora w sprawę świętowania Wielkanocy, biskupa Stefana w sprawę chrztu heretyków; widać to nawet w listach gorącego zwolennika kolegialności biskupów, jakim jest święty Cyprian. Oceniając teologicznie ten fakt, trzeba zachować dużą ostrożność: zarówno jego niedocenianie, jak i przecenianie jest tu poważnym błędem.

Od początki IV wieku pojawiają się już wszystkie elementy potrzebne do zwołania synodu powszechnego zwanego po polsku soborem: świadomość biskupów i kolegium apostolskiego, zwyczaj kolektywnego podejmowania decyzji, znaczenie decyzji synodów dla całego Kościoła. Synod biskupów jednej prowincji czy kilku sąsiadujących prowincji przeradza się w synod ponadprowincjonalny, taki jak ów antiocheński z 268 roku, będący już synodem całego chrześcijańskiego Wschodu, wykazujący poczucie swojej powszechności. W początku IV wieku istnieje więc już świadomość teologiczna pozwalająca na zwołanie powszechnego synodu, niesprzyjające jednak warunki, w jakich znajduje się Kościół, a więc prześladowanie za Dioklecjana i za jego następców, nie pozwalają na zgromadzenie się biskupów. Wybuch sporu ariańskiego, która to herezja dotykała istotnego dla chrześcijaństwa problemu – bóstwa Jezusa Chrystusa i dogmatu Trójcy – oraz dojście do władzy Konstantyna Wielkiego, który stał już na pozycjach chrześcijańskich, umożliwiły zwołanie soboru. Synody w Antiochii i Arles stanowią wzór dla Soboru Nicejskiego, a przez niego dla wszystkich ośmiu (lub dla prawosławia – siedmiu) wielkich soborów Kościoła starożytnego.

To, co zostało powiedziane, pokazuje, jak rośnie w Kościele świadomość własnej identyczności, jak Kościół coraz dokładniej rozumie naukę zostawioną mu przez Jezusa. Idea soborowa wspólnego załatwiania najważniejszych spraw w Kościele znajduje swój wyraz w coraz dokładniej zarysowującej się idei synodu, która doskonali się w ciągu dwóch wieków, poprzez refleksję nad strukturą Kościoła, urzędu biskupiego, zgromadzenia apostolskiego. Jest to więc refleksja typu teologicznego. Warunki polityczne: dojście do władzy Konstantyna Wielkiego, przyjęcie przezeń chrześcijaństwa i jego interwencje soborowe, stanowią niewątpliwie ważny, choć drugorzędny element.Przypisy

1 Spis używanych skrótów podajemy na końcu tomu, przy bibliografii.

2 Niestety, z powodu dziwnych zawirowań wydawniczych, których nie ma sensu tu omawiać, nie z mojej winy książka ta poszła do druku dopiero w grudniu 2015 roku.

3 Didache 9,3.

4 De ieiunio 13,6.

5 List 75,4.

6 Teksty synodów pierwszych czterech wieków, por. Dokumenty synodów od 50 do 381 roku, opr. A. Baron i H. Pietras SJ, Kraków 2006 (SCL 1).

7 Tamże, s. 43–48.

8 Zob. s. 215–237.

9 Prz 8,12.

10 Zob. s. 225.

11 Zob. s. 226–237.

12 Por. cz. II, s. 215.

13 Z tłum. francuskiego w: I. Ortiz de Urbina, Nicée et Constantnople, Paris 1963, 259 (wg. wydania Pitry).

14 Zob. s. 216–224.

15 Opis śmierci Ariusza, zob. s. 235–237.

16 Dialog z Lucyferami 19,

17 Sokrates, HE 1,9.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: