Polubić poniedziałki, czyli bliżej siebie nie tylko w weekendy - Niewęgłowski Michał - ebook + audiobook

Polubić poniedziałki, czyli bliżej siebie nie tylko w weekendy ebook i audiobook

Niewęgłowski Michał

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Prawie każdy z nas miał doświadczenie zderzenia z codziennością po powrocie z klasycznego urlopu, warsztatu medytacyjnego czy wyjazdu poza miasto.

Już sam moment, kiedy pomyśleliśmy o powrocie do domu, mętliku spraw i przedsięwzięć do załatwienia, nierzadko wywoływał w nas opór. Kontrast między samopoczuciem na wyjazdach a codziennością wydawał się nie do zniesienia.

Skąd ten kontrast?

Podczas urlopu czy wyjazdowego kursu medytacji znikają codzienne zobowiązania, nie wstajemy do pracy, zazwyczaj zbliżamy się do przyrody i przyjaciół. Łatwiej wtedy o dobre samopoczucie, o luz, o uważność, złapanie własnego rytmu slow i wyciszenie umysłu.

Ale kontrast między urlopem a codziennością wynika w dużej mierze z zupełnie innej rzeczy – z tego, że na co dzień nie żyjemy w zgodzie ze sobą.

Gdybyśmy wiedli przyjazne sobie, wspierające życie, w zgodzie z naturalnymi potrzebami, bez uwikłań, napięcia i z klarownością, czego tak naprawdę chcemy, to wyjazd na surfing czy na wakacje byłby przywilejem, nie koniecznością. Bo skoro lubię swoje życie, swoją codzienność, lubię też poniedziałki po powrocie.

To książka o autentycznym lubieniu poniedziałków poprzez poznanie i polubienie siebie. Poprzez przytulenie własnej prawdziwości. Poprzez usłyszenie siebie pośród zgiełku i tempa współczesnego świata. Bez względu na to, czy szukamy tylko sposobów na redukcję stresu i patentu na pozbycie się bezsenności, czy czujemy potrzebę głębszego wglądu w siebie.

To także książka o tym, jak poznając siebie, można się trwale zmanipulować.

I o tym, jak tego uniknąć.

Michał Niewęgłowski

Nauczyciel medytacji i oddechu z 20-letnim doświadczeniem, współtwórca pierwszej polskiej aplikacji medytacyjnej Intu, inicjator i organizator festiwalu Kazimiernikejszyn, autor bloga Medyteusz (na fb) oraz cyklu video Mówca Demotywacyjny, twórca autorskich warsztatów jak Restfulness: pełnowartościowy odpoczynek czy Intu: Offdays, nauczyciel programów YES+ i YES. Warsztaty prowadzi w Polsce i Europie, od warsztatów otwartych, przez korporacjach, po więzienia i poprawczaki, gdzie działa jako wolontariusz. Ukończył zdrowie publiczne na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. Ceni sobie naturalność, konkret i humor. Lubi zarówno ciszę przetkaną letnim graniem świerszczy, jak i ognistość festiwalowej zabawy. Tata dwóch przecórek.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 182

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 5 godz. 43 min

Lektor: Michal Nieweglowski
Oceny
4,0 (111 ocen)
51
26
21
9
4
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
bigagus

Nie oderwiesz się od lektury

Dobrze się czyta.I chyba dobrze by było co jakiś czaa do przemyśleń autora powracać..
10
zamonia

Całkiem niezła

Książka napisana bardzo przystępnym językiem, z poczuciem humoru oraz wyczuwalnym dystansem i luzem niezbędnym do życia. Z jednej strony nic nowego, z drugiej wszystko wiemy ale w życie nie wdrażamy. Autor oczywiście nic nie narzuca i do niczego nie zmusza, ale podaje w prosty i zrozumiały sposób jak każdy może "polubić poniedziałki".
00
dziorka

Nie oderwiesz się od lektury

Książka zawiera bardzo szczegółowy opis wraz z argumentacją co warto robić, aby żyć szczęśliwie. Głównie opiera się to na nauce wdzięczności za to co już mamy oraz regularnemu odpoczynkowi - w tym podczas medytacji. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, z czego skorzysta. Dla mnie na pewno do przemyślenia kwestia tego, że na urlopie nie da się odpocząć "na zapas" oraz żeby zwolnić chociaż chwilę w ciągu dnia i podziwiać przyrodę. Dużym plusem śmieszne historie pod koniec książki.
00
sebcio66

Nie oderwiesz się od lektury

rewelacyjna i bardzo obiektywna książka, uświadomiła mi wiele rzeczy i przypomniała te o których niestety zapomniałem, polecam osobom chcącym pracować nad sobą nie tylko w poniedziałki :)
00
2Michalfotogeneracja

Całkiem niezła

Książka trochę taki podręcznik. Dla mnie osobiście nic porywającego, przesłuchałem i zabieram się za następną książkę.
00

Popularność




Tytuł oryginału: Polubić poniedziałki, czyli bliżej siebie nie tylko w weekendy
© Michał Niewęgłowski, 2021 © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zwierciadło sp. z o.o., Warszawa 2021
Redakcja i korekta: Joanna Wysłowska
Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN®
Skład i łamanie: Bogna Sosnowska/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN®
Redaktor inicjująca: Blanka Wośkowiak
Dyrektor produkcji: Robert Jeżewski
Wydawnictwo nie ponosi żadnej odpowiedzialności wobec osób lub podmiotów za jakiekolwiek ewentualne szkody wynikłe bezpośrednio lub pośrednio z wykorzystania, zastosowania lub interpretacji informacji zawartych w książce.
Wydanie I, 2021
ISBN: 978-83-8132-290-4
Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o. ul. Widok 8, 00-023 Warszawa tel. 22 312 37 12
Dział handlowy:[email protected]
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie, w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.
Konwersja: eLitera s.c.

Publikacja jest kompatybilna z aplikacją Intu. Łączenie lektury z doświadczeniem medytacyjnym oferowanym w aplikacji stanowi cenne uzupełnienie.

.

Tu wpisz własny cytat (jeśli potrzebujesz):

Na początku dałem tutaj przeintelektualizowane podziękowania, coś o wdzięczności za wszystkie życiowe doświadczenia i tego typu slogany, ale tak naprawdę najbardziej dziękuję Sri Sri Raviemu Shankarowi, który powiedział mi kiedyś: „Nevermind, just relax”, oraz Tomkowi, Gosi i całej załodze z trzyletniej terapii grupowej w Fundacji Vitriol – to była niezła przygoda, co? I moim córkom za tworzenie Klanu Niewęgłowskich i że są tak mądrze mądre.

WSTĘPDOPISANY PODKONIEC PISANIA

Gdy stawiałem ostatnią kropkę w tej książce, byłem w najlepszym, wydawało się, momencie dorosłego życia.

Pierwszy mój festiwal, Kazimiernikejszyn, który na początku organizowałem zupełnie sam, od pomysłu błąkającego się po synapsach, po siedmiu latach wytrwałej pracy, pełnej zwrotów akcji godnych seriali na Netfliksie, sprzedawał się w tempie wskazującym sold out na miesiąc przed terminem – co wprowadziłoby całe przedsięwzięcie na zupełnie nową orbitę możliwości.

W tym samym czasie zacząłem, z Alkiem Pietrzakiem, fantastycznym młodym reżyserem, organizację kolejnego festiwalu, Big Festivalowski, w zamierzeniu mającemu być miksem całkowicie wyluzowanej zabawy i wspierających wartościowych treści.

Moja aplikacja z medytacjami Intu przepoczwarzała się w pełnowymiarowy produkt premium gotowy do wyjścia global.

Z dużym powodzeniem przystąpiłem do organizowania swoich nowych autorskich warsztatów Restfulness, co sprawiało mi wiele frajdy i zapowiadało się obiecująco pod względem finansowym.

A planowany od jakiegoś czasu wspólny kilkutygodniowy wyjazd z córkami na Seszele, dający nam przestrzeń na zatopienie się w swoim towarzystwie w otoczeniu oceanu i cykad, zyskał konkretną datę.

Było pięknie.

I wtedy przyszedł COVID 19.

Nie przybył równie malowniczo jak Wiedźmin w pierwszym opowiadaniu Sapkowskiego, przez Bramę Powroźniczą, ale dotarł i zresetował wszystko, nie pytając o zgodę. Obydwa festiwale, dotacje na aplikację, Seszele... Siedem lat pracy wyrzucone do kosza, ot, tak. Znacie to, prawda?

Bez względu na to, czy kwarantanna miała sens, czy nie, bez względu na to, że owszem „czasy zarazy” nie były na miarę wojny, to cała ta sytuacja nosiła znamiona kryzysu. A każdy kryzys jest tyleż trudny, co cenny.

Dlaczego? Odziera z pozorów.

Można, na przykład, całe życie perorować o spokoju wewnętrznym, ale dopóki żyje się w cieplarnianych warunkach, jest to mało weryfikowalne. Każdy może powiedzieć wszystko. W sytuacji, gdy, powiedzmy, ktoś porysował ci ulubiony samochód albo oszukał wspólnik, lub zdradziła żona, to wtedy dopiero okazuje się, ile jest warte to całe powoływanie się na spokój płynący z jaźni i zgody na prawidła karmy.

Dlatego wtedy właśnie, podczas kwarantanny, w pierwsze ciepłe majowe dni, biorąc udział w Kursie Ciszy, online, medytując intensywnie przez parę dni, nurkując w głąb siebie, zadałem sobie takie pytania: czy ja w zasadzie sam lubię poniedziałki?, czy ja na pewno wiem, co to znaczy?, czy moje życie jest na tyle dobre, żeby definiować jego zasady dla innych?, czy jestem wiarygodny i z czystym sumieniem mogę dostarczyć czytelnikom wartościową książkę?

No bo, płynęły swobodnie szczere refleksje podczas jednego ze spacerów, skoro ze mną, twórcą festiwalu, z którego wspomnieniami karmią się uczestnicy jeszcze przez całe lata, moje córki, lat wtedy osiemnaście i dziesięć, nierzadko się nudzą, bo ich tata jest w swojej głowie zajęty wymyślaniem przyszłych wspomnień fanów swojego przedsięwzięcia...

Skoro tyle mojej codziennej uwagi konsumuje Twitter i pochłania analiza partyjnych wojen...

Skoro, kochając szelest liści i bezruch letniej ciszy, naraziłem się, tak bardzo głupio, na nawrót szumów usznych, wystawiając się na koncertowy hałas własnego festiwalu...

Czy to aby nie jest tak, że mam zajebiste projekty, ale nie za dobre życie?

(Nie, że jakieś historyczne projekty jak lot na Marsa Elona Muska – nieco mniejsze, a jednak na moją modłę, pełne przygód i ciekawych ludzi, dostarczające ich odbiorcom dobrych przeżyć i treści).

Czy robienie rzeczy, szukałem w sobie dalej, które się lubi, połączone z medytacją, pracą nad sobą i przyjazną postawą do życia wystarczą, by polubić poniedziałki? Aby w zgodzie na kompletność życia z jego słodko-gorzkimi smakami, usypiać miękko i „dzieńdobrować” z uśmiechem? Nie czuć potrzeby odpoczywania od własnego życia? Lajkowania memów „A może to wszystko rzucić i wyjechać w Bieszczady”?

Jak często lecimy pośpiesznym automatem, funkcjonując w mniejszej lub większej wygodzie, a jak często zadajemy sobie – szczere – pytania dotyczące naszego własnego życia?

Czy słucham własnych potrzeb? Czy umiem odróżniać te wspierające od nawykowych? Czy po spędzeniu czasu z dziećmi czuję się nasycony wzajemną obecnością, czy to raczej obopólna mieszanina zmęczenia i nudy? Czy żyję blisko samego siebie? Czy w życiu „nie ma co się pieścić i trzeba napierać”, czy może jest możliwość realizowania konkretnych, własnych planów dla siebie, a nie kosztem siebie? Czy „dzieje się” to prawdziwa intensywność, czy po prostu nadmiar bodźców odciągający nas od intensywnego odczuwania spokoju wewnątrz? Czy dobra praca, bieganie dwa razy w tygodniu i weekendowe seriale dają mi poczucie głębokiego zadowolenia? Ile muszę osiągnąć, by cieszyć się życiem? Dlaczego nie zwracam już uwagi na kroplę deszczu płynącą po oknie albo gałęzie drzew kołyszące się na wietrze? Czy na to wszystko odpowiedzią jest: „Bo takie już jest życie”? Jak dobra jest strategia: „zajmę się tym wszystkim, jak postawię firmę na nogi / spłacę kredyt / dzieci się usamodzielnią”? Czy daję sobie prawo, by czuć się dobrze?

Tego typu pytania. Zadane z gotowością usłyszenia odpowiedzi. Czasem trudne, czasem całkiem łatwe.

Chcę Ci powiedzieć, Drogi Czytelniku, że podczas pisania tej niewielkiej książki, chcąc zachować autentyczność względem podejmowanego tematu, sam przeszedłem przemianę, dzięki której miękko zestroiłem się ze swoim głębszym, życiowym rytmem. Rytmem, z którym, wydawało się, płynąłem już wcześniej, a w gruncie rzeczy, odsłuchiwałem go tylko niekiedy jak ulubionej listy na Spotify, później wracając do ogarniania bieżączki zmieszanej z wygodami i rozrywkami współczesności. Rytmem nadającym memu życiu synchroniczności i możliwości uczestniczenia w normalnym, codziennym życiu bez oczywistego lub podskórnego napięcia w tle.

Nie będę cię mamił, że znajdziesz w tej książce gotowe recepty i rozwiązania, że dobre życie to życie, tylko fajne i miłe, że staniesz się jakiś po lekturze. Nie będę ci tutaj też sprzedawał twoich własnych marzeń.

Za to będziesz mieć szansę znaleźć się bliżej siebie, żyć swoje życie, wsłuchać się w swój własny rytm, własną melodię.

WSTĘP, KTÓRYTEŻ WARTOPRZECZYTAĆ

Prawie każdy z nas miał doświadczenie zderzenia z codziennością po powrocie z klasycznego urlopu, warsztatu medytacyjnego czy wyjazdu jogowego.

Już sam moment, kiedy jeszcze na wyjeździe pomyśleliśmy o powrocie do miasta, korków, zadań, wątków, dedlajnów, mętliku spraw i przedsięwzięć, nierzadko wywoływał w nas niechęć i opór przed powrotem. Przecież ja nie chcę tak znowu żyć, mówiliśmy sobie.

Kontrast między samopoczuciem na wyjazdach a codziennością wydawał się nie do zniesienia lub przynajmniej niepotrzebnym nieporozumieniem.

Aż do chwili, kiedy niepostrzeżenie znów wpadaliśmy w utarte tryby działania i przyzwyczajenie brało górę. W sukurs przychodziły nam dobrze znane nawyki, koleiny funkcjonowania. Wtedy zaczynaliśmy odliczać czas do kolejnego wyjazdu, uruchamiała się tęsknota za górami, morzem, festiwalem muzycznym czy medytacyjnym wyciszeniem.

Skąd ten kontrast? To zderzenie?

Urlop czy wyjazdowy kurs medytacji jest kreowaniem laboratoryjnych warunków: znikają zobowiązania, nie wstajemy do pracy, odpinamy się od podkręconego tempa życia. Często przebywamy blisko przyrody, z przyjaciółmi lub w innych okolicznościach, które preferujemy. Łatwiej wtedy o dobre samopoczucie, o luz, o uważność i o złapanie rytmu slow.

Ktoś patrzy nam w oczy w świetle księżyca na letniej plaży, i już czuć tę gotowość do realizacji tłamszonych na co dzień fantazji. Albo na kursie ciszy medytujemy kilka razy dziennie w higienicznym rytmie dnia, zanurzając się coraz bardziej w nieporuszonym spokoju własnego umysłu.

Ale laboratoryjne warunki nie tłumaczą w pełni owego kontrastu towarzyszącego powrotom.

Ta różnica między urlopem a codziennością oczywiście będzie widoczna zawsze czy prawie zawsze, natomiast wyrazistość owej różnicy w samopoczuciu, w stanie umysłu, w poziomie zadowolenia wynika w dużej mierze z zupełnie innej rzeczy.

Z tego, że na co dzień nie żyjemy w zgodzie ze sobą.

Rzecz jasna, część jest blisko siebie samych, wielu z nas zaś ma tak wygodną i fajną codzienność, że myli komfort i przyjemność z autentycznością i zadowoleniem. W przyjemnościach wygody łatwiej ignorować sygnały służące bardziej wspierającemu podejściu do siebie i życia. Czasem, jak już wskazałem wcześniej, potrzeba kryzysu, by zdać sobie sprawę, że w gruncie rzeczy uczestniczy się w grze pozorów.

Gdybyśmy wiedli wspierające życie, w zgodzie ze sobą, naturalnymi potrzebami, bez uwikłań, napięcia, braku równowagi czy klarowności, czego tak naprawdę chcemy, to wyjazd na surfing, festiwal czy wakacje z jogą byłby przywilejem, nie koniecznością. Przywilejem, z którego wracalibyśmy do codzienności bez większego żalu. Bo skoro lubimy swoje życie, swoją codzienność, lubimy poniedziałki – to gdzie miejsce na niechęć do powrotu?

To książka o autentycznym lubieniu poniedziałków. Droga do polubienia poniedziałków wiedzie przez poznanie i polubienie siebie. Przez przytulenie własnej prawdziwości. By siebie poznać, warto zacząć od usłyszenia się pośród zgiełku i tempa współczesnego świata. Bez względu na to, czy szukamy tylko redukcji stresu i patentu na bezsenność, czy czujemy potrzebę głębszego wglądu w siebie.

To także książka o tym, jak poznając siebie, można się trwale zmanipulować.

I o tym, jak tego uniknąć.

Obecnie, w czasach olbrzymiej konsumpcji treści oraz rozpędzonego rytmu życia, tak zwana praca nad sobą, czy też przynajmniej redukcja przebodźcowania, staje się czymś między modą, koniecznością a przywilejem. Dziesiątki możliwości i nurtów, od klasycznej psychoterapii, przez jogę i medytację, szamańskie ceremonie, po „czytanie kwantowych matryc”, tworzą olbrzymi i wciąż rosnący rynek usług dla ciała, umysłu i ducha, w różnorodności, w której można się pogubić. Jeżeli nałożymy na to jedną z dominujących narracji naszych czasów, czyli kolekcjonowanie wrażeń, to, co jest szansą na poznanie siebie i większą satysfakcję z życia, zapewne stanie się przyczynkiem poplątania, a nawet uwikłania w niewspierające nurty rozwojowe czy nawyki.

Możemy latami podążać za daną metodą lub kilkoma naraz, przeznaczyć na to mnóstwo czasu oraz pieniędzy i finalnie skonstatować, że stoimy w miejscu. Lub, z braku szczerości, nie znaleźć odwagi do takiej konstatacji i brnąć dalej w swoją wizję świata odlepioną od otaczającej rzeczywistości i niebędącą z nami w zgodzie. Można automatem stosować narzędzia typu medytacja, by redukować stres i złagodzić bezsenność, bez głębszego wejrzenia w przyczyny tego stanu. W efekcie praca nad sobą i bardziej wspierającym stylem życia może stać się nieustającym maratonem poprawiania siebie – zasilanym brakiem samoakceptacji – a życiowa satysfakcja sprowadzi się do umiejętności redukcji bieżącego stresu i korzystania z wygód pierwszego świata.

Ta książka ma za zadanie pomóc ci poruszać się zarówno w sobie, jak i w najbardziej obecnie popularnych nurtach rozwojowych.

Instrukcję obsługi życia można zawrzeć w jednym zdaniu – cokolwiek umiesz ze sobą, umiesz ze światem. W zasadzie tutaj już mógłbym zakończyć tę książkę. To już. Już jesteś u celu. Wystarczy mieć świadomość tego jednego, reszta to narracja – festiwal błędów poznawczych, filtrowanie rzeczywistości przez uwarunkowania genetyczne takie jak wrażliwość czy temperament, przez normy społeczne czy rodzinne, które zrosły się z tobą i traktujesz je jak własne, czy przez utrzymywaną kondycję psychofizyczną.

Możemy stworzyć cały kombinat ocen i osądów dotyczących życia i świata, jednak tak jak wszystkie drogi wiodły do Rzymu, całość sprowadza się do: cokolwiek umiesz ze sobą, umiesz ze światem.

Jeśli potrafisz być blisko siebie, potrafisz być blisko z drugą osobą.

Jeśli jesteś daleko od siebie, będziesz daleko od osoby, którą kochasz.

Jeśli kochasz siebie, umiesz kochać innych i przyjąć ich miłość.

Jeśli nie kochasz siebie, to miłość innych nie zredukuje twojego deficytu.

Jeśli umiesz być wdzięczny, wtedy cieszą cię i duże sukcesy, i małe chwile...

Jeśli nie umiesz, wtedy nawet prywatny pałac w Prowansji może się stać przyczyną stresu i udręki.

Jeśli czujesz w sobie głęboki spokój, to wtedy czujesz go niezależnie od wydarzeń.

Jeśli jesteś wewnętrznie rozedrgany, to wtedy mogą cię denerwować nawet fajni ludzie na wakacjach.

Jeśli potrafisz być ze sobą szczery, potrafisz szczerze stanąć wobec okoliczności.

Jeśli zakłamujesz się w jakiś sposób, będziesz też manipulował odbiorem rzeczywistości...

Możemy spojrzeć na to w ten sposób: eksportujemy na zewnątrz to, co nosimy w sobie. Równocześnie jesteśmy w stanie intencjonalnie importować to, czego pozostajemy świadomi. Cała reszta to przemyt :)

Relacja z samym sobą przekłada się na funkcjonowanie w świecie. Ludzie i okoliczności są tylko wymówkami, którymi tłumaczymy sobie jakość naszego życia. Poniedziałek sam w sobie nie ma żadnej mocy: to my sami przydajemy mu lekkości bądź ciężaru.

Dla niektórych to swoiste odkrycie, dla innych oczywistość. Dwadzieścia lat pracy z ludźmi upewniło mnie, że większość z nas rozbija się o tę „oczywistość”. Zgadzać się z czymś, a być tego świadomym – to mogą być, i najczęściej są, dwie zupełnie różne rzeczy. Diagnozę od świadomości potrafią dzielić lata.

Bycie blisko siebie, odczuwanie głębszego rodzaju życiowej satysfakcji, by nie szafować słowem szczęście, jest umiejętnością, której można się nauczyć.

Owa umiejętność dosłyszenia siebie nie jest czymś, czego się nas uczy. Od najmłodszych lat mówi nam się, w mniejszym lub większym stopniu – bez względu na to, co my sami czujemy – co jest dobre, a co nie, zaprzecza się naszym uczuciom, przemyśleniom, każe robić jedne rzeczy, a zabrania innych. Nieustannie słyszymy „nie”, „powinno się”, „nie wypada”, „trzeba”, „musisz”... Dzień po dniu dociera do nas kwantyfikujący głos rodziców... Rodziców, których kochamy, którzy są dla nas ważni, o akceptację których zabiegając, gotowi jesteśmy przyjąć ich punkt widzenia, ich wartości, odkładając na bok swoje.

Gdy dorastamy, oprócz echa rodzicielskich narracji oraz wszechobecnych, podskórnych, mało wyczuwalnych norm społecznych, którymi przesiąkamy niezauważalnie przez lata, dochodzi bilion dolarów rocznie światowego marketingu, w którym tysiące najlepszych specjalistów wie, jak sprawić, byśmy wierzyli, co jest nam potrzebne, czego pragniemy, a czego nie, jacy powinniśmy być, co nas uszczęśliwi...

Dosłyszeć siebie w tym zgiełku, odsiać naturalne potrzeby od narzuconych pragnień, mieć zgodę na siebie, przeżywać swoje życie tak, by poniedziałek zaczynał się szczerym uśmiechem, jest jedną z najcenniejszych życiowych umiejętności.

Polubić poniedziałki pomaga w poszerzeniu lub odkryciu – bo nie w nauczeniu się, o czym będzie mowa później – tej umiejętności dzięki temu, że zawiera, poza drogowskazami na drodze do bliskości ze sobą, pracę na postawach – autorskie podejście pozwalające na niezależny rozwój w ramach dowolnie wybranego nurtu.

Owo podejście nie narzuca żadnej zewnętrznej moralności, sztywnych reguł postępowania, nie wyklucza równoległej pracy z żadną inną metodą. Jest wynikiem obserwacji zarówno siebie, jak i poznanego na wskroś środowiska osób tworzących czy orbitujących wokół „branży świadomościowej”.

Do tego celu książka została podzielona na następujące części:

Część 1 TY

Część 2 PUŁAPKI

Część 3 POSTAWY

Część 4 MEDYTACJA

Część 5 WSPIERACZE

Część 6 PRZESZKADZACZE

Część 7 TEMATY

Część 8 PONIEDZIAŁEK

Część 9 PRAKTYKA

Część 10 LEKSYKON

To pozwoli ci odkryć, krok po kroku, twoje umiejętności życia bliżej siebie, pełniej, szczęśliwiej. W zgodzie z przysłowiowym poniedziałkiem.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki