Furtka do piekła - Eva Minge - ebook + audiobook + książka

Furtka do piekła ebook i audiobook

Minge Eva

4,1

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Świat wielkich pieniędzy i międzynarodowych struktur przestępczych, gdzie nie istnieje żadne tabu. Każdy koniec jest początkiem czegoś nowego… Na miejsce rozbitej grupy przestępczej pojawia się nowa - jeszcze lepiej zorganizowana i dysponująca większymi środkami. Nie zmienia się także natura ludzka, co bezwzględnie wykorzystują twórcy struktur mafijnych. Grzeszne pragnienia? Marzenia o wiecznym życiu? To historia stara jak świat, zdaje się mówić Eva Minge w swojej najnowszej książce. I jednocześnie pokazuje, jak łatwo się zagubić w regułach tej gry. Znana z "Gry w ludzi" Anna idzie za ciosem. Nie poprzestaje na udziale w rozbiciu grupy handlującej ludźmi, stworzonej przez jej byłego męża. Podejmuje współpracę z międzynarodowymi agencjami do ścigania przestępczości zorganizowanej, by w końcu postawić przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości szefów mafii, którzy wymyślili cały proceder. Ludzi, którzy sami siebie nazywają bogami. Po raz kolejny kładzie na szalę własne życie, próbując dostać się na sam szczyt zbrodniczej machiny dzięki swej niepospolitej urodzie, bezpruderyjności, inteligencji i odporności na luksusy, które ten świat jej oferuje. Ale pewność siebie gdzieś znika w trakcie gry, gdy Anna zdaje sobie sprawę, że nie przepracowała traumy dzieciństwa i traumy uczestnictwa w handlu ludźmi. Zapomina o ostrożności i zawodowych obowiązkach, kiedy jako płatna dziewczyna do towarzystwa zakochuje się w charyzmatycznej, pięknej i niezwykle bogatej Małgorzacie… Każdy koniec jest początkiem czegoś nowego… Zwłaszcza gdy ciągłe życie na krawędzi zmusza nas do łamania wszelkich tabu.

Eva Minge - jedna z najbardziej znanych na świecie polskich projektantek mody. Artystka, miłośniczka piękna. Na swoim profilu na Instagramie komentuje ważne zjawiska społeczne i staje w obronie osób atakowanych medialnie. Działa na rzecz osób z niepełnosprawnością. W 2015 roku założyła fundację Black Butterflies, która stawia sobie za cel pomoc osobom przewlekle chorym i chorym na nowotwory. Karierę kreatorki mody zaczynała na początku lat 90. Jej kolekcje prezentowane były na pokazach w Mediolanie, Nowym Jorku, Paryżu, Rzymie, Montrealu, Moskwie czy Dubaju. W 2003 roku jako jedyna projektantka z Polski zaprezentowała swoją kolekcję na słynnych Schodach Hiszpańskich w Rzymie podczas Donna sotto le stelle. W 2022 roku zadebiutowała powieścią "Gra w ludzi", która podbiła listy bestsellerów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 351

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 10 godz. 17 min

Lektor: Ewa Abart
Oceny
4,1 (129 ocen)
71
26
17
10
5
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
iwis8

Dobrze spędzony czas

mile spędzony czas.
00
Cytryna_11

Nie oderwiesz się od lektury

ok
00
Edyta2504

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna
00
Inaanka

Nie polecam

Straszne gówno, ciągnie się, beznadziejne opisy. Strata czasu. Pani Eva Minge ostro odpłynęła.
00
eroticbookslover

Nie oderwiesz się od lektury

„Poczuła raptem ekscytację. Coś w rodzaju dzikiej żądzy, swoisty zew krwi. Tak, wtedy zrozumiała, że jest na właściwym miejscu” To co przeżyła Anna w pierwszym tomie „Gry w ludzi”, spowodowało jej totalną przemianę i zamiast trzymać się z daleka od tego piekła, postanawia otworzyć furtkę, która zaprowadzi ją albo do piekła, albo do nieba, ale, jak się okaże to droga do tego pierwszego będzie pociągająca i fascynująca, a do tego drugiego może być tylko ułudą…. Decydując się na wniknięcie w struktury i przedostanie się do piekła pod przykrywką luksusowej dziewczyny do towarzystwa, nie spodziewa się, z czym i z kim przyjdzie jej się zmierzyć. Ludzie z którymi dane jej będzie współpracować,obcować,Ci których będzie musiała rozpracować i tych, których spotka, obdarzy uczuciami, nienawiścią, odrazą, zaciekawieniem lub wręcz fascynacją, a którzy będą uczestnikami tej przerażającej gry, każde z nich będzie miało niemały wpływ na Annę. Ale czy pozytywny czy negatywny lub zaskakujący, o tym ...
00

Popularność




Copyright © Eva Minge, 2023

Projekt okładki

Paweł Panczakiewicz

Ilustracja na okładce

© Phil Lynam/Arcangel.com

Redaktor prowadzący

Michał Nalewski

Redakcja

Renata Bubrowiecka

Korekta

Sylwia Kozak-Śmiech

Bożena Hulewicz

ISBN 978-83-8295-447-0

Warszawa 2023

Wydawca

Prószyński Media Sp. z o.o.

02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28

www.proszynski.pl

–1–

Anna obudziła się z potężnym bólem głowy. Nie chciała pamiętać ostatnich dni, ale sny każdej nocy przypominały jej o koszmarze z Sardynii. Czy myśl o tym przepięknym, niezwykle romantycznym miejscu będzie ją prześladowała już do końca życia? Jak ma sobie poradzić ze świadomością, że ojciec jej dziecka jest mordercą handlującym żywym towarem? Bała się nawet wyjść do sklepu, bo z półek z gazetami spoglądała jego twarz i krwiste tytuły: Znany warszawski adwokat na czele mafii handlującej ludźmi, Znany warszawski mecenas szefem zorganizowanej grupy przestępczej. Unikała spacerów z Leonem, żeby syn nie zobaczył twarzy ojca na okładkach. Nie posyłała go też do przedszkola, bo i tam wieści już dotarły. Na razie malec szczęśliwie żył w nieświadomości. Coraz rzadziej pytał o tatusia, a tłumaczenie Anny, że tata wyjechał w bardzo długą podróż, zdawały się zaspokajać ciekawość malca. Ale jak długo uda się jej uchronić go przed brutalną prawdą?

Anna wstała z łóżka, odsłoniła okno i spojrzała na ulicę. Ludzie po prostu chodzili. Była niedziela. Czas dla rodziny… Spokój, którego Anna miała ostatnio w nadmiarze. Sklep, w którym pracowała, zamknięto po aresztowaniu szefa. Zresztą już wcześniej wiedziała, że po tej akcji prawdopodobnie będzie musiała zmienić swoje życie.

Usiadła przy stole, nalała wody do szklanki z karafki i spojrzała na duży bukiet tulipanów. Magda… Wagina. Dziewczyna odzyskała wolność, z którą nie wiedziała, co ma zrobić, podobnie jak pozostałe dziewczyny. Pokaleczone przeszłością, potopione w smutnych i ciężkich wspomnieniach. Bardziej nadawały się na oddział psychiatryczny niż do powrotu do domów, których w większości nie miały.

Magda razem z resztą „zużytych” kobiet była przetrzymywana w zrujnowanym ośrodku wypoczynkowym nad jeziorem, gdzie karmiono je tanimi narkotykami i zmuszano do nierządu przy drodze lub w nędznych spelunach. Kiedy cała siatka handlarzy trafiła w ręce policji, dziewczyny odzyskały wolność. Nie wszystkie były z tego powodu szczęśliwe. Niektóre uważały, że zabrano im dom i jedyne schronienie, jakie miały. Ich historie były przerażające. Z patologicznych rodzin alkoholików, narkomanów, bite, śpiące często na ulicy, zaznały tutaj jakiegoś zainteresowania, dostały kąt do spania, a poza pracą kurwy – święty spokój i jedzenie. Anna chciała zapomnieć o tym wszystkim i uciec gdzieś daleko, ale przecież nie może ciągle uciekać.

– Mamo, mamo… – Do kuchni wszedł zaspany Leon, a za nim kot. – Mamo, jestem głodny jak wilk. Czy zrobisz mi racuszki?

W tym momencie Anna usłyszała zgrzyt klucza w zamku. Do jej mieszkania weszła matka.

– Oooo. Moje dzieci już nie śpią, a ja im przyniosłam racuszki!

Anna była wdzięczna matce za tę domyślność. Nie miała siły, żeby być teraz mamą roku i smażyć placki, szczebiocząc od samego rana. Jej stan był bliższy depresji niż zrywu do życia.

– Nawet, mamo, nie wiesz, jak bardzo się cieszę…

– Wiem, wiem, córeczko. Wróć, jak chcesz, do łóżka, a ja pojadę z Leonem do parku, a później zabiorę go do siebie.

Anna przystała na propozycję. Wróciła do łóżka, przykryła się kołdrą i zaczęła płakać, gdy tylko drzwi zatrzas­nęły się za matką i Leonem. Z niemocy i bólu usnęła. Po kilku godzinach obudził ją telefon.

– Anno, mam do ciebie sprawę. – Głos Adama brzmiał dość przyjemnie.

– Mianowicie?

– Czy mogę wpaść do ciebie na chwilę?

– Dobrze, za godzinę będę gotowa.

– Ale ja właściwie jestem już pod twoim domem.

– Ale ja jestem jeszcze w łóżku! – Anna wyskoczyła spod kołdry w popłochu. – Daj mi dziesięć minut.

Wzięła szybki prysznic, umyła zęby, włożyła świeży dres i krzyknęła przez okno do Adama. Wszedł, jak to Adam, pozytywny, uśmiechnięty od ucha do ucha.

– Widzę, że wypoczywasz niedzielnie.

Postawił na stole pakunek z pączkami.

– Jesteś sama?

– Tak, mama z małym na spacerze.

– Słuchaj, mam dla ciebie propozycję. Chcielibyśmy, abyś zaczęła pracę w policji. Umożliwimy ci dokończenie studiów, a na początek dostaniesz mieszkanie służbowe w Warszawie.

– Cooo?

– Już kiedyś ci mówiłem, że nadawałabyś się do tego idealnie. Po tej całej akcji mój szef prosił, żebym z tobą porozmawiał. Potrzebujemy ludzi o twoim rysie psychologicznym. Inteligentnych, wytrzymałych na stres, a uroda w tym wypadku też ma potężne znaczenie.

– Uroda? W policji?

– Tak, uroda, tak, w policji. – Adam szczerze się zaśmiał.

– A nie wystarczą wam przystojni policjanci?

– Anno… doskonale sprawdziłaś się w akcji. Dzięki Brunonowi nie jesteś spalona. Wszyscy siedzą i długo nie wyjdą, a ty masz szansę przeniknąć do kolejnych grup, które uprawiają podobny proceder.

– Bruno. No właśnie, co z nim?

– Nie mogę ci powiedzieć, dopóki nie będziesz chciała z nami pracować.

– Nie rozumiem.

– I nie musisz. Jeśli nie zdecydujesz się na pracę z nami, zapomnij o Brunonie, Chiangu i całej reszcie.

– Przecież ten człowiek jest deweloperem!

– I na tej wiedzy poprzestańmy.

Anna, myśląc, owijała kosmyk włosów wokół palca. Była bezrobotna, co oznaczało, że za chwilę będzie bezdomna… Leon uniknąłby nieprzyjemności w przedszkolu, a matka miałaby bliżej do lepszych lekarzy…

– Muszę zmienić dziecku nazwisko, chcę trzy pokoje, auto służbowe i minimum cztery tysiące – wyrecytowała, patrząc w kierunku okna.

– Ooooooo! No proszę, to się pani ceni! Dostaniesz trzy pokoje, przedszkole resortowe dla młodego, auto, jak pokażesz prawo jazdy i umiejętności. O wysokości wypłaty porozmawiasz z moim szefem. Rozumiem, że również twoim? A czy po tym targu mogę zaprosić cię dzisiaj na obiad?

Anna spojrzała tępym wzrokiem na Adama.

– Nie, przepraszam, ale jeszcze nie jestem gotowa wychodzić do ludzi.

– Hola! To jak zamierzasz pracować w obyczajówce jako tajna agentka?

– Praca to praca. Tam jest zadanie, a tu nie ma nic, nie ma człowieka…

– Anka, marsz do pokoju, zdejmij ten dres i idziemy. Albo wiesz co? Nie zdejmuj, tylko włóż buty i wychodzimy tak, jak jesteś. Wyglądasz świetnie.

Anna popatrzyła na Adama i poczuła wdzięczność. Jak często przy nim. Był kimś, kto próbował ogarnąć jej rozsypane życie. Podeszła do niego i mocno się przytuliła. Adam pogłaskał ją czule po głowie, pocałował w czoło i powiedział:

– Anka, wiesz, że zależy mi na tobie. Wiesz, co do ciebie czuję, ale mam świadomość, że potrzebujesz teraz trochę czasu. Daję ci ten czas i daję ci swoją opiekę na tyle, na ile potrafię. Nie mam może milionów i szans na życie monarchy, ale wystarczy na zwyczajne ludzkie szczęście i wakacje nad morzem.

– Wolę góry. Ha, ha, ha! – Anna się wreszcie roześmiała. – Masz rację, teraz potrzebuję przede wszystkim czasu.

Podczas spaceru Adam starał się odciągnąć myśli Anny od ostatnich zdarzeń i sprawić, aby poczuła się beztrosko i bezpiecznie. Rozmawiali o marzeniach i dalekich podróżach. Adam opowiadał o swojej pasji – lataniu szybowcami – i jak czuje się człowiek z pozycji nieba. Dziewczyna faktycznie oderwała się od rzeczywistości, a pierogi ruskie wchodziły jej nad wyraz gładko, co w ostatnim czasie się raczej nie zdarzało. Wcześniej każdy kęs jedzenia ze stresu prowokował wymioty, więc prawie nie jadła.

– Oooo, a już martwiłem się, że schudłaś! Czyżby nowa moda? Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie w autobusie? Potwierdzam, nadal… jesteś zjawiskowo piękna i nie próbuj dostosować się do patyczaków z wybiegu.

– Nie martw się, nie odchudzam się. Zwyczajnie nie mogę jeść. – Anna poczuła, że żołądek znowu zaciska się jej w pętlę.

– O cholera! Debil ze mnie… przepraszam!

– No nie, spokojnie. Udało ci się oderwać moje myśli od tego wszystkiego. Ale ten jeden pieróg zostanie na talerzu.

Anna uśmiechnęła się trochę smutno, ale zaraz wrócił jej dobry nastrój, gdy kelnerka przyniosła lody z malinami.

– Wiesz, Adam. Jesteś fajnym, dobrym człowiekiem. Nie wiem, czy zasługuję jeszcze na miłość, ale wiem, że bardzo chcę kochać. Dzisiaj moje serce jest chore z lęku i kompletnie pogubione. Nie potrafię odróżnić bólu od ekscytacji. Nie rozpoznam, czy oczekuję od ciebie poczucia bezpieczeństwa, czy miłości. Nie chciałbyś być z kobietą, która będzie z tobą z wdzięczności. Daj mi czas, a jak tylko pojawią się góry na horyzoncie, poproszę cię, abyś zabrał mnie pod namiot.

– Poczekam, Aniu, na te góry… Poczekam, ile będzie trzeba… – dodał szeptem, nachylając się do niej.

Anna tej nocy zasnęła w miarę spokojnie. Popołudnie i wieczór spędzone z Adamem uznała za przełomowe. Zaczęła poważnie myśleć o przyszłości, odrywając w ten sposób od siebie przeszłość. Wiedziała, że wreszcie musi podnieść się z tego letargu i ruszyć w nowe – nieznane, ale chyba ciekawe. Praca w policji wydała się jej wyzwaniem godnym uwagi. Nie ukrywała, że pewne aspekty tamtej gry, w której brała udział, sprawiały jej przyjemność: świadomość wiedzy, która dawała jej przewagę nad przeciwnikiem, trzeźwość oceny sytuacji, która zależała od niej, choć gracze myśleli, że rozdają znaczone karty. Ten świat, w który przenikała z pozycji ekspedientki i dziewczyny ze stajni szefa, był intrygujący. O ile bardziej intrygujący mógłby jeszcze być z pozycji prawdziwej agentki? Wiedza i nauka zawsze ją interesowały. Czuła potrzebę rozwoju i zawsze chciała być najlepsza. To mogłoby pasować do niej… łamanie zasad w imię prawa i niszczenie zła. Tak…

Pierwszy raz Anna nie miała złych snów, pierwszy raz od wielu dni obudziła się wypoczęta i postanowiła jak najszybciej przedyskutować wszystko z matką. Jak się okazało, nie było o czym dyskutować.

– Aniu, to świetny pomysł, wyjeżdżamy.

– Jak to? Nie będzie ci szkoda koleżanek? Sąsiadek? Mieszkania?

– Anka, szkoda mi tylko tych wszystkich lat, które zmarnowałam, pielęgnując twojego ojca. Jeżeli wytrzymasz na początek w jednym mieszkaniu ze mną, to obiecuję szybko się wyprowadzić i pomagać ci na zawołanie.

– A gdzie ty chcesz się wyprowadzić i dlaczego?

– Jeszcze nie wiem gdzie, bo nie wiemy, w jakiej dzielnicy dadzą ci mieszkanie. Będę chciała kupić blisko was.

– Kupić?

– Tak, Aniu. Zamierzam sprzedać swoje mieszkanie tu i kupić za nie kawalerkę w Warszawie. Na tyle wystarczy, a więcej nie potrzebuję. Choroba będzie ograniczać moją zdolność poruszania się, więc jedyne, czego będę potrzebowała, to udogodnienia dla niepełnosprawnych.

– Żartujesz, mamo. Nie wyobrażam sobie, żebyś w tej sytuacji mieszkała sama. Zamieszkamy razem, tak będzie i taniej, i wygodniej, i przyjemniej.

Anna ucałowała matkę i mocno przytuliła.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI