Pozytywna dyscyplina dla nastolatków - Jane Nelsen, Lynn Lott - ebook

Pozytywna dyscyplina dla nastolatków ebook

Jane Nelsen, Lynn Lott

5,0

Opis

Życie z nastolatkiem to czasem jazda bez trzymanki… i odwieczne pytanie, w jakich proporcjach połączyć wolność i kontrolę, by pozwalać nastolatkowi, aby zdobywał potrzebne umiejętności społeczne i życiowe i w sposób optymalny przechodził przez proces szukania odpowiedzi na pytanie „Kim jestem?”, a jednocześnie mieć poczucie, że jest się w jego życiu ważnym.

Pozytywna Dyscyplina proponuje Ci nową rolę – zostań drugim pilotem w samolocie życia nastolatka, czyli bądź i wspieraj oraz porzuć nadmierną kontrolę. Jak? Przekonaj się sam!

Okres nastoletni to zwykle czas ogromnej ilości stresu i dużych zmian dla nastolatków oraz ich rodziców. Młodzi ludzie naturalnie poszukują większej wolności i przechodzą przez proces przekształcania relacji z rodzicami, a ci drudzy często czują się wyobcowani i wykluczeni z życia dziecka, a nawet bezradni i bezsilni.

 

 

Pozytywne podejście do wychowywania szczęśliwych, zaradnych i dojrzałych nastolatków.

Pozytywna dyscyplina dla nastolatków” pokazuje rodzicom, jak lepiej komunikować się z nastolatkiem i wychodzić poza destrukcyjne cykle zemsty i poczucia winy oraz przerwać błędne koło walki, by budować relacje oparte na szacunku. Nastolatki nadal potrzebują rodziców, ale  potrzebują ich w inny sposób. Rodzice mogą wspierać ich, ucząc zdroworozsądkowej oceny sytuacji, skupiania się na rozwiązaniach i brania odpowiedzialności, rezygnując przy tym z gderania, kar i zakazów.

 

Miliony rodziców zaufały Pozytywnej Dyscyplinie – stworzonemu przez Jane Nelsen zdroworozsądkowemu i spójnemu podejściu do wychowywania szczęśliwych i odpowiedzialnych dzieci. W książce „Pozytywna dyscyplina dla nastolatków” znajdziesz sprawdzone i skuteczne sposoby na to, jak:

       uczyć nastolatka, by realizował cele, które ważne są dla niego, jak również te, które ważne są dla ciebie (np. domowe obowiązki),

       być po stronie swojego nastolatka i upewniać się, że on o tym wie,

       unikać pułapek nadmiernej kontroli i pobłażliwości,

       szczerze rozmawiać z nastolatkiem,

       pomagać mu radzić sobie z wyzwaniami wirtualnego świata,

       zamieniać trudne sytuacje w możliwości,

       motywować,

       dobrowolnie zrezygnować z kar i zabierania przywilejów na rzecz szukania rozwiązań,

       zadbać o to, by twoje osobiste tematy z okresu dojrzewania nie stawały ci na rodzicielskiej drodze

Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9
ROZDZIAŁ 1. Po czym poznać, że twoje dziecko staje się nastolatkiem? . .13
ROZDZIAŁ 2. Po czyjej jesteś stronie? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
ROZDZIAŁ 3. Jaki styl rodzicielstwa praktykujesz? . . . . . . . . . . . . . 47
ROZDZIAŁ 4. W jaki sposób błędy stają się dobrą okazją do nauki? 65
ROZDZIAŁ 5. Jak motywujesz nastolatka? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 79
ROZDZIAŁ 6. Czy do nastolatka dociera to, co do niego mówisz? 99
ROZDZIAŁ 7. Czy spotkania rodzinne działają na nastolatków . . 126
ROZDZIAŁ 8. Jak spędzać specjalny czas z nastolatkiem? . . . . . . . 143
ROZDZIAŁ 9. Osłabiasz czy wzmacniasz swojego nastolatka? . . . 153
ROZDZIAŁ 10. Czy wpajasz dzieciom życiowe i społeczne umiejętności? ... 181
ROZDZIAŁ 11. Nastolatek w sieci . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 196
ROZDZIAŁ 12. Dlaczego nastolatki tak się zachowują? . . . . . . . . . . 209
ROZDZIAŁ 13. Co począć z drastycznymi zachowaniami? . . . . . . . 238
ROZDZIAŁ 14. Czy nierozwiązane problemy z młodości są dla ciebie przeszkodą?

 

Pozytywna Dyscyplina

Nastolatek,

styl rodzicielstwa,

błędy jako okazja do nauki,

motywacja nastolatka,

spotkania rodzinne

specjalny czas z nastolatkiem

wzmacnianie nastolatka,

życiowe i społeczne umiejętności

nastolatek w sieci

bunt nastolatka

nastolatek na zakręcie

szukanie rozwiązań

obowiązki nastolatka

motywacja nastolatka

wychowanie nastolatków

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 344

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału:PO­SI­TIVE DI­SCI­PLINE FOR TE­ENA­GERS.EM­PO­WE­RING YOUR TE­ENS AND YOUR­SELF THRO­UGH KIND AND FIRM PA­REN­TING (3rd ed.)
Prze­kład: PA­WEŁ LU­BOŃ­SKI
Re­dak­cja me­ry­to­ryczna: JO­ANNA BA­RA­NOW­SKA, ANNA CZE­CHOW­SKA
Ko­rekta: BE­ATA KĘCZ­KOW­SKA
Ilu­stra­cje i pro­jekt okładki: BE­ATA KO­STUCH-WI­ŚNIEW­SKA
Skład i przy­go­to­wa­nie do druku: PA­WEŁ LU­BOŃ­SKI
Co­py­ri­ght © 1994, 2000, 2012 by Jane Nel­sen and Lynn Lott All ri­ghts re­se­rved.
Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion 2019 by Wy­daw­nic­two PO­ZY­TYWNA DYS­CY­PLINA J.R. Ba­ra­now­scy s.c.
ISBN 978-83-950352-3-4
Dys­try­bu­cja: www.ebo­ok­nijto.com.pl
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Książka ani żadna jej część nie może być prze­dru­ko­wy­wana ani w ża­den inny spo­sób re­pro­du­ko­wana lub od­czy­ty­wana w środ­kach ma­so­wego prze­kazu bez pi­sem­nej zgody PO­ZY­TYWNA DYS­CY­PLINA J.R. Ba­ra­now­scy s.c. 
Au­torki do­ło­żyły wszel­kich sta­rań, by za­warte w tej książce in­for­ma­cje były kom­pletne i rze­telne. Nie biorą jed­nak od­po­wie­dzial­no­ści za szkody wy­ni­kłe z ich wy­ko­rzy­sta­nia.
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla ro­dzi­ców i na­sto­lat­ków, by przej­ście od dzie­ciń­stwa do do­ro­sło­ści było okre­sem szczę­śli­wym i krze­pią­cym

WPRO­WA­DZE­NIE

Czy pa­mię­tasz, jak twój na­sto­la­tek[1] był ma­łym dziec­kiem, które do­piero uczyło się cho­dzić? Co za prze­łom! Chcia­łeś za­pa­mię­tać każdą chwi­lęe. Po­ma­ga­łeś mu i za­chę­ca­łeś. Chwy­ta­łeś dzie­cięcą rączkę i kro­czy­li­ście ra­zem – ale wie­dzia­łeś, że mu­sisz kie­dyś po­zwo­lić, by po­ru­szał się sam. Wie­dzia­łeś też, że kiedy prze­sta­niesz go pod­trzy­my­wać, może się prze­wró­cić, ale nie mia­łeś wąt­pli­wo­ści, że to nie­zbędny ele­ment na­uki.

Pusz­cza­łeś więc dziecko, a ono ro­biło kilka chwiej­nych kro­ków i pa­dało na pod­łogę. Co wtedy ro­bi­łeś? Naj­pew­niej do­da­wa­łeś mu otu­chy: „Wi­dzisz? Udało ci się! Prze­sze­dłeś kilka kro­ków. Po­tra­fisz. Spró­bujmy jesz­cze raz”. Dla was obojga były to wspa­niałe chwile. Kiedy dziecko się zmę­czyło i nie chciało już dłu­żej ćwi­czyć, wy­co­fy­wa­łeś się i od­cze­ki­wa­łeś. Wie­rzy­łeś, że wcze­śniej czy póź­niej na­uczy się cho­dzić.

Jed­no­cze­śnie bu­do­wa­łeś dla niego od­po­wied­nie śro­do­wi­sko. Przy­go­to­wy­wa­łeś dom na obec­ność ma­łego dziecka. Za­bez­pie­cza­łeś ostre na­roż­niki i usu­wa­łeś tłu­kące się przed­mioty, o które mo­głoby się zra­nić. Two­rzy­łeś bez­pieczną prze­strzeń, w któ­rej mo­gło roz­wi­jać swoje umie­jęt­no­ści. Na­zy­wamy to „bu­do­wa­niem mo­stów” i to ty by­łeś bu­dow­ni­czym. Kiedy dzieci są małe i bez­radne, bu­du­jemy mo­sty o nie­wiel­kiej roz­pię­to­ści, aby mo­gły bez­piecz­nie po­ru­szać się po po­koju, eks­pe­ry­men­to­wać, uczyć się i roz­wi­jać. Kiedy pod­ra­stają i umieją wię­cej, „od­su­wamy krańce mo­stów od sie­bie”, żeby miały dla sie­bie więk­szą prze­strzeń, a na­dal czuły się bez­piecz­nie.

Te­raz masz w domu na­sto­latka, który uczy się, jak być do­ro­słym czło­wie­kiem. Gdzie znaj­dują się krańce mo­stów? Czy twoje lęki spra­wiły, że za­mkną­łeś ro­gatki? Czy też roz­su­ną­łeś je jesz­cze sze­rzej, by wspie­rać roz­wój swo­jego na­sto­latka? Czy wiesz, że mu­sisz w pew­nych spra­wach dać mu wię­cej swo­body, je­śli ma doj­rze­wać do do­ro­sło­ści? Czy wiesz, że je­śli to zro­bisz, nie­uchron­nie po­tknie się i upad­nie? Kiedy zaś tak się sta­nie, czy po­trak­tu­jesz to po pro­stu jako część pro­cesu doj­rze­wa­nia? (Czy sam nie po­ty­ka­łeś się i nie po­peł­nia­łeś błę­dów?). Czy za­chę­casz go, ki­bi­cu­jesz mu i oka­zu­jesz wiarę w jego moż­li­wo­ści?

Doj­rze­wa­nie to ważna część pro­cesu roz­wo­jo­wego czło­wieka. W tym okre­sie na­sto­la­tek pró­buje od­kryć, kim jest, i od­dzie­lić się od ro­dzi­ców. Po­twier­dzają to ba­da­nia nad mó­zgiem, z któ­rych wy­nika, że „mózg okresu doj­rze­wa­nia (...) czyni na­sto­latka ra­czej pierw­szym przy­bli­że­niem niż nie­na­gan­nie wraż­liwą istotą o peł­nych zdol­no­ściach ad­ap­ta­cyj­nych, nie­mal ide­al­nie przy­sto­so­waną do za­da­nia po­le­ga­ją­cego na opusz­cze­niu bez­piecz­nego domu ro­dzin­nego i wej­ściu w skom­pli­ko­wany świat ze­wnętrzny”.

Pro­blem w tym, że więk­szość ro­dzi­ców od­wo­łuje się na tym eta­pie do na­rzę­dzi wy­cho­waw­czych, które tylko po­gar­szają sy­tu­ację, nie­kiedy na­wet do tego stop­nia, że blo­kują lub utrud­niają pracę mó­zgu na­sto­latka. Ta książka na­uczy cię, jak go wspie­rać, jak sta­wiać go wo­bec no­wych wy­zwań w at­mos­fe­rze wza­jem­nego sza­cunku, pod­sy­ca­ją­cej w nim po­czu­cie wła­snej war­to­ści. I w to­bie też. Po­znasz na­rzę­dzia, dzięki któ­rym po­mo­żesz swo­jemu dziecku prze­kształ­cić się w peł­no­war­to­ściową, sa­mo­dzielną osobę do­ro­słą. Do­dat­kową ko­rzy­ścią bę­dzie zgłę­bie­nie wła­snych nie­roz­wią­za­nych za­gad­nień z mło­do­ści, więc ty też zro­bisz po­stępy.

Trudno nam było zde­cy­do­wać, który z roz­dzia­łów książki po­wi­nien zna­leźć się na po­czątku. Wszyst­kie do­star­czają istot­nej wie­dzy, więc miały w na­szych oczach naj­wyż­szy prio­ry­tet, albo przy­naj­mniej drugi w ko­lej­no­ści. Mo­żesz więc czy­tać je w ta­kim po­rządku, jaki bę­dzie do cie­bie prze­ma­wiał. Każdy z roz­dzia­łów to lek­cja, dzięki któ­rej sta­niesz się sku­tecz­niej­szym ro­dzi­cem swo­jego na­sto­latka.

Książka mówi o uprzej­mym, sta­now­czym i wzmac­nia­ją­cym ro­dzi­ciel­stwie. Zda­jemy so­bie sprawę, że za­równo dla cie­bie, jak i dla na­sto­latka okres doj­rze­wa­nia jest czymś w ro­dzaju przej­ścia przez strefę ognia na woj­nie. Uprzej­mość i sta­now­czość mogą po dro­dze po­lec i ich miej­sce zajmą mniej za­chę­ca­jące me­tody wy­cho­waw­cze. Ła­two utra­cić po­czu­cie god­no­ści wraz z po­czu­ciem hu­moru. Czy pa­mię­tasz, jaki roz­koszny i uro­czy był twój na­sto­la­tek jako racz­ku­jące nie­mowlę? A te­raz być może przy­glą­dasz się mu i my­ślisz: „Co ja ta­kiego wy­ho­do­wa­łem? Co to za czło­wiek? Jak to się mo­gło zda­rzyć? Co mam te­raz po­cząć?”. Nie­je­den ci po­wie, że kon­trola (za po­mocą kar i na­gród) jest wła­śnie tym, czego po­trze­buje młody czło­wiek.

Kon­trola daje nie­kiedy na krótką metę ilu­zję suk­cesu, ale dzieci wy­cho­wy­wane w po­czu­ciu od­po­wie­dzial­no­ści za sie­bie, swo­body wy­boru i ob­li­czal­no­ści mają więk­sze szanse na zdo­by­cie umie­jęt­no­ści spo­łecz­nych i oso­bi­stych, które będą im do­brze słu­żyć przez całe ży­cie. Nie mu­sisz rzu­cać ręcz­nika na ring i po­grą­żać się w re­zy­gna­cji. Ta książka po­może ci zna­leźć roz­wią­za­nia i okre­ślić za­sady, które udo­wod­nią swoją sku­tecz­ność. Praca nad wy­cho­wa­niem na­sto­latka to oka­zja do od­kry­cia lub przy­po­mnie­nia so­bie, jak ważny jest wza­jemny sza­cu­nek. Kiedy na­uczysz się spra­wo­wać swoje ro­dzi­ciel­stwo w uprzejmy i sta­now­czy, a nie kon­tro­lu­jący spo­sób, od­kry­jesz, jaką fa­scy­nu­jącą oso­bo­wo­ścią jest twoje dziecko.

Je­śli do­tąd wy­cho­wy­wa­łeś dzieci że­la­zną ręką, po­ko­chają cię za stwo­rze­nie im więk­szej prze­strzeni. Mogą jed­nak błęd­nie zin­ter­pre­to­wać wol­ność. Twoim za­da­niem jest wpo­je­nie im po­czu­cia od­po­wie­dzial­no­ści, które po­winno iść w pa­rze z wol­no­ścią wy­boru. Re­zy­gna­cja z kon­troli nie ma ni­czego wspól­nego z per­mi­sy­wi­zmem, czyli bez­gra­niczną to­le­ran­cją i ak­cep­to­wa­niem każ­dego za­cho­wa­nia. Cho­dzi o pełne sza­cunku dzie­le­nie się wła­dzą. W książce znaj­dziesz wiele spo­so­bów na to, jak tra­fić do na­sto­latka z tym prze­ka­zem.

Je­śli roz­piesz­cza­łeś i nad­mier­nie chro­ni­łeś swoje dziecko, to może nie być za­chwy­cone per­spek­tywą wzię­cia na sie­bie więk­szej od­po­wie­dzial­no­ści. Mo­gło przy­wyk­nąć, że ro­bisz za nie wszystko, i uważa, że od­po­wie­dzial­ność to twoja sprawa. Może być le­niwe, nie­za­radne, a może na­wet nieco za­lęk­nione. Co bę­dzie, je­śli na­prawdę nie po­trafi zro­bić tego, co po­winno? Co bę­dzie, je­śli spró­buje i zrobi z sie­bie dur­nia? Czy nowe obo­wiązki nie będą zbyt stre­su­jące? Bądź przy­go­to­wany na próby prze­ko­na­nia cię, że po­wi­nie­neś jako ro­dzic na­dal wy­ko­ny­wać za na­sto­latka to wszystko, co po­wi­nien już umieć zro­bić sam. Bądź przy­go­to­wany na jego złość, gdy za­żą­dasz, żeby po­no­sił kon­se­kwen­cje wła­snego po­stę­po­wa­nia. Gdy jed­nak wy­bu­chy złego hu­moru ustaną, bę­dziesz zdu­miony tym, z jaką ła­two­ścią za­cznie prze­ja­wiać wię­cej od­po­wie­dzial­no­ści, a on sam po­lubi nowe po­czu­cie pew­no­ści sie­bie i kom­pe­ten­cji.

Twoim za­da­niem jest przy­go­to­wa­nie na­sto­latka do do­ro­słego ży­cia. Mo­żesz ża­ło­wać, że nie za­ją­łeś się tym, kiedy był młod­szy. To oczy­wi­ście by­łoby do­sko­nale, ale je­śli tego nie zro­bi­łeś, to pora że­byś za­czął te­raz. Pa­mię­taj, że­byś po­su­wał się ma­łymi kro­kami i pra­co­wał nad każdą nową umie­jęt­no­ścią osobno, do­póki nie po­czu­jesz się pew­nie. Po­stę­pu­jąc w ten spo­sób, od­kry­jesz, że ro­dzi­ciel­stwo jest ła­twiej­sze, niż my­śla­łeś, a wy­cho­wa­nie na­sto­latka może być przy­jem­nym za­ję­ciem.

ROZ­DZIAŁ 1

PO CZYM PO­ZNAĆ,ŻE TWOJE DZIECKOSTAJE SIĘ NA­STO­LAT­KIEM?

KIEDY TWOJE DZIECKO PRZE­STAJE WI­DZIEĆ W TO­BIE IDEAŁ

Gdy Sally we­szła w wiek na­sto­letni, jej matka od­nio­sła wra­że­nie, że ma do czy­nie­nia z kimś zu­peł­nie in­nym. Zmie­niła spo­sób ubie­ra­nia się, zna­la­zła so­bie in­nych przy­ja­ciół, stała się fanką rocka i za­częła grać na gi­ta­rze. Na­dal była to wciąż ta sama dziew­czynka, ale te­raz wy­stę­po­wała w no­wej roli: „roc­ko­wej Sally”. Przy­ja­ciółka spy­tała jej matkę: „Czy to ta sama Sally, która w dzie­ciń­stwie in­te­re­so­wała się su­per­bo­ha­te­rami? Która pro­siła, żeby wy­szyć jej na ko­stiu­mie gim­na­stycz­nym li­terę W, bo chciała uda­wać Won­der Wo­man? Ja­kie to było uro­cze!”. Matka uśmiech­nęła się, bo do­brze pa­mię­tała, jaka mi­lutka była Sally na tam­tym eta­pie ży­cia. „Czy po­tra­fi­ła­byś te­raz my­śleć o niej w taki spo­sób? – cią­gnęła przy­ja­ciółka. – Wy­obraź so­bie, że ubiera się w ko­stium mu­zyka roc­ko­wego. Oto co się dzieje: ona przy­mie­rza na so­bie inną toż­sa­mość, ale to nie jest praw­dziwa Sally”. Warto, że­byś so­bie przy­po­mniał, jak bar­dzo twoja obecna oso­bo­wość różni się od tej z cza­sów, gdy mia­łeś dzie­sięć lat. Cho­ciaż może ci się zda­wać, że okres doj­rze­wa­nia two­jego dziecka cią­gnie się w nie­skoń­czo­ność, w isto­cie jest to tylko krótki frag­ment drogi roz­woju czło­wieka, a w żad­nym ra­zie nie punkt do­ce­lowy.

NA­STO­LA­TEK TWO­ICH MA­RZEŃ A NA­STO­LA­TEK NOR­MALNY

Pod­czas na­szych warsz­ta­tów po­świę­co­nych wy­cho­wy­wa­niu na­sto­lat­ków pod­wa­żamy po­toczne wy­obra­że­nia na ich te­mat za po­mocą ćwi­cze­nia za­ty­tu­ło­wa­nego „Na­ry­suj na­sto­latka” (po­cho­dzą­cego z pod­ręcz­nika dla edu­ka­to­rów ro­dzi­ciel­skich Po­zy­tywna Dys­cy­plina. Prze­wod­nik dla edu­ka­to­rów ro­dzi­ców au­tor­stwa Lynn Lott i Jane Nel­sen, Po­zy­tywna Ro­dzina, Mi­la­nó­wek, 2008). Two­rzymy dwie grupy. Jedną z nich pro­simy o na­ry­so­wa­nie „nor­mal­nego” na­sto­latka – ta­kiego jak go wi­dzi więk­szość ro­dzi­ców. Za­chę­camy, by nie bali się prze­sady. Taki uogól­niony na­sto­la­tek jest za­pa­trzony w sie­bie, słu­cha gło­śnej mu­zyki, nie uznaje au­to­ry­te­tów, woli to­wa­rzy­stwo przy­ja­ciół niż ro­dziny, swój za­ba­ła­ga­niony po­kój de­ko­ruje pla­ka­tami, fa­scy­nuje się sa­mo­cho­dami i nie­za­leż­nym sty­lem ży­cia, chce się ubie­rać zgod­nie z obo­wią­zu­ją­cym wśród jego ró­wie­śni­ków sty­lem (nie­ważne, że szpet­nie), stale ma na uszach słu­chawki, gra w gry wi­deo, pró­buje pa­pie­ro­sów i al­ko­holu. A oto jak póź­niej grupa ko­men­tuje ten ob­raz:

– No tak, to rze­czy­wi­ście prze­sada. Nie wszyst­kie na­sto­latki są ta­kie.

– Ale bun­tow­ni­czość to prawda. Więk­szość z nich tak się za­cho­wuje.

– To mi uświa­da­mia, że mój na­sto­la­tek byłby nie­nor­malny, gdyby po­sprzą­tał swój po­kój.

– Jak się za­sta­no­wić, to sam kie­dyś taki by­łem.

Ten ostatni ko­men­tarz sta­nowi trzeźwe przy­po­mnie­nie, że rów­nież po okre­sie doj­rze­wa­nia na­dal wszy­scy się roz­wi­jamy i zmie­niamy.

Drugą grupę pro­simy o stwo­rze­nie ob­razu „na­sto­latka na­szych ma­rzeń”, czyli ta­kiego, ja­kiego więk­szość ro­dzi­ców chcia­łaby mieć. Ten młody czło­wiek zo­staje wy­brany kró­lem lub kró­lową balu ma­tu­ral­nego, do­trzy­muje umów („Obie­cuję, że wrócę o wła­ści­wej po­rze, jak za­wsze”), sam się zgła­sza do po­mocy, uwiel­bia roz­ma­wiać z ro­dzi­cami („Chciał­bym wam po­wie­dzieć coś o so­bie”), je wy­łącz­nie zdrową żyw­ność, nie ogląda te­le­wi­zji, jest bar­dzo wy­spor­to­wany, zdo­bywa dwa sty­pen­dia (spor­towe i na­ukowe), uzy­skuje do­sko­nały wy­nik w te­ście SAT[2], już od stycz­nia za­czyna szu­kać do­ryw­czej pracy na wa­ka­cje, swoje wła­sne pie­nią­dze wy­daje na fry­zjera lub ma­ki­jaż, a resztę od­kłada na czas stu­diów i kupno sa­mo­chodu, jest dla wszyst­kich uprzejmy (nie wy­łą­cza­jąc swo­jego ro­dzeń­stwa), po­trafi być aser­tywny, nie mar­nuje czasu na gry wi­deo i ma w szkole same naj­wyż­sze oceny. Ko­men­ta­rze są ta­kie:

– Taki na­sto­la­tek nie miałby żad­nych przy­ja­ciół. Byłby dla in­nych nie do wy­trzy­ma­nia. Moi przy­ja­ciele mają taką na­sto­latkę i ja jej nie cier­pię.

– Moja córka jest kimś ta­kim i mam wra­że­nie, że cały czas żyje w sil­nym stre­sie.

– Te­raz wi­dzę, że ocze­kuję od mo­jego dziecka do­sko­na­ło­ści, choć sama do­sko­nała nie je­stem.

– Znam paru ta­kich na­sto­lat­ków i uwa­żam, że są okropni.

Czę­sto wy­obra­żamy so­bie na­sto­latka swo­ich ma­rzeń jako tak zwane do­bre dziecko. Czy nie przy­szło wam do głowy, że taki na­sto­la­tek zdra­dza sa­mego sie­bie, sta­ra­jąc się wszyst­kich za­do­wo­lić i uza­leż­nia­jąc się od po­chwał? Ro­dzice trak­tują go jako stan­dard. „Dla­czego nie mo­że­cie być tacy jak wasz brat (wa­sza sio­stra)? – mó­wią jego ro­dzeń­stwu. – Do­brze, że cho­ciaż z nim (nią) nie mamy żad­nych kło­po­tów”. Do­bre dziecko czuje się kimś zna­czą­cym tylko wtedy, gdy otrzy­muje tego ro­dzaju po­chwały. Wielu ta­kich na­sto­lat­ków roz­sy­puje się psy­chicz­nie po po­peł­nie­niu pierw­szego po­waż­nego błędu. Nie­któ­rzy nie od­naj­dują się w wa­run­kach współ­za­wod­nic­twa, kiedy tra­fiają do szkoły śred­niej czy na stu­dia i oka­zuje się, że nie są wcale kimś wy­jąt­ko­wym. Nie wy­trzy­mu­jąc pre­sji, cza­sem po­su­wają się na­wet do sa­mo­bój­stwa, po­nie­waż czują, że nie utrzy­mają się na szczy­cie. Inni bar­dzo późno za­czy­nają się usa­mo­dziel­niać i po­cząt­kowy okres stu­diów po­świę­cają na im­pre­zo­wa­nie, a nie na na­ukę, gdyż nie czują już pre­sji ze strony ro­dzi­ców.

Każdy na­sto­la­tek pró­buje usta­lić: „Kim je­stem i czy je­stem wy­star­cza­jąco do­bry?”. Dla po­stron­nego ob­ser­wa­tora ten pro­ces może wy­glą­dać bar­dzo róż­nie. Niech was nie zwiodą po­zory. Nie da się przejść przez okres doj­rze­wa­nia bez pew­nego po­czu­cia nie­pew­no­ści. Wbij­cie so­bie do głowy, że kiedy wy ma­rzy­cie o ide­al­nym dziecku, wasz na­sto­la­tek może zma­gać się z wy­ma­ga­niem per­fek­cjo­ni­zmu.

O TYM, KIEDY DZIECKO STAJE SIĘ NA­STO­LAT­KIEM, PO­WIE­DZĄ WAM WA­SZE UCZU­CIA

Gwał­tow­nym prze­mia­nom za­cho­dzą­cym w dzie­ciach to­wa­rzy­szą emo­cjo­nalne re­ak­cje ro­dzi­ców. Przy­po­mnij­cie so­bie swoją ra­dość, kiedy dziecko na­uczyło się ko­rzy­stać z noc­nika. Przy­po­mnij­cie so­bie, co czu­li­ście, kiedy po raz pierw­szy na ja­kąś wa­szą prośbę od­po­wie­działo „NIE!”. Jak się czu­li­ście, kiedy roz­po­czy­nało szkołę albo pierw­szy raz no­co­wało poza do­mem? A te­raz po­my­śl­cie o emo­cjach, ja­kie wzbu­dza u was wej­ście dziecka w wiek doj­rze­wa­nia. Czy da­je­cie so­bie radę ze stre­sem, któ­rego do­znają wtedy ro­dzice?

Herb pa­mięta dzień, kiedy przy­pad­kowo od­krył, że jego je­de­na­sto­let­nia córka Kim w ciągu nie­ca­łego dnia wy­słała 210 ese­me­sów do ko­legi z klasy. Więk­szość z nich była o tym, jak bar­dzo lu­bią się na­wza­jem i że chcie­liby się ca­ło­wać. Star­sza córka Herba, pięt­na­sto­let­nia Macy, nie in­te­re­so­wała się jesz­cze chło­pa­kami i nie ko­re­spon­do­wała z nimi, więc było dla niego za­sko­cze­niem, że młod­sza już staje się na­sto­latką.

Ma­xine za­brała swo­jego pa­sierba do sklepu, żeby ku­pić mu nową zi­mową kurtkę. Kiedy sprze­dawca za­pa­ko­wał ją do fir­mo­wej torby, chło­piec od­wró­cił się ty­łem i ru­szył do wyj­ścia, zo­sta­wia­jąc torbę na la­dzie. Ma­xine wzięła ją sama, zi­ry­to­wana taką nie­wdzięcz­no­ścią. Kiedy zna­leźli się ra­zem w sa­mo­cho­dzie, spy­tała go, co się z nim dzieje. „Nie chcia­łem, żeby ktoś zo­ba­czył mnie cho­dzą­cego po cen­trum han­dlo­wym z torbą na za­kupy – od­po­wie­dział chło­pak. – To ta­kie ob­cia­chowe”. Ma­xine nie była pewna, czy ma ochotę go przy­tu­lić, czy mu przy­ło­żyć.

Sandi wspo­mina wstrząs, który prze­żyła, kiedy jej sio­strze­niec, który do­tąd nie zwra­cał uwagi na to, czy ma skar­petki do pary ani czy jest ucze­sany, po­ja­wił się w spodniach z ni­sko zwi­sa­ją­cym kro­kiem, te­ni­sów­kach bez sznu­ro­wa­deł i z wło­sami po­trak­to­wa­nymi la­kie­rem. Po­sta­rał się o naj­now­szą „na­sto­let­nią” pre­zen­cję.

„Nie wiem, co się dzieje z moim trzy­na­sto­let­nim sy­nem Tre­vo­rem – zwie­rzał się Pete przy­ja­cie­lowi. – W jed­nej chwili jest taki, że do rany przy­łóż, w na­stęp­nej wrzesz­czy na mnie i trak­tuje jak wroga. Jesz­cze tro­chę, a po­trak­tuję go ostro, żeby so­bie nie my­ślał, że można się tak pa­skud­nie za­cho­wy­wać. Nie pa­mię­tam, kiedy ostat­nio by­łem taki wście­kły”. Przy­ja­ciel nie mógł się po­wstrzy­mać od śmie­chu. „Pete – po­wie­dział – wi­tamy w świe­cie na­sto­lat­ków. Wła­śnie prze­sze­dłeś ini­cja­cję”.

INI­CJA­CJA DO WY­CHO­WY­WA­NIA NA­STO­LATKA BYWA STRE­SU­JĄCA

Stres to miara roz­bież­no­ści po­mię­dzy rze­czy­wi­sto­ścią, a twoim wy­obra­że­niem o wła­ści­wym po­rządku rze­czy. Taka de­fi­ni­cja stresu (choć pew­nie od­le­gła od tych, z któ­rymi się ze­tkną­łeś) może być bar­dzo przy­datna. Skoro źró­dłem stresu są twoje my­śli, to bę­dziesz mniej ze­stre­so­wany, je­śli je so­bie uświa­do­misz i ro­zej­rzysz się za moż­li­wo­ścią zmiany – re­aliów ży­cia albo wła­snych wy­obra­żeń. Ta me­toda nie wy­maga ro­bie­nia głę­bo­kich wde­chów (choć nie za­szko­dzi kilka razy ode­tchnąć spo­koj­nie), upra­wia­nia jog­gingu (choć po­pie­ramy wszel­kiego ro­dzaju za­ję­cia spor­towe), ły­ka­nia pi­gu­łek ani strze­la­nia so­bie drinka (na­prawdę). Po­niż­sze ćwi­cze­nie prze­kona cię, że można ła­two uwol­nić się od stresu.

Weź kartkę pa­pieru. U góry na­pisz, jak twoim zda­niem po­winny ukła­dać się twoje sto­sunki z na­sto­lat­kiem. Na­stęp­nie na­pisz na dole kartki, jak one na­prawdę się ukła­dają. A te­raz wy­peł­nij całą po­zo­stałą pu­stą prze­strzeń, pi­sząc wiel­kimi li­te­rami: „STRES”. Słowo to re­pre­zen­tuje od­le­głość mię­dzy tym, jak ży­cie po­winno wy­glą­dać (twoim zda­niem), a ja­kie jest na­prawdę.

Te­raz mo­żesz już do­strzec, dla­czego twój stres jest taki wielki – praw­do­po­dob­nie po­mię­dzy dwoma ob­ra­zami jest za dużo miej­sca. Po­myśl te­raz o tym, co ro­bisz pod wpły­wem stresu. Za­no­tuj to gdzieś po­środku ar­ku­sza. Są to twoje za­cho­wa­nia słu­żące ła­go­dze­niu stresu. Ale je­śli przyj­rzeć się im bli­żej, oka­zuje się, że mogą go jesz­cze pod­sy­cać.

A te­raz trud­niej­sza część ćwi­cze­nia. Na­zy­wamy ją „skła­da­niem pa­pieru”. Twoje za­da­nie po­lega na za­gię­ciu dol­nej czę­ści kartki w taki sprytny spo­sób, że spo­tka się z górną i oba za­pisy będą ze sobą są­sia­do­wały (może bę­dziesz mu­siał po­pro­sić swo­jego na­sto­latka o po­moc). Co my­ślisz i czu­jesz, wi­dząc je tuż obok sie­bie, bez słowa „stres” po­środku? I co po­sta­na­wiasz?

Aimee spró­bo­wała tego po­dej­ścia. U góry na­pi­sała: „Do­pro­wa­dza mnie to do szału, kiedy syn od­kłada od­ra­bia­nie lek­cji na ostat­nią mi­nutę. Mu­szę go bez prze­rwy po­ga­niać”.

U dołu zaś na­pi­sała: „Co­kol­wiek ro­bię, on tylko się zło­ści i zwleka jesz­cze bar­dziej. Cho­ciaż zwy­kle w końcu robi, co do niego na­leży, po dro­dze musi mnie zde­ner­wo­wać i sam też jest zde­ner­wo­wany. To bar­dzo fru­stru­jące”.

Aimee stwier­dziła, że sze­roki od­stęp mię­dzy jed­nym a dru­gim za­pi­sem do­brze od­daje po­ziom jej stresu. Ra­dzi so­bie z nim, wpa­da­jąc w gniew i obu­rza­jąc się: „Dla­czego nie może ro­bić wszyst­kiego jak na­leży?”. Rzuca swoje za­ję­cia i sie­dzi sy­nowi nad głową, żeby go zmu­sić do pracy. Grozi mu ode­bra­niem róż­nych przy­wi­le­jów i iry­tuje się, kiedy to nie działa. Ma po­czu­cie, że nie spraw­dza się jako matka, bo nie po­trafi zmie­nić na­wy­ków syna.

Kiedy zło­żyła kartkę tak, ze dwa za­pisy zna­la­zły się obok sie­bie bez du­żego od­stępu, po­wie­działa: „Co za strata czasu. Cała moja złość i gde­ra­nie ni­czego nie zmie­niają. Za­sta­na­wiam się, co by było, gdy­bym po pro­stu po­go­dziła się z tym, że bie­rze się za od­ra­bia­nie lek­cji w ostat­niej chwili. Czy zwle­kałby jesz­cze bar­dziej? No cóż, ale to, co ro­bię, i tak na niego nie działa. Mogę przy­naj­mniej prze­stać się zło­ścić. Cie­kawa je­stem, jaką miałby minę, gdy­bym po­chwa­liła go, za­miast stro­fo­wać”.

To ćwi­cze­nie po­mo­gło wielu ro­dzi­com w przy­ję­ciu po­stawy eli­mi­nu­ją­cej (lub zna­cząco osła­bia­ją­cej) ich stres. Mo­żesz zre­du­ko­wać stres rów­nież w inny spo­sób: przyj­mu­jąc do wia­do­mo­ści, że ja­ki­kol­wiek jest twój na­sto­la­tek dzi­siaj, nie po­zo­sta­nie ta­kim na za­wsze.

KIM­KOL­WIEK JE­STEŚ DZI­SIAJ, NIE BĘ­DZIESZ TAKI ZA­WSZE

Kiedy Mary była na­sto­latką, matka stale stro­fo­wała ją za zo­sta­wia­nie brud­nych na­czyń w jej po­koju albo w zle­wie. Te­raz Mary stro­fuje za to samo swo­jego męża. Brian jako na­sto­la­tek ucho­dził za ego­istę i ego­cen­tryka. Jako do­ro­sły czło­wiek jest pra­cow­ni­kiem spo­łecz­nym i po­maga ubo­gim.

Przy­po­mnij so­bie, jaki by­łeś w wieku kil­ku­na­stu lat. Co się w to­bie zmie­niło, gdy do­ro­słeś? Czy je­steś te­raz bar­dziej od­po­wie­dzialny? Bar­dziej bez­in­te­re­sowny? Bar­dziej dba­jący o in­nych? Masz wy­raźny cel w ży­ciu i silną mo­ty­wa­cję? Może uznasz za po­ży­teczne spo­rzą­dze­nie li­sty ra­dy­kal­nych zmian, które za­szły w to­bie od tam­tych cza­sów.

Choć­by­śmy od­no­sili inne wra­że­nie: na­sto­la­tek nie jest za­mkniętą księgą. Jego za­cho­wa­nia są czymś przej­ścio­wym. Chce zro­zu­mieć, czym się różni od swo­ich bli­skich, okre­ślić swoje po­glądy na różne sprawy, swoje uczu­cia i swoje war­to­ści. Ten pro­ces od­dzie­la­nia się od ro­dziny na­zy­wamy in­dy­wi­du­acją.

In­dy­wi­du­acja na­sto­latka może roz­po­cząć się już w wieku dzie­się­ciu lub je­de­na­stu lat, ale rów­nież do­piero około osiem­nastki. Nie­któ­rzy lu­dzie ni­gdy jej nie prze­cho­dzą (je­śli nie li­czyć zmian fi­zycz­nych) albo do­piero jako do­ro­śli po­dej­mują ra­dy­kalne kroki, które wy­mie­niamy w po­niż­szej cha­rak­te­ry­styce in­dy­wi­du­acji, a oma­wiamy szcze­gó­łowo da­lej.

Ce­chy in­dy­wi­du­acji

1. Młody czło­wiek od­czuwa po­trzebę spraw­dza­nia się.

2. In­dy­wi­du­acja czę­sto przy­po­mina bunt, po­nie­waż na­sto­la­tek pod­daje pró­bie war­to­ści ro­dzinne.

3. Za­cho­dzą u niego po­ważne zmiany fi­zyczne i emo­cjo­nalne.

4. Re­la­cje z ró­wie­śni­kami stają się dla niego waż­niej­sze niż ro­dzina.

5. Na­sto­la­tek bada i te­stuje za­kres swo­jej au­to­no­mii.

6. Ma silną po­trzebę pry­wat­no­ści.

7. Za­czyna wsty­dzić się swo­ich ro­dzi­ców.

8. Uważa, że wszystko już wie i wszystko po­trafi.

Pa­mię­taj­cie, że za­kres wy­stę­po­wa­nia tych cech sta­nowi kon­ti­nuum pe­wien zbiór, od prze­ja­wów śla­do­wych do sta­łej ich obec­no­ści. U po­szcze­gól­nych na­sto­lat­ków pro­ces roz­woju może prze­bie­gać w spo­sób skraj­nie zróż­ni­co­wany.

MŁODY CZŁO­WIEK OD­CZUWA PO­TRZEBĘ SPRAW­DZA­NIA SIĘ

Po­czą­tek in­dy­wi­du­acji można po­znać po tym, że dziecko za­czyna mieć przed wami ta­jem­nice. Czy pa­mię­tasz swoje wła­sne se­krety na­sto­latka? Kiedy pro­simy ro­dzi­ców o prze­pro­wa­dze­nie ćwi­cze­nia pod na­zwą „Dzie­sięć se­kre­tów” (O czym nie chcia­łeś, żeby wie­dzieli ro­dzice, kiedy by­łeś na­sto­lat­kiem?), za­wsze jest dużo śmie­chu, bo uczest­nicy warsz­ta­tów opo­wia­dają o wy­my­ka­niu się z domu wie­czo­rem, eks­pe­ry­men­tach z nar­ko­ty­kami i al­ko­ho­lem, sek­sie upra­wia­nym na tyl­nym sie­dze­niu sa­mo­chodu, po­py­cha­niu dla za­bawy śpią­cych krów, żeby się prze­wra­cały, czy pso­tach, za które dziś można by tra­fić za kratki. Wśród tych lu­dzi są na­czelni dy­rek­to­rzy du­żych firm, na­uczy­ciele, urzęd­nicy wy­so­kiego szcze­bla, me­cha­nicy, le­ka­rze, hy­drau­licy, matki i oj­co­wie prze­ra­żeni, że ich dzieci ro­bią to, co oni sami ro­bili w mło­do­ści.

IN­DY­WI­DU­ACJA CZĘ­STO PRZY­PO­MINA BUNT

Więk­szość ro­dzi­ców nie­po­koi się, kiedy ich na­sto­latki się bun­tują, ale bar­dziej na miej­scu byłby nie­po­kój z po­wodu braku buntu. Młody czło­wiek musi za­cząć od­dzie­lać się od ro­dziny, a bunt daje mu do tego oka­zję. Z po­czątku może po­le­gać na pod­wa­ża­niu tego, co jest dla ro­dziny ważne (ro­dzin­nych war­to­ści), albo igno­ro­wa­niu ocze­ki­wań ro­dzi­ców i ro­bie­niu rze­czy wręcz prze­ciw­nych. Póź­niej po­ja­wiają się inne formy buntu – ale po­cząt­kowa in­dy­wi­du­acja jest przede wszyst­kim re­ak­cją skie­ro­waną prze­ciwko ro­dzi­com, a ro­bie­nie im na prze­kór to naj­prost­szy i naj­bar­dziej na­tu­ralny spo­sób, by się od nich od­ciąć. Je­śli na­sto­lat­kowi nie po­zwoli się na bunt, może go wznie­cić w wieku dwu­dzie­stu, trzy­dzie­stu, a na­wet pięć­dzie­się­ciu lat. Młody czło­wiek, który się nie bun­to­wał (nie prze­szedł in­dy­wi­du­acji), może uza­leż­nić się od ze­wnętrz­nej apro­baty – nie od­waży się pod­jąć ry­zyka i ni­gdy nie po­czuje się do­brze we wła­snej skó­rze.

Za­pew­nie­nie na­sto­lat­kowi wspar­cia w fa­zie in­dy­wi­du­acji (patrz roz­dział 9) zwięk­sza szansę na to, że po dwu­dzie­stce za­ak­cep­tuje ro­dzinne war­to­ści. W im więk­szym zaś stop­niu spo­tka się z lek­ce­wa­żą­cymi osą­dami, ka­rami i na­rzu­ca­niem dys­cy­pliny, tym ła­twiej może „ugrzę­znąć” w pro­ce­sie in­dy­wi­du­acji i praw­do­po­do­bień­stwo po­wrotu do ro­dzin­nych war­to­ści bę­dzie mniej­sze.

W NA­STO­LATKU ZA­CHO­DZĄ PO­WAŻNE ZMIANY FI­ZYCZNE I EMO­CJO­NALNE

Czy im się to po­doba, czy nie, na­sto­latki doj­rze­wają fi­zycz­nie i sek­su­al­nie, pod­le­gają pro­ce­som bio­lo­gicz­nym, na które nie mają żad­nego wpływu. Poza tym, że zmiany te wy­wo­łują u nich po­mie­szane, sprzeczne uczu­cia, mło­dzi lu­dzie mogą też od­czu­wać nie­po­kój z po­wodu ich tempa – mogą są­dzić, że doj­rze­wają zbyt szybko lub zbyt wolno w po­rów­na­niu z ró­wie­śni­kami (więk­szość ro­dzi­ców wo­la­łaby, żeby ich dzieci doj­rze­wały wol­niej, ale na­tura ma inne zda­nie).

Pro­ces doj­rze­wa­nia fi­zycz­nego ze swo­imi na­głymi i prze­moż­nymi zmia­nami hor­mo­nal­nymi po­wo­duje chwiej­ność na­stroju. Na­sto­la­tek może być w jed­nej chwili sło­dziutki, a w na­stęp­nej od­gryźć ci głowę. W do­datku nie­któ­rzy z nich ro­sną w ta­kim tem­pie, że cier­pią na praw­dziwe „bóle doj­rze­wa­nia”, jak naj­bar­dziej fi­zyczne.

Więk­szość ba­da­czy uważa, że w okre­sie doj­rze­wa­nia mózg prze­cho­dzi przez „drugą falę” roz­woju. Za­czyna się też po­kwi­ta­nie, bu­rza hor­mo­nów po­łą­czona ze wzro­stem mó­zgu może być przy­gnia­ta­jąca. Kora czo­łowa, która od­po­wiada za wiele „do­ro­słych” funk­cji mó­zgu, ta­kich jak kon­tro­lo­wa­nie im­pul­sów, pa­no­wa­nie nad emo­cjami i roz­wią­zy­wa­nie pro­ble­mów, wciąż nie jest w pełni doj­rzała. U na­sto­lat­ków prze­twa­rza­nie emo­cji i po­dej­mo­wa­nie de­cy­zji od­bywa się głów­nie w tak zwa­nym ukła­dzie lim­bicz­nym. Można po­wie­dzieć, że re­agu­jąc na in­nych lu­dzi, roz­po­zna­jąc wła­sne emo­cje i do­ko­nu­jąc wy­bo­rów, „my­ślą brzu­chem”. To je­den z po­wo­dów, dla któ­rych po­tra­fią za­cho­wy­wać się im­pul­syw­nie, gwał­tow­nie i nie­od­po­wie­dzial­nie. Po­trze­bują po­mocy, by zro­zu­mieć wła­sne uczu­cia, a na­stęp­nie od­wo­łać się do ro­zumu i prze­my­śleć sprawę (do­kład­niej o tym w roz­dziale 6, gdzie mowa o umie­jęt­no­ściach ko­mu­ni­ka­cyj­nych).

Fakt, że w mó­zgu na­sto­latka za­cho­dzą prze­miany, nie uspra­wie­dli­wia złych wy­bo­rów i nie­wła­ści­wych za­cho­wań, ale po­maga ro­dzi­com i na­uczy­cie­lom zro­zu­mieć, dla­czego na­sto­latki po­trze­bują więzi, uprzej­mej i sta­now­czej dys­cy­pliny oraz na­uki umie­jęt­no­ści ży­cio­wych (i cier­pli­wo­ści, ogrom­nej cier­pli­wo­ści!). Zro­zu­mie­nie pro­ce­sów roz­wo­jo­wych mó­zgu może rów­nież po­wstrzy­mać do­ro­słych od bra­nia za­cho­wań na­sto­latka do sie­bie, po­zwa­la­jąc im za­cho­wać spo­kój, uprzej­mość i sta­now­czość przy wy­zna­cza­niu gra­nic i ich prze­strze­ga­niu.

RE­LA­CJE Z RÓ­WIE­ŚNI­KAMI SĄ WAŻ­NIEJ­SZE NIŻ Z RO­DZINĄ

Może cię to do­pro­wa­dzać do szału, ale je­den z naj­pew­niej­szych sy­gna­łów wcho­dze­nia w wiek na­sto­letni otrzy­mu­jesz, kiedy twoje dziecko za­czyna się trosz­czyć o to, czy na­leży, czy nie na­leży do ja­kiejś faj­nej paczki, i od tego za­leżą po­dej­mo­wane przez nie de­cy­zje. Może się uznać za „wy­gra­nego” lub „prze­gra­nego” i je­śli jest prze­ko­nane o tym dru­gim, bun­tow­ni­cze za­cho­wa­nia mogą się na­si­lić. Jest to sy­tu­acja bar­dzo kło­po­tliwa i fru­stru­jąca. Jak młody czło­wiek ma zna­leźć czas na pie­lę­gno­wa­nie więzi ro­dzin­nych – skoro w głębi du­szy drę­czy go nie­po­kój o sta­tus przy­na­leż­no­ści do ró­wie­śni­ków?

Re­la­cje z ró­wie­śni­kami po­ma­gają na­sto­lat­kowi w se­pa­ra­cji od ro­dzi­ców, lecz ci czę­sto in­ter­pre­tują jego za­ab­sor­bo­wa­nie kum­plami jako od­rzu­ce­nie. Nie bierz­cie pro­cesu in­dy­wi­du­acji do sie­bie. Miej­cie cier­pli­wość. Je­śli po­wstrzy­ma­cie się od kry­ty­ko­wa­nia i oka­zy­wa­nia wła­dzy, wasz na­sto­la­tek po dwu­dzie­stce sta­nie się wa­szym naj­lep­szym przy­ja­cie­lem.

NA­STO­LA­TEK BADA I TE­STUJE ZA­KRES SWO­JEJ AU­TO­NO­MII

Czy zda­rzyło się wam otwo­rzyć usta ze zdu­mie­nia, sły­sząc od przy­ja­ciela lub są­siada, ja­kie ma­cie miłe i grzeczne dziecko? Czy spy­ta­li­ście zdzi­wieni: „O czym ty mó­wisz?”.

To może być oznaka pra­wi­dło­wego ro­dzi­ciel­stwa. Wasz na­sto­la­tek czuje się na tyle bez­piecz­nie, że „te­stuje” swoją au­to­no­mię na was, ale poza do­mem za­cho­wuje się zgod­nie z tym, czego go uczy­li­ście.

Na­sto­latki od­czu­wają silną po­trzebę spraw­dza­nia, na co mogą so­bie po­zwo­lić – ba­da­nia swo­jej siły i zna­cze­nia w świe­cie. Zna­czy to, że chcą sami de­cy­do­wać, co mogą ze sobą zro­bić, bez wska­zó­wek i po­uczeń. Ro­dzice czę­sto trak­tują to jako wy­zwa­nie rzu­cone ich wła­dzy, co pro­wa­dzi do star­cia. Cała sztuka, żeby wspie­rać po­szu­ki­wa­nia mło­dego czło­wieka z sza­cun­kiem, ucząc go waż­nych umie­jęt­no­ści ży­cio­wych. Im bez­piecz­niej na­sto­la­tek czuje się w domu, tym mniej trau­ma­ty­zu­jący jest dla niego pro­ces in­dy­wi­du­acji.

NA­STO­LA­TEK MA SILNĄ PO­TRZEBĘ PRY­WAT­NO­ŚCI

Mo­że­cie się dzi­wić, dla­czego wasz na­sto­la­tek ucieka od was w pry­wat­ność, skoro jed­no­cze­śnie upu­blicz­nia każdą swoją myśl i uczu­cie na Fa­ce­bo­oku lub w in­nych me­diach spo­łecz­no­ścio­wych. Czyżby na­sto­latki za­cho­wy­wały się nie­zbyt ra­cjo­nal­nie? Może po pro­stu po­wi­nie­neś prze­stać za­da­wać py­ta­nia i zo­stać przy­ja­cie­lem swo­jego dziecka na Fa­ce­bo­oku.

Z po­wodu szyb­kiego i nie­kon­tro­lo­wa­nego roz­woju na­sto­la­tek może czuć się skrę­po­wany, kiedy jest w cen­trum uwagi ro­dziny. Sta­ra­jąc się okre­ślić, co jest dla niego ważne, może po­dej­mo­wać dzia­ła­nia, które nie zna­la­złyby apro­baty ro­dzi­ców, na­wet je­śli po­tem zde­cy­duje, że wcale nie chce tego ro­bić. Żeby unik­nąć przy­krej sy­tu­acji lub żeby was nie za­wieść, spró­buje tych rze­czy na wszelki wy­pa­dek poza wa­szą wie­dzą, na przy­kład bę­dzie cho­wał kon­tro­wer­syjne stroje i ak­ce­so­ria w ple­caku, by prze­brać się do­piero w szkole, bę­dzie prze­my­cał pa­pie­rosy, oglą­dał po­ta­jem­nie filmy dla do­ro­słych, do któ­rych go nie do­pusz­cza­cie, za­pi­sy­wał swoje naj­bar­dziej in­tymne my­śli w dzien­niku lub za­da­wał się z ta­kimi ró­wie­śni­kami, któ­rzy – jak są­dzi – wam by się nie spodo­bali. In­nym spo­so­bem chro­nie­nia swo­jej pry­wat­no­ści jest jawne kłam­stwo.

Na­sto­latki czę­sto kła­mią dla­tego, że was ko­chają i nie chcą wam ro­bić przy­kro­ści. Chcą ro­bić to, na co mają ochotę, nie ra­niąc przy tym wa­szych uczuć. Kiedy in­dziej kła­mią w sa­mo­obro­nie – aby unik­nąć wa­szych ostrych uwag, a może i ostrych dzia­łań. Oto co na­sto­latki mó­wią o swo­ich kłam­stwach:

„Kła­mię, kiedy wy­bie­ram się na im­prezę, bo mama na­wet by ze mną nie dys­ku­to­wała, gdyby się do­wie­działa, że tam nie bę­dzie ni­kogo do­ro­słego”.

„Je­stem szczery z moją matką, bo trak­tuje mnie tak, jak­bym był star­szy, niż je­stem, i uczy mnie, jak pić od­po­wie­dzial­nie”.

„W pierw­szej i dru­giej kla­sie kła­ma­łem, ale po­tem po­sta­no­wi­łem, że już nie będę. Te­raz mó­wię im o wszyst­kim. Wcze­śniej dużo się kłó­ci­łem z mamą”.

„Nie mó­wię im tego, czego wo­le­liby nie sły­szeć. Chcą wie­rzyć, że wszystko jest w po­rządku, więc wsta­wiam tro­chę kitu, na przy­kład, że «na im­pre­zie jed­nej dziew­czy­nie cał­kiem od­biło i się strą­biła» (a tak na­prawdę ta dziew­czyna to ja)”.

„Czuję się gor­sza, kiedy po­wiem prawdę, bo mama zu­peł­nie mnie nie ro­zu­mie. Ją ina­czej wy­cho­wali”.

„Czy mó­wić prawdę? To za­leży ja­kich się ma ro­dzi­ców. Nie­któ­rym można po­wie­dzieć wszystko, a inni naj­chęt­niej przy­wią­za­liby cię wie­czo­rem do łóżka”.

Je­śli ro­zu­miesz, co po­py­cha two­jego na­sto­latka do kłamstw, to mo­żesz sku­tecz­niej stwa­rzać at­mos­ferę, w któ­rej bę­dzie bez obaw mó­wił prawdę – przy­naj­mniej prze­waż­nie. Ilu z nas mó­wi­łoby prawdę, wie­dząc, że bę­dziemy za nią po­tę­piani, za­wsty­dzani lub ka­rani? Ilu z nas mó­wi­łoby prawdę, gdy­by­śmy w re­zul­ta­cie nie mo­gli ro­bić tego, co bar­dzo chcemy ro­bić?

Je­śli mó­wi­łeś ro­dzi­com prawdę, to ra­czej nie w tym celu, żeby chro­nili cię przed ucze­niem się na błę­dach. Mo­głeś na­to­miast ją mó­wić, bo ro­dzice mieli dość wiary w cie­bie, by po­zwo­lić ci na po­peł­nia­nie błę­dów, i po­ma­gali ci w ba­da­niu róż­nych moż­li­wo­ści. Ła­twiej było mó­wić prawdę, kiedy wie­dzia­łeś, że na­wet gdy się po­my­lisz, znaj­dziesz u nich wspar­cie i za­chętę.

Dą­że­nie na­sto­latka do pry­wat­no­ści może was nie­po­koić. Mo­że­cie są­dzić, że nie spraw­dza­cie się jako ro­dzice, je­śli nie wie­cie wszyst­kiego o jego po­czy­na­niach. Mo­że­cie się bać, że je­śli nie za­cho­wa­cie czuj­no­ści, się­gnie po nar­ko­tyki (lub po­dej­mie inne de­struk­cyjne dzia­ła­nia). Mamy dla was wia­do­mość: je­śli na­sto­la­tek ma za­miar ro­bić ta­kie rze­czy, to ro­dzice na pewno go nie upil­nują. Po pro­stu bę­dzie się z tym ukry­wał i trud­niej wam bę­dzie go przy­ła­pać.

Naj­lep­szy spo­sób na za­po­bie­ga­nie ta­kim ka­ta­stro­fom to bu­do­wa­nie z na­sto­lat­kiem re­la­cji opar­tych na uprzej­mo­ści i sta­now­czo­ści. Daj­cie mu do zro­zu­mie­nia, że bez względu na wszystko jest dla was bar­dzo ważny. Miej­cie oczy otwarte i bądź­cie go­towi do wy­cią­gnię­cia ręki, kiedy na­sto­la­tek w po­szu­ki­wa­niu tego, co dla niego ważne, bę­dzie po­trze­bo­wał wa­szej po­mocy i do­ro­słej mą­dro­ści.

NA­STO­LA­TEK ZA­CZYNA WSTY­DZIĆ SIĘ SWO­ICH RO­DZI­CÓW

Cza­sem na­sto­latki wsty­dzą się prze­by­wa­nia w miej­scach pu­blicz­nych w to­wa­rzy­stwie ro­dzi­ców lub bli­skich i mogą od­ma­wiać po­ka­zy­wa­nia się z nimi. Czu­ło­ści, które do­tąd były nor­malną czę­ścią ży­cia ro­dzin­nego, na­gle stają się dla nich tabu. Mogą na­wet po­ni­żać ro­dzi­ców i da­wać im do zro­zu­mie­nia, że uwa­żają ich za głup­ców. To sy­tu­acja przej­ściowa, chyba że zro­bi­cie z niej pro­blem, co za­owo­cuje dłu­go­trwałą nie­chę­cią.

Za­zwy­czaj za­cho­wa­nie na­sto­latka wo­bec ro­dzi­ców nie od­zwier­cie­dla jego rze­czy­wi­stych uczuć. Pra­cu­jąc z na­sto­lat­kami, czę­sto pro­simy ich o wy­mie­nie­nie czte­rech lub pię­ciu przy­miot­ni­ków opi­su­ją­cych ich ro­dzi­ców. Ich wy­bory są zwy­kle bar­dzo krze­piące. Ro­dzice, któ­rzy byli prze­ko­nani, że mło­dzi ich nie cier­pią, na­gle do­wia­dują się, że są mili, przy­ja­ciel­scy, uczynni czy spra­wie­dliwi, na­wet je­śli wal­czą ze swoim na­sto­lat­kiem dzień i noc. Pewna ko­bieta zdzi­wiła się, sły­sząc, że jej pa­sierb umie­ścił ją na li­ście człon­ków ro­dziny: „O rany, my­śla­łam, że we­dług cie­bie do was nie na­leżę”. „Dla­czego? – od­po­wie­dział chło­pak. – Na­le­żysz jak naj­bar­dziej”. Cho­ciaż sama trak­to­wała go jak wła­snego syna, nie są­dziła, że on my­śli o niej po­dob­nie.

NA­STO­LA­TEK UWAŻA, ŻE WSZYSTKO JUŻ WIE I WSZYSTKO PO­TRAFI

Ro­dzice, któ­rzy pró­bują mó­wić na­sto­lat­kom, jak mają się ubie­rać i co jeść, co mogą ro­bić, a czego nie, wy­dają się nie ro­zu­mieć, że na­sto­latki ni­gdy nie cho­rują, ni­gdy się nie prze­zię­biają, nie po­trze­bują snu i mogą prze­żyć na sa­mym śmie­cio­wym je­dze­niu lub w ogóle bez je­dze­nia. Wielu z nich dziwi się, jak ich dzieci zdo­łały prze­żyć te lata, ale fak­tem jest, że więk­szo­ści się to udaje. Nie­któ­rzy mogą są­dzić, że po­le­cane przez nas me­tody to na­wo­ły­wa­nie do ab­so­lut­nej to­le­ran­cji zwięk­sza­ją­cej ry­zyko po­waż­nych kon­se­kwen­cji. Ale jest wręcz prze­ciw­nie.

To nie po­błaż­li­wość ani ab­so­lutna to­le­ran­cja

Zda­rza się, że ro­dzice re­agują ostro po prze­czy­ta­niu li­sty ob­ja­wów in­dy­wi­du­acji. Ich ko­men­ta­rze są do sie­bie zbli­żone: „Nie można po pro­stu zre­zy­gno­wać z obo­wiąz­ków ro­dzi­ciel­skich i po­zwo­lić dziecku, żeby ro­biło co ze­chce, bo niby to się musi in­dy­wi­du­ować”. To ostat­nie słowo wy­ma­wiają w wy­bit­nie sar­ka­stycz­nym to­nie.

Wcale nie za­le­camy, by to­le­ro­wać i po­zwa­lać dzie­ciom na ab­so­lut­nie wszystko. To byłby wła­śnie per­mi­sy­wizm – styl ro­dzi­ciel­stwa od­bie­ra­jący mło­dym lu­dziom wspar­cie w okre­sie, gdy uczą się waż­nych rze­czy. Na­sto­latki po­trze­bują prze­wod­nika, ale nie kon­tro­lera. To dru­gie pod­sy­ci­łoby ich bunt.

NIE POD­SY­CAJ PŁO­MIENI BUNTU

Pa­mię­taj­cie, że bunt na­sto­latka jest ogra­ni­czony w cza­sie (trwa od roku do pię­ciu lat). Je­śli jed­nak nie przyj­mie­cie do wia­do­mo­ści, że jest on czę­ścią pro­cesu in­dy­wi­du­acji, i zro­bi­cie z tego pro­blem, to może się roz­cią­gnąć na do­ro­słość. Gdy ro­dzice uży­wają uprzej­mych i sta­now­czych me­tod wy­cho­waw­czych, prze­bieg buntu praw­do­po­dob­nie bę­dzie ła­godny. Je­śli na­to­miast będą kwe­stio­no­wać nor­malne pro­cesy roz­wo­jowe, in­dy­wi­du­acja ła­two może za­mie­nić się w ostrą re­be­lię.

Je­żeli bę­dzie­cie pa­mię­tać, że wiek na­sto­letni to okres, gdy wa­sze dzieci eks­pe­ry­men­tują, by zde­fi­nio­wać wła­sne po­glądy, to się bę­dzie­cie po­tra­fili się wy­lu­zo­wać i po pro­stu się nim cie­szyć. Zda­je­cie so­bie sprawę, że za­cho­wa­nie dzieci nie jest wa­szą winą ani za­sługą i nie­wiele mówi o tym, na ja­kich lu­dzi wy­ro­sną. Kon­cen­tru­je­cie się na bar­dziej da­le­ko­sięż­nych za­bie­gach wy­cho­waw­czych, uczy­cie się być prze­wod­ni­kami i po­moc­ni­kami, któ­rym dzieci mogą ufać.

UPRZEJME I STA­NOW­CZE RO­DZI­CIEL­STWO – ZA­SADY DO ZA­PA­MIĘ­TA­NIA

1. Je­śli twoje ar­gu­menty, po­ła­janki, ka­za­nia i na­gany nie dzia­łają, to praw­do­po­dob­nie twoje dziecko staje się na­sto­lat­kiem. Za­łóż na głowę ka­pe­lusz z na­pi­sem: „Czy to nie in­te­re­su­jące?” i usiądź spo­koj­nie, cze­ka­jąc na roz­wój wy­pad­ków.

2. Sprawdź, co zaj­muje two­jego na­sto­latka, za­miast za­kła­dać, że to samo co cie­bie w jego wieku. Czasy się zmie­niają.

3. Pa­mię­taj, że twój na­sto­la­tek doj­rzewa, ale jesz­cze nie doj­rzał.

4. Za­sta­nów się, czy nie do­le­wasz oliwy do ognia, za­miast usza­no­wać pro­ces in­dy­wi­du­acji. Za­po­znaj się z jego ozna­kami.

5. Za­daj so­bie trud, by po­znać świat na­sto­latka i usza­nuj jego wła­sną drogę do­cho­dze­nia do do­ro­sło­ści.

6. Dla zrów­no­wa­że­nia ucieczki na­sto­latka w pry­wat­ność za­ofe­ruj mu swój czas wraz z uprzej­mym, sta­now­czym wspar­ciem.

7. Ko­rzy­staj z za­war­tych w tym roz­dziale wska­zó­wek za­miast od­wo­ły­wać się do kon­tro­lo­wa­nia i kar.

Do prze­ćwi­cze­nia w prak­tyce

Twoje re­la­cje z na­sto­lat­kiem to sprawa warta wy­siłku. Po­święć raz w ty­go­dniu tro­chę czasu, by opi­sać w dzien­niku re­zul­taty prak­tycz­nych ćwi­czeń za­miesz­czo­nych na końcu każ­dego roz­działu. Dzięki temu le­piej so­bie uświa­do­misz, co się dzieje, i bę­dziesz mógł wy­pró­bo­wać nową po­stawę. Bę­dziesz zbu­do­wany, od­kry­wa­jąc w so­bie za­soby mą­dro­ści, do któ­rych uru­cho­mie­nia po­trzeba tylko ma­łego bodźca w od­po­wied­nim kie­runku. Nie po­ża­łu­jesz czasu na ro­bie­nie tych no­ta­tek, dzięki nim ła­twiej ci bę­dzie zy­skać ogląd ca­łej sy­tu­acji, uczyć na błę­dach, po­sze­rzać swoją per­spek­tywę i ko­rzy­stać ze swo­jej przy­ro­dzo­nej mą­dro­ści.

Je­śli uświa­da­miasz so­bie, że to, co robi i mówi na­sto­la­tek, od­nosi się do niego, a nie do cie­bie, to nie bę­dziesz ob­wi­niał się za jego za­cho­wa­nie i nie po­czu­jesz się ura­żony. Wa­sze dzieci są au­to­no­micz­nymi jed­nost­kami ludz­kimi i je­śli po­peł­niają błędy lub od­no­szą suk­cesy, czy­nią to na wła­sny ra­chu­nek.

1. Aby do­bit­niej so­bie uświa­do­mić, że twoje dziecko jest kimś od­ręb­nym od cie­bie, po­myśl o ja­kimś z jego za­cho­wań, które szcze­gól­nie cię uwiera, albo wy­bierz je z po­niż­szej li­sty:

• wa­ga­ro­wa­nie

• prze­sia­dy­wa­nie we wła­snym po­koju

• od­ma­wia­nie wy­jaz­dów na wa­ka­cje z ro­dziną

• sprze­da­wa­nie rze­czy otrzy­ma­nych od cie­bie w pre­zen­cie

• ka­pry­sze­nie

• za­po­mi­na­nie o obo­wiąz­kach

• od­ma­wia­nie wspól­nych wyjść do kina

• od­mowa pój­ścia do wy­bra­nej szkoły

2. Prze­czy­taj po­niż­sze opisy dwóch po­staw:

(a) Czuję się oso­bi­ście do­tknięty. Mó­wię so­bie, że za­cho­wa­nie mo­jego dziecka jest w ja­kimś sen­sie moją prze­graną lub moim zwy­cię­stwem. Je­stem fa­tal­nym oj­cem. Je­stem świet­nym oj­cem. Co lu­dzie o mnie po­my­ślą? Tyle dla niego zro­bi­łem, jak może mnie tak trak­to­wać. Musi mnie nie­na­wi­dzić, bo ina­czej nie po­stę­po­wałby w taki spo­sób.

(b) Nie czuję się oso­bi­ście do­tknięty. Mó­wię so­bie, że za­cho­wa­nie mo­jego dziecka do­ty­czy jego, a nie mo­ich spraw. To dla niego ważne. Ona musi to sama od­kryć. Ona do­cieka, czym jest dla niego ży­cie i war­to­ści. Dla niej to nie jest ważne. Wie­rzę, że na­uczy się wszyst­kiego na wła­snych błę­dach. Za­sta­na­wia mnie, co to dla niej zna­czy.

3. Po­myśl jesz­cze raz o za­cho­wa­niu dziecka, które cię zło­ści, i za­pisz, jak byś dzia­łał przy na­sta­wie­niu (a). Po­tem zaś – jak przy na­sta­wie­niu (b).

4. Po­roz­ma­wiaj ze swoim na­sto­lat­kiem o tym, czego się na­uczy­łeś, wy­ko­nu­jąc to ćwi­cze­nie.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

O AU­TOR­KACH

JANE NEL­SEN jest au­torką lub współ­au­torką dwu­dzie­stu ksią­żek. Jest też li­cen­cjo­no­wa­nym te­ra­peutą ro­dzin­nym, po­siada dok­to­rat Uni­wer­sy­tetu San Fran­ci­sco w dzie­dzi­nie psy­cho­lo­gii roz­wo­jo­wej. Znaczną część ma­te­riału do książki uzy­skała jako matka sied­miorga dzieci, dwu­dzie­stu dwóch wnu­cząt i dwóch pra­wnu­cząt – oraz żona bar­dzo po­moc­nego męża. Pierw­szą swoją książkę o Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pli­nie wy­dała w 1981 roku (wy­da­nie pol­skie 2016). Póź­niej we współ­pracy z Lynn Lott na­pi­sała ko­lejne po­zy­cje: Po­si­tive Di­sci­pline for Te­ena­gers, Po­si­tive Di­sci­pline A–Z, Po­si­tive Di­sci­pline in the Clas­sroom (wy­da­nie pol­skie Po­zy­tywna Dys­cy­plina w kla­sie, 2017), Po­si­tive Di­sci­pline in Re­co­very oraz When Your Dog Is Like Fa­mily (tę ostat­nią wy­dano jako e-book). Po­szły za nimi ko­lejne po­zy­cje po­świę­cone Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pli­nie i wiele z nich uka­zało się w in­nych ję­zy­kach.

LYNN LOTT jest au­torką lub współ­au­torką osiem­na­stu ksią­żek i li­cen­cjo­no­wa­nym te­ra­peutą ro­dzin­nym z dy­plo­mem ma­gi­stra w dzie­dzi­nie do­radz­twa ro­dzin­nego i mał­żeń­skiego uzy­ska­nym na Uni­wer­sy­te­cie San Fran­ci­sco (1978) oraz w dzie­dzi­nie psy­cho­lo­gii na Uni­wer­sy­te­cie Sta­no­wym So­noma (1977). Od 1978 roku roz­wija pry­watną prak­tykę, po­ma­ga­jąc m.in. ro­dzi­com, mał­żeń­stwom i na­sto­lat­kom. Pro­wa­dzi też te­ra­pię dla klien­tów z ca­łego świata za po­śred­nic­twem Skype. W wol­nym cza­sie upra­wia nar­ciar­stwo i pie­sze wę­drówki, go­tuje i czyta li­te­ra­turę piękną. Mieszka na prze­mian w Ka­li­for­nii i na Flo­ry­dzie ze swoim mę­żem Ha­lem Pen­nym. Lynn jest matką dwojga, przy­braną matką dwojga na­stęp­nych oraz babką sze­ściorga dzieci. Wię­cej in­for­ma­cji o niej można zna­leźć na stro­nie www.lyn­n­lott.com.

Wspól­nie Lynn i Jane stwo­rzyły cy­kle warsz­ta­tów szko­le­nio­wych Te­aching Pa­ren­ting the Po­si­tive Di­sci­pline Way (Na­uka ro­dzi­ciel­stwa me­todą Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny) oraz Po­si­tive Di­sci­pline in the Clas­sroom (Po­zy­tywna Dys­cy­plina w kla­sie). In­for­ma­cję o ter­mi­nach i lo­ka­li­za­cji tych warsz­ta­tów (oraz ma­te­riały na DVD dla tych, któ­rzy nie mogą uczest­ni­czyć w warsz­ta­tach oso­bi­ście) można zna­leźć na stro­nie www.po­si­ti­ve­di­sci­pline.com. Tam znaj­dują się też in­for­ma­cje o kur­sach dla ro­dzi­ców pro­wa­dzo­nych przez cer­ty­fi­ko­wa­nych in­struk­to­rów Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny w USA i in­nych kra­jach.

In­for­ma­cje o warsz­ta­tach i kur­sach w Pol­sce można zna­leźć na stro­nie www.po­zy­tyw­na­dy­scy­plina.pl. Są to warsz­taty dla ro­dzi­ców dzieci w bar­dzo róż­nym wieku oraz osób, które chcia­łyby zo­stać edu­ka­to­rem Po­zy­tyw­nej Dys­cy­pliny dla ro­dzi­ców i sa­mo­dziel­nie pro­wa­dzić warsz­taty.

PRZY­PISY

[1] W ję­zyku an­giel­skim słowo „na­sto­la­tek” (te­ena­ger) nie de­ter­mi­nuje płci. W ję­zyku pol­skim nie­stety tak nie jest. W prze­kła­dzie przy­jęto za­sadę po­słu­gi­wa­nia się na­tu­ral­nymi w pol­sz­czyź­nie for­mami mę­sko­oso­bo­wymi (z wy­jąt­kiem sy­tu­acji, w któ­rych z kon­tek­stu wy­nika, że cho­dzi o dziew­częta), co oczy­wi­ście nie ozna­cza, że tre­ści te od­no­szą się wy­łącz­nie do na­sto­lat­ków płci mę­skiej. To samo do­ty­czy frag­men­tów, w któ­rych au­torki zwra­cają się do ro­dzica lub ro­dzi­ców nie­okre­ślo­nej płci [przyp. tłum.].

[2] SAT (Scho­la­stic As­ses­sment Test) – w USA stan­dar­dowy test wie­dzy, któ­remu pod­da­wana jest mło­dzież szkół śred­nich [przyp. tłum.]