Przez świat przetaczają się wojny. Stosowanie przemocy nadal należy do najważniejszych kompetencji politycznych. Gotowość do użycia siły nie oznacza jeszcze konieczności jej stosowania, a celem wojny nie musi być śmierć, lecz pokój, rozwój i państwo prawa. Europa postanowiła o tym zapomnieć. Z odrazą patrzy na zbrojenia, wyśmiewa wojenne obowiązki i zarazem panicznie boi się, że władza zostanie utożsamiona z siłą. Od hard power woli soft power – to przesunięcie akcentów przybiera rozmiary ideologii. Cóż jednak po takiej wspólnocie, która w imię swoich wartości nie potrafi przeciwstawić się wrogom? Kto z nas jest gotowy umrzeć za liberalizm? A za Europę?