Rozmawiając dziś w Polsce o wyborze miejsca zamieszkania, rozmawiamy głównie o cenach metrów kwadratowych. Zgoda, od wielu lat mamy ogromny kryzys polityki mieszkaniowej, więc decyzje większości z nas o wyborze mieszkania wynikają głównie z naszych zdolności kredytowych. To wokół nich toczą się więc najczęściej dyskusje, gdy zapada decyzja o okolicy naszych przyszłych domów. Sytuacja jest patologiczna i rozmawiamy o niej coraz częściej, ale nadal trudno powiedzieć, że naprawdę skutecznie stawiamy jej czoła w polskich miastach. W publicznych dyskusjach rzadko zastanawiamy się przy tym nad jakością budynków, które powstają, a już niemalże nigdy nad jakością całych osiedli. Nie są one priorytetem – teoretycznie zrozumiałe. Piramida potrzeb pozostaje piramidą potrzeb – najpierw trzeba mieć dostępny cenowo dach nad głową. Wątek ogromnej polskiej tradycji wybitnych projektów osiedli społecznych w podobnych dyskusjach pojawia się więc niestety rzadko, a jeśli już wypłynie na powierzchnię, to często błyskawicznie przykrywany jest współczesnymi opowieściami projektantów, którzy żalą się na konieczność wyciśnięcia z projektu jak największej liczby metrów na sprzedaż, bo oczekuje tego inwestor. Dalej okazuje się, że kluczowa jest też jak najniższa cena za metr, bo na to z kolei liczy klient. I koło się zamyka. 

 

Szukając odpowiedzi na pytanie, co poszło nie tak, skoro jest, jak jest, postanowiliśmy poświęcić 18. numer „Magazynu Miasta” właśnie miejskim politykom osiedlowym. Świat pełen jest fantastycznych realizacji, których projektanci postawili na ważne naszym zdaniem aspekty. A dziś są to nie tylko elementy wspierające rozwój lokalnej wspólnoty. Istotne i świadomie wykorzystywane są w nich także elementy wspierające rozwój sąsiedztw składających się z członków różnych grup dochodowych i wiekowych oraz założenia pozwalające na dogęszczanie miasta i samowystarczalność energetyczną osiedla. Wielu inwestorów i architektów stawia też m.in. na ekologiczny charakter swoich inwestycji, a nawet wykorzystywanie w ich obrębie nowych technologii. Opisujemy te inspirujące miejsca, mając nadzieję, że przedstawiając Wam bogaty wachlarz tego typu przedsięwzięć ze świata, rozpętamy ciekawą i skuteczną debatę publiczną na temat jakości miejsc, w których mieszkamy. Pewnie zdziwi Was przy tym fakt, że nie piszemy o wciąż popularnym w Polsce grodzeniu – mamy nadzieję, że wszyscy wiemy już, że nie podnosi ono poziomu bezpieczeństwa osiedla, a za to wyraźnie szkodzi okolicy. Zaoszczędziliśmy więc strony na sprawy mniej oczywiste. Tocząc walkę o lepszą politykę mieszkaniową polskich miast i marząc o mniejszych traumach związanych z cenami metrów kwadratowych, porozmawiajmy też o naszych architektonicznych politykach osiedlowych. Warto!