Asher nawet przez pięć minut nie podejrzewałby, że zgłaszając się do pracy, jako asystent znanego i utalentowanego architekta Mariusa Torensa, przeżyje największy szok swojego życia. A to był wiele mówiący fakt w wypadku kogoś tak przyziemnego, ciężko pracującego i pozbawionego złudzeń jak on. Pracując całe życie jak przysłowiowy wół. Wszystko, co miał, a nie było tego zbyt wiele-mimo wszystko, Ash osiągnął własną ciężką pracą.

Ta posada była dla niego wszystkim, “jego wóz albo przewóz”.Mógłby skończyć studia, nabrać doświadczenia pod okiem sławy i przede wszystkim jeść regularnie i spać w wygodnym łóżku. Życie to nie bajka i nikt tego nie wiedział lepiej niż on…

Marius miał wszystkiego dość i nienawidził siebie za to, że narzekał, choć mogłoby się wydawać, że życie do niego uśmiechnęło się bardziej niż do innych. Praca znaczyła dla niego wszystko, swój talent chciał wykorzystywać, aby pomagać tym, którzy nie mieli tyle szczęścia, co on.

I mogłoby się to wydawać tak proste… a nie było.

Z upartą rodziną, ludźmi chcącymi go wykorzystać na każdym kroku dla swoich własnych korzyści i kobietą, zdeterminowaną – mieć go lub zniszczyć. Marius sięga po środki ostateczne. Proponuje Asherowi pięcioletni układ. Niecodzienny, nieprzewidywalny i zdecydowanie muszący się powieść.

… Jak to się mówi w każdym szaleństwie jest metoda.

Jak skuteczniej zniechęcić wszystkich do wtrącania się w jego prywatne życie, nie musieć się dłużej użerać z matrymonialnymi zakusami córki Senatora, która nie posiada słów “nigdy w życiu” w słowniku i móc poświęcić się temu co kochał najbardziej? Cóż… wyjść za mąż za drugiego mężczyznę…

Zwłaszcza takiego który nie ma na niego zakusów bo jest równie hetero jak on, podziela jego pasję i potrzebuje pracy…Układ idealny? Hm… pomyślałby kto…

…Kiedy my się wreszcie nauczymy, że nic nigdy nie idzie w życiu dokładnie tak jak to sobie zaplanowaliśmy…?