Choć zaczynają od tego, że nie ma jednego dobrego stylu zarządzania, Stefan Stern i Cary Cooper pokazują, że istnieje wiele złych. Pierwszy, który w 2018 roku powinien być już tylko nieśmiesznym żartem, to samotny lider w stylu Johna Wayne’a: urodzony przywódca, nieustępliwy i mądrzejszy od wszystkich wokół. Kolejny – przerabianie firmy na oazy kreatywności w stylu biur znanych z filmowych start-upów. Jeszcze jeden: zarządzanie oparte na mikrozarządzaniu, zbieraniu danych w setkach tabel i kontroli informacji. I ten, którego podstawą są wyłącznie pieniądze – czy jako motywacja, czy jako jedyne uzasadnienie każdej decyzji.
W 44 rozdziałach autorom udało się opisać problemy, z którymi w pewnym momencie spotykamy się wszyscy. Niektóre z nich, takie jak mikrozarządzanie czy zarządzanie strachem, na szczęście odchodzą już do lamusa (choć powoli). Jednak inne nadal mają się dobrze i nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek miało się zmienić (bo po co komu zaangażowany pracownik, no i przecież zlecenia są lepsze od etatów, prawda?). Wszystko to umocowane jest w ich doświadczeniach, badaniach i rozmowach z biznesowymi autorytetami, z których dziewięć stanowi świetne uzupełnienie dowcipnych i celnych opowieści o mitach.
Stern i Cooper starają się zwrócić uwagę na to, jak istotna może być w firmie ludzka perspektywa. Nie tylko dla pracownika, lecz również dla szefa, któremu w końcu powinno być wolno mieć problemy czy uczucia i który czasem może czegoś nie wiedzieć. Jesteś szefem, chcesz nim zostać lub chciałbyś mu coś powiedzieć? Chyba nie można było lepiej trafić.