W międzywojennej prasie pisano w alarmującym tonie o zdziczeniu obyczajów. To jazz rozbrzmiewa w tle Tuwimowskiego apokaliptyczno-satyrycznego Balu w Operze. Makuszyński się zżymał.  Maria Ejsmondowa chciała stworzyć Ligę Obrony Przeciwjazzowej. Do ogólnonarodowej debaty włączyła się nawet Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Nie ulega więc wątpliwości, że jazz w II RP istniał i budził emocje.

Książka Krzysztofa Karpińskiego – prawnika, pianisty, entuzjasty jazzu i badacza jego historii – jest wynikiem wieloletnich badań i poszukiwań. Był jazz. Krzyk jazz­–bandu w międzywojennej Polsce to pierwsza książka w całości poświęcona początkom popularności tego gatunku w Drugiej Rzeczypospolitej, nakreślona na barwnym obyczajowym tle. Niemało satysfakcji z lektury będą mieli nie tylko fani jazzu, lecz również miłośnicy przedwojennego kabaretu, polskiej kinematografii, a nawet ówczesnej mody.

Autor opisuje najwybitniejszych wykonawców muzyki synkopowanej w dwudziestoleciu i miejsca, które tętniły jazzem. Czas zerwać z mitem, że jazz w Polsce zaczął się od „katakumbowych” jam sessions na przełomie lat 40. i 50. Jazz był tu znacznie wcześniej i – jak się okazuje – polscy jazzmani już przed wojną byli w stanie zachwycić nawet gości z Ameryki.