Czwarty tom wierszy — czy jak sam mówi: słupków — Adama Wagi, poety, który nie dość że debiutował w ósmej dekadzie życia, to jeszcze nader skutecznie się ukrywa (nazwisko Adam Waga jest pseudonimem). Na tle poprzednich książek Ułomki wyróżniają się większą bezceremonialnością i częstszym przywoływaniem egzystencjalnej sytuacji opowiadającego. Poeta zdaje się ani na chwilę nie odwracać wzroku od trzech kluczowych zagadnień: Boga, miłości i śmierci. Szczerość, nuta ironii, przewrotnie nieraz potraktowane motywy biblijne i ciekawe poetyckie tropy sprawiają, że teksty te zostają w głowie na długo po lekturze.

Ostatnim wierszem zatytułowanym Bezimienny Adam Waga umiejętnie zaskakuje czytelnika, wprowadza nową perspektywę, która skłania go do ponownej lektury. I drugi raz czyta się Ułomki całkiem inaczej.