Populizm i populiści zajmują we współczesnej polityce - nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach Europy i świata - miejsce znaczące. Nie chodzi wyłącznie o ich rzeczywisty polityczny wpływ, gdyż nieczęsto ugrupowania populistyczne bądź koalicje, w których uczestniczyłyby te środowiska, zdobywają władzę, a jeszcze rzadziej rządzą dłużej niż kilka lat, toteż niewiele mają one możliwości, aby wykazać się sztuką politycznego rządzenia, sprawnego administrowania krajem czy efektywnego reformowania krytykowanych przez nie mechanizmów ustrojowych. Jeśli już zdobywają władzę, to bardzo szybko ją tracą. Powodem tego jest nie tylko ich nieudolność, nieumiejętność wykreowania rzeczywistych antyelit czy też nieprzygotowanie do sprawowania najwyższych funkcji państwowych. Częściej utrata władzy stanowi konsekwencję mentalności opozycyjno-kontestatorskiej, na bazie której populizm buduje swój polityczny kapitał, dzięki której zachęca do siebie masy społeczne, przekonując o swojej solidarności z niezadowolonymi, zawiedzionymi i krytycznie nastawionymi do politycznych elit grupami społecznymi. W konsekwencji populizm świetnie sprawdza się jako nurt opozycyjny, nakierowany na negację i krytykę zastanej rzeczywistości społecznej, jako ugrupowanie protestu, emanacja antysystemowo nastawionych grup społecznych, niezadowolonych z kierunku społecznych zmian. Dlatego właśnie populiści przyznają sobie rolę „prawdziwych reprezentantów interesów ludu". W ten sposób nie wpisują się oni bynajmniej w ideał władcy z przywoływanego fragmentu z Polityki Arystotelesa: nie przekonują o swojej doskonałości etycznej, o swojej cnotliwości, dowodzą raczej, że są „z ludu", że są „tacy sami jak my wszyscy", że pochodzą z nizin społecznych - i dlatego tylko oni mogą tak naprawdę reprezentować interesy społeczeństwa.