"Każdy nieszczęśliwie zakochany w swoich chorobach wcześniej czy później trafia w ręce chirurga. Jeśli wychodzi spod noża cało, to tylko po to, by stanąć oko w oko z bandą handlującą na oddziale ruskim dolarganem i sprowokować bunt wszystkich cierpiących. Jeśli przeżyje, śmierć westchnie z respektem: „tak, temu jednemu nie dałam rady”. W „Walizkach hipochondryka” pojawia się Emil Śledziennik – mężczyzna w wieku kryzysowym, w za krótkiej piżamie, podglądany z odrobiną czułości, goryczy, dużą dawką ironii (podawanej dożylnie) i pełnym rozbawienia dystansem. Przy życiu trzymają go trzy rzeczy: rozpamiętywanie przeszłości, choroba i miłość do pewnej kobiety, o której mówi wyłącznie na klęczkach. To powieść dla prawdziwych twardzieli o słabych nerwach, którzy banał egzystencji traktują jako jedną z najwyższych form okrucieństwa."