„Cała nasza rodzina mieszkała w zamku, domu dziadka. Co prawda nie był to taki prawdziwy zamek ze zwodzonym mostem, wieżami i machikułami, skąd można rzucać płonące żagwie i kamienie, i wylewać smołę na nieprzyjaciela, ale zawsze to zamek. A mama wyjaśniła mi, że dziadek jest królem, królem koniaku, tak jak i miasto Franciszka I, które widzieliśmy z okien na górze. A za bramą, te zwarte szeregi winnic to tego armia, a butelki alkoholu, które z nich robiono, to jego wojenne proporce, a na każdej jego nazwisko: Edmond de Saint Junien.”

Tak czternastoletnia Fine wprowadza nas w bajeczny świat szczęśliwej, wielopokoleniowej rodziny żyjącej wśród piękna, dostatku, cudownej przyrody.

Ale każda rodzina ma swoje bolesne, wstydliwe tajemnice.

„Cicho sza” – tak dorośli ucinają rozmowy na temat najstarszej córki dziadków. Roselyne uciekła przed osiemnastu laty z mężczyzną, którego pokochała. Skończyła tragicznie. Nigdy nie dała znaku życia.

I nagle pojawia się Nils – siedemnastoletni syn Roselyne. Promieniejący urodą, inteligencją, wdziękiem i dobrocią, ciężko naznaczony przez los chłopak. Jest przyjęty do tego wymarzonego świata z otwartymi ramionami. Zyskuje miłość dziadków i Fine. Wydaje się, że wszyscy go zaakceptowali. Do dnia gdy w posiadłości dochodzi do okrutnej zbrodni…

Teraz już nie będzie można mówić „cicho sza”… Tu więź rodzinna ukazuje swoje prawdziwe oblicze. Dramatyczna walka o życie lub śmierć każe każdemu dokonać niemożliwych wyborów między tymi, których kochają, lub poświęcić tych, których kochają najbardziej, w imię prawdy. Walka podłości i najwyższej szlachetności trwać będzie wiele lat. I odmieni wszystkich. Dzięki sile miłości, która pozwala poświęcić siebie dla tych, których kochamy.