Dwóch było w Młodej Polsce pisarzy – a przynajmniej dwóch tak popularnych i cenionych do dziś – którzy, wywodząc się z nizin społecznych, dotarli do szczytu sławy. Władysław Reymont, polski noblista, i Jan Kasprowicz, młodopolski poeta porównywany niekiedy z samym Adamem Mickiewiczem. Urodzony w chłopskiej chacie na Kujawach, zaszedł aż na uniwersytet lwowski, gdzie pełnił funkcję kierownika katedry komparatystyki literackiej oraz rektora tej uczelni. Pod wpływem życiowych doświadczeń zmieniał się jego światopogląd. Poeta pisał początkowo o ludziach takich jak on sam – ubogich chłopach skazanych na trud, krzywdę i troskę o sprawy podstawowe. Cykl „Z chałupy” wpisywał się tym samym w nurt poezji chłopskiej o pozytywistycznym przesłaniu. Jakże daleko było mu do „Krzaku dzikiej róży” – wierszy przepełnionych symbolizmem i romantycznymi obrazami, będących odzwierciedleniem modernistycznej poetyki – czy też „Hymnów”, w których autor wykorzystał wątki religijne, aby poddać analizie świadomość człowieka przełomu wieków. Jeśli wspomnieć jeszcze ostatni z zawartych w tomie cyklów, „Księgę ubogich”, owoc fascynacji franciszkańską filozofią, życiem pokornym i sprawiedliwym, otrzymamy wyjątkową puentę twórczości, która otarła się o najważniejsze prądy epoki – naturalizm, symbolizm, impresjonizm, katastrofizm. I choć ilość „izmów” nie świadczy o randze poety, to jednak artyzm i bogactwo tematyczne wierszy Jana Kasprowicza każe stawiać go na równi z romantycznym wieszczem.