Co łączy gastronomię z mafią? Jak uczy się przyszłych kucharzy? Dlaczego praktykantów wysyła się po korzeń Adama? Jak oszukuje się niedoświadczonego klienta przy zamawianiu ryby? Kim jest prawdziwy szef kuchni? Czy prowadzenie restauracji jest opłacalne? Jak rozpoznać, czy jedzenie było mrożone? Dlaczego między kuchnią a obsługą toczy się wojna?

W dobie niezliczonych programów kulinarnych, charyzmatycznych szefów kuchni, niegasnącej mody na gotowanie i celebrowanie posiłków każdy bywalec restauracji i wielbiciel dobrej kuchni chciałby zadać pewne pytania, ale nie ma ku temu okazji.

„Gastrobanda” to pierwsza polska książka, której autorzy rozprawiają się z kuchennymi mitami. Odpowiadając na każde, nawet niewygodne pytanie w bezkompromisowy sposób, odsłaniają nieznany laikom barwny świat gastronomii – od trudnych początków, przez opowieści o wojnie z dostawcami, przedstawienie psychologicznych umiejętności barmanów i kelnerów, aż po klasyfikację gości. Każdą historię tworzy inna osoba z kuchennej hierarchii: czy jest to pomocnik kucharza, „runner”, „królewna na zmywaku”, barman i kelner, czy kucharz, szef kuchni, a nawet właściciel restauracji – wszyscy mówią szczerze i bez ogródek.

„Kamila poznałem raptem kilkanaście lat temu. To co prawda dłużej, niż gotuje się szparagi, lecz dość niewiele w kategorii ludzkiego żywota, nawet bez uwzględniania statystyk japońskich i skandynawskich. Jednak w historii polskiej gastronomii i stanu świadomości kulinarnej lata te mierzyć należy długością kosmiczną, po której podróżowaliśmy wszyscy z prędkością znacznie większą niźli osiągi ponaddźwiękowca Concorde. Gdy stałem przed kamerą wówczas, kiedy Kamil dbał o to, bym miał co na wizji do garnka wrzucić, należało precyzyjnie wytłumaczyć widzom, że parmezan to nie to samo, co bakłażan, a wina tokajskie robi się jednak nieco inaczej niż nalewkę babuni. Dziś to raczej oczywistości dla ogółu, również dzięki Kamilowi, który cały czas dzielnie pracuje nad tym, byśmy jedli świadomie i twórczo. Zapis tej fascynującej pracy znajdą Państwo w niniejszej książce. Polecam!” – Robert Makłowicz