Wyspa Tyflonia (od gr. tyflos – ślepy) to miejsce internowania Utraceńców. Kim są? Ludźmi, którzy doświadczają utraty wzroku – powolnej, postępującej, nieuchronnej. Nikt ich tam nie leczy, to nie jest szpital ani sanatorium. Raczej kolonia karna. Oni tam mają być. Na zawsze.
Co robią, czym się zajmują?
Po pierwszym szoku odosobnienia, wyrzucenia z „normalnego świata”, próbują żyć.
I to jest w tej magicznej opowieści fascynujące – jak człowiek w nienormalnych warunkach przymusowego odosobnienia, ograniczony niedowidzeniem lub ślepotą, próbuje sobie stworzyć prawie normalny świat. Jedni szukają ratunku w przyjaźni, miłości, pomaganiu innym. Urządzają dom, kochają się, rodzą dzieci, wspierają (lub nie). Innym się nie udaje. A przecież chodzi o to, żeby wytrwać, znieść, przetrzymać.