Wprowadzenie

Od dawna męczy mnie brak poważnych odpowiedzi na kilka pytań – jakie są korzyści i straty z istnienia partii politycznych? Czy partie polityczne są nam potrzebne, czy zupełnie zbędne? Jak sobie radzić bez partii, czyli jak uwolnić się od niewoli partii politycznych?

Dotychczas widziałem tylko ciemne chmury, gdy pomyślałem sobie o istniejących w Polsce partiach politycznych, zresztą problem jest zapewne powszechny i w innych państwach partie polityczne służą tym samym zadaniom i celom.

Dla mnie są to siedliska nierobów, cwaniaków, złoczyńców, złodziei, zdrajców i … można tu dopisywać jeszcze wiele epitetów z tej samej parafii. Ponadto, samo istnienie i metody działania tych partii sprawiają, że społeczeństwo odwraca się plecami, nie tylko do polityków i polityki, ale również i do życia, wierząc w rozpuszczane hasła, że polityka, to brudne sprawy, to nie są sprawy dla porządnych ludzi. A z drugiej strony, że polityką niech się zajmują politycy, oni się na tym znają, my się na tym nie znamy. Takie i wiele podobnych interpretacji powoduje, że 51% Polaków nie bierze udziału w wyborach.

Ale dzisiaj z rana ujrzałem wreszcie i te dobre strony istnienia partii politycznych, pewne korzyści z tego wynikające. Otóż istnienie tych partii pozwala nam oddzielić plewy od ziarna. Przecież te partie, ich działacze, ale i ich zwolennicy-poplecznicy to jakby zebrane fusy, zebrane plewy z całego narodu. Mam nadzieję, że już w tych 51 proc. niebiorących udziału w wyborach rzadko znajdzie się jeszcze zwolennik, czy zagubiony działacz partii PO, PSL, SLD i RP.

Jest to jeszcze jeden przykład, jeszcze jedna ilustracja myśli, którą często przypominał nam Sł. B. ks. Stefan kardynał Wyszyński, że Bóg i tylko Bóg, nawet z największego zła potrafi wyprowadzić dobro. Że nawet najwięksi wrogowie Boga, walcząc z Nim, jednocześnie Mu służą i wypełniają Jego wolę.

A więc mamy sytuację dość klarowną. 51 proc. obywateli wolnych od zwolenników-popleczników tych partii, plus kilka milionów zwolenników PiS-u, plus kilkanaście milionów Polaków mieszkających poza krajem, to wielka armia Polaków zdolna do wygrania każdych uczciwych wyborów w Polsce.

Zdolna, pod kilkoma warunkami. Że ktoś lub coś ich pobudzi do działania, powie im jasno i uczciwie, że losy Polski i Polaków są też w ich rękach. I, że wybory następne będą uczciwe, nie tyle ‘demokratyczne’, co uczciwe.