„Po raz kolejny w poszukiwaniu męża zlustrowała salę, choć musiała przyznać, że chętnie zawiesiłaby znów wzrok na mężczyźnie, z którym cały wieczór wymieniała ukradkowe spojrzenia. Dostrzegła go tuż po przybyciu, a choć go nie rozpoznała – te maski! – instynktownie wiedziała, że emanuje testosteronem. I seksem. Takim seksem, jakiego nigdy nie doświadczyła, gdyż jej kochankowie dbali raczej o własne przyjemności...”.