Książkę wypełniają historie zapracowanego wiecznie filozofa, który dopiero po zwichnięciu nogi zrozumiał swój błąd zaniedbania spraw "małych"; dylematy ambitnego ptasiego króla, który za każdą cenę chciał być piękniejszy; tajemnice komnaty zamku Roztropnego Króla i dworu z hrabią Pochlebcą, a także marzenia małego wróbelka oraz opowieść o odrzuconym darze, bezużytecznych naczyniach i wiele innych. Wszystkie obrazy są żywe, bajkowo odległe i bajkowo bliskie. Są opowieściami o zwyczajnej dobroci, codziennej uczciwości, mądrym zawsze otwartym sercu i ludzkich nadziejach. Nie próbują straszyć, nie krzyczą, nie zwodzą skomplikowanymi intrygami i nadzwyczajnymi bohaterami - daleko im od zgiełku i pogoni za sensacją. I dlatego ta książka jest inna, zwyczajnie piękna i prosta. Ma smak rodzinnego domu i zapomnianego dobra codzienności, odświeża obrazy świata malowanego dziecięcym sercem, chociaż nie tylko w dziecięcym wieku.

Elżbieta Polak nie przygotowała nam w swojej książce Na scenie życia traktatów antropologicznych. Nie podzieliła się z nami najnowszymi osiągnięciami psychologii, nie postawiła za wzór współczesnych czy dawnych bohaterów. Wprowadziła nas zwyczajnie w bajkowy świat rycerzy i wróżek, biednych dzieci i ich rozlicznych dobroczyńców, wróbelków, gołębi i pawi, kwiatów i lasów, nie pomijając zresztą królów czy profesorów. Taka sobie prowokacja miłości. Jak dzieci, które pozostawiły telewizory, gry komputerowe, zabawy i psoty, a przybiegły do kościoła, by posłuchać dobrego Bożego człowieka, tak i ja odłożyłem uczone traktaty, wyłączyłem komputer i zacząłem czytać. Zdziecinniałem? A może choć trochę stałem się jak dziecko?
o. Leon Knabit OSB