Kapitalna powieść o Polsce i Polakach w krzywym zwierciadle.

Do Barda Śląskiego, gdzie znajduje się Matka Boska Płacząca, udaje się autokarem niezwykła pielgrzymka. Patrioci, narodowcy, męczennicy, emeryci, narzeczeni, single szukający szczęścia na portalach randkowych, a nawet adepci wiedzy ezoterycznej wszyscy jadą do Bardo w nadziei na cud, który odmieni ich dotychczasowe życie. Na czele grupy stoi pilotka-przewodniczka charyzmatyczna matka Małgorzata, siostra przeorysza.

A to, co wydarzy się podczas nietypowej podróży przypominać będzie momentami sceny z pełnych absurdalnego humoru filmów Quentina Tarantino.

Zimna furia, wściekłość i wrzask, mowa nienawiści i przemysł pogardy – czyli Agnieszka Szpila powraca z powieścią, w której przystawia Polsce lustro do twarzy. Nie jest to twarz bardzo sympatyczna, choć wielu bohaterów książki uważałoby pewnie, że jest inaczej.
Anna Dziewit-Meller

– Kto sprawę spierdolił? – spytał Jezus dość bezpośrednio, choć i do takiego dyskursu Bożego była Małgorzata przyzwyczajona, wiedziała bowiem, że kto jak kto, ale Jezus na pewno w tańcu się nie pierdoli, tylko mówi, co i jak, i popycha sprawy do przodu, choćby miał skończyć na krzyżu.
– Biskup na żaden mój list nie odpowiedział. Papież także. Milczą, milczą i milczą. Sto listów do nich wysłałam. A wszystkie bez odpowiedzi. Do Torunia też napisałam z prośbą o odczytanie Lucky Seven na antenie – może to błąd PR-owy, ale duża grupa docelowa.
I do kardynała Znicza. I nic.
Nawet Znicz nic.
(fragment)