Fragment: "Jagdyn siedział w chłodnawej gubernatorskiej poczekalni na twardym krześle z prostym jak ściana oparciem i czekał swej kolejki. Minęło już dwadzieścia minut od chwili, gdy sekretarz go zameldował, ale zza wysokich białych drzwi wciąż jeszcze dobiegało monotonne i niewyraźne mamrotanie. Ktoś zasiadł tam na dobre. Znudzony Jagdyn obserwował pozostałych petentów, którzy wzdychali nabożnie jak w cerkwi. Był tutaj kupiec o wyglądzie starowiera i poczmistrz wyrzucony z pracy za pijaństwo — w wyglansowanych butach i starannie ogolony, lecz jeszcze z mgiełką pijackiego oszołomienia w oczach. Była również chuda dama w lorgnon i rudym boa, emerytowany oficer oraz drzemiący w kącie staruszek tak puszyście bielutki i zgrzybiały, że patrzono na niego z uśmiechem pozbawionym kpiny. Jagdyn przyszedł piąty.