Zajrzenie do osobistej szuflady w biurku Zygmunta Kałużyńskiego dało zaskakujące, chwilami sensacyjne rezultaty. Czego tu nie ma: prowokacje, żarty, zwierzenia, poważne eseje, scenariusze nigdy nie wyemitowanych programów telewizyjnych a nawet relacja z procesu sądowego wytoczonego przez Autora znanym krytykom. Fenomenalne szkice o Hemingwayu, Claudelu, Remarque'u, Faulknerze i Le Corbusierze mieszają się z opisami osobistych spotkań z wielkimi gwiazdami kina - Marleną Dietrich, Richardem Burtonem i Gerardem Philipem - w których odsłaniają oni mało znane cechy swoich osobowości. Jest w tej książce i o naszych: od Stefana Żeromskiego przez Ritę Gorgonową po Lwa Rywina. Tylko Kałużyński mógł w to wszystko wpleść poważny esej, będący literacką analizą tekstów wypowiadanych na ulicy przez paryskie prostytutki. Drugiego takiego nie znajdziecie: libertyn spod Lublina, który zawsze i na każdym kroku tropi fałszywe stereotypy, by móc je natychmiast usmażyć w ogniu swojej piekielnej inteligencji i drobiazgowej dociekliwości. Intelektualista i buntownik, skandalista i samotny poszukiwacz prawdy. Przez lata wrzucał do osobistej szuflady teksty, które wykraczały poza profil szanowanego krytyka filmowego "Polityki". Teraz je stamtąd wydobył, uporządkował i przygotował do czytania... pod prysznicem. Dlaczego właśnie tam? Żeby nic nie było zbyt łatwe ani oczywiste. Jak jego pisanie przez te wszystkie lata.