Cassandra Williams po ośmiu latach nieobecności przylatuje do rodzinnego domu w Singleton (Zachodnia Australia) na odczytanie testamentu swojego wujka Denisa, który umarł od ukąszenia przez węża. Już pierwszego wieczoru po przylocie wokół Cassandry zaczynają dziać się dziwne, wręcz niewytłumaczalne rzeczy doprowadzając ją do obłędu. Z pomocą przychodzi jej ciotka, która daje jej namiary na prywatnych detektywów - Piotra i Annę Balickich, którzy postanawiają pomoc jej wyjaśnić wiele niezrozumiałych faktów. Zaskakujące wydarzenia oraz dokonane odkrycia w budynku oranżerii przez bohaterów książki sprawiają, że od początku aż po koniec tej historii trwająca akcja trzyma w napięciu i do końca nie można być pewnym, kto jest faktycznie przestępcą. Jesteś ciekawy, kto morduje członków rodziny Williams...? FRAGMENT: Zimny wiatr po raz już nie wiadomo który owiał twarz Anny. Stojąc na ganku patrzyła na światło ulicznej latarni, które rzucało skąpe oświetlenie na aleję i oranżerię, skąd spodziewała się nadejścia Piotra. Spojrzała nerwowo kolejny raz na zegarek. – Przecież powiedziałem ci, że wrócę najdalej za dwie godziny. Piotr, wychodząc z zarośli, szedł przez trawnik, który jeszcze nie tak dawno badał ostrzem. – Piotrze, nigdy tego więcej mi nie rób. Może dla ciebie jest normalne to, co robisz, ale moje nerwy też mają swoje granice wytrzymałości. – Musiałem tam wejść. Wyjaśniłem wiele bardzo istotnych rzeczy, które do dziś były dla wszystkich wielką zagadką. Słuchaj, jak chcesz się na mnie złościć, to zrób to później, a teraz posłuchaj mnie. – Zaczekaj, Adams jest tutaj. Myślę, że to z nim powinieneś porozmawiać. Mówiłam mu, że wszedłeś... – Adams jest tutaj? Powinien być na przyjęciu u Katie Jones – zdziwił się Piotr. – Dobrze się składa, bo mam coś dla niego. Posłuchaj mnie... – Miałeś kolejny raz szczęście, lecz wszystko, mój drogi, ma swój początek i koniec, musisz o tym pamiętać. Skoro powiedziałeś mi już wszystko, to powiedz mi jeszcze, kiedy chcesz lecieć do Sydney. A tak w ogóle to wejdźmy do środka, bo jeszcze chwila i podzielę los Cassandry – powiedziała Anna, kiedy zakończył swoją opowieść. – No właśnie, masz jakieś informacje odnośnie stanu jej zdrowia? Anna przybrała groźną minę spoglądając na męża. – Już dobrze, nie denerwuj się. Myślę, że w niedzielę wieczorem wylecę. W Sydney będę rano w poniedziałek. Nie sadzę, by Heniu i jego znajomy, kapitan Peter Stonn nie pomogli mi ustalić, skąd ci tutaj dostają przesyłki kwiatów. Myślę Aniu, że w najgorszym wypadku we wtorek będę już z powrotem. Anna skinęła głową. – Skoro musisz tam lecieć, to leć. Pytałeś o Cassandrę. Nic o niej nie wiem. Czekamy, aż zadzwoni ze szpitala David Jenkis.