Opowiadania mówią między innymi o: przechowywaniu dzieci w bagnie, ukrywaniu się kobiety w szafie, zjadającej wszystko dziewczynce, zabieranym przez urzędników dziadku, magicznej szklanej kostce, losowaniu na polityka, porwaniu muzyka jazzowego, rozterkach rewolucjonisty, chłopcu podróżującym za siedzeniem w pociągu, wspólnym piekle dla Polaków, Niemców i Rosjan, powodzi, buntującej się postaci literackiej, gabinecie trepanacji czaszki, uprawianiu seksu w zbroi rycerskiej, zamurowaniu się matki z dzieckiem, urodzeniu dziecka przez staruszków, rybie - gangsterze i in. Czyli między innymi o: wychowywaniu dzieci, ludziach niekochanych, urzędniczej bezduszności, śmierci, chciwości, polityce, miłości i jej braku, dorastaniu i dojrzewaniu, kompleksach, lękach, nietolerancji, uprzedzeniach, stereotypach, niemożności porozumienia się i wzajemnego zrozumienia, trudnościach w związkach, radzeniu sobie z uczuciami i własnymi reakcjami i in.

Każde opowiadanie oparte jest na zwariowanym, nietypowym wydarzeniu, czasami wręcz niemożliwym w realnym świecie, ale zawsze z elementami realności, istniejącego świata. Nie są to opowiadania fantastyczne! Do tego humor, meandry ludzkiej psychiki. Gdyby ktoś je porównał do twórczości Etgara Kereta, to byłbym szczęśliwy!
Autor

Fragment:   Dziadek Dzisiaj mój dziadek wziął walizkę i pomaszerował wraz z innymi dziadkami. Gdy dojdzie na miejsce, wsiądzie na statek i popłynie za morze. Wszyscy dziadkowie, i chyba też babcie, będą tam mieszkać w kraju, w którym jest o niebo lepiej niż w naszym. Tak powiedziała mi mama. A zaczęło się wszystko zimą. Wtedy dziadek zachorował. Opiekowałem się nim, spędzałem z nim cały czas, aż tata mnie stamtąd wyganiał i mówił, żebym sobie coś lepszego do roboty znalazł. A dziadek chorował, chorował i był coraz słabszy. Jadł tylko kaszkę, którą ja mu podawałem. Potem, na wiosnę, czuł się już lepiej. Ale na ryby już nie mógł mnie wziąć. Przed chorobą dziadka, chodziliśmy razem na ryby. Bardzo często. Czasami żadna ryba nie dała się złapać, ale to nic, bo lubiłem z dziadkiem rozmawiać. Zna tyle historii! I tę jak był młody i musiał iść na wojnę, i tę jak poznał babcię i mnóstwo innych o ludziach, których nie znam. Niestety teraz dziadek musiał odejść. Tata mówi, że w końcu. I z tej radości pił wódkę, z mamą w domu, a zawsze tylko pije z kolegami, gdzieś na mieście. I jak wraca do domu, to śmierdzi, zatacza się i krzyczy. Krzyczy też mama, na tatę, bo przechlał znowu pieniądze. A my mamy mało pieniędzy. Dziadek też miał mało pieniędzy, ale zawsze kupował mi coś słodkiego. Na przykład takie ciągnące się cukierki, co przyklejały się do zębów. Albo wielkie lizaki, od lizania których aż bolał język. Mama jednak mówi, że musiała dopłacać do dziadka więc dobrze, że urząd wydał decyzję i przyznał w końcu dziadkowi miejsce na statku. Poza tym, mówi mama, dziadka pokój będzie można teraz wynająć studentom i będzie więcej pieniędzy. Wczoraj dziadek dał mi dużą czekoladę i przytulił i płakał. I ja też zacząłem płakać. - Nie płacz - powiedział dziadek. - Płaczę, bo ty też płaczesz, dziadku. - Nie płacz, wnusiu. Chcę ci coś opowiedzieć. Dziadek musi opuścić dom, wyjechać daleko stąd, bo jest już stary. Nie pracuję, inni muszą mi pomagać. Wszyscy ludzie w pewnym momencie muszą odejść. Zostawić rodziny, nawet takie kochane wnuki jak ty i pójść daleko stąd. - To ja pójdę z tobą. Będę ci pomagał we wszystkim, nie będziesz musiał nic robić. Zobaczysz, poradzimy sobie! - Nie możesz. - Mogę, bo też nie pracuję i nie zajmuję się sobą, tylko mama robi mi śniadanie. Ale ty mnie wszystkiego nauczysz i będziemy sobie żyć, ty i ja. - Ale ty masz tutaj wiele do zrobienia. Musisz urosnąć, zaczniesz pracować, opiekować się swoją żoną i dziećmi. Aż któregoś dnia zostaniesz dziadkiem, tak jak ja. - A jak będę stary, to przyjadę do ciebie? - Tak, jak będziesz stary, to się spotkamy. Będziemy znowu razem. Ty, ja, babcia, choć nawet jej nie pamiętasz, też będzie z nami. Dziadek otworzył starą walizkę i pokazał mi, co zabiera ze sobą. Tam były dokumenty, bielizna, trochę ubrań i zdjęcie ze mną. - Zobacz. Mam to zdjęcie. Ile razy spojrzę na nie, będziesz o tym wiedział. - A ja będę patrzył na twoje zdjęcie i też będziesz wiedział, że cię kocham i tęsknię. Miałem zdjęcie dziadka, choć tata kazał mi je wyrzucić i nie trzymać tego starego pryka, bo jestem mężczyzną, a nie babą. Bruno, mój starszy brat, powiedział mi, że i tak zabiorą dziadkowi moje zdjęcie i je wyrzucą. Zapytałem, kim są ci oni i dlaczego to zrobią. Bruno powiedział, że ci z urzędu nie pozwalają brać ze sobą prywatnych rzeczy. Nie chciał powiedzieć, skąd to wie. Może ze szkoły. Bruno widział w zeszłym roku, jak starzy ludzie szli dużymi grupami na północ, do morza. Nie wierzę w żaden statek, w żaden kraj, gdzie niby babcie i dziadki mogą mieszkać, powiedział Bruno. A potem chyba płakał, chociaż jest już duży. Ale też jest przecież wnuczkiem dziadka. I dziadek musiał sobie pójść. Wziął walizkę z moim zdjęciem, rozejrzał się po domu. Mama tylko powiedziała: żegnaj. Tata nie pożegnał się z dziadkiem, tylko siedział przed telewizorem i cieszył się z uwolnienia od tego starucha, tak powiedział. Dziadek na progu bardzo mocno mnie przytulił, aż płakałem. Ja też go mocno, mocno uściskałem, chyba też go bolało, bo też płakał. I poszedł. Razem z Bruno pobiegliśmy za dziadkiem. Chcieliśmy wiedzieć, dokąd idzie. Ciężko było go zobaczyć, bo na ulicach było już dużo starszych pań i starszych panów. Wszyscy mieli walizkę, albo plecak i strasznie smutne miny. Szli na wielki parking, tam, gdzie się zatrzymują te duże ciężarówki i czasami autobusy. Na parkingu panowie w garniturach dziadkom i babciom zabierali dokumenty i kazali wsiadać do starych ciężarówek na pakę. Przez chwilę widzieliśmy dziadka, rozglądał się, może szukał nas, ale musiał wejść do samochodu. Bruno złapał mnie i chociaż krzyczałem i kopałem go, nie pozwolił mi biec za dziadkiem. A teraz tata razem z mamą piją wódkę, cieszą się i tańczą. Nawet Bruno nie pamięta, żeby mama z tatą tańczyli. A mi jest smutno. Ale niedługo urosnę i spotkam się z dziadkiem.I kupi mi czekoladę, a potem pójdziemy na ryby.