Numer marzec-kwiecień z 2012 roku dwumiesięcznika Nowa Europa Wschodnia.

Rok 2012 zapewne nie będzie rokiem końca świata, ale pierwsze jego miesiące pokazują, że być może będzie to okres, w którym skończy się czar Władimira Putina. Nie od razu, nie natychmiast – niemniej widać, że jego charyzma w Rosji przestaje działać. Paradoksalnie, obrócili się przeciw niemu ci, którzy przez lata jego rządów najwięcej skorzystali – nieźle prosperujący mieszkańcy wielkich miast. Wiemy, że ciągła obecność Putina na szczytach władzy i sposób, w jaki poinformowano społeczeństwo o jego powrocie na Kreml, jest dla tej grupy rozczarowaniem. Ale tak naprawdę wciąż nie wiemy, czy i jakich zmian chcą protestujący Rosjanie. Nie wiemy też, w jaki sposób sytuacja w Rosji może wpłynąć na region. Czy władze na Kremlu zajęte uspokajaniem atmosfery w kraju będą miały mniej energii, by prowadzić aktywną i twardą politykę wobec najbliższego otoczenia? Ukraiński analityk Wołodymyr Fesenko zastanawia się, czy rozwój sytuacji „zmusi Putina do skupienia się na sprawach wewnętrznych, osłabiając zaangażowanie w budowę Unii Euroazjatyckiej”. „Z drugiej strony – pisze Fesenko – można przewidzieć, że wzrastanie w siłę ruchu antyputinowskiego w Rosji również będzie wpływać na nastroje polityczne nad Dnieprem”. Proces konsolidacji władzy w rękach grupy Wiktora Janukowycza przybiera na sile – co opisuje w tym numerze Piotr Pogorzelski. Czy Ukraińcy zbuntują się, gdy podczas najbliższych wyborów parlamentarnych Janukowycz sięgnie po władzę absolutną? Wreszcie: jaką politykę wobec krajów Europy Wschodniej powinna prowadzić Polska? Analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Marcin Kaczmarski pyta, czy Warszawa, coraz pewniej czująca się w Unii Europejskiej, „w ogóle zaczęła wycofywać się z postrzegania Wschodu w kategoriach »wyższej konieczności«”. To pytanie w różnej formie przewija się przez debatę publiczną. Czy ostatecznie zapanuje opinia, że nasze prawdziwe interesy leżą na Zachodzie i coraz mniej nas łączy z krajami, które uparcie nie chcą się reformować? Jeśli tak – ci, którzy postrzegają polską politykę wschodnią w kategoriach racji stanu, muszą szukać nowych i bardziej przekonujących argumentów za naszym zaangażowaniem na Wschodzie.