Jeden z najwybitniejszych i najpoczytniejszych współczesnych pisarzy polskich ujawnia wreszcie pełny zapis swojego dziennika, który prowadził przez ostatnie lata (w dużych fragmentach publikował go w Przekroju).

Znany z brawurowo poprowadzonych powieści, zachwycający jako autor dramatów i scenariuszy, powszechnie czytany jako felietonista, tym razem pokazuje się nam jako memuarysta w sensie ścisłym.

To nie zapiski z błahej codzienności, nie spis chorób i dolegliwości (choć znajdziemy zapis z poczekalni do neurologa), nie zestawienia wyróżnień i odznaczeń. Nie ma tu męczących i wydumanych autoanaliz i nieustającego narzekania na świat i bliźnich, co często można spotkać w ostatnio publikowanych dziennikach znanych pisarzy.

Oczywiście są codzienne marszruty Hożą i Kruczą do placu Trzech Krzyży, jest lektura gazet, są zapisy spotkań z czytelnikami czy przyjaciółmi (nawet niepozornym wydarzeniom Pilch umie przydać głębi: Rok po narodzeniu Chrystusa tysi*ą*c dziewi*ęć*set dziewi*ęć*dziesi*ą*ty i drugi, fantastyczny majowy upa*ł* nie tyle na rynku, co na Kanoniczej; z Hanul*ą*, Paw*ł*em Huelle i Antkiem Liber*ą* taszczyli*ś*my jakie*ś* z heroizmem, bo z pensji w Tygodniku Powszechnym kupione, opakowania paluszków i butelek wina, *ż*ycie by*ł*o wieczne).

Dziennik Pilcha czyta się jak jego powieści. To narracja, w której znajdziemy Adama Małysza i lekturę Biblii, Avatara i Joycea, matkę i ojca, Kraków i Warszawę, katolików i ewangelików, w końcu, rzecz jasna, piłkę nożną. Znajdziemy tu też szczere sprostowania narastających latami wokół autora nieporozumień: Ca*ł*ymi latami marzy*ł*em o byciu literackim urz*ę*dnikiem, a przyros*ł*a mi cyganeryjna g*ę*ba lekkoducha, bankietowicza i Bóg wie kogo.

Są w Dzienniku takie rozbrajające wyznania jak to: Ja wiem, *ż*e prawdziwy kibic stoi przy swoim klubie bez wzgl*ę*du na wszystko. Dochodz*ę* jednak do wniosku, *ż*e upór stania przy Cracovii jest uporem debila. Za stary jestem na być może szlachetne, ale psychiatryczne wytrwałości.

Jak zwykle u Pilcha świeże, zadziorne i odważne spojrzenie na świat, ironia, dystans ale i gorące, bezkompromisowe zaangażowanie, kwestie dnia dzisiejszego i kwestie ostateczne. I jak zwykle u Pilcha zniewalająca przyjemność czytania.