Tomik poezji, w którym autor brata się z… sytuacjami zgoła nieromantycznymi, z przysłowiami, czy wynalazkami. Poezja postrzegana jest głównie jako przelanie na papier uczuć, towarzyszących niezwykle silnym emocjom typu miłość, nienawiść lub śmierć bliskiej osoby. Zdarzały się też strofy jako dialog z nieżyjącymi wybitnymi osobistościami. Tu mamy do czynienia z pejzażem przemyśleń autora, gdy patrzy na… trzepaki, gdy wymyśli sobie obraz żołnierza, któremu nie otworzył się spadochron podczas ćwiczeń lub co by było, gdyby żółw mógł mówić i zapomniałby zabrać ze sobą z domu swoją skorupę. Poznajemy też, jak powstał jazz i rap.

Potem jest jeszcze weselej, bo mamy do czynienia z wyobrażonymi scenkami rodzajowymi, opartymi o popularne przysłowia typu „sport to zdrowie”, „co ma piernik do wiatraka?”, „co kraj do obyczaj” lub że „tylko krowa zdania nie zmienia”. Takie spojrzenie z innej strony i zrymowana historia, dotycząca popularnych powiedzeń, to naprawdę dobra zabawa.

W części z wynalazkami natomiast możemy dowiedzieć się krótkich historii, jak doszło do powstania telefonu, samolotu, mikroskopu, a nawet puzzle oraz kto wynalazł agrafkę czy długopis.

W woluminie nie ma nic z romantyzmu, wzdychań i zadumy. Jest za to nauka, uśmiech i inne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość.