Groteskowy opis urzędniczej machiny współczesnej Rosji, w której rządzi łapówka, kumoterstwo i wzajemne podkopywanie stołków.Wysoki ministerialny urzędnik, przeżywa chorobliwą, erotyczną niemal fascynację służbowym biurkiem, podstawą swej egzystencji. Swoją powieścią Aleksander Potiomkin wpisuje się w tradycję wielkiej, klasycznej literatury rosyjskiej, poszukującej diagnozy choroby, która toczy Rosję.   „Kiedy jeszcze 200 lat temu rodacy prosili podróżującego po Europie badacza dziejów Nikołaja Karamzina, by „w dwóch słowach” opisał, co dzieje się w ojczyźnie, on odpowiedział jednym: – „Kradną”. Dziś pewnie użyłby dwóch: - „Kradną bezczelnie”. O tym właśnie jest „Biurko” Aleksandra Potiomkina, człowieka bardzo świadomego tego, co pisze, bo sam przez jakiś czas siedział za wysokim biurkiem i to w randze generała-porucznika policji podatkowej. Miał okazję przypatrzeć się środowisku wysoko postawionych łapowników i tej okazji nie zmarnował. Jego bohater to typowy kleptokrata, planujący, by, póki jest u żłobu, nabić sobie kieszenie milionami, a potem, jak sobie wymarzył, zwiać z ojczyzny ukochanej. Dorobić się może dzięki temu, że siedzi za wysokim ważnym biurkiem, do którego przynoszą i na które kładą. Nic dziwnego, że biurko staje się dla niego bożkiem, fetyszem, przedmiotem seksualnego zachwytu. Świetna to historia - przerażająca i śmieszna zarazem. No cóż, taka Rosja była, taka jest i pewnie jeszcze długo będzie.” Wacław Radziwinowicz Korespondent „Gazety Wyborczej” w Rosji