Cedrowe orzechy to daleki przedsmak Syberiady polskiej, a tak pisała o nich wiele lat temu w paryskiej "Kulturze" Maria Danilewicz- Zielińska:
"Cedrowe orzechy" krótkie opowiadania z wyraźnymi pointami, napisane gładko i interesująco, zasługują na uwagę ze względu na temat niechętnie poruszany w wydawnictwach krajowych. Mimo wyraźnie autobiograficznego charakteru opowiadań, brak informacji, jak i dlaczego, rodzice autora "znaleźli się" daleko na zapleczu Związku Radzieckiego . Krajowy recenzent książki słusznie wydobył annalogię między opowiadaniami Dominy z tzw. radziecką szkołą zaplecza.
Absurd "znalezienia się" na Syberii rysuje się w tym pojęciu tylko pośrednio. Autor zdaje się sądzić, że własna jego tragedia ma tyle odpowiedników w innych rodzinach, nie tylko polskich, ze traktować ja nalezy jako część la conidtion humaine. Cóz,  w takiej i tylko takiej interpretacji mogły sie ukazać wspomnienia z zesłania".

"Kultura",  Paryż 1976, nr 7-8