Nikodem Dyzma, Stanisław Anioł – Roman Wilhelmi zapisał się w naszej zbiorowej pamięci dzięki tym i wielu innym telewizyjnym rolom, a także kapitalnym kreacjom teatralnym. Był nie tylko wielkim aktorem – był również miotanym wątpliwościami człowiekiem.
Autorowi udało się pokazać Wilhelmiego bez upiększeń. Opowiada o nim wiele znakomitości polskiej sceny, także jego syn oraz bliscy. Książka zawiera wiele niepublikowanych dotąd zdjęć z prywatnego archiwum rodziny.

„Gdyby żył, byłby dzisiaj laureatem wszelkich możliwych nagród, postacią szalenie medialną. Wówczas nie było szansy lansowania się. Dzisiaj czułby się jak ryba w wodzie. Miał szeroki gest. Kiedy wszyscy przeliczali pieniądze, on je wydawał. Nie kalkulował, chciał żyć, żyć, żyć. To straszna niesprawiedliwość, że los go zabrał. Miał poczucie nieśmiertelności. Przy swoim ogromnym temperamencie nie wkalkulował tego, że można umrzeć. Mawiał: «I tak będę wielki»” – Maciej Prus

„To zdjęcie z planu Dyzmy, jest dobrym podsumowaniem naszej relacji. Można się na nim doszukać serdeczności, ale ja jestem tam trochę zabawką, a on, żeby jak zawsze było śmiesznie, posługuje się mną jako fajnym gadżetem. Czasem w taki sposób maskował brak normalnych relacji i nieumiejętność rzeczowej rozmowy ze mną” – syn Romana, Rafał Wilhelmi

„Wszystkie te trudne relacje opłacał szalonym napięciem, co powodowało, że sięgał po alkohol i papierochy. Ten permanentny romans z życiem, który prowadził, odebrał mu w końcu siły. Romek był oryginalnym człowiekiem, barwnym i otwartym, jakby bez skóry. Miał za to samurajską waleczność w sprawach zawodowych. Był jak płonąca świeca” – Kazimierz Kutz