Rosja, początek stycznia 2014 roku. Wysocy rangą urzędnicy, gubernatorzy regionów, członkowie kierownictwa partii Jedna Rosja otrzymują osobliwy prezent noworoczny od administracji prezydenckiej: dzieła filozoficzne! Nasze zadania Iwana Iljina, Filozofia nierówności Nikołaja Bierdiajewa, Uzasadnienie dobra Władimira Sołowjowa, dzieła myślicieli rosyjskich XIX i XX wieku. Gdyby ożył Gogol, odmalowałby najtrafniej te zwaliste postaci , nawykłe do szykownych restauracji i pięknych samochodów, męczące się nad lekturą stron pełnych zagadkowych rozważań. Ale cóż, trzeba do tego przysiąść i poświęcić długie wieczory rwąc sobie włosy z głowy. Sam prezydent cytował ostatnio w najważniejszych przemowach wyimki z prac tych autorów i trzeba by spróbować zrozumieć, co właściwie miał na myśli. Najbardziej dociekliwi odnaleźli zresztą w tych książkach formuły zaskakująco brzmiące i odczuli coś jakby zbieżność w czasie: rola przewodnika narodu w autentycznej demokracji, znaczenie bycia konserwatystą, troska o zakorzenienie moralności w religii, historyczna misja narodu rosyjskiego w obliczu tysiącletniej wrogości Zachodu…

W swoim eseju Michel Eltchaninoff próbuje odpowiedzieć na kardynalne pytanie, które od aneksji Krymu, celebrowanej w Rosji jako akt założycielski, wszyscy sobie stawiają: jakie pomysły u zamiary ma Putin w głowie, za progiem tego nieprzewidywalnego wieku? I tu w sukurs przychodzą nam rosyjscy filozofowie, którzy powinni pomóc nam w zrozumieniu jego strategii. A póki co pomyślne wiatry wieją na Kremlu dla piewców konserwatyzmu , "Rosyjskiej drogi" i "Eurazjatyckiego Imperium".