Zbiór opowiada obyczajowych, nie przypadkowo poprzedzone mottem z Horacego: Carpe diem, ponieważ bohaterami tego zbiorku kieruje pragnienie chwytania może ostatniej szansy na zmiany, na życie, by nie iść na dno, by utrzymać się na powierzchni.

Irena (Galaad) jest w ciąży, poza tym zarażona wirusem HIV. Żyje na uboczu, daleko od ludzi, jakby przygotowując się do odejścia na zawsze. Jednak, gdy pojawia się mężczyzna, budzi się w niej nadzieja na przeżycie choćby kilku chwil szczęścia.

Adam Ornat (Lubeka) należy do przedstawicieli najmłodszej generacji, która nie ma powodów do zadowolenia z tego, w czym uczestniczy. Sytuacje skłaniają go do działań moralnie nagannych, do postępków cynicznych. W zmianie postawy pomaga mu miłość do dziewczyny.

Takiego uczucia brakuje Ryszardowi Litwińcowi (Tua). Nie umie dostosować się do nowej politycznej i gospodarczej rzeczywistości drugiej dekady XXI w., w której nie tylko zaszły w Europie Środkowej zmiany ustrojowe i polityczne, ale też rozprzestrzenił się strach przed talibami, dżihadystami, islamskimi terrorystami — nowymi siłami nadciągającymi zza Morza Śródziemnego. Popada w intelektualne odrętwienie. Z marazmu wyrywa go prezent, jaki otrzymuje z Zachodu; jest to niezwykły gad z trzema oczyma, którego pokazywanie ma mu dać stały dochód. W  realizacji tego planu przeszkodzą uchodźcy z Syrii, Erytrei, Afganistanu.

W ostatnim opowiadaniu (Maia) czytelnikowi odbiera się wszelkie nadzieje na znalezienie na Ziemi miejsc bezpiecznych.

 

Akcja wydarzeń toczy się w różnych urokliwych miejscach, które kontrastują się z ludzkim losem, a ich piękno z klęskami, dotykającymi bohaterów.