Życie Alberta kończy się jesiennej nocy, wśród krzyków przerażenia i huku miażdżonego metalu. Jednak tragiczny wypadek ma skutki znacznie poważniejsze, a śmierć otwiera drzwi do świata, w którym rzeczywistość przeplata się z nadnaturalnym. Czarnowłosa nieznajoma, pchany żądzą zemsty szalony bóg oraz odwieczny konflikt między porządkiem i chaosem ciskają bohatera w sam środek wydarzeń, które zaważą nad losami nieświadomych niebezpieczeństwa mieszkańców małego tatrzańskiego kurortu. Szansa na przetrwanie leży w rękach Alberta, jednak przeszłość bezwzględnie strzeże swoich tajemnic.

Rzecz jasna, jest też smok.

Fragment książki

"Woda była bezkresna. Bez względu na to, jak daleko by popłynął, wszystko pozostawało identyczne. Czasem dryfował latami w jednym kierunku, lecz – nie odnalazłszy niczego godnego uwagi – zawracał. Nudził się. Ileż można się taplać bez celu? Nieskończony ocean był może imponujący, lecz pusty. Żeby były tu choć ryby. Mógłby je podglądać, obserwować, rozwijać się wewnętrznie. A tu nic tylko woda. Mimo że czuł się opuszczony, podświadomie wiedział, że nie był całkowicie sam. Gdzieś tam, w górze, za chmurami, istniała przeciwwaga. Jakby lustrzane odbicie jego samego. Nie był jednak w stanie wzbić się w powietrze, by poszukać nieznajomego. Jakże więc się uradował, gdy pewnego dnia, pływając pod powierzchnią, zobaczył unoszące się nad nim blade pośladki. Gwałtownie wypłynął na powierzchnię".