Skąd się biorą bohaterowie? Dlaczego młodzi ludzie woleli zginąć niż żyć w niemieckiej niewoli lub pod sowiecką okupacją? Odpowiedź jest prosta – takie wartości wynieśli z rodzinnego domu, ze szkoły, z drużyny harcerskiej. Henryk Kończykowski jest JEDNYM Z NICH. W chwili wydania książki „Zośkowiec” w 2013 roku był jednym z ostatnich czterdziestu czterech żyjących żołnierzy Batalionu AK „Zośka”. Henryk Kończykowski, ps. „Halicz”, członek plutonu „Felek”, wspomina świat, który przeminął. Dzieciństwo i młodość w przedwojennej Warszawie przerwane okupacją. Potem udział w konspiracji, w akcjach „małego sabotażu”, wreszcie – w Powstaniu Warszawskim.

„Halicz” wspomina dramatyczne wydarzenia, których był uczestnikiem. Wydarzenia, o których można przeczytać w podręcznikach historii. Transport broni przygotowanej na godzinę „W”, krwawe walki na Woli i w Śródmieściu, zmagania na Przyczółku Czerniakowski, gdzie na jego oczach zginął Andrzej Romocki „Morro”.

Potem miała być WOLNA POLSKA, a zaczął się stalinizm. I „Halicz” osobiście go doświadczył.

To książka nie tylko o „Zośkowcu”. To książka także o Polsce.