Tak się czasem zastanawiam, czy przejmuję się właściwymi rzeczami. Ciągle tylko gnam do przodu żeby w przyszłości mieć jak najlepszą pracę. Wyjeżdżać na jak najdroższe wakacje i imponować w jakiś sposób ludziom których i tak nie lubię. Smutne, jakiś miesiąc temu niestety było mi dane być świadkiem wypadku drogowego. Pod kołami samochodu zginął młody chłopak, jak mnie później poinformowano biegł na drugi etat, żeby spłacić kredyt za swoje o wiele za duże mieszkanie… Smutne prawda? Sprzedawał dwie trzecie swojego dnia za dach nad głową, a tu okazało się, że nigdy nie będzie mu dane nawet nim się nacieszyć. Trochę mówię teraz bez sensu, wiem ale boli mnie to, że przypisujemy najważniejsze wartości i przejmujemy się do bólu rzeczami które możemy stracić w mgnieniu oka.