FRAGMENT POWIEŚCI „Kontroler”; Wojciech Zieliński [e-book w formatach epub i mobi]:
„Wielki śmigłowiec Mi-26T2W schodził do lądowania nad polowym lądowiskiem niedaleko stacji badawczej. Ogromne łopaty przecinały powietrze, huk turbin był ogłuszający. Maszyna niespodziewanie miękko jak na swoje rozmiary osiadła na wypalonej trawie. Śmigło główne zwolniło obroty, łopaty nieco opadły ku dołowi. Zanim rotory w pełni się zatrzymały, tylna klapa ładunkowa otworzyła się, ukazując wnętrze podzielone na części transportową i pasażerską. Bliżej wejścia, solidnie przymocowane pasami do podłogi, stały wysokie na półtora metra i szerokie na metr skrzynie w brudnozielonym kolorze. […]
Wielki śmigłowiec Mi-26T2W schodził do lądowania nad polowym lądowiskiem niedaleko stacji badawczej. Ogromne łopaty przecinały powietrze, huk turbin był ogłuszający. Maszyna niespodziewanie miękko jak na swoje rozmiary osiadła na wypalonej trawie. Śmigło główne zwolniło obroty, łopaty nieco opadły ku dołowi. Zanim rotory w pełni się zatrzymały, tylna klapa ładunkowa otworzyła się, ukazując wnętrze podzielone na części transportową i pasażerską. Bliżej wejścia, solidnie przymocowane pasami do podłogi, stały wysokie na półtora metra i szerokie na metr skrzynie w brudnozielonym kolorze. Z obydwu ich boków były jedynie wąskie przejścia, którymi zaczęli wysypywać się podróżujący w dalej umiejscowionej przestrzeni pasażerskiej ludzie. Większość pasażerów, którzy przybyli do bazy, ubrana była w czarne kombinezony. Wojskowe buty, spodnie z wieloma kieszeniami wypełnionymi różnymi zasobnikami i kurtki z wysokim kołnierzem opięte kamizelkami taktycznymi sugerowały formację wojskową. Na prawych rękawach mieli naszywki z flagą Rosji, a pod nimi plakietki z czarnym nietoperzem umieszczonym w schematycznym celowniku na granatowym tle. Na żółtej obwódce można było przeczytać po rosyjsku „Wojska Specjalnego Przeznaczenia”, choć powszechnie kojarzono tę formację pod bardziej zwyczajową nazwą – specnaz. Czarne hełmy z przyłbicą nieśli w rękach lub przypięte do pasa, przez ramię mieli przewieszone najnowsze wersje automatów AK-308. Ostatni wychodzący sprawnie odpięli taśmy mocujące i wyciągnęli skrzynie po trapie na zewnątrz śmigłowca. Tam czekał już samochód ciężarowy z podnośnikiem, na który żołnierze wpakowali ładunek, i po chwili ciężarówka, buchając spalinami ze skierowanych w górę rur wydechowych, ruszyła w kierunku stacji. Całej operacji uważnie przyglądał się jeden z pasażerów, strojem różniący się od reszty. Ubrany był również w wysokie buty, ale koloru piaskowego, niebieskie dżinsy i jaskrawoczerwoną kurtkę. W ręce trzymał niewielki, lecz solidnie wyglądający prostokątny neseser. Na tle brudnozielonej równiny, jak i otaczających go czarno odzianych żołnierzy wyglądał jak marzenie snajpera. Nikt nie spodziewał się jednak tego rodzaju zagrożenia – można było powiedzieć, że baza znajdowała się na końcu świata. Żołnierze skierowali się w stronę ciemnozielonych baraków okalających główny budynek stacji – spłaszczoną, podłużną kopułę w czarnym kolorze z szeregiem wystających anten na jej czubku. Budynek o wysokości mniej więcej czterech standardowych pięter był pozbawiony okien i miał tylko jedno, łamiące geometryczną harmonię kształtu wejście poprzedzone niewielkim wiatrołapem. Jedna droga do kompleksu była uzasadniona względami bezpieczeństwa – kontrola, jak i ewentualne zamknięcie budynku stawały się zdecydowanie prostsze aniżeli w przypadku, gdyby wejść czy ramp załadunkowych było więcej. Drzwi pilnowało dwóch mężczyzn w pełnym rynsztunku bojowym. Pomimo z pozoru niedbałej pozy nie pozwolili oni sobie na zdjęcie hełmów, jedynie przyłbice z prostokątnym otworem na oczy mieli podniesione. Wzmożony ruch w ośrodku badawczym spowodował, że czujnie obserwowali wszystko, co działo się dookoła. W stronę wejścia samotnie skierował się człowiek w czerwonej kurtce. Strażnicy natychmiast go zauważyli i poprawili wiszące na ramionach karabinki maszynowe. Mężczyzna podszedł do nich, rozpiął kurtkę i spod niej wyciągnął identyfikator wiszący na cienkiej czerwonej smyczy. Żołnierze zlustrowali zdjęcie na pokazanej im karcie i porównali je ze stojącą przed nimi osobą. Ponowny rzut oka starszego stopniem strażnika na identyfikator celem odczytania nazwiska przybysza wskazywał, że porównanie wizerunku z rzeczywistością wypadło pomyślnie. – Witamy z powrotem, doktorze Rozjakow – powiedział i przesunął się nieco, aby gość mógł swobodnie podejść do drzwi, które z cichym sykiem rozsunęły się przed nim...” – fragment powieści

O AUTORZE:
WOJCIECH ZIELIŃSKI urodzony w 1978 roku w Łodzi. Ukończył Informatykę na Wydziale Matematyki Uniwersytetu Łódzkiego. Na co dzień zarządza projektami i zespołami informatycznymi, w wolnym czasie odkrył możliwość zanurzenia się w stworzonym przez siebie świecie, mocno osadzonym w rzeczywistości lub niedalekiej przyszłości. Książka „Kontroler” jest jego debiutem literackim.
W swojej twórczości wykorzystuje szeroki wachlarz zainteresowań od fizyki teoretycznej i kosmologii, poprzez militarystykę, taktykę i strategię operacji wojskowych, na sztukach walki kończąc.