Skup się! Kto z nas nie słyszał i nie wypowiadał takiego po-

lecenia?... Pasuje ono do wielu konkretnych sytuacji, ale ma

też pewien sens ogólny. Określa mianowicie naszą postawę.

Uważaj na siebie! Bądź uważny! Skoncentruj się! Tu i teraz na

czymś... Albo na sobie – jako całości, która nie powinna tracić

głowy. Pozbieraj się! Weź się za siebie!

Panuj nad sobą – pa-nuj nad swoim życiem!

Zajmij się czymś istotnym! Nie marnuj

danego ci czasu!

To, rzecz jasna, tylko przykłady. Tego typu sformułowań

w naszym pięknym języku znajdzie się całe mnóstwo. We

wszystkich, niezależnie od kontekstu, pobrzmiewa coś, co

można nazwać wezwaniem do koncentracji. To wezwanie

ma sens o tyle, o ile kierujemy je do kogoś, kto jest świadomy

i zdolny do odpowiedzi. Potrzeba tutaj zdolności myślenia,

decydowania, kierowania własną osobą. Potrzeba rozpozna-

nia celu i chęci, by go osiągnąć.

Ta zdolność, na której opiera się każde wezwanie do kon-

centracji, wydaje się czymś arcyludzkim. Czyli że tylko czło-

wiek, nie roślina i nie zwierzę, może działać zgodnie z sen-

sem naszego polecenia. Jednak łatwo się z tym nie zgodzić.

Bo przecież prawdą jest, że zwierzęta zachowują się po-

dobnie do ludzi. Na to znów mielibyśmy masę przykładów:

polujący drapieżnik śledzi swą ofiarę, co znaczy, że skupia

się na niej; samiec skupia się na swych zabiegach o względy

samicy lub na odwrót; wreszcie, dobrze ułożony pies słucha

poleceń swojego pana – skupia się na ich wykonywaniu. I my

też polujemy, zabiegamy i słuchamy. Czy zatem koncentra-

cja – nasza ludzka oraz, dajmy na to, psia – nie sprowadza się,

u podstaw, do jednakowej funkcji czy zdolności? Do czegoś,

co ostatecznie byłoby wspólne dla wszystkich istot czujących,

poruszających się, odbierających świat za pomocą zmysłów?

Odpowiedź brzmi: prawdopodobnie nie.